Reklama

„Nie ma mowy o żadnej zmianie”. Nowak póki co może spać spokojnie

redakcja

Autor:redakcja

22 sierpnia 2017, 09:38 • 8 min czytania 25 komentarzy

– Pozycja Piotra Nowaka w klubie nie podlega dyskusji. Nie ma mowy o żadnej zmianie. Nie zabierajmy mu zasług. Wiele dobrego zrobił przez półtora roku pracy z Lechią. W poprzednim sezonie do mistrzostwa brakowało nam bramki. I nie można tego kwestionować – mówi na łamach „Przeglądu Sportowego” Adam Mandziara, prezes klubu z Gdańska. Jednoznacznie ucinając krążące od jakiegoś czasu spekulacje o zwolnieniu Piotra Nowaka.

„Nie ma mowy o żadnej zmianie”. Nowak póki co może spać spokojnie

FAKT

Sporo mówiące o stanie nosa Łukasza Trałki zdjęcie, tytuł dopowiada resztę. W Niecieczy zawodnikowi Lecha przetrącili nos.

– Łukasz ma złamany nos – mówi trener Nenad Bjelica (46 l.).

Defensywny pomocnik po ciosie przewrócił się na murawę. Wtedy jeszcze uraz nie wyglądał na groźny. Wystarczyło jednak, że lechita przewrócił się na bok i wtedy wszystko stało się jasne. Z nosa popłynęła krew i do akcji musiał wkroczyć klubowy lekarz. Paweł Cybulski (35 l.) jeszcze na stadionie nastawił złamaną kość, trzeba to bowiem zrobić szybko, po kilku godzinach nie ma już na to szans.

Reklama

Marcin Robak już teraz musi odpokutować karę za kartki. Cztery żółtka w sześciu kolejkach to mały rekord napastnika.

– Za dużo tych kartek, nie mam zamiaru zaprzeczać. I też się zastanawiam, skąd to się bierze, bo niczego w swoim stylu nie zmieniłem – mówi Faktowi Robak. – Jedną z tych kartek dostałem za gadanie, a reszta była za faule, tyle że nie miałem przed nimi wyraźnych ostrzeżeń. Charakterystyczna była sytuacja z meczu z Zagłębiem. Początek spotkania, druga minuta i bach, od razu kartka – przypomina doświadczony napastnik.

Zrzut ekranu 2017-08-22 o 08.54.27

Poza tym na „ligowych” stronach:

– Pasquato wziął numer po Vadisie, ale na razie kompletnie zawodzi
– Piłkarze Lechii dopłacą kibicom do biletów (wejściówki będą tańsze, zawodnicy pokryją różnicę)
– Zagłębie liderem ekstraklasy

GAZETA WYBORCZA

Reklama

Neymar szybko został bożyszczem Paryża, gdzie właściciele PSG spełniają wszystkie jego zachcianki.

Barcelona pozbawiona Neymara dostała ciężkie baty od Realu w Superpucharze Hiszpanii. Tymczasem PSG uwodzi nową nadzieją. Na prezentacji Brazylijczyka wieża Eiffla rozbłysnęła kolorami klubu, a na górze ukazał się napis „Welcome Neymar”. Potem prasa opisywała, jak władze PSG finansowały bizantyjską fiestę piłkarza i jego brazylijskich kumpli z tak zwanej grupy „Tois” w kurorcie Saint-Tropez, opłacając pluton ochroniarzy, by mogli się spokojnie wyszaleć. Podwojono też ochronę w ośrodku treningowym, bo Neymar wywołuje gigantyczne zainteresowanie. Wydarcie go Barcelonie było dla paryżan czymś więcej niż wygranie z nią finału LM. W końcu to 25-letni Brazylijczyk ma największe szanse, by przerwać hegemonię Leo Messiego i Cristiano Ronaldo. Wciąż nie uchodzi za najlepszego piłkarza świata, ale robi na boisku show większy niż aktualny posiadacz Złotej Piłki CR7.

– Wszyscy myślą, że odejść z Barcelony to jak umrzeć, a ja jestem bardziej żywy niż kiedykolwiek – powiedział Neymar po debiucie z Guingamp. A po spotkaniu z Tolouse zaatakował szefów Barçy, mówiąc, że taki klub zasługuje na lepszych. Jakie są ich winy, nie wyjaśnił. Wiadomo tylko, że nie zgodzili się tego lata podnieść mu pensji z 25 mln euro za sezon do 30. PSG tyle dał.

Zrzut ekranu 2017-08-22 o 09.00.44

SUPER EXPRESS

Jarosław Niezgoda mówi, że nie myślał o wypożyczeniu z Legii i opowiada, jaki wymiar miał dla niego pucharowy powrót do Puław.

Znajomi już dzwonili z prośbą o koszulkę z meczu z Wisłą?
Kilka telefonów było, ale z gratulacjami. Jeżeli któryś z kolegów będzie chciał mój trykot, to go dostanie. Nie ma problemu.

A ile koszulek rozdałeś od przejścia do stolicy? Kiedy Legia grała w Pucharze Polski z twoim byłym klubem, Wisłą w Puławach, na trybunach można było zauważyć kilkanaście osób w meczowych strojach Legii z numerem 11 i nazwiskiem Niezgoda na plecach.
Za dużo tych koszulek nie rozdałem. Nie proszę o sprzęt pana magazyniera, tylko przekazuję znajomym trykoty, w których grałem. A że za wiele się nie nagrałem, bo najpierw zostałem wypożyczony do Ruchu, a teraz ta kontuzja, to i za wiele ich nie mogłem rozdać. Pewnie większość z tych, którzy mieli moje stroje, po prostu kupiła je w sklepie Legii. Ale to bardzo fajne uczucie, gdy się widzi obcych ludzi w koszulkach ze swoim nazwiskiem. W Puławach nadal bardzo dobrze się czuję, mam tam wielu przyjaciół.

Zrzut ekranu 2017-08-22 o 09.05.34

I typowo tabloidowy temat, czyli: oni nie grają, one ich kochają. Więcej oglądania niż czytania, wiadomo.

Zrzut ekranu 2017-08-22 o 09.09.53

PRZEGLĄD SPORTOWY

Zrzut ekranu 2017-08-22 o 09.10.21

Piotr Nowak może póki co czuć się bezpiecznie. Adam Mandziara przekonuje, że trener nie będzie w najbliższym czasie zmieniony.

To najgorszy czas gdańszczan odkąd prowadzi ją trener Nowak. I choć wielu żąda głowy szkoleniowca, to na żadną zmianę (przynajmniej na razie) na ławce się nie zanosi. Stanowisko klubu jest w tej sprawie jednoznaczne. – Pozycja Piotra Nowaka w klubie nie podlega dyskusji. Nie ma mowy o żadnej zmianie. Nie zabierajmy mu zasług. Wiele dobrego zrobił przez półtora roku pracy z Lechią. W poprzednim sezonie do mistrzostwa brakowało nam bramki. I nie można tego kwestionować. W spokoju analizujemy, co się dzieje. Musimy wspólnymi siłami znaleźć wyjście z tej trudnej sytuacji – zapewnia Mandziara.

Czas, by Cristian Pasquato zaczął błyszczeć poza trzecioligowymi rezerwami. Magiera apeluje o cierpliwość.

Kupiony za milion euro Włoch ma nie tylko tworzyć sytuacje strzeleckie kolegom. Liczono, że będzie też zdobywał bramki. – Chcę strzelać jak najwięcej goli. W ostatnich latach częściej asystowałem niż zdobywałem bramki, ale wynikało to właśnie z mojej pozycji na boisku. Często gram dalej od bramki i zagrywam piłki kolegom – mówił po przyjściu do Legii. I choć na razie nie dostaje zbyt wielu szans od trenera, by to zmienić, to gole udało mu się na razie strzelić tylko w trzecioligowych rezerwach mistrzów Polski. W starciu z Sokołem Ostróda (5:0) zagrał fantastycznie. – Nieraz do drużyny rezerw trafiali piłkarze z pierwszej drużyny. Niewielu z nich zrobiło tyle pozytywnego zamieszania, ile Hildeberto i Pasquato – powiedział Krzysztof Dębek, trener Legii II. Zadowolony z tego występu był także Magiera. – Pasquato zagrał w rezerwach, pokazał się, zdobył dwie bramki. Dajmy mu czas – skomentował.

Zrzut ekranu 2017-08-22 o 09.10.40

Transfer Petara Brleka podreperuje budżet Wisły.

W Wiśle nie będą mieli problemu z zagospodarowaniem środków pozyskanych ze sprzedaży Brleka, bo wierzycieli nie brakuje. Największy z nich to krakowski magistrat. Klub jest winny za wynajem stadionu 4,92 miliona złotych, w maju sprawa trafiła nawet do sądu. To zaległości z przeszłości – dług powstał w latach 2015-2016. Bieżące opłaty, od początku roku, klub reguluje na regularnie. Po wakacjach przedstawiciele Białej Gwiazdy mają pojawić się w ratuszu, by wspólnie ustalić nowy plan spłaty długu. Po transferze Brleka stanie się to prostsze. Podobnie będzie z innymi sprawami, choć już wcześniej finanse klubu uległy poprawie. Niedawno odczuli to choćby piłkarze, wobec których uregulowano dużą część zaległości.

Napastnicy Bruk-Betu zapomnieli załadować ostrą amunicję. Póki co strzelają ślepakami.

Lekarstwem na problemy na szpicy miało być pozyskanie Bartosza Śpiączki. O napastnika, który dobrze radził sobie w Górniku Łęczna, walczyły także inne kluby, ale Bruk-Bet był zdeterminowany, płacąc za niego 1,2 mln złotych – najwięcej w historii klubu. Na razie jednak Śpiączka nie trafił w lidze do siatki ani razu. W większości meczów miał problem z dochodzeniem do sytuacji bramkowych, a gdy z Lechem w końcu stworzył sobie okazję, trafił w słupek. Problem jest też z Gutkovskisem, który w 2017 roku tylko dwa razy trafił do siatki, w tym raz z rzutu karnego. Bruk-Bet jest jedyną drużyną w lidze, dla której gola w tym sezonie nie strzelił jeszcze żaden napastnik. A co dla trenera Mariusza Rumaka najgorsze, ze strony pomocników też nie ma w ofensywie wymiernego pożytku. To główna przyczyna rozczarowującego startu Słoni.

Zrzut ekranu 2017-08-22 o 09.10.45

Kadra ma problem, bo poza Łukaszem Fabiańskim, pozostali bramkarze przykleili się do ławek rezerwowych.

Szczęsny, Łukasz Skorupski i Przemysław Tytoń na razie muszą godzić się z rolą rezerwowych i jest mało prawdopodobne, że ich sytuacja w obecnych klubach diametralnie się zmieni. Szczególnie obserwujemy nowego zawodnika Juventusu Turyn, bo to podstawowy bramkarza reprezentacji. Szczęsny, namaszczony na następcę Gianluigiego Buffona, na razie patrzy na legendarnego golkipera z ławki, ale w przyszłym sezonie to on na długi czas ma zarezerwować sobie miejsce między słupkami Starej Damy. W tym sezonie Massimiliano Allegri wyznaczył mu jeszcze rolę nr 2, ale obiecał, że Polak dostanie swoje szanse, żeby nie skostnieć. 27-latek ma rozegrać ponad dwadzieścia meczów i tym samym zachować formę przed mistrzostwami świata w Rosji. To ma wystarczyć Nawałce, aby ponownie nie oddelegować go na ławkę w kadrze.

Szczęsny, który ma za sobą bardzo dobre dwa lata na wypożyczeniu w AS Roma, od początku pracy obecnego selekcjonera traktowany był jak nr 1, ale czy faworyzowany? Nawałka pokazał w przeszłości, że szczególnie do pozycji bramkarza nie ma sentymentów. Zawsze trzymał się zasady, że między słupkami musi stać człowiek, który gra w klubie. Szczęsny przekonał się o tym podczas eliminacji EURO 2016.

Zrzut ekranu 2017-08-22 o 09.11.32

Kumpel Juergena Kloppa robi furorę z beniaminkiem Premier League. Huddersfield ma po dwóch meczach komplet punktów, o Terrierach pisze Jarosław Koliński.

Dwa mecze i sześć punktów. Cztery gole strzelone i zero straconych. Chyba nikt w klubie nie spodziewał się takiego otwarcia sezonu 2017/18. Ostatnią drużyną, która w roli beniaminka w dwóch pierwszych spotkaniach rozgrywek nie straciła bramki, był Charlton Athletic w 1997 roku, a więc dwie dekady temu. Teriery na grę w angielskiej elicie czekały 46 lat i do sezonu przystąpiły bez wielkiego doświadczenia. Na inauguracyjne starcie z Crystal Palace (3:0) z pierwszego składu tylko Tom Ince miał wcześniej okazję grać w Premier League. To nie była jednak przemyślana taktyka Wagnera, by wypuścić w bój samych nowicjuszy i zobaczyć, co się stanie. Szkoleniowiec po prostu zdawał sobie sprawę, że głośnych nazwisk na John Smith’s Stadium nie ściągnie. – Nie jest łatwo przekonać piłkarzy do gry w takim klubie jak nasz. Nie stać nas na płacenie dużych tygodniówek, dlatego postawiliśmy na graczy utalentowanych i wciąż głodnych sukcesów – twierdzi szkoleniowiec, który jest przyjacielem Jürgena Kloppa i był świadkiem na jego ślubie.

Zrzut ekranu 2017-08-22 o 09.11.06

fot. FotoPyK

Najnowsze

Anglia

Arsenal pokazał na czym polega futbol, a Chelsea udowodniła, czemu jest poza pucharami

Bartek Wylęgała
0
Arsenal pokazał na czym polega futbol, a Chelsea udowodniła, czemu jest poza pucharami
1 liga

Jeśli oglądaliście mecz tylko w ostatnich minutach, to nic nie straciliście

Piotr Rzepecki
3
Jeśli oglądaliście mecz tylko w ostatnich minutach, to nic nie straciliście

Komentarze

25 komentarzy

Loading...