Reklama

Łukasz Kubot – jedyna polska nadzieja na taniec zwycięstwa na Wimbledonie

Jan Ciosek

Autor:Jan Ciosek

20 czerwca 2017, 18:36 • 7 min czytania 0 komentarzy

Kto jest liderem rankingu tenisistów? Póki co Andy Murray, choć w szybkim tempie goni go Rafa Nadal. A kto jest najlepszy, jeśli chodzi o debla? Może się zdziwicie, ale… Łukasz Kubot, w parze z Brazylijczykiem Marcelo Melo. Panowie właśnie wygrali turniej na trawiastych kortach w s-Hertogenbosch. I nie ma się co oszukiwać: jeśli mamy liczyć na sukces na zbliżającym się wielkimi krokami Wimbledonie, to powinniśmy patrzeć w kierunku debla mężczyzn…

Łukasz Kubot – jedyna polska nadzieja na taniec zwycięstwa na Wimbledonie

Holenderskie s-Hertogenbosch to pierwszy etap przygotowań do startu w Londynie. Dla duetu Kubot/Melo wypadł znakomicie. Polak i Brazylijczyk drobne problemy mieli tylko w półfinale, gdzie przegrali pierwszego seta po tie-breaku. W finale zmietli z kortu rozstawionych z dwójką Ravena Klaasena i Rajeeva Rama. Dzięki tej wygranej – już trzeciej w tym sezonie – umocnili się na prowadzeniu w rankingu ATP Doubles Race, uwzględniającym tylko tegoroczne wyniki. Osiem najlepszych par tego notowania na koniec sezonu zagra w listopadzie w turnieju Masters. W klasycznym rankingu debliści są klasyfikowani osobno. Marcelo Melo zajmuje tam trzecie, a Łukasz Kubot ósme miejsce.

Na Radwańską raczej nie liczcie

Do Wimbledonu jeszcze dwa tygodnie. Co wiemy o formie naszych reprezentantów? Ostatnio z niezłej strony pokazał się Jerzy Janowicz, który w Stuttgarcie pokonał między innymi notowanego tuż poza pierwszą dziesiątką Grigora Dimitrova. W Londynie kiedyś dotarł do półfinału, ale dziś powtórzenie takiego wyniku wydaje się równie realne, jak wygrana walka Tomasza Adamka o mistrzostwo świata…

Kto jeszcze zagra w stolicy Wielkiej Brytanii? Na pewno Magda Linette, która niedawno po raz pierwszy w karierze dotarła do trzeciej rundy turnieju wielkoszlemowego. W rankingu zajmuje obecnie 75. miejsc. W przypadku zawodniczek notowanych poza pierwszą trzydziestką zawsze kluczowe jest szczęście w losowaniu. No, chyba, że jest się akurat Jeleną Ostapenko.

Reklama

Wreszcie Agnieszka Radwańska. Tu powodów do optymizmu póki co niestety nie widać. Dla najlepszej polskiej tenisistki ten rok to droga przez mękę i częste porażki z dużo niżej notowanymi rywalkami. Do Roland Garros przystępowała po kontuzji, przeszła dwie rundy, potem dostała straszne lanie od przeciętnej Alize Cornet. Na domiar złego, w ostatnich dniach zmaga się z chorobą wirusową, co na pewno nie ułatwi jej przygotowań do ulubionego turnieju wielkoszlemowego.

O dobre wyniki polskich zawodników w Londynie może być naprawdę ciężko. Jedynym światełkiem w tunelu na ten moment wydaje się być właśnie Kubot.

Niestety, w tym roku na sukcesy Agnieszki Radwańskiej raczej nie mamy co liczyć. Każdy jej wygrany mecz będę traktował jako miłą niespodziankę. Może powinna zrobić sobie przerwę jak Federer, znów poczuć głód tenisa – zastanawia się Tomasz Tomaszewski, komentator Polsatu Sport. – W tej sytuacji to Łukasz Kubot jest jedynym polskim zawodnikiem, który daje nadzieje na dobry wynik na Wimbledonie.

Elitarny klub Last 8

Tym bardziej, że Łukasz na trawie potrafi i lubi grać. To przecież na kortach All England Lawn Tennis Clubu zanotował największy singlowy sukces w karierze: ćwierćfinał w 2013 roku, w którym po pięknej walce przegrał z Jerzym Janowiczem. 205 tysięcy funtów, które wtedy odebrał, to także największa wypłata w jego karierze – większa niż za wygranie debla w Australian Open pół roku później.

kubot janowicz

Reklama

Ćwierćfinał Wimbledonu przyniósł mu coś jeszcze. Na najstarszym wielkoszlemowym turnieju ogromną wagę przykłada się do tradycji. Jest na przykład niewielka grupa cenionych dziennikarzy, którzy poza akredytacją mają imienne krzesełka na trybunie prasowej. Dla tenisistów też są specjalne przywileje. Jednym z nich jest członkostwo w elitarnym Last 8 Club, klubie, do którego zaproszeni zostają tylko ci, którzy osiągnęli ćwierćfinał Wimbledonu. Członkostwo jest dożywotnie, umożliwia codzienne wejście na korty w czasie dwóch tygodni zmagań, bilety na Kort Centralny oraz Kort Nr. 1, wstęp do prywatnej loży dla członków Klubu oraz zaproszenie na specjalną imprezę w drugi wtorek turnieju. Przyznacie, miły bonus.

Mamy jednak nadzieję, że w tym roku Łukasz nie będzie miał czasu ani na oglądanie meczów innych, ani na udział w „Cocktail Party” w Last 8 Club. Wiele wskazuje na to, że może być mocno zajęty do samego końca turnieju.

Argumenty? Przede wszystkim znakomita forma i doskonale dobrany debel z Marcelo Melo. Polsko-brazylijski duet zaczął grać razem jesienią, po US Open, gdzie Łukasz w parze z Alexandrem Peyą dotarł do ćwierćfinału. Nie od razu zaskoczyło, bo w Pekinie i Szanghaju wygrali łącznie dwa mecze. Do trzech razy sztuka? Jak najbardziej. W Wiedniu wygrali cały turniej, w półfinale eliminując najlepszą parę ostatnich lat, bliźniaków Mika i Boba Bryanów.

Najlepsza para na świecie?

Kiedy tworzy się nowa para, zawodnicy najczęściej umawiają się: dajmy sobie 3-4 turnieje i zobaczymy jak to będzie. Jeśli nie zaiskrzy w tych pierwszych startach, to raczej nie ma sensu tego ciągnąć, bo nic z tego nie będzie. Łukasz i Melo w trzecim wspólnym występie wygrali turniej w Wiedniu. Potem było jeszcze lepiej – ocenia Klaudia Jans-Ignacik, była deblistka, finalistka Roland Garros w mikście, a obecnie komentatorka Eurosportu. – Wiadomo, że zawsze jest coś do poprawy, zwłaszcza od strony taktycznej, która w deblu jest kluczowa. Ale już teraz to absolutnie topowa para, jedna z kilku najlepszych na świecie.

W tym roku Kubot i Melo po nieudanym Australian Open dołożyli finał w Indian Wells (porażka z Klaasenem i Ramem, którym się zrewanżowali kilka dni temu w Holandii), wygrane w Miami i Madrycie, a teraz także triumf na trawie w s-Hertogenbosch. Siłą rzeczy Melo i Kubot muszą być zaliczani do wąskiego grona faworytów Wimbledonu.

W ich zasięgu jest zwycięstwo w całym turnieju – mówi wprost Tomasz Tomaszewski. – Kubot i Melo stworzyli doskonałą parę, która w dodatku ciągle się rozwija. Bardzo szybko się znakomicie zgrali i dziś są w stanie wygrać z każdym, o czym świadczy także ranking The Race. Na Wimbledonie będą bardzo groźni. Łukasz dysponuje znakomitym serwisem, świetnie returnuje i gra z woleja. Melo to także jeden z najlepszych deblistów świata. Jestem głęboko przekonany, że stać ich na wygranie Wimbledonu.

Nadal, Federer i Kubot

W tym sezonie Melo i Kubot wygrali trzy turnieje. Więcej wśród singlistów mają tylko Rafa Nadal i Alexander Zverev (po 4). W deblu najlepsze osiągnięcie to dwa zwycięstwa Bopanny, Cabala i Cuevasa. Nawiasem mówiąc, ładnie wygląda zestawienie: 4 – Rafael Nadal, 3 – Roger Federer, 3 – Łukasz Kubot…

kubot melo

O sile polsko-brazylijskiej pary może świadczyć także to, że jako jedyna triumfowała na trzech różnych typach kortów – twardych (Miami), ziemnych (Madryt) i trawiastych (s-Hertogenbosch).

To debel kompletny, groźny na każdej nawierzchni. Ale moim zdaniem najsilniejsi mogą być właśnie na trawie. Tym bardziej, że Łukasz na Wimbledonie zawsze czuł się doskonale. Raz był w ćwierćfinale singla, ale dwa lata wcześniej dotarł do 4. rundy i miał dwie piłki meczowe na awans do ósemki – przypomina Tomaszewski. – Wimbledon to dla Łukasza wyjątkowe miejsce, magiczne. Mam nadzieję, że po tej edycji będzie miał jeszcze więcej dobrych wspomnień.

W sukces Kubota na londyńskiej trawie wierzy także Klaudia Jans – Ignacik. – Ogromną przewagę Łukaszowi na kortach trawiastych daje świetny, płaski serwis. Co ważne, on ma znakomite nie tylko pierwsze, ale też drugie podanie. Poza tym, bardzo dobrze chodzi do siatki, przejmuje inicjatywę – podkreśla. – Łukasz już ma na koncie zwycięstwo w turnieju wielkoszlemowym, nie zdziwię się, jeśli teraz dołoży kolejne.

O motywację Kubota możemy być spokojni. Wśród tenisistów to prawdziwy wzór profesjonalisty, prawdopodobnie jeden z największych w całym cyklu ATP. Doskonale zdaje sobie sprawę, że do wygrania jest nie tylko prestiż, ale także duże pieniądze. Owszem, po 200 tysięcy funtów dla każdego gracza zwycięskiej pary to sporo mniej niż dostają ćwierćfinaliści w singlu, ale to wciąż prawie milion złotych… Co więcej, to przecież nie ostatni duży turniej, w którym polski deblista będzie jednym z faworytów. Wiele wskazuje na to, że będzie jeszcze sporo okazji do tego, by tańczył swojego kankana zwycięstwa.

Łukasz świetnie się prowadzi, bardzo dba o siebie. Ma 35 lat, ale jak na deblistę to znakomity wiek. Bracia Bryan dobijają do czterdziestki, a Daniel Nestor ma 44 lata i wciąż są w ścisłej czołówce – zauważa Klaudia Jans – Ignacik. – Zresztą, spójrzmy na ranking. Kubot właśnie w wieku 35 lat jest w najlepszej formie w karierze, jeśli chodzi o grę podwójną. I spokojnie może jeszcze grać na tym poziomie przez ładnych parę lat.

JAN CIOSEK

Najnowsze

Ekstraklasa

Pertkiewicz: Marchewka zamiast kija z młodzieżowcami, kwota w PJS co najmniej podwojona

Patryk Fabisiak
1
Pertkiewicz: Marchewka zamiast kija z młodzieżowcami, kwota w PJS co najmniej podwojona

Inne sporty

Tenis

Iga Świątek awansowała do 1/2 turnieju w Stuttgarcie. Nie było łatwo

Kacper Marciniak
0
Iga Świątek awansowała do 1/2 turnieju w Stuttgarcie. Nie było łatwo

Komentarze

0 komentarzy

Loading...