Reklama

Kowalczyk: – Szanse Legii? Co najwyżej 20%

redakcja

Autor:redakcja

28 lipca 2017, 09:16 • 10 min czytania 35 komentarzy

Wojciech Kowalczyk daje Legii 20% szans na wyeliminowanie FK Astany. Moim zdaniem 2:0 w Warszawie jest mało realne, przy takiej formie obrony Legii boję się, że Kazachowie coś tu strzelą. Czyli my będziemy musieli wbić co najmniej trzy gole. Tylko jak to zrobić? – zastanawia się w dzisiejszym „Super Expressie”.

Kowalczyk: – Szanse Legii? Co najwyżej 20%

FAKT

Fakt analizuje dziś porażkę w Astanie i daje małe kawałki o występach wczorajszych pucharowiczów. Obok dwa fajne teksty. O Michale Nalepie (z Lechii)…

– Mnie na szczęście nie oceniał po tym, jak wchodziłem po schodach… Przynajmniej mam taką nadzieję – żartuje piłkarz. Do dziś z sentymentem wspomina słynne treningi „Franza”. – Te ciężkie obozy przygotowawcze… Pamiętam, jak kilku kolegów nie wytrzymało trudów treningu i zaczęło wymiotować. Myślę, że zaszkodziło im śniadanie. Kilku młodych nie było tak świadomych na co się pisze, zjedli ciężkostrawny posiłek, jajecznicę, półtorej godziny przed treningiem. Ja miewałem słabsze dni, ale zawsze wytrzymywałem – opowiada Nalepa.

533

Reklama

I o Kubie Żubrowskim.

Pięć lat temu pomocnik odchodził z Korony do Stali Mielec. Legendarny klub był dopiero na początku drogi do odrodzenia i funkcjonujące w środowisku powiedzenie „organizacyjnie Stal Mielec” wciąż było aktualne. Pensje, nie dość, że niskie, nie zawsze były wypłacane na czas. – Kilka lat  temu dostałem od dziewczyny ogromną świnkę, do której wrzucałem monety. Jak mnie przycisnęło, brałem do ręki pęsetę i wydłubywałem oszczędności. Później szedłem do Biedronki i kupowałem kilogramową paczkę pierogów za 6 złotych. Coś trzeba było jeść – wspomina z uśmiechem piłkarz.

532

GAZETA WYBORCZA

Maciej Szczęsny rozkłada na czynniki pierwsze porażkę Legii w Astanie.

Przejdźmy do okoliczności łagodzących: sztuczna trawa, trzydzieści stopni upału i różnica w przygotowaniu fizycznym. Legia jest tuż po okresie przygotowawczym, zaczyna sezon. Kazachowie są w pełni swoich rozgrywek.

Reklama

No to jeśli czujesz, że rywal jest silniejszy fizycznie albo szybszy, zastosuj taki sposób gry, by różnicę zniwelować. Przy stanie 0:0 nikt Legii nie kazał grać otwartego meczu, ganiać do przodu. Można było się cofnąć, zagęścić obronę, a wtedy wyrwidąb z szybkobiegaczem szamotaliby się w gąszczu legionistów. I w walce wręcz niczego by nie zdziałali. A tak dostali miejsce do gry i je wykorzystali. Legia nie mogła być szybsza, ale mogła grać inteligentniej. Tymczasem ten trzeci gol… No, do 94. minuty można już było prześwietlić i rozszyfrować prostą jak drut taktykę Astany.

Przy pierwszym golu zawalił Adam Hloušek. Chciał wybić piłkę, a zaplątał się we własne nogi.

Nie róbmy kozła ofiarnego z Hlouška. Tam jeszcze Pazdan pomógł Kazachom i Mączyński dołożył swoje. Na tej wrednej nawierzchni trudno było się poruszać. Wiedziałem, że sztuczna murawa będzie legionistom przeszkadzać, ale nie przypuszczałem, że aż w takim stopniu. Hloušek źle stanął, zachwiał się i źle trafił w piłkę. Ale to nie znaczy, że jest słabym piłkarzem. Kilka lat temu Jerzy Dudek puścił kuriozalnego gola i wszyscy mieli używanie. A co to znaczyło? Że Dudek nie umie bronić? Umiał, kiks się zdarza każdemu. Zdarzył się Hlouškowi w Astanie. Przyjmijmy, że pierwszy gol to był przypadek. Zbieg kuriozalnych, niepomyślnych okoliczności. Wyrwidąb oddał strzał, upadając, piłka odbiła się od Pazdana i stało się. Przy drugiej bramce Maciej Dąbrowski zareagował o jakieś osiem sekund za późno. A przecież w ubiegłym sezonie to był świetny obrońca. Zdobywał bramki, miał życiową formę. Jego współpraca z Pazdanem była gwarancją bezpieczeństwa dla Arkadiusza Malarza. W drugiej połowie meczu w Astanie Pazdan ze trzy razy uratował Legię, ale para z Dąbrowskim w ogóle nie działała.

534

SUPER EXPRESS

Bartosz Kapustka mówi o zmianie klubu.

Radek Gilewicz w wywiadzie dla Interii powiedział, że boi się o ciebie, że w tym momencie Bundesliga to za wysokie progi.

Wiem, że to wysokie progi, ale wierzę, że nie za wysokie dla mnie. Stawiałem i dalej będę sobie stawiał ambitne wyzwania. W Anglii nie poszło jak chciałem, ale trzeba walczyć dalej, wstać z kolan.

A może jednak powrót do Polski byłby lepszą opcją? Podobno Legia pytała o ciebie.

Zimą mogłem wrócić tylko do Cracovii, bo przepisy zabraniają gry w trzech klubach w jednym sezonie, więc poza Pasami i Leicester nie było innej opcji. A uznałem, że powrót do Krakowa po kilku miesiącach nie jest dobrym pomysłem. Chciałem powalczyć do końca sezonu i mimo że nie wyszło, to nie żałuję, że spróbowałem.

531

A Kowal daje Legii tylko 20% szans na awans do kolejnej rundy eliminacji.

Po 1:3 w pierwszym meczu na ile procent oceniasz szanse Legii na awans?

Co najwyżej 20 procent. Moim zdaniem 2:0 w Warszawie jest mało realne, przy takiej formie obrony Legii boję się, że Kazachowie coś tu strzelą. Czyli my będziemy musieli wbić co najmniej trzy gole. Tylko jak to zrobić? Moim zdaniem Jacek Magiera popełnił błąd, nie wystawiając w Kazachstanie żadnego napastnika. Sadiku powinien grać od początku! Bo zaczynając mecz bez napastnika, wysyłasz drużynie zły sygnał: że przyjechaliśmy po 0:0 albo minimalną porażkę. Do tego głupio tracone bramki. No źle to wyglądało. Gdy już było jako tako, czyli 1:2, to dali się dobić. Skoro już jest ten napastnik, wspomniany Sadiku,  to trzeba nim grać! A że nie wytrzymałby 90 minut? Większość meczu by wytrzymał. Poza tym umówmy się, napastnik nie musi biegać cały czas, to zespół może biegać za niego, on się ma znaleźć tam gdzie trzeba, czyli tam gdzie mu rzucą piłkę. Pamiętajmy, że Legia miała w Astanie kilka okazji. Może klasyczny napastnik wykorzystałby którąś z nich? No bo Kucharczyk to dobry skrzydłowy, ale nigdy nie będzie klasyczną „dziewiątką”. Nie mówiąc już o Hamalainenie.

530

PRZEGLĄD SPORTOWY

Okładka:

535

Dziś w Przeglądzie masa czytania. Dodatek ligowy, wkładka z reportażami, skarb kibica I i II ligi. Najpierw o temacie z okładki – wczorajszym zwycięstwie Arki.

Gdynia 38 lat czekała na taki mecz. Nic dziwnego, że wydarzeniu towarzyszyło wielkie oczekiwania i nadzieje, że gospodarze będą walczyć, a jeśli przegrają to z honorem. Po takiej porażce nikt nie miałby do arkowców pretensji, w końcu oni są kopciuszkiem w Lidze Europy. Na tle gdynian drużyna FC Midtjylland to stare wygi. Mimo tak wielkich różnic żółto-niebiescy swojej postawy nie muszą się wstydzić. Mistrz motywacji, czyli Leszek Ojrzyński wiedział jak przemówić do drużyny. Braki w umiejętnościach gdynianie nadrabiali walką i zaangażowaniem. 

Już kilkadziesiąt minut przed meczem dało się wyczuć atmosferę wielkiego wydarzenia. Bilety wyprzedały się na pniu. Ostatnie sztuki były towarem tak chodliwym, że pewnie gdyby stadion miał pojemność 20 tysięcy, to też zapełniłby się do ostatniego miejsca. Wczoraj odnotowano rekord frekwencji na Stadionie Miejskim. Wynik został poprawiony o… osiem osób. Ci, którzy wczoraj nie mogli pojawić się na trybunach, mają czego żałować! Arka stworzyła spektakl na europejskim poziomie. Widowisko, jakiego mało kto się spodziewał.

536

Przejęcie Wisły Kraków nie posuwa się do przodu. Przeciwnie.

Trudno zdefiniować postawę Niemców, bo momentami wygląda tak, jakby całkowicie nie zależało im na zrealizowaniu kontraktu. Wciąż nie ujawnił się Loeser, który pierwotnie miał zrobić do dopiero po sfinalizowaniu kontraktu i być może tej opcji się trzyma. Od przedstawiciela Niemców udało nam się dowiedzieć, że w ostatnich dniach reprezentanci Stecherta odebrali wiele telefonów z Polski, część od kibiców, którzy, delikatnie mówiąc, nie zachęcali do sfinalizowania transakcji. Nie wiadomo, czy wpłynęło to na ich postawę. Z obozu Niemców płyną sygnały zapewniające, że nie rezygnują z transakcji i cały czas dążą do przejęcia klubu, ale na razie tego po prostu nie widać. Ich wola nie jest poparta dokumentami, które sprawiłyby, że proces sprzedaży faktycznie ruszyłby z miejsca. Trudno zdefiniować także postawę Tele-Foniki, która codziennie publikuje oświadczenia, a jedno nie ma z drugi nic wspólnego. We wtorek myślenicki koncert oznajmił, że sprawa jest praktycznie przesądzona, a sprzedaż akcji klubu już się rozpoczęła. Oświadczenie było napisane wyjątkowo agresywnym językiem. Dzień później Tele-Fonika zmieniła retorykę. Opublikowała wyważone pismo, w którym stwierdziła, że kontrahent musi być dobrze prześwietlony, nim strony przystąpią do transakcji.

5337

Legia ma ostatnio poważny problem w tyłach.

Słaba forma legionistów to wypadkowa wielu czynników. Jędrzejczyk dogląda inwestycji w rodzinnych stronach, zdarza mu się opuszczać treningi, co niezbyt podoba się w szatni. „Jedza” nie przypomina twardego jak skała, trudnego do minięcia defensora. Jest słabo przygotowany fizycznie. Szybkość nigdy nie była atutem Dąbrowskiego, u progu sezonu znowu jest ociężały i wolny. A przecież dwa miesiące prezentował reprezentacyjną formę! Pazdan gra z pełnym poświęceniem, ale głowa jest w zagranicą. Pomyłki wynikają z rozkojarzenia. – Nie wiem tylko, kto wyłoży 2,5 miliona euro. Tyle wynosi kwota odstępnego – zastanawia się Jóźwiak. Hloušek zapomina, że podstawowym zadaniem obrońcy jest bronienie. – W 92. min meczu w Astanie był środkowym napastnikiem, zamiast stać w swojej strefie. Potem nie było komu przerwać kontry – zauważa Jóźwiak. Obrońcom i bramkarzowi nie pomagają defensywni pomocnicy. Legioniści przegrywają walkę w środku pola. Z tego bierze się łatwiejszy dostęp pod bramkę Malarza, więcej strzałów i traconych goli. – Wygląda, że niektórzy popadli w samouwielbienie i uwierzyli w nieomylność i nietykalność – kończy Jóźwiak.

537

Lech to z kolei jeden wielki plac budowy.

Sztab szkoleniowy niecierpliwie czeka na Nikolę Vujadinovicia. – On ma potencjał, żeby być liderem naszego zespołu na boisku – powtarza Bjelica. Reprezentant Czarnogóry ostatni raz grał jednak ponad dwa miesiące temu – 20 maja żegnał się z La Liga w barwach Osasuny. Dlatego w tej chwili dopiero kończy okres przygotowawczy, choć wczoraj zadebiutował w starciu z FC Utrecht. Wreszcie będzie można zgrywać jego i i Rafała Janickiego – bo taka ma być docelowo para stoperów. Plany wobec Vernona de Marco, który dotąd najczęściej grał jako stoper, są nieco inne. Argentyńczyk z hiszpańskim paszportem ma być konkurentem dla Wołodymira Kostewycza na lewej obronie. Przy dużym natężeniu meczów Ukraińcowi przyda się bowiem czasami odpoczynek. – Vernona wzięliśmy dlatego, że od kilku lat robi postęp w kolejnych klubach. Liczymy na to, że u nas zrobi kolejny krok – mówi wiceprezes Lecha Piotr Rutkowski.

538

PS analizuje: jak wytrzymać przez długi czas na ławce?

Cierpliwość to jedna z najtrudniejszych cech do wypracowania, ale przykład choćby Malarza, który sam przez rok był zmiennikiem Kuciaka, pokazuje, że warto się jej nauczyć. – Jeśli całe życie opiera się na poziomie funkcjonowania zawodowego i w tym obszarze coś nie działa, to uważamy, że nie działa całe nasze życie – mówi psycholog sportu. Uczy zawodników, jak nabrać dystansu. – Ten czas dał mi nowe spojrzenie na życie, na piłkę. Zacząłem doceniać to, co mam. Patrzę na swoją sytuację z boku i stwierdzam: gdyby pięć lat temu ktoś mi powiedział, że tak będzie wyglądało moje życie w 2017 roku, że zdobędę z Legią mistrzostwo Polski, to wziąłbym to w ciemno. Uważam, że miałem wkład w zdobycie tegorocznego tytułu – stawia odważną tezę Cierzniak. – Role, jakie zawodnik może pełnić w zespole, są rozmaite. Kapitan to jedno, ale w grupie są też inni liderzy, którzy zakładają bezpieczniki w szatni, które mają pomóc trenerowi w zarządzaniu – tłumaczy Salwin. – Czuję się istotną częścią tej drużyny, nawet, gdy nie gram. Dziś jestem pod  względem mentalnym osobą wygraną – stwierdza rezerwowy bramkarz mistrza Polski, który znalazł sposób, jak trudny czas może stać się cenną lekcją.

539

Na koniec wywiad z Dariuszem Wdowczykiem.

Zmienił się pan w ostatnich latach?

Teraz mocniej stąpam po ziemi. Inaczej zachowywałem się w wieku 40 lat, inaczej teraz. Mam inny stosunek do życia i tego, co robię. Kiedy my po raz ostatni rozmawialiśmy?

W 2008 roku, był pan wtedy trenerem Polonii.

Skończmy na tym, nie chcę wracać do historii. Dużo się od tamtego czasu zmieniło. 

Ja jednak wrócę: kiedy prowadził  pan Czarne Koszule, irytowała mnie pana pewność siebie. Wydawała mi się przesadna, arogancka.

Nie mam i nigdy nie miałem kompleksów, co przez niektórych mogło być odbierane jako zbytnia pewność siebie. Nie zabiegam o względy, nie przymilam się, więc mówiono, że jestem butny. Ale tak naprawdę, to jestem otwarty na rozmowę i na innych ludzi. Czasem impulsywny, ale też empatyczny. Może 10 czy 15 lat temu wyglądało to inaczej. Inaczej patrzyłem na życie, ale nigdy nie byłem arogancki.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

35 komentarzy

Loading...