Reklama

Hej, Williams, tu nie ma co dumać. Tu trzeba szykować kontrakt

Rafal Bienkowski

Autor:Rafal Bienkowski

29 listopada 2017, 16:21 • 2 min czytania 15 komentarzy

Patrząc na to, co od wtorku dzieje się w polskich mediach wokół Roberta Kubicy, można powiedzieć, że jego testy dla Williamsa rozgłosem przebijają już chyba nawet… testy jądrowe Kim Dzong Una. Dziś w Abu Zabi Polak zaliczył ostatnią próbę i znów dał jasny sygnał: „Panowie, jestem gotowy”. Czy bossowie brytyjskiego teamu podzielą to zdanie?

Hej, Williams, tu nie ma co dumać. Tu trzeba szykować kontrakt

Formuła 1, jak przystało na królową sportów motorowych, to sztuka trudna do poderwania. Robert Kubica, który po siedmiu latach przymusowej separacji, znów podjął się tego wyzwania, w ciągu ostatnich kilku miesięcy zrobił jednak wszystko co mógł. Świetnie odnalazł się najpierw w bolidach starszej specyfikacji Renault i Williamsa, by później równie dobrze radzić sobie w tych tegorocznych. Był też cennym konsultantem dla inżynierów. Dał z siebie wszystko co najlepsze, można powiedzieć tyle, ile „fabryka dała”. Dzisiaj na torze Yas Marina w Abu Zabi miała miejsce ostatnia, najważniejsza schadzka z królową.

We wtorek, kiedy Polak zaliczył 100 okrążeń, najważniejsze było dobre poznanie tegorocznego auta Williamsa, testy opon i współpraca z teamem. Czasy – chociaż trudno na nie nie zerkać – nie były kluczowe. Dzisiaj cyferki były już ważniejsze (jechał z mniejszą ilością paliwa), ale i tak nie można było tylko i wyłącznie z nich wyciągać wniosków. Po prostu z perspektywy teamu – który dysponuje mnóstwem danych z każdego przejazdu każdego kierowcy – jest to tylko jeden z wielu wskaźników.

Tak czy inaczej, dzisiaj pierwszy na tor wyjechał również przymierzany do Williamsa Rosjanin Siergiej Sirotkin. Zaliczył 86 kółek, chociaż nie bez przebojów, bo przez awarię zanotował przymusową przerwę. Najlepszy czas: 1:39.947. Po nim za fajerę wskoczył Kubica mając przed sobą ponad godzinę jazdy. Polak, mimo kolejnych kompletów opon, długo nie mógł rozbujać fury i zejść poniżej 1:40. A to już wystarczyło do histerycznych wpisów niektórych kibiców, którzy chyba dostawali przez to konwulsji.

W końcu jednak Robert pod koniec testów i tak zrobił swoje. Jadąc na oponach hypersoft wykręcił 1:39.485, spokojnie zjechał do garażu i skleił piątkę z pracownikami Williamsa. W tym momencie w polskich domach rozniosło się triumfalne „a nie mówiłem!”. Skończyło się na siódmym czasie dnia i najlepszym spośród wszystkich kierowców Williamsa podczas testów w Abu Zabi.

Reklama

Zrzut ekranu 2017-11-29 o 15.18.55

Teraz pozostaje już tylko czekać i cholernie mocno trzymać kciuki. Czas udowadniania czegokolwiek, minął.

Podejrzewamy, że niektórzy dziennikarze motoryzacyjni mają już na swoich kompach plik podpisany „RK powrót do F1”. Przygotowane już wcześniej długaśne teksty opowiadające tę wyjątkową (mamy nadzieję) historię, czekają tylko na wysłanie i publikację. I oby niedługo było ich w internecie od cholery.

Fot. Williams Martini Racing

Najnowsze

Formuła 1

Komentarze

15 komentarzy

Loading...