Reklama

Skała z Polski sięgnęła po tytuł. Jaki był ten mistrzowski sezon Glika?

redakcja

Autor:redakcja

15 maja 2017, 17:07 • 4 min czytania 4 komentarze

Niby Kamil Glik jeszcze nie został oficjalnie mistrzem Francji, ale – choć znamy futbol i jego chore scenariusze – to nie ma co dać się zwariować, PSG prochu już nie wymyśli. Polak po tytuł sięgnie i co najważniejsze, każdy przytomny człowiek zauważy, że na ten sukces zasłużył całkowicie. Po pierwsze, bo jego Monaco grało świetnie, po drugie, bo obrońca był w tej machinie trybem niezbędnym.

Skała z Polski sięgnęła po tytuł. Jaki był ten mistrzowski sezon Glika?

Przede wszystkim obrońca grał regularnie, wszedł do składu od początku i nie szukał tanich wymówek, w piłkę bowiem wszędzie gra się w gruncie rzeczy podobnie. Jak mówił w wywiadzie dla nas: – Nie lubię słowa „aklimatyzacja”. Piłkarz potrzebuje roku, bla, bla, bla. Nie wiem co to znaczy, ta cała „aklimatyzacja”. Nie znam dobrze francuskiego, moich kilku kolegów też nie zna. Ale na boisku robimy co trzeba. To jest piłka nożna – jak się nadajesz to dają ci sprzęt, wychodzisz na boisko i zapieprzasz. „Aklimatyzacja” to alibi dla tych, którzy sobie nie radzą. Glik sobie poradził, zagrał we wszystkich ligowych meczach jakich mógł, jedynie kartkowa pauza wykluczyła go ze spotkania przeciwko Nancy na początku listopada. A tak, od deski do deski, Polak grał bez ustanku, żadnych zmian taktycznych, żadnych kontuzji. Skała.

Zresztą po to został tu sprowadzony, by poukładać klocki w defensywie, ponieważ choć Monaco zeszły sezon również miało dobry, piłkarze z Księstwa cierpieli w tyłach. Stracili aż 50 bramek, co między innymi przesądziło o brązowym medalu na koniec zamiast srebrnego – nie można puszczać więcej goli niż 14. wówczas w tabeli Nantes i liczyć na bardzo wiele. Stąd Glik i wymiana pary stoperów Carvalho-Wallace na Polaka z Jemersonem, która dała sporo, bo po 36. kolejkach Monaco ma tylko 29 bramek na debecie. Lepsze pod tym względem jest jedynie PSG.

Poza tym, że Glik spełniał swoją podstawową rolę, to jeszcze znów kilkukrotnie pokazał, że potrafi znaleźć się pod bramką przeciwnika. Sześć goli Polak ma na swoim koncie w Ligue 1, do tego gol w Pucharze Francji i Lidze Mistrzów. Wiadomo: jego głównym zadaniem jest bronienie własnej bramki, nie nacieranie na tę rywala, ale to zawsze podbija wartość obrońcy, jeśli potrafi pomóc zespołowi przy stałym fragmencie. Dobrym przykładem na pewno będzie Ramos, ale i Glik kompletnie nie ma się czego wstydzić, potrafi przecież przymierzyć fenomenalnie.

Reklama

Jeśli dodać świetną grę w obronie i dobrą grę w ataku, to wynik nie może być inny jak docenienie i szacunek wśród mediów i kibiców. W ocenach football.fr Glik wykręcił średnią 6.14, co daje mu dziewiąte miejsce w lidze wśród wszystkich zawodników i trzecie wśród obrońców – za Thiago Silvą i Fabinho. We France Football Glik zasłużył na średnią 5.60, czyli trzecią w Monaco i 20. w lidze. Z kolei czytelnicy L’Equipe wybierali Polaka do jedenastki roku w Ligue 1, a teraz zrobili to samo przy okazji jedenastki sezonu.

Cóż, na razie wychodzi sporych rozmiarów laurka, lecz trudno by po takim sezonie było inaczej. No, ale dobra – gdzie można poszukać słabszych momentów? Pierwszym skojarzeniem na pewno byłby ostatni mecz z Juventusem, kiedy Polak zachował się po chamsku i zaznaczył swoją obecność na Higuainie. Poza tym, Monaco akurat w Lidze Mistrzów miało trochę problemów w tyłach, tracąc w sześciu meczach fazy pucharowej aż 12 goli, w tym pięć w jednym starciu przeciwko City. Wiadomo – nie każdy idzie na konto Glika, jednak były takie, kiedy Polak mógł się zachować lepiej, na przykład druga bramka dla Juventusu z pierwszego meczu.

Mimo wszystko nie ma co szukać dziury w całym, prędzej należy się zastanowić – co dalej? Czy Glik może pójść jeszcze wyżej? Stefan Białas odpowiadając na to pytanie, mówił dla nas całkiem niedawno: – Oczywiście, jest jednym z najlepszych stoperów we Francji. W Monaco ludzie go słuchają, potrafi dyrygować, wielokrotnie było widać jak utrzymuje linię, ci młodzi go rozumieją. Zrobił olbrzymie postępy, to jest zawodnik na innym poziomie niż w Torino. Szczerze mówiąc nietrudno sobie wyobrazić sytuację, kiedy po Kamila zgłasza się klub z Wysp i wykłada spore pieniądze.

Reklama

To jednak strefa domysłów, natomiast jedno jest pewne – odpowiadając na tytułowe pytanie trzeba powiedzieć, że ten sezon w wykonaniu Kamila był po prostu zajebisty.

Najnowsze

Francja

Komentarze

4 komentarze

Loading...