Reklama

Kim jest szósty najlepiej zarabiający sportowiec świata? Poznajcie Andrew Lucka

Kamil Gapiński

Autor:Kamil Gapiński

05 lipca 2017, 20:10 • 5 min czytania 17 komentarzy

Kiedy spojrzy się na listę najlepiej zarabiających wg „Forbesa” sportowców świata (obejmuje przychody od 1.6.2016 do 1.6.2017), pierwsza piątka nie może budzić zaskoczenia. Są w niej Cristiano Ronaldo, LeBron James, Leo Messi, Roger Federer i Kevin Durant. Uwagę wzbudza natomiast miejsce szóste, które zajmuje niejaki Andrew Luck. Wielu kibiców sportu z Polski zapewne zada sobie pytanie: kto to, u diabła, jest? Odpowiedź na nie będzie dosyć obszerna, zupełnie jak jego zainteresowania: Amerykanin to zawodnik ligi NFL, architekt, miłośnik książek, samozwańczy przewodnik turystyczny i… miłośnik  telefonów z klapką.

Kim jest szósty najlepiej zarabiający sportowiec świata? Poznajcie Andrew Lucka

Drużyna Indianapolis Colts odwiedza Londyn. Futboliści jadą po mieście wypasionym autokarem. Nagle przed ich oczami pojawia się Big Ben. W tym momencie Luck chwyta mikrofon i zaczyna opowiadać drużynie historię tej słynnej wieży zegarowej. Żaden z zawodników nie jest zdziwiony postępowaniem Andrew – dla nich to normalne, że podczas podróży przeobraża się w przewodnika. Amerykanin ma olbrzymią wiedzę na temat różnych budowli m.in. dlatego, że kończył słynny Uniwersytet Stanforda. Kierunek – architektura.

– Gdy studiował na trzecim roku, spytałem go co akurat czyta. Odpowiedział, że książkę o… betonie. Gdyby ktoś inny rzucił takim tekstem, uznałbym, że robi sobie jaja. Ale to był Andrew, wiedziałem więc, że mówi prawdę – opowiada Marshall Hughes, przyjaciel futbolisty z piaskownicy.

To właśnie książki są obok futbolu największą miłością Lucka. Jako dzieciak Andrew uruchamiał telewizor tylko po to, by pooglądać mecze NFL. Poza tym odbiornik zawsze był wyłączony, Amerykanin nie chciał tracić czasu na telewizję, wolał czytać.

– W jego domu półki dosłownie uginały się od różnego rodzaju lektur. Chłonął właściwie wszystko – uzupełnia Hughes. Luck rozwinął swoją pasję do tego stopnia, że stworzył… własny klub książki. Swoje propozycje prezentuje m.in. w każdy poniedziałek w lokalnym radiu WFYI-FM, futbolista współpracuje też z biblioteką w Indianapolis. Poza tym używa również książek do poprawiania humoru swoim kolegom z drużyny. Kiedy Vick Ballard zerwał więzadła krzyżowe w kolanie, Andrew podrzucił mu do szafki pozycję pt. „Niezłomny” pióra Laury Hillenbrand.

Reklama

– Niezwykła opowieść o Louisie Zamperinim, wspaniałym lekkoatlecie i jeńcu wojennym, podniosła mnie na duchu. Andrew poprawił mi humor jeszcze raz: gdy mój kontrakt z klubem z Indianapolis został rozwiązany, był jedną z dwóch czy trzech osób, która do mnie zadzwoniła i powiedziała „stary, jest mi przykro”. To niesamowity facet.

albc_1

Czytając amerykańskie artykuły o Lucku można dojść do wniosku, że to gość bez wad. Pracowity sportowiec, erudyta, człowiek, który uwielbia pomagać innym. Jedna z gazet napisała o nim tak: „Andrew to facet, z którym puściłbyś córkę na randkę nawet wtedy, gdy nie ma cię w mieście”.

Za kolejny dowód na to, jak niezwykłym sportowcem jest Amerykanin, można uznać ten filmik. Luck chwali na nim rywali, którzy… go zaatakowali:

– Gram w futbol od lat i nigdy wcześniej nie spotkałem się z takim zachowaniem. Jestem pod wrażeniem, Andrew ma niesamowitą klasę – opowiada Ryan Kerrigan z Washington Redskins.

Reklama

Luck ma jeszcze coś, co cechuje tylko nielicznych, mianowicie dystans do siebie. Kiedy podpisał z Indianapolis Colts nowy sześcioletni kontrakt, wart 147 mln $, stwierdził, że uczci ten fakt kupnem… nowej komórki, z klapką. Śmiał się, że nikt normalny nie używa już tego gadżetu, ale dla niego jest super. Powód?

– Nie tracę czasu na przeglądanie internetu. Odbieram telefony, piszę SMS-y, a poza tym to odkładam ten telefon w cholerę. Wolę poczytać niż się nim bawić.

Dobra, wiecie już, że Luck to facet, który pierwszy rzuciłby się na pomoc człowiekowi w płonącym aucie. Super, ale nie wyjaśnia to kilku ważnych spraw: dlaczego zarabia aż taki hajs? Czy jest Michaelem Jordanem NFL? Nie znamy się na uprawianej przez Andrew dyscyplinie sportu, dlatego przekręciliśmy do eksperta, czyli Jędrzeja Stęszewskiego, prezesa Polskiej Ligi Futbolu Amerykańskiego:

– Luck to nie jest wirtuoz na poziomie Aarona Rodgersa czy Toma Brady’ego. Ci dwaj to futbolowi nadludzie, natomiast Andrew spokojnie można nazwać bardzo stabilnym i pewnym quarterbackiem. Ma świetne warunki fizyczne, dobrą pracę nóg i inteligencję futbolową na wysokim poziomie, dostępnym nielicznym. Poza tym jest właśnie ułożonym, normalnym gościem, a kluby mocno patrzą na charakter sprowadzając futbolistów na jego pozycję. Dlaczego? Bo quarterback to przeważnie inwestycja na lata. Andrew ma być docelowo w Indianapolis następcą legendarnego Peytona Manninga. Jego drużyna kiedyś była słynna, teraz nie odnosi zbyt wielu sukcesów, w dużej mierze dlatego , że ma słabą linię ofensywną. Stać ją na awans do play-offów w najbliższym sezonie, ale na wygranie NFL na pewno nie. Dodam tu, że „od zawsze” mówiono o Lucku, że zrobi w lidze olbrzymią karierę. W Stanfordzie zaimponował wszystkim niezwykłą skutecznością podań, na poziomie ponad 70 %. To niespotykany wynik. Do ligi wybrano go w drafcie 2012 roku, z numerem pierwszym.

139267580cc147-2012-nfl-dra

W tym miejscu warto dodać, że futbolistą był też ojciec Andrew, Oliver. W latach 1982-86 występował w Houston Oilers. Był niezłym quarterbackiem, ale oczywiście nawet nie zbliżył się do poziomu syna. Lepiej niż na boisku idzie mu w gabinetach – jest wiceprezydentem NCAA, a wcześniej zajmował się m.in. promowaniem futbolu amerykańskiego w Europie. Z tego względu Luck jr przez lata mieszkał w Niemczech, gdzie zadurzył się w piłce nożnej. Co ciekawe nie w Bundeslidze, a w Premier League. Ponoć Andrew jest zagorzałym fanem zarówno Arsenalu, jak i… Tottenhamu, choć oficjalnie tego nie potwierdza. Mówi za to, że dopinguje „wszystkich rodaków grających w najlepszej lidze świata”.

W 2017 roku miał sporo czasu, żeby oglądać jej mecze – w styczniu przeszedł bowiem operację prawego ramienia, z którym miał problemy od wielu miesięcy. Stęszewski:

– W NFL praktycznie nie ma zawodników bez urazów, wiadomo, że to kolizyjny sport. Quarterback jest mocno narażony na kontuzje. Ci najlepsi często czekają z podaniem do ostatniej chwili. Tym samym popełniają małe harakiri – zdają sobie sprawę, że chwilę po tym, jak wypuszczą piłkę z dłoni, zostaną brutalnie wbici w ziemię.

Na razie nie wiadomo, kiedy Luck będzie mógł znowu grać. Koledzy z Indianapolis Colts niecierpliwie czekają na jego come back. Można ich zrozumieć, w końcu bez Andrew zespół traci wiele ze swojej wartości nie tylko na murawie, ale i – o czym pisaliśmy wcześniej – poza nią. Sam zawodnik nie panikuje z powodu przedłużającej się rehabilitacji.

– Nie ma co się dąsać, to piękny dzień, uśmiechnijcie się! – w taki sposób rozmawiał kilka dni temu z lokalnymi dziennikarzami, którzy nie ukrywali smutku z powodu problemów miejscowego idola. Kiedy dopytywali Andrew, czy cokolwiek jest w stanie wyprowadzić go z równowagi, odpowiedział „Tak, nieudane rysunki. W wolnych chwilach lubię szkicować stadiony. Kiedy mi to nie wychodzi, potrafię się zdenerwować”.

Ok, Luck nie jest najbogatszym sportowcem z listy Forbesa, ale za to najoryginalniejszym – jak najbardziej tak…

KAMIL GAPIŃSKI

Kibic Realu Madryt od 1996 roku. Najbardziej lubił drużynę z Raulem i Mijatoviciem w składzie. Niedoszły piłkarz Petrochemii, pamiętający Szymona Marciniaka z czasów, gdy jeszcze miał włosy i grał w płockim klubie dwa roczniki wyżej. Piłkę nożną kocha na równi z ręczną, choć sam preferuje sporty indywidualne, dlatego siedem razy ukończył maraton. Kiedy nie pracuje i nie trenuje, sporo czyta. Preferuje literaturę współczesną, choć jego ulubioną książką jest Hrabia Monte Christo. Jest dumny, że w całym tym opisie ani razu nie padło słowo triathlon.

Rozwiń

Najnowsze

Niższe ligi

Katastrofalne informacje dla klubu z Częstochowy. Skra ukarana odjęciem siedmiu punktów

Szymon Piórek
0
Katastrofalne informacje dla klubu z Częstochowy. Skra ukarana odjęciem siedmiu punktów
1 liga

Duży zastrzyk gotówki dla Motoru Lublin. 400 tys. zł od województwa

Szymon Piórek
0
Duży zastrzyk gotówki dla Motoru Lublin. 400 tys. zł od województwa

Inne sporty

Komentarze

17 komentarzy

Loading...