Reklama

Zbieramy łomot na inaugurację Eurovolley. Zamiast święta, mamy stypę

Rafal Bienkowski

Autor:Rafal Bienkowski

24 sierpnia 2017, 23:19 • 3 min czytania 16 komentarzy

Kiedy ponad 60 tys. gardeł na PGE Narodowym w Warszawie ryknęło Mazurka Dąbrowskiego, na pobliskiej Saskiej Kępie koty mogły pospadać z parapetów. Słuchając tego biało-czerwonego tumultu można było mieć nadzieję, że Polacy – tak samo jak w 2014 roku podczas mistrzostw świata – poradzą sobie z Serbią dając rywalom jasny sygnał: „W takiej twierdzy nie macie czego szukać”. Ale dziś to nasi czuli się tam jak zagubieni goście. Bolesne 0:3 na inaugurację mistrzostw Europy sprawiło, że ekipa Ferdinando De Giorgiego już na starcie postawiła się pod ścianą.

Zbieramy łomot na inaugurację Eurovolley. Zamiast święta, mamy stypę

Gwoździem programu podczas ceremonii otwarcia mistrzostw był statek kosmiczny lądujący na PGE Narodowym. To miał być też kosmiczny mecz na parkiecie w wykonaniu naszych, którzy chcieli mocnym uderzeniem rozpocząć marsz po wymarzony medal. Ale niestety. Polacy nie byli dziś ani Hanem Solo z „Gwiezdnych Wojen”, ani Brucem Willisem z „Armageddonu”. Oni byli bezradni jak Łajka wystrzelona przez Sowietów na orbitę.

Obaw przed tym meczem mieliśmy chyba z tonę. Że Serbowie już tak nie obsrają się mentalnie na gigantycznym z perspektywy siatkarza stadionie Narodowym, jak było w 2014 roku. Że ich zespół w porównaniu z MŚ w Polsce jest bardziej zgrany, a nasz przebudowany niemalże od piwnicy po dach. Że u naszych brakuje dobrego przyjęcia, a środkowi są w większości mało doświadczeni. Do tego jeszcze stadion: czy nasi nie pękną przy ponad 60 tys. ludzi, czy Drzyzga będzie potrafił dobrze rozrzucać piłki na takim gigancie. Nawet wiatr – wszyscy tak drżeli, czy będzie hulał po Narodowym, że w studio Polsatu Sport spodziewaliśmy się już nawet Jarosława Kreta.

Nie wiemy z jaką siłą dmuchał dziś wiaterek na Narodowym, ale wiemy, że Serbowie tym razem dojechali na mecz. Co gorsza, dziś to nasi zostali w autokarze. Serbowie już w pierwszym secie stłamsili nas blokiem i przede wszystkim zagrywką. Przyjęcie, o które tak drżeliśmy, zostało obnażone. Konarski? Apatyczny. Kurek? Nierówny. Zagrywka? Jaka zagrywka? Jedynym jasnym punktem był chwilami Michał Kubiak, który wydawał się być najbardziej pod prądem. Nasze źródło z bliskiego otoczenia De Giorgiego twierdzi, że ktoś krzyknął im, jaki był wynik Legii w Tyraspolu, co ewidentnie ich rozbiło.

Drugi set był niemalże kalką poprzedniego. Znowu do 22. Nie ma nas. Nieco chaotyczny dziś Ferdinando De Giorgi, szukając recepty na boiskową zapaść, wysyłał do boju i Kaczmarka, i Łomacza, nawet Bieńka, który miał być oszczędzany po kontuzji, ale nic z tego. Wiele mówi chociażby skuteczność Polaków w ataku: Dawid Konarski skończył z marnymi 10 punktami. Dziś nie było nikogo, kto na maksa pociągnąłby grę. 0:3. Najgorsze, że ekipa Nikoli Grbicia wygrała w stu procentach zasłużenie. Tutaj nie ma dosłownie żadnego znaku zapytania.

Reklama

To bolało. Na Narodowym chyba nigdy nie było tak cicho, jak dziś po ostatnim punkcie dla Serbii.

Ferdinando De Giorgi podczas dotychczasowych meczów Polaków dyrygował drużyną ubrany raczej w biało-czerwoną koszulkę. Kiedy przed dzisiejszym spotkaniem zobaczyliśmy go i cały sztab kadry w ciemnych garniturach, przez głowę przeszła nam myśl, że ubrali się trochę jak na stypę, bo przecież cały Narodowy taki kolorowy. I nie myliliśmy się. To dopiero nasz pierwszy mecz na Eurovolley, a już zrobiło się ponuro.

***

Kolejne spotkanie, już o wszystko, w sobotę z Finlandią w Gdańsku. Na koniec zmagań grupowych zagramy w poniedziałek z Estończykami. Do ćwierćfinału automatycznie awansuje tylko zwycięzca grupy, ekipy z miejsc 2 i 3 rozegrają baraż z rywalami z grupy C.

Fot. 400mm.pl

Najnowsze

Hiszpania

Media: 60 milionów to za mało. Barcelona odrzuciła ofertę za Raphinhę

Antoni Figlewicz
0
Media: 60 milionów to za mało. Barcelona odrzuciła ofertę za Raphinhę

Inne sporty

Polecane

Mateusz Bieniek: Nie mogłem stanąć na stopie. Gdy wróciłem, na nowo pokochałem siatkówkę [WYWIAD]

Jakub Radomski
3
Mateusz Bieniek: Nie mogłem stanąć na stopie. Gdy wróciłem, na nowo pokochałem siatkówkę [WYWIAD]
Polecane

„Czujesz, że musisz robić więcej i więcej. Ta gonitwa nie daje mi spełnienia”

Kacper Marciniak
4
„Czujesz, że musisz robić więcej i więcej. Ta gonitwa nie daje mi spełnienia”

Komentarze

16 komentarzy

Loading...