Reklama

Bitwa z Niemcami o młodego bramkarza. Boniek: – Niemcy przeszarżowali

redakcja

Autor:redakcja

24 października 2017, 15:27 • 5 min czytania 49 komentarzy

Marcel Lotka, 16-letni bramkarz młodzieżowych drużyn Bayeru Leverkusen, ostatnie dni spędził z reprezentacją Polski U-17. Cały mecz z San Marino, cały mecz z Cyprem, wreszcie wczoraj zagrał od pierwszej do ostatniej minuty w zremisowanym spotkaniu ze Szwedami. Czy to były ostatnie występy młodego bramkarza w biało-czerwonych barwach? Na ten moment trudno wyrokować, ale Lotka wczoraj został powołany do młodzieżowej reprezentacji Niemiec.

Bitwa z Niemcami o młodego bramkarza. Boniek: – Niemcy przeszarżowali

Historia relacji polsko-niemieckich w każdej dziedzinie jest dość złożona i nie inaczej jest w przypadku futbolu. Dość powiedzieć, że swego czasu praktycznie 1/4 zespołu naszych sąsiadów można było spokojnie przebrać w biało-czerwone koszulki – tak było choćby w półfinale Mistrzostw Świata w 2010 roku, gdy na murawę w pierwszym składzie wybiegli Piotr Trochowski, Miroslav Klose i Lukas Podolski. Życiorysy tego tercetu dobrze zresztą oddają specyfikę tych relacji – Klose czy Trochowski nigdy nie czuli się Polakami, a związki z naszym krajem pozostawały na poziomie krótkiej adnotacji w Wikipedii i może nieco rozdartego serca ich przodków. Inaczej było z Lukasem Podolskim, który sam zgłaszał się do PZPN-u, sygnalizując chęć gry dla Polski.

Nie ma co ukrywać – ta trójka, przede wszystkim Podolski, zrewolucjonizowała nasze myślenie o piłkarzach w kontekście reprezentacji. W PZPN-ie pojawił się Maciej Chorążyk, który do dzisiaj odpowiada za skauting dzieciaków, które jeszcze nie zdecydowały, czy bardziej czują się Polakami, czy też obywatelami swoich nowych ojczyzn. Dzięki temu w reprezentacjach młodzieżowych od najmłodszych lat występowali goście jak Michael Olczyk z Schalke, Marco Drawz z HSV, czy cała gama przeróżnych dzieciaków urodzonych poza granicami Polski w rodzinach niedawnych emigrantów.

Dlatego też nie przeoczono Lotki. Chłopak był powoływany już do kadry U-15, jeszcze jako bramkarz SC Rot-Weiss Essen. Urodzony w Duisburgu całe życie spędził w Niemczech, ale płynnie mówi po polsku, zresztą z charakterystycznym śląskim akcentem, bo właśnie z tego regionu pochodzą jego rodzice. Zaczynał w lokalnym MSV, potem pograł chwilę w Schalke, wreszcie przez RW trafił – podobno za naprawdę konkretne pieniądze – do Bayeru Leverkusen. Przez cały ten okres w kontakcie z nim pozostawali polscy skauci PZPN-u oraz trenerzy reprezentacji młodzieżowych. Od dłuższego czasu nie oddaje zaś miejsca w bramce w roczniku 2001.

– Od razu był w kręgu naszych zainteresowań na pierwszą konsultację kadry w roczniku U-15. Przyjechał i od tego czasu jest regularnie przez niemal dwa lata. Tyle, ile ma ta kadra. Znaleźliśmy go jak już miał czternaście lat, od trzynastego roku życia go obserwowaliśmy, kiedy nie było jeszcze kadry w tym roczniku. Nasz skaut Tomasz Rybicki znalazł go bardzo wcześnie, chłopak grał wtedy w Essen. Wiadomo, że pierwsza drużyna Essen dołuje, ale juniorzy grali w Bundeslidze i tam Marcel wyróżniał się skutecznością, bo też miał co bronić. Dostajemy filmy z jego meczów i nie raz właśnie on jest bohaterem. Potrafi przechylić losy meczu swoimi interwencjami. Od kiedy zaczął przyjechać na kadrę Polski zrobił jeszcze od tamtego czasu kolosalny postęp. Do tego stopnia, że zainteresował się nim i wykupił go Bayer Leverkusen – mówi Maciej Chorążyk odpowiadający w PZPN za wyszukiwanie talentów z polskimi korzeniami.

Reklama

I tu pojawiają się Niemcy.

Lotka otrzymał powołanie na konsultacje odbywające się pod koniec października, a towarzyszyć mu mają między innymi Benedict Hollerbach z Bayernu czy Timo Ahrens z Werderu Brema.

– Rzecz w tym, że Polska grała teraz w pierwszej rundzie eliminacji mistrzostw Europy, Niemcy zaczynają kwalifikacje dopiero od drugiej rundy, bo są rozstawieni z numerem jeden. Jako że Marcel zagrał dla naszej reprezentacji, to nawet jeśli przyjmie od nich powołanie, nie będzie mógł grać. Bo nie można zmienić kraju, jeśli się w U-17 czy U-19 zaczęło w jednej edycji reprezentowało już jakiś inny. Dlatego to dla mnie absurdalne powołanie, strzał w stopę. To jest takie działanie, które obserwujemy już od jakiegoś czasu. Większość zawodników, których znajdujemy i jadą na kadrę Polski, natychmiast dostaje powołanie na kadrę Niemiec. Tylko że w tym momencie doszło do tak dużego absurdu, że powołują chłopaka, który gra dla nas w eliminacjach Euro i dla nich grać nie może. Będzie mógł dopiero w U-19, jeśli już. Marcel jednak deklarował, że chce u nas pozostać, na chwilę obecną nie mamy wątpliwości  – tłumaczy Chorążyk.

Deklaracja zawodnika to jedno, drugie to naciski, jakie z pewnością się w tej sprawie pojawią. Nie jest tajemnicą, że Niemcy nie patrzą przychylnym okiem na zawodników grających i wychowanych piłkarsko w ich kraju, którzy odmawiają gry dla reprezentacji na rzecz innej kadry narodowej. Odstawianie od składu i hamowanie tym samym rozwoju w tak ważnych latach będących ostatnią prostą do wieku seniora to tam praktyka dość powszechna.

W sprawie głos zabrał prezes PZPN Zbigniew Boniek: – Mnie ta sytuacja mierzi. Dyplomacja na tym poziomie wygląda trochę inaczej. Nasi przyjaciele z niemieckiej federacji mogli najpierw zadzwonić do mnie czy do sekretarza generalnego. A ingerencja w ten sposób jest zwyczajnie niesmaczna i głupia. My gramy o punkty, a to jest nasz pierwszy bramkarz. Nie robi się takich rzeczy. Nie można w taki sposób mącić chłopakowi w głowie. I zresztą po co? Zgodnie z przepisami i tak w tym turnieju już dla nich nie będzie mógł zagrać. Jestem pewny, że chłopak czuje się Polakiem i zostanie z nami na resztę kariery.

Co ciekawe – w grze o Lotkę po raz pierwszy nie stoimy na kompletnie straconej pozycji. Przepaść między reprezentacjami Polski i Niemiec została zasypana – to już nie jest tak, że z Polską możesz wygrać co najwyżej w eliminacjach z San Marino, z Niemcami za to czeka cię bezustanna walka o tytuł mistrza świata. To nie jest tak, że masz do wyboru piłkarską Ligę Mistrzów, w której od lat grają Niemcy, albo kartoflisko, na którym przez wiele lat kopaliśmy się my. Oczywiście, nadal nasi sąsiedzi to najważniejszy faworyt każdej kolejnej imprezy, ale – właśnie. Z Polską też można na nią jechać, a konkurencja jest mimo wszystko nieco mniejsza. Dlatego to wybór daleki od oczywistego, szczególnie dla młodego kandydata na piłkarza, który z Orłem na piersi już grał, poznał trenerów, kolegów i atmosferę.

Reklama

fot. gramydlapolski.pl

Najnowsze

Komentarze

49 komentarzy

Loading...