Reklama

Mistrzostwo jak magnes. Skąd w Czechach wielkie transferowe szaleństwo?

redakcja

Autor:redakcja

23 lipca 2017, 12:50 • 3 min czytania 41 komentarzy

Halil Altintop, Danny i Rusłan Rotań po jednej, Tal Ben Haim, Semih Kaya, Marc Janko czy Rio Mavuba po drugiej stronie barykady. Czesi ewidentnie nie pieprzą się w tańcu. Tylko tego lata Sparta dokonała czterech z pięciu najdroższych transferów w historii ligi, podczas gdy Slavia namówiła na grę tydzień w tydzień ze Zlinem czy Jablonskiem byłego reprezentanta Portugalii i gościa, za którego swego czasu Zenit St. Petersburg płacił 30 milionów euro. Tylko dlaczego nagle, znienacka, w lidze naszych południowych sąsiadów zapanował niepohamowany szał zakupów?

Mistrzostwo jak magnes. Skąd w Czechach wielkie transferowe szaleństwo?

Odpowiedź po części tkwi w rankingu lig UEFA, a także w zmianie zasad kwalifikacji do Champions League.

Zrzut ekranu 2017-07-23 o 11.25.17

Mistrzowie Czech i Szwajcarii, a więc 11. i 12. ligi w rankingu, mają od nowego sezonu zagwarantowane miejsce w ostatniej fazie eliminacji, tzw. playoffs. W drabince „mistrzowskiej”, a więc tej w teorii dużo łatwiejszej, bo pozbawionej zespołów z niższych miejsc, ale za to ze znacznie mocniejszych rozgrywek. Czyli – mistrzostwo Czech sprawia, że automatycznie znajdujesz się zaledwie jeden krok od piłkarskiego finansowego raju. Albo od razu w raju, jeżeli kwalifikację w swojej lidze wywalczy zwycięzca tegorocznej edycji LM.

– To główna motywacja działań, jakie Sparta i Slavia podejmują. Ale i ogromne ryzyko, bo to miejsce jest jedno i ktoś z nich skończy jako przegrany – tłumaczy czeski dziennikarz Ondrej Zlamal.

Reklama

Chińscy właściciele Slavii, firma CEFC China Energy Company (tutaj nieco więcej o przejęciu klubu), która postanowiła mocno zainwestować w podupadającą czeską markę znajdującą się na skraju bankructwa, wyczuła więc moment i postanowiła, że czas pójść na całość. Pierwsze okienka poprowadzono jeszcze na spokojnie, najdroższego zawodnika w historii klubu czyniąc z Gino van Kessela z Trenczyna, ale tego lata Chińczycy do spółki z Czechami odpalali bombę za bombą. Bum, Rotań. Bum, Altintop. Bum, Danny. Ten sam, za którego Zenit wyłożył 30 milionów euro i ten, który dopiero w ostatniej fazie selekcji nie załapał się do mistrzowskiej kadry Portugalii na Euro 2016.

Zrzut ekranu 2017-07-23 o 11.20.31

Rozmach, jakiego w Czechach nie widziano? Moglibyśmy tak napisać, gdyby nie to, co zrobiła Sparta.

– Daniel Křetínský, właściciel Sparty, od dwunastu lat bez powodzenia próbuje dostać się do fazy grupowej, to jego wielkie marzenie. Teraz, widząc jakie wzmocnienia poczyniła Slavia, chce dotrzymać jej kroku – tłumaczy Zlamal.

I trzeba powiedzieć, że Křetínský, prawnik, piąty najbogatszy Czech wg Forbesa, a przy tym człowiek bezgranicznie oddany Sparcie, nie bawił się w półśrodki. Niezadowolony z wyników poprzednich szkoleniowców, zdecydował się na odejście od zatrudniania wyłącznie Czechów i trenerem Sparty mianował znanego z Interu Andreę Stramaccioniego. We wzmocnienia mające ułatwić Włochowi wejście w nową rzeczywistość zainwestował już 9,9 miliona euro. Plus minus tyle, co przez pięć ostatnich lat razem wziętych.

Zrzut ekranu 2017-07-23 o 11.19.53

Reklama

Semih Kaya przez parę ładnych lat był podstawowym stoperem reprezentacji Turcji, Georges Mandjeck przez dwa ostatnie lata grał regularnie w pierwszym składzie Metz, najpierw w Ligue 2, potem także w Ligue 1, Rio Mavuba od prawie dekady co sezon był ważnym zawodnikiem Lille, Marca Janko przedstawiać pewnie nie trzeba, dość powiedzieć, że w Szwajcarii, Austrii i Portugalii sześć razy był mistrzem, dodatkowo dwa razy sięgał po koronę króla strzelców rozgrywek (w Australii i Austrii).

A przecież apetyt na tytuł co roku ma też Viktoria Pilzno. Ekipa, która jako ostatni czeski zespół zakwalifikowała się do fazy grupowej Champions League i która z pięciu ostatnich lat trzy kończyła na najwyższym stopniu ligowego podium. Choć tam ani na moment nie odeszli od starej, sprawdzonej filozofii budowania zespołu i ani myśleli o tym, by przyłączyć się do wielkiego transferowego szaleństwa.

Cokolwiek powiedzieć, choć liga czeska nigdy nie znajdowała się w najwęższym kręgu naszych piłkarskich zainteresować i pewnie nadal mecze Teplic ze Spartą czy Banika ze Slavią nie będą przyprawiać nas o szybsze bicie serca, tak naprawdę uważnie wypada śledzić przebieg mistrzowskiego wyścigu. W tym roku nasi południowi sąsiedzi zrobili absolutnie wszystko co mogli, byle tylko ten był jak najbardziej atrakcyjny i miał możliwie jak największą stawkę.

Najnowsze

Komentarze

41 komentarzy

Loading...