Reklama

„Linia spalonego może wprowadzić w błąd”

redakcja

Autor:redakcja

26 listopada 2017, 19:04 • 5 min czytania 130 komentarzy

Mnóstwo kontrowersji wzbudziły decyzje sędziowskie we wczorajszym meczu Korony z Legią. Poziom był jak na naszą ligę bardzo wysoki, ale media społecznościowe zalały głównie obrazki, na podstawie których jedni doszukiwali się spalonych, a inni stwierdzali coś zupełnie odwrotnego i bronili sędziów. W związku z tym, postanowiliśmy wykręcić numer do specjalisty i porozmawiać o… liniach. 

„Linia spalonego może wprowadzić w błąd”

Czy narysowana linia spalonego może wprowadzić w błąd? Dlaczego EKSTRAKLASA LIVE PARK zdecydowała się jej nie wyznaczać? Czym jest wirtualna rzeczywistość i jak może pomóc w przyszłości? O tym rozmawiamy z dyrektorem operacyjny EKSTRAKLASA LIVE PARK, Marcinem Serafinem. 

Istnieje technologia, która w stu procentach potwierdzi spalonego?

Moim zdaniem takiej technologii, której można użyć w meczu na żywo – w czasie niemalże rzeczywistym – nie ma. Mówimy oczywiście o sytuacjach spornych, w których rysowana linia ma za zadanie pomóc podjąć odpowiednią decyzję.

Czyli linia spalonego może wprowadzić w błąd?

Reklama

Oczywiście. Jednak warto zaznaczyć, że wpływa na to kilka czynników. Po pierwsze chodzi o przepisy, które kiedyś były dużo bardziej przyjazne w kontekście wyznaczania linii spalonego. W przeszłości wyznaczało się ją po stopach zawodnika, a teraz jest trudniej, bo w grę wchodzą też inne części ciała. Tak więc gdy kamerę ustawia się pod pewnym kątem, to zawsze można się pomylić. Po drugie trudny do wyłapania jest również moment oznaczenia podania piłki. Według FIFA jest to chwila, w której piłkarz dotyka futbolówki, a zdarza się, że operator robi stopklatkę w ostatniej chwili, gdy zawodnik ma kontakt z piłką. Na końcu, bez względu na to z jakiej technologii skorzystano, jest czynnik ludzki. Moment spalonego, czyli miejsce w którym rysuje się linię, ustawia się ręcznie.

Zaczynają się wtedy schody i łatwo o pomyłkę?

Dokładnie, bo piksel w lewo albo w prawo i mamy zupełnie inną sytuację. Dodatkowo jest jeszcze oznaczenie miejsca momentu podania. Jedna sekunda obrazu telewizyjnego ma 25 klatek. Zdarzyło się nam w przeszłości, że ta jedna klatka powodowała zamieszanie, ponieważ musieliśmy wybrać między jedną klatką a drugą. Natomiast trzeba było ustawić się gdzieś pomiędzy. Tak więc znowu można się pomylić, a właściwie nie mieć opcji, żeby dobrze wskazać. Rzecz jasna można postawić kamerę, która zapisuje obraz dzieląc sekundę na 300 klatek, ale cenowo jest to kosmos, a pewności dalej i tak by nie było.

Chciałbym jeszcze zaznaczyć, że pracujemy pod presją czasu, bo to nie jest tak, że rysujemy sobie kilkanaście minut linię spalonego. A kamery od spalonych, to u nas w kraju są najważniejsze. Mam wrażenie, że czasami dla ludzi to sprawa życia i śmierci, dlatego nie chcemy skazywać nikogo na śmierć i tej linii nie rysujemy. Prawda jest taka, że ludzie są święcie przekonani o spalonym, gdy zobaczą narysowaną linię. Po meczu ktoś może narysować inaczej i zrobi to lepiej, dokładniej, ponieważ miał więcej czasu. Jednak nikogo to nie interesuje, bo przecież raz już zobaczyli.

Przykładowo w Holandii część meczów realizowana była przy pomocy sześciu kamer i żadna nie odpowiadała za spalone. Podeszli do tego tak, że woleli mieć lepsze obrazki w innych momentach, a spalonymi kompletnie nie zawracali sobie głowy. W Polsce takie coś by nie przeszło. Ludzie straciliby sens oglądania (śmiech). Moim zdaniem także UEFA ma obiekcje dotyczące wirtualnej linii spalonego. Proszę zwrócić uwagę, że podczas meczów Ligi Mistrzów czy EURO przekaz telewizyjny pozbawiony jest tejże linii. To  pokazuje skalę ryzyka. Sam jestem ciekaw, jak FIFA podejdzie to tego podczas mundialu w Rosji.

Podsumowując, głowy nie dałby pan sobie uciąć za linię spalonego?

Reklama

Bardzo kocham swoje dzieci i na ich zdrowie nigdy bym nie przysiągł, że narysowana linia spalonego jest pewna na sto procent. Poziom dokładności jest ogromnie wysoki, wielokrotnie niemalże pewny, ale czy wsiadłby pan do samolotu, gdyby pilot przed startem poinformował, że maszyna jest prawie w stu procentach bezpieczna? Oczywiście jest wiele akcji, w których taka linia daje całkowitą pewność, ale zdarzają się sytuacje naprawdę sporne, w których nie ma opcji, żeby być pewnym. Piksel w prawo jest spalony, a piksel w lewo i spalonego nie ma.

System może się zawalić w trakcie meczu i można całkowicie popłynąć z linią spalonego?

Systemu trzeba cały czas pilnować, bo może się rozkalibrować. Trzeba być czujnym i co chwilę delikatnie poprawiać kalibrację. Czasami warunki pogodowe, deszcz, śnieg, czy np. częściowo zacieniona murawa mają na to wpływ i można narysować naprawdę dziwną linię spalonego. Właśnie podczas jednego z meczów, zdaje się we Wrocławiu,  gdy murawa była w połowie zacieniona, a druga piekielnie nasłoneczniona, to zdarzyło się, że system narysował linię po przekątnej (śmiech).

W środowisku mówi się, że powstanie technologia idealna?

Na pewno jest kilka firm, które nad tym pracują, ale dzisiaj takiej technologii jeszcze nie ma. Technologia Intela 360 stopni jest w lidze hiszpańskiej, czyli czterdzieści kamerek rozdzielczości 5K rozmieszczonych pod dachem wkoło boiska. Być może rozwój tej technologii doprowadzi do idealnego narysowania linii spalonego. Druga rzecz to system trackingu firmy Chyron Hego, to ten dzięki któremu mierzy się odległości jakie przebiegł zawodnik, w jakim tempie, z jaką prędkością maksymalną itd. Aktualnie instalujemy go na wszystkich ekstraklasowych stadionach i oprócz danych fitness, które będziemy dostarczać klubom, a których część już pokazujemy w przekazie telewizyjnym, wiążemy z nim nadzieję także na przyszłość pod kątem nowych możliwości. Na przykład próbowano na podstawie tego odwzorować wirtualną rzeczywistość i może również tutaj jest przyszłość? Pierwsze próby wypadły ciekawie.

Najnowsze

EURO 2024

Boniek: Jechanie z nastawieniem, że niczego nie zdziałamy, to strata czasu

Antoni Figlewicz
0
Boniek: Jechanie z nastawieniem, że niczego nie zdziałamy, to strata czasu
Piłka nożna

Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Szymon Piórek
11
Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Komentarze

130 komentarzy

Loading...