Reklama

Vettel czy Hamilton? Walka o mistrzostwo świata wchodzi w decydującą fazę

Jan Ciosek

Autor:Jan Ciosek

29 września 2017, 12:12 • 3 min czytania 3 komentarze

Cztery zwycięstwa w pięciu ostatnich startach nie mogą być przypadkiem. Lewis Hamilton zdominował letnie wyścigi Formuły 1 i zrobił poważny krok w stronę odzyskania tytułu. Sebastian Vettel jeszcze broni nie złożył, ale jeśli ma jeszcze włączyć się w walkę o mistrzostwo świata, to musi zacząć odrabiać straty już w ten weekend w Malezji.

Vettel czy Hamilton? Walka o mistrzostwo świata wchodzi w decydującą fazę

Póki co Hamilton ma na koncie 263 punkty, zaś jego najgroźniejszy rywal – 235. Czy to duża strata? Teoretycznie – wcale nie. Załóżmy, że w Malezji Brytyjczyk nie dojedzie do mety, a Niemiec wygra. Wtedy różnica miedzy nimi będzie wynosić raptem trzy punkty na pięć wyścigów przed końcem sezonu i absolutnie każdy scenariusz będzie możliwy. Kłopot Vettela polega na tym, że kierowca Mercedesa wyjątkowo rzadko popełnia błędy. Niedokończony wyścig? W tym sezonie jeszcze mu się nie zdarzył. Seb z kolei właśnie zaliczył najgorszy start w roku – imprezę w Singapurze zakończył już na pierwszym okrążeniu. Nie ze swojej winy, ale to przecież żadne pocieszenie… Dodajmy, że Vettel startował z pole position i zamiast 25 punktów za zwycięstwo zdobył okrągłe zero. Wygrał Hamilton, który w ten sposób elegancko powiększył przewagę w mistrzostwach.

Zaliczyłem średni start, a potem zjechałem trochę do lewej, starając się bronić przed Maxem. Później zostałem uderzony przez Kimiego. Nie wiem dokładnie co się stało. Przez doznane wcześniej uszkodzenia, obróciło mnie w trzecim zakręcie. Nie mogę nic zrobić i na pewno jest to gorzki moment. Przed nami następne wyścigi i jestem przekonany, że będę miał kolejne szanse – skomentował kierowca Ferrari po dramacie na torze Marina Bay.

Sytuacja Vettela nie jest różowa, ale też jego fani nie mają powodów do paniki. Niemiec z Ferrari wciąż jest w grze, do zdobycia w sezonie ciągle pozostało 150 punktów. Wszystko cały czas pozostaje w jego rękach – jeśli wygra pozostałe wyścigi, zostanie mistrzem świata, nawet, gdyby Hamilton za każdym razem dojeżdżał tuż za nim.

Na razie przed najszybszymi kierowcami świata zawody w Malezji. Jeśli z poprzednich wyścigów można wyciągać jakieś wnioski, to Vettel może mieć pewne powody do zadowolenia. Na Sepang wygrywał już trzykrotnie, dwa razy jeszcze w barwach Red Bulla. To właśnie tam odniósł także swoje pierwsze zwycięstwo w barwach Ferrari. Jakby tego było mało, Malezja jakoś nieszczególnie leży Mercedesowi. Rok temu Hamilton zaliczył tam awarię silnika, która miała spory wpływ na to, że to Nico Rosberg sensacyjnie wywalczył tytuł. Tylko trzy lata temu angielski team zaliczył na Sepang idealny start i zajął dwa najwyższe miejsca na podium. Wiecej zwycięstw Mercedesów w Malezji nie było.

Reklama

Na pierwszym treningu warunki pogodowe były ekstremalne, co wpłynęło na wyniki. Najszybszy był Max Verstappen przed drugim kierowcą Red Bulla, Daniele Ricciardo oraz Fernando Alonso z McLarena. Vettel wyprzedził Hamiltona o pół sekundy. Po południu pogoda się uspokoiła i wyniki wróciły do normy. Najlepszy czas wykręcił Seb, 0,6 sekundy lepszy od wyniku kolegi z Ferrari – Kimiego Raikkonena. Angielski lider mistrzostw świata był wolniejszy o prawie półtorej sekundy.

Skoro mowa o Sepang, warto przypomnieć 2008 rok i rewelacyjne drugie miejsce Roberta Kubicy. Wspomniany wcześniej Nico Rosberg jeździł wtedy w barwach Williamsa i zakończył zawody na 14. miejscu. Teraz niemiecki mistrz świata został menedżerem Polaka i ma pomóc mu w powrocie do Formuły 1. Najbardziej realny kierunek dla Kubicy to dziś… zespół Williams.

Najnowsze

Formuła 1

Komentarze

3 komentarze

Loading...