Reklama

Gdybym miał postawić pieniądze, każde postawiłbym na nasze zwycięstwo

redakcja

Autor:redakcja

03 listopada 2017, 11:39 • 6 min czytania 4 komentarze

Teoretycznie Arka ma dzisiaj wiele lepszych kart w swoich rękach – jest w dobrej formie, gra u siebie, piłkarze nie słyszą gróźb od własnych kibiców. Jednym zdaniem: powinna wygrać. Lecz czy to takie proste? Przecież w futbolu dwa plus dwa wielokrotnie nie wychodziło cztery. Zapytaliśmy Adama Marciniaka i Michała Nalepę, jak podchodzą do Derbów Trójmiasta.

Gdybym miał postawić pieniądze, każde postawiłbym na nasze zwycięstwo

Można powiedzieć, że jak nie wygracie z Lechią teraz, to już chyba nigdy?

Adam Marciniak: Na pewno Lechia jest w lekkim kryzysie, ale to są derby. Myślę, że nie ma najmniejszego znaczenia, czy oni przegrali ostatnio 0:5, czy by 5:0 wygrali. Ten mecz derbowy i tak będzie taki sam. Na pewno chcielibyśmy wygrać, Arka jeszcze nie zrobiła tego w ekstraklasie z Lechią i chcemy być tymi pierwszymi.

Michał Nalepa: Pewnie dla niektórych kibiców tak to wygląda, ale ten ostatni wynik Lechii może być zmyłką, nie będzie miał wielkiego wpływu na mecz. Nie będzie łatwo i przyjemnie.

Oglądaliście mecz z Koroną? Można było się złapać za głowę, widząc co tam się dzieje.

Reklama

AM: No tak, było tam kilka błędów w obronie, tak ten mecz się ułożył, ale ja bardziej skupiałem się jako obrońca na grze ofensywnej Lechii i starałem się zobaczyć, jak to wygląda. Należy pamiętać, że Lechia to wciąż bardzo dobrzy piłkarze i gdyby Wolski strzelił na 1:0, to spotkanie by się kompletnie inaczej ułożyło. Z tego, co pamiętam, Legię w drugiej połowie też zamknęli na ich połowie, więc jest to zespół z potencjałem. My przystępujemy do spotkania tak samo skoncentrowani i gotowi, jakby Lechia była w czubie tabeli. Pewnie im coś nie gra, że są tak nisko, ale ekipy z tak szeroką kadrą – gdzie jest 30 ludzi, chyba niezgłoszony Arak, dla którego nie ma placu – nie wolno lekceważyć.

MN: Nie wyglądało to najlepiej, nie grała Lechia dobrze, nie grała nawet średnio, ale takie mecze się zdarzają. Tak jak mówię: żeby nie była to zasłona dymna – nie, że Lechia zagrała tak specjalnie — ale by kibice nie myśleli, że po takim meczu nie wiadomo, co tu osiągniemy. Ten mecz będzie inny.

Arka jest faworytem?

AM: Wiesz, pojęcie „faworyt” to jest pojęcie wymyślone przez dziennikarzy i obserwatorów. Myślę, że sportowiec w każdej dyscyplinie na to tak nie patrzy, musisz zrobić dokładnie to samo, co nie będąc faworytem. Czy się nazywasz faworytem, czy nie, nie ma kompletnie żadnego znaczenia.

Jednak ta rola faworyta może dać przewagę psychiczną.

AM: Jak to rozbierzesz na czynniki pierwsze, to u nas jest mniejsza nerwowość w klubie niż w Lechii. My jesteśmy w środku tabeli, mogło być lepiej, ale dramatu nie ma. W zespole z Gdańska, który celował w mistrzostwo, jest – podejrzewam – nerwowo. Jednak to nie mój problem. My czujemy się pewnie. A kwestiami co się u nich dzieje – może się kłócą, może się nie kłócą, może im płacą, może im nie płacą – nie zaprzątamy sobie głowy, to nie jest nasza brocha.

Reklama

Kibice Lechii śpiewali: Jak z Areczką tak zagracie, to po meczu wpierdol macie.

MN: Do śmiechu nam było, że tak się dzieje w klubie za miedzą. W Lechii gra dużo piłkarzy z doświadczeniem reprezentacyjnym, więc dla nich to na pewno rzadkie okrzyki. Jak na to zareagują – sam nie wiem, jestem ciekaw.

Jak wspominacie poprzednie derby? Byliście blisko remisu, jak wskazuje wynik?

AM: Szczerze mówiąc, wydaje się, że mimo wszystko nie. W końcówce – fakt – wybijali, ale byli lepsi. Lechia w zeszłym sezonie grała zupełnie inaczej, więc ja tak wspominam ten mecz jako ten, w którym piłkarsko byli piętro wyżej.

MN: Nie byliśmy dużo słabszym zespołem, ale trochę do tego zwycięstwa czy remisu brakowało. Przegraliśmy 0:2, obiektywnie patrząc, na wygraną nie zasłużyliśmy, na pewno nie byliśmy lepsi od Lechii, ale nie ukrywam, że byliśmy w stanie wyciągnąć remis.

Porażka z Legią przyszła paradoksalnie w dobrym momencie, Arka zeszła na ziemię?

AM: Nie, bo my nigdy w chmurach nie byliśmy. Myślę, że momentu na porażkę nigdy nie ma dobrego, w żaden sposób nie można patrzeć, że to nas otrzeźwiło, bo gdybyśmy wygrali, nastawienie nie byłoby inne. Dalej czekałby nas mecz derbowy. Porażki z Legią szkoda, ale nie rozpatrujemy jej: „fajnie, że przyszła, obudziliśmy się”. Na pewno nie.

W czym jest lepsza Arka od tej z zeszłego roku?

AM: Ja uważam, że poprawiliśmy znacząco grę obronną jako drużyna. Bramek tracimy mniej niż w zeszłym roku i wydaje mi się, że przeciwnicy, jeśli nie damy im jakiegoś prezentu, to nie dochodzą do sytuacji. Wygląda to lepiej.

MN: Jesteśmy dłużej z trenerem Ojrzyńskim. Każdy z osobna lepiej rozumie jego filozofię, ma więcej treningów zaliczonych, więcej rozmów. Im trener ma więcej czasu, tym – jeśli to fajnie współgra – drużyna lepiej wygląda. Trener Ojrzyński przyszedł, coś zmienił, ale w ciągu miesiąca nie da się wszystkiego zrobić i czas grał na naszą korzyść, a teraz my gramy, jakby chciał trener.

To przewaga Arki, że ma więcej piłkarzy związanych z klubem?

AM: Myślę, że nie. Każdemu zależy tak samo – wiadomo, że dla chłopaków z Gdyni, czy dla szkoleniowców, jak dla trenera Krupskiego i Witta, derby znaczą wiele, ale wszyscy, którzy jutro zagrają, będą chcieli dać z siebie wszystko. Nie wydaje mi się, że komuś bardziej zależy. Albo ci zależy, albo nie. Nie ma czegoś takiego, że ktoś chce trochę wygrać. Naszą siłą jest to, że jesteśmy drużyną i tworzymy kolektyw. Mamy czyste głowy przed tym meczem. To są nasze atuty: drużyna, kibice, stadion.

MN: Po części tak, w Lechii nie ma piłkarzy, którzy są z nią mocno związani, był Piotr Wiśniewski, bodajże jest teraz w sztabie. Myślę, że to przywiązanie jest lekką przewagą.

Te derby będą inne, bez kibiców gości.

AM: Grałem już w derbach Krakowa, Łodzi, Śląska i każde są gorące, ale rok temu wychodzimy na rozgrzewkę, helikopter latał nad stadionem, nie było nic słychać, żadnych komend trenera. Później te race… Na trybunach i dookoła stadionu była prawdziwa rzeźnia. Szkoda, że nie będzie kibiców przyjezdnych, bo to zawsze dodaje tego smaczku i adrenaliny, ale jest, jak jest i myślę, że bardziej z tego powodu cierpią lechiści niż my, bo my swoich kibiców będziemy mieli za sobą.

MN: Moim zdaniem powinni być, kara za ostatnie derby powinna być inna. Na pewno karanie niewpuszczaniem kibiców gości nie jest najlepszym wyjściem, bo tak naprawdę oglądając wszystkie mecze ekstraklasy, to większość meczów jest w lidze bez fanów gości. Potem się dziwimy, że nie ma ludzi na trybunach, a tutaj co chwilę są wyciągane jakieś konsekwencje w postaci zakazów stadionowych. Są inne metody na to, niż takie, jakie stosują w naszej lidze ludzie za to odpowiadający.

Jakie więc powinny być kary?

MN: Moim zdaniem powinny być kary finansowe dla klubu, chociaż były, to może i większe, albo wyłapywanie pojedynczych osób z trybun. Po to jest milion kamer, żeby takie osoby identyfikować i karać. A nie zbiorowo, najłatwiej zamknąć cały stadion i święty spokój. To jest moim zdaniem pójście na łatwiznę policji, wojewody i całej tej spółki.

Pokusicie się o wytypowanie wyniku?

AM: Nie. To jest sport, a ja się nie bawię w jakieś obstawiania. Wierzę, że wygramy, wiem, na co nas stać, jak gramy. To jest taki mecz, że nie gra się tylko dla siebie, rodziny i kasy, ale też dla kibiców, bo jednak ludzie rywalizują ze sobą – w pracy, w szkole, na uczelni. Na pewno to jest spotkanie prestiżowe, przyjemnie jest przez następne tygodnie iść do sklepu, kupić chleb i usłyszeć od sprzedawcy: „super mecz”. Czuć odpowiedzialność za całe miasto.

MN: Zwycięski dla Arki. Samy wynik trudno wytypować, bo to może być wszystko. Jednak gdybym miał postawić pieniądze, każde postawiłbym na nasze zwycięstwo.

PP

Fot. FotoPyl

Najnowsze

Komentarze

4 komentarze

Loading...