Reklama

Napoli na drugim biegu, ale na beniaminka wystarczyło w zupełności

redakcja

Autor:redakcja

19 sierpnia 2017, 23:22 • 3 min czytania 11 komentarzy

Książkowy mecz topowej drużyny z  beniaminkiem, czyli kolosalna przewaga, ale z drugiej strony, gdy ma się już dobry wynik, to trochę szkoda paliwa na takich słabeuszy. W końcówce była minimalna szansa na to, że ten minimalizm źle się skończy, ale ostatecznie było tak, jak powinno – 3:1 i pewna wygrana Napoli. 

Napoli na drugim biegu, ale na beniaminka wystarczyło w zupełności

Trudno było się spodziewać, żeby początek sezonu rozpalił kibiców do czerwoności ze względu na fenomenalny poziom sportowy, bo trochę ten mecz przypominał nam imieniny u ciotki Gabrieli, które mogła uratować tylko najśmieszniejsza postać w rodzinie, czyli wujek Janusz ze Swarzędza. Gdyby gościa nie było, to skończyłoby się na obżeraniu tłustym żarciem i popijaniu tego wszystkiego herbatą albo nalewką z wiśni. No a tak, od czasu do czasu, człowiek miał trochę rozrywki, bo wujo w innym życiu musiał być wodzirejem na dużych imprezach, gdyż w inny sposób tych niemożliwych anegdot i świetnych żartów wytłumaczyć nie sposób… W naszym meczu w rolę guru od świetnej zabawy i rozrywki wcielił się dzisiaj Lorenzo Insigne, który tylko w pierwszej połowie:

– rozegrał świetną klepkę z Zielińskim, którą zakończył dobrym strzałem z dystansu.
– rozpoczął dobrą akcję, po której groźnie dośrodkowywał Ghoulam
– oddał kilka groźnych strzałów, ale zawsze brakowało trochę szczęścia
– napędził kontrę, po której zaliczył asystę do Milika

Ano właśnie, od razu pochwalimy Polaka. Arek wykorzystał swoją sytuację w profesorskim stylu, ponieważ wyczekał bramkarza i oddał precyzyjny strzał w narożnik bramki. Ucieszyliśmy się już na jego widok w wyjściowym składzie, bo to pierwsza taka sytuacja od dzisięciu miesięcy, a gol tym bardziej zwiększył radość

No, a poza tym to w pierwszej połowie w zasadzie nie działo się już nic fajnego, bo co prawda padła bramka samobójcza, która otworzyła wynik, ale trudno tutaj mówić nawet o dobrej akcji Napoli, gdyż to było po wrzutce z rożnego i totalnie przypadkowym odbiciu piłki przez  Souprayena. Świetną okazję zmarnował jeszcze Callejon, który zaprzepaścił znakomite podanie od Hamsika. Warto też odnotować całkiem niezły strzał Romulo, bo ze strony Hellas Verona, to była jedyna ofensywna akcja w pierwszych 45 minutach.

Reklama

Po zmianie stron, jeśli chodzi o beniaminka, to nie zapowiadało się na niesamowity powrót do gry, ale iskierkę nadziei zasiał Pazzini, który zamienił słusznego karnego na bramkę. Przy tej akcji czerwoną kartkę zobaczył także Hysaj, który sprokurował jedenastkę, gdyż ewidentnie pociągał za koszulkę Bessę, a wszystko to działo się w polu karnym. Cóż, gdyby nie wcześniejszy gol Ghoulama, którego zdobył dzięki znakomitej akcji pary Mertens-Insigne, to byłoby całkiem nerwowo, ponieważ Hellas po strzeleniu bramki kontaktowej, miało jeszcze dwie świetne okazje. W pierwszej sytuacji minimalnie pomylił się strzelec karnego, a za drugim razem blisko bramki był Caceres.

Nie mamy żadnych wątpliwości, że za taką końcówkę Sarri nie pochwali swoich piłkarzy, a możliwe, że dostaną niezłą burę. Natomiast, jeśli chodzi o występy Polaków, to Milik na pewno na plus, bo przede wszystkim strzelona bramka, a poza tym był całkiem aktywny przez godzinkę gry, którą dostał od trenera. Jednak przy Zielińskim trudno o ciepłe słowa, bo polskiego rozgrywającego nie było widać przez cały mecz, a to mówi o wszystkim, gdy chodzi o pomocnika odpowiedzialnego za dogrywanie piłek do napastników.

Hellas Werona – Napoli 1:3 (0:2)

0:1 Souprayen 32′

0:2 Milik 39′

0:3 Ghoulam  62′

Reklama

1:3 Pazzini 83′

Najnowsze

Komentarze

11 komentarzy

Loading...