Reklama

Runjaic chwilę od debiutu. Gdzie Pogoń ma największe problemy?

redakcja

Autor:redakcja

15 listopada 2017, 16:35 • 4 min czytania 23 komentarzy

Już tylko dwa dni zostały do debiutu Kosty Runjaica w roli trenera Pogoni Szczecin – szkoleniowiec zaliczy od razu skok na dość głęboką wodę, bo zmierzy się z Wisłą w Krakowie. Punkty trzeba jednak zdobywać od razu, by ratować Pogoń przed spadkiem, bo ten – mimo słów prezesa klubu – jest całkiem prawdopodobny. Co trzeba natychmiast poprawić w drużynie?

Runjaic chwilę od debiutu. Gdzie Pogoń ma największe problemy?

POPRAWA SKUTECZNOŚCI

Już najmłodsze dzieci wiedzą, że Pogoń ma problem ze skutecznością – to jest dla Portowców znak firmowy, jak Harry Potter ma bliznę na czole, tak szczecinianie mają rozklekotane celowniki. 35 okazji – tyle stworzyła sobie Pogoń w ciągu 15 kolejek, według portalu Ekstrastats, a to wynik bardzo przyjemny, piąty w lidze. Cóż jednak z tego, skoro szczecinianie wykorzystali ledwie 8,5% z tych okazji? To oczywiście rezultat już najgorszy w rozgrywkach, kolejny Bruk-Bet ma nieco ponad 20% skuteczności, co trzeba właściwie uznać za przepaść. Kojarzy nam się Delew z Cracovią, który wrzucał jak opętany, ale koledzy marnowali jego wysiłki koncertowo. Kojarzy się Murawski, nietrafiający na pustą ze Śląskiem. Drygas marnujący setkę z Lechem. Gyurcso partaczący karnego z Górnikiem. Niemoc w starciu z Kuciakiem, bo nawet nie z całą Lechią. I tak dalej, można wymieniać bez końca.

Przyzwoitą grę – do momentu oddania strzału – podkreślił też ostatni raport InStata. Pisaliśmy: Szczecinianie są dość aktywni w ataku – przeprowadzili ich 101, co jest piątym wynikiem w lidze, najlepsza Korona wykręciła 110. Portowcy średnio w meczu wykonują najwięcej podań w pole karne (39) i najczęściej dośrodkowują (średnio 17 prób na spotkanie).

POPRAWA MENTALU

Reklama

I pewnie jednym z kluczy, do właściwego nastawienia celowników, będzie ogarnięcie sfery mentalnej piłkarzy Pogoni. Oni nie mogą być aż tak beznadziejni, by regularnie nie trafiać w równie prostych sytuacjach. Rok temu o tej porze mieli 22 bramki (czyli dziesięć więcej), a przecież skład nie zmienił się jakoś specjalnie mocno. Jednak wiadomo, że taka nieskuteczność napędza się też sama – nie trafisz raz, drugi, trzeci, to tracisz wiarę i nie trafiasz po raz dziesiąty.

Mówiąc jednak o poprawie – jak mawia klasyk – mentalu, nie mamy na myśli, tylko chłodnej głowy pod bramką. Chodzi zasadniczo o wiarę we własne możliwości. Prosta statystyka (za Ekstrastats): gdy Pogoń jako pierwsza traciła bramkę, nie zdobyła ani jednego punktu! Z 0:1 nie udało się jej zrobić żadnego głupiego 1:1, które utrzymałoby się do końca spotkania, Portowcy zwieszali nosy na kwintę i tyle z nich było. Dla porównania Korona, która też traciła pierwsza gola ośmiokrotnie, wykręciła z debetu dwie wygrane i dwa remisy. Jagiellonia w takiej samej sytuacji: dziewięć punktów. Śląsk: pięć oczek. Wisła Płock: cztery punkty. Lechia: dwa remisy. Nie jest to więc czarna magia.

OGARNIĘCIE GYURCSO

Nie mamy większych wątpliwości, że Gyurcso, jak na nasze skromne warunki, to bardzo przyzwoity piłkarz. Zeszły sezon kończył z pięcioma golami, 10 asystami i trzema kluczowymi podaniami, co trzeba uznać za dobre liczby. Potrafił dać koncert, jaki w ekstraklasie (a w sumie ogólnie w futbolu) zdarza się rzadko, bo zaliczył cztery bramki przeciwko Wiśle Kraków. Ogólnie skrzydła Pogoni były jej siłą, lecz o ile Delew w tym sezonie nie gra szczególnie źle – tyle że jest ograbiany regularnie z liczb przez kolegów – to Gyurcso obniżył noty. Ma dwie asysty, kiedy rok temu o tej porze miał już pięć. Jest według InStatu dopiero siedemnastym lewoskrzydłowym ligi – składa się na to choćby fakt, że wygrał ledwie 33% pojedynków w ataku, kiedy taki Situm potrafił być górą aż w 57% przypadków.

Węgier często przechodzi obok meczów, a czasem przegina wręcz w drugą stronę – chce wziąć wszystko na swoje barki, kiedy kolejne elementy spadają mu na podłogę, bo uderza niecelnie, słabo drybluje.

SCHOWANIE DWALIEGO, CZYLI POPRAWA DEFENSYWY

Reklama

O ile wierzymy w uratowanie Gyurcso, o tyle Dwali w czasie pobytu w Polsce nie dostarczył wielu argumentów za tym, by uznać go za choćby solidnego obrońcy. Chłop ma 22 lata, a zwiedza w swojej karierze już ósmy klub – może kolejni trenerzy to absolutni dyletanci, a Dwali to gruziński Beckenbauer, ale coś trudno w to wierzyć. W tym sezonie już czterokrotnie trafiał u nas do badziewiaków kolejki, „najlepszy” popis dał z Legią, kiedy w głupiej sytuacji zrobił karnego, a w drugiej połowie eleganckim strzałem pokonał Załuskę.

Pogoń nie stać na trzymanie kogoś takiego w pierwszym składzie, bo między innymi przez to, potem się okazuje, że ma 26 bramek straconych, co jest najgorszym wynikiem w lidze.

Najnowsze

Komentarze

23 komentarzy

Loading...