Reklama

Tekst czytelnika: Spartak wraca na szczyt

redakcja

Autor:redakcja

07 czerwca 2017, 13:05 • 7 min czytania 18 komentarzy

Sierpień 2016 roku, Spartak Moskwa przegrywa z AEK Larnaka rewanżowy mecz III rundy eliminacji Ligi Europy. Katem Rosjan zostaje znany z polskich boisk Ivan Trickovski, blamaż staje się faktem. Tamtego dnia nikt w obozie moskwian nie marzył, że za niespełna 10 miesięcy zespół zdobędzie pierwsze od 16 lat krajowe mistrzostwo.

Tekst czytelnika: Spartak wraca na szczyt

Nie minęło 24 godzin, a trener Dmitrij Aleniczew podał się do dymisji. Gość, który w swoim piłkarskim CV ma wpisane między innymi bramki w finałach Pucharu UEFA i Ligi Mistrzów (obu wygranych, rok po roku!) w barwach FC Porto, w roli kapitana okrętu o nazwie ‘Spartak’ zwyczajnie się nie sprawdził. Jego 14 miesięcy w charakterze szkoleniowca stołecznego zespołu najlepiej podsumowują słowa właściciela klubu, Leonida Feduna, który tak oto skomentował odejście rodaka: – Jestem teraz na wakacjach, ale to dobra wiadomość. Według mnie Aleniczew nie okazał się być wystarczająco dobrym trenerem, aby prowadzić Spartaka.

Cytowany Fedun, oligarcha, współwłaściciel rosyjskiego potentata paliwowego Lukoil, zajmujący 22. pozycję w zestawieniu najbogatszych Rosjan, wymarzył sobie wtedy sprowadzenie na ławkę Kurbana Berdyjewa. Człowieka, który w niewiele ponad rok zamienił pewnego spadkowicza, ekipę FK Rostow, w wicemistrza kraju. Fedun nie zdołał jednak przekonać do współpracy przeżywającego rozbrat z Rostowem Berdyjewa, toteż z romansu wyszły nici.

fedun

Leonid Fedun

Reklama

Co znajdując się na zakręcie postanowił szef najbardziej utytułowanego rosyjskiego klubu? Powierzył misję prowadzenia swojego zespołu na okres tymczasowy dotychczasowemu asystentowi Alenichewa, Massimo Carrerze, dla którego taka sytuacja awaryjna nie była pierwszyzną. W 2012 roku w wyniku afery korupcyjnej Antonio Conte otrzymał 4-miesięczny zakaz prowadzenia Juventusu. Połowę tego czasu na ławce trenerskiej zastępował go właśnie Carrera (wcześniej dyrektor techniczny Juve), który nawet mógł sobie zapisać na koncie zdobycie Superpucharu Włoch po zwycięstwie 4:2 z Napoli. Piłkarzem wybitnym nigdy nie był, ale 114 gier dla ‘Starej Damy’ oraz 207 dla Atalanty może robić wrażenie. Fiasko negocjacji Feduna z Berdyjewem oraz dobry start w roli szkoleniowca Włocha doprowadziły do podpisania przez tego ostatniego 2-letniego kontraktu. Jednokrotny reprezentant ‘Squadra Azzurra’ w końcu otrzymał szansę stworzenia swojego autorskiego projektu. Carrera jest głównym architektem sukcesu stołecznego Spartaka, a przecież to jego pierwsza praca w roli pierwszego trenera klubu piłkarskiego.

Carrera wejście do ligi zaliczył doprawdy piorunujące, w pierwszych siedmiu meczach zdobył 19 punktów(!), a jego ekipa pozwoliła przeciwnikom na strzelenie jedynie dwóch goli. Wiadomo jednak, że nic nie trwa w nieskończoność. Na przełomie września i października ubiegłego roku przekonali się o tym rosyjski miliarder oraz zatrudniany przez niego trener. Trzy gongi, jeden bardziej ogłuszający od drugiego. A więc po kolei: odpadnięcie z krajowego pucharu po kompromitacji z dzisiejszym beniaminkiem rosyjskiej Premier Ligi, SKA-Chabarowsk. 4 dni później jedyna porażka w całej kampanii na własnym stadionie, 0:1 z FK Ufa. Minął tydzień i przyszedł czas na następy oklep, zebrany tym razem w prestiżowym starciu w Sankt Petersburgu. Carrera stwierdził, że nie ma co się wygłupiać podczas swojego trenerskiego debiutu i machać białą flagą po niespełna trzech miesiącach i poskładał drużynę: na kryzys udało mu się odpowiedzieć sześcioma wygranymi z rzędu.

W trakcie tej serii czerwono-biali wygrali bodaj najbardziej kluczowy mecz w sezonie, z innym moskiewskim gigantem, CSKA. W opadach deszczu otwierającego wynik spotkania gola strzelił Denis Głuszakow, a dwoma sprytnymi trafieniami gości dobił pochodzący z Republiki Zielonego Przylądka, Zé Luís. Fani zespołu nazywanego w kibicowskim środowisku ‘Mięso’ oszaleli. Ta wygrana dała 7 punktów przewagi nad lokalnym rywalem, której podopieczni Włocha mieli już nie wypuścić do końca sezonu.

Obiekt Spartaka będzie jedną z areną przyszłorocznych mistrzostw świata, a powiedzieć o nim, że był twierdzą ekipy włoskiego szkoleniowca, to nie powiedzieć nic. Otkrytije Ariena, bo taką nazwę nosi ten stadion, został oddany do użytku niespełna 3 lata temu, a jego koszt sfinansował Ukrainiec z rosyjskim paszportem, znany nam już Leonid Fedun. W trakcie zwycięskiej kampanii czerwono-biali zagrali przed własną publicznością 15-krotnie, z czego aż 14 razy (!) schodzili z boiska w roli zwycięzców (jedyna porażka to wspomniane 0:1 z FK Ufa). Może i lokalni kibice nie wychodzili z tego stadionu z przekonaniem, że właśnie mieli okazję podziwiać brazylijską finezję czy barcelońską tiki-takę, jako że aż połowa tych wygranych została odniesiona w rozmiarach 1:0. Może, jednak pokażcie nam takich fanów, którzy nie chcieliby mieć na koniec sezonu zdobyte u siebie nieco ponad 93% możliwych punktów do zdobycia w lidze. Pod tym względem w Europie na mistrza Rosji z góry patrzy jedynie przegrany ostatniego finału Ligi Mistrzów, który na Juventus Stadium w rozgrywkach Serie A mógł pochwalić się w tej statystyce wynikiem na poziomie 96,5%.

Ogólnie jednak rzecz biorąc, jeśli mówimy o liczbach, najlepsza drużyna Premier Ligi wypada… niecodziennie. Na informację, że została dopiero trzecią ofensywą w ligowej stawce, wydaje się, że zaraz powinna pójść riposta: halo halo, ale za to jaką mieli żelazną defensywę, Cristiano by się nie prześliznął, a i pewien niewysoki Argentyńczyk by miał problemy! Problem w tym, że… piłkarze Spartaka, mając 27 goli na debecie, z drużyn z górnej połowy tabeli są w tym aspekcie lepsi jedynie od jednego zespołu (ok, ex aequo z jeszcze jednym). Łączna liczba 11 wygranych w stosunku 1:0 oraz bezkompromisowa gra okraszona jedynie trzema remisami wywindowały jednak na koniec kampanii na ligowy szczyt moskwian. Zarówno nad ekipy dysponujące bardziej zabójczym atakiem (m.in. Zenit), jak i teoretycznie pewniejszą obroną (np. CSKA). Cel uświęcił środki. Średnia widzów na Otkrytije Ariena? 32 670 – prawie dwa razy wyższa, niż na następnych w tym względzie stadionach w Petersburgu i Krasnodarze. 

stadion123

Reklama

Tegoroczny triumf na krajowym podwórku musi mieć szczególne znaczenie dla zarówno właściciela, jak i fanów Spartaka. W ciągu minionych 16 lat tytuł mistrzowski potrafiły zdobywać inne uznane rosyjskie marki, z Lokomotiwem Moskwa, Zenitem czy przede wszystkim CSKA na czele. Sześciokrotny sukces tych ostatnich musiał być dla kibiców Spartaka szczególnie bolesny. Ogólnie rzecz biorąc, ogromna część tego wieku stanowiła dla nich kolejne upokorzenia i gorzkie pigułki. Jak w roku 2006, kiedy to o wyższości CSKA nad Spartakiem zadecydowała wyższa liczba zwycięstw odniesionych w sezonie. Jak rok później, kiedy czerwono-biali zaciekłą batalię o tron przegrali z Zenitem o długość koła, mimo dwukrotnego pokonania bezpośredniego rywala 3:1. W przytoczonym okresie moskwianie zdobywali jedynie tytuły wicemistrzowskie (łącznie cztery), a ostatni z nich przypadł na rok 2012. Od tego czasu klub nie zagościł na koniec sezonu nawet na podium rosyjskiej Premier Ligi. Ciężko sobie wyobrazić, co musieli w tym czasie przeżywać fani jego zespołu, który przecież w latach 1992-2001 potrafił na dziesięć kampanii wygrać dziewięć z nich!

Regularne występy w Lidze Mistrzów, ćwierćfinał tych rozgrywek w 1996 roku, legendarny Oleg Romancew na ławce trenerskiej – te czasy nie chciały wrócić. W okresie posuchy Fedunowi wypominano wszystko: fatalne zarządzanie drużyną, zatrudnianie trenerów preferujących nudny, toporny futbol (jak Murat Yakin, poprzednik Aleniczewa), a nawet… pochodzenie. Otóż Fedun urodził się w Kijowie oraz jest fanem historycznie największego rywala Spartaka, Dynama Kijów. Fakt ten wytknął mu w 2015 piłkarz czerwono-białych Roman Szirokow, który wymagał od swojego ukochanego klubu pięknej dla oka, ofensywnej gry. Przebywając na wypożyczeniu w Krasnodarze zasugerował również, że Fedun niszczy mające ponad 80 lat ideały moskiewskiego zespołu, bo są one przeciwstawne pragmatycznym, przyziemnym wartościom Dynama. Rosjaninowi brakowało w poczynaniach drużyny fantazji, polotu oraz emocji, które charakteryzowały w XX wieku grę Spartaka. Jak łatwo się domyślić, Szyrokow w czerwono-białych barwach już nie zagrał. W zwycięskim sezonie 2016/17 pod wodzą Carrery moskwianie nie grali najbardziej porywającego futbolu nawet spośród rosyjskich klubów, jednak w końcu był to futbol skuteczny. Wydaje się, że było to o wiele więcej, niż najbardziej niepoprawni optymiści życzyli sobie po fatalnym odpadnięciu z AEK Larnaca.

Drużyna moskwian miała w ubiegłych rozgrywkach wielu bohaterów. O ile w klasyfikacji strzelców gwiazda świeżo upieczonego mistrza, Quincy Promes, musi oglądać plecy Artioma Dziuby czy Fiodora Smołowa, o tyle w ‘kanadyjce’ nie ma sobie równych. 12 goli i 10 ostatnich podań dało mu bezsprzeczne zwycięstwo w tej klasyfikacji. Istotnym żołnierzem w teamie Włocha jest również sprowadzony za 10,5 mln euro przed sezonem z jego rodzimej ligi defensywny pomocnik, Fernando. Innym strzałem w dziesiątkę można określić transfer z tego samego okienka, ściągnięcie prawego obrońcy, Andreja Jeschenko. Do ekipy latem 2016 roku trafił również występujący po obu stronach drugiej linii Roman Zobnin, który wraz ze wspomnianym Fernando zagrał najwięcej spotkań z zawodników tej formacji. Zimą Spartak pokusił się o głośne nazwisko, Luiza Adriano, z włoskiego Milanu, jednak ten na razie głównie rozczarowuje, mogąc pochwalić się jedynie dwoma trafieniami. Ważnymi punktami konstrukcji Carrery są za to Gruzin Jano Ananidze, wspomniany wyżej Głuszakow, mający za sobą epizod w Bayernie Serdar Tasci czy bramkarz Artiom Rebrov. Z pewnością najbardziej łakomy kąsek dla co bogatszych zachodnich klubów stanowi jednak Holender Promes, o którego ponoć już w styczniu intensywnie wypytywał Jürgen Klopp.

Co dalej z imperium Leonida Feduna? Tytuł mistrzowski zagwarantował nie tylko udział w przyszłej edycji Ligi Mistrzów. Triumf w lidzie dał Spartakowi rozstawienie podczas losowania fazy grupowej tych rozgrywek, i to z pierwszego koszyka! Pod względem sukcesów pochodzącemu z Kijowa oligarsze z pewnością marzy się powrót do lat 90.. Biorąc jednak pod uwagę, że ostatnie trofeum (Puchar Rosji) przed tym tytułem mistrzowskim Spartak zdobył w 2003 roku, na razie bardziej rozsądnym wydaje się być… twarde stąpanie po ziemi i zwyczajne rozkoszowanie się tegorocznym sukcesem.

Adrian Gałuszka

Najnowsze

Polecane

Majchrzak: Udowodniłem, że jestem niewinny. Nie należy mi się łatka dopingowicza

Sebastian Warzecha
0
Majchrzak: Udowodniłem, że jestem niewinny. Nie należy mi się łatka dopingowicza

Komentarze

18 komentarzy

Loading...