Reklama

Co z Radutem? Przedłużać? Odpalać?

redakcja

Autor:redakcja

07 maja 2017, 19:46 • 3 min czytania 21 komentarzy

Mihai Radut = kot w worku? Wprawdzie ciężko było pisać tak o piłkarzu, pod którego robiło się podchody kilkanaście miesięcy, lecz przegrywało się w bitwie na cyferki z możniejszymi od siebie, ale… ciężko też było pisać, że to facet, którego Lech ściągał na tak zwanego pewniaczka. Z jakichś powodów Rumun nie przebił się w Hatta Club ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, gdzie rozegrał tylko marne dwa mecze i szybko rozwiązał kontrakt. Zwyczajnie trzeba było postawić nad jego nazwiskiem znak zapytania.

Co z Radutem? Przedłużać? Odpalać?

Pierwsze miesiące rundy zasadniczej wcale go znad Raduta nie zdjęły, wręcz przeciwnie – doszło kilka kolejnych wątpliwości. Jeśli Radut pojawiał się na boisku, to wyłącznie w drugich połowach i to nie zawsze. Aż do dzisiejszego meczu uzbierał w lidze marne 171 minut. Na jego korzyść przemawia na pewno fakt, że gdy już się meldował na boisku, z reguły wprowadzał świeżość (w naszych notach do dziś oceniliśmy go sześć razy i złożyło się to na nie najgorszą średnią 5,17). Było wiadomo, że ten facet ma papiery na granie, ale wciąż nie wiadomo było, na co tak naprawdę go stać.

No bo na co stać gościa, który aż do dziś ani razu nie rozpoczął ligowego meczu w pierwszym składzie? A to dla Lecha informacja o tyle ważna, że po zakończeniu sezonu ten będzie musiał podjąć decyzję: albo bez większego żalu żegnamy się z Radutem, albo przedłużamy jego umowę na całe trzy lata, co gwarantują odpowiednie zapisy w kontrakcie. Dla Lecha nie ma innej opcji na podjęcie decyzji niż sprawdzenie gościa w boju w kluczowej fazie sezonu i dziś dostał miejsce na dyszce w miejsce Radosława Majewskiego. I jeśli o jego być albo nie być miałby decydować wyłącznie ten mecz – mógłby już rozglądać się za kupnem mieszkania w Poznaniu.

Rumuna oceniliśmy po meczu z Bruk-Betem na siódemkę. Po pierwsze – to on wyprowadził Lecha na prowadzenie. Wprawdzie wydatnie pomógł mu w tym prezent od Plevy, który podał mu piłkę połowie Bruk-Betu, ale nonsensem byłoby umniejszanie zasług Raduta – umiejętnie pociągnął z tą akcją, dobrze zszedł na prawą nogę, uderzył w idealnym momencie (tak by nikt go nie zablokował) i z dużą precyzją (tak by nie miał szans bramkarz). To jego bramka sprawiała, że Lech mógł brać udział w tym paździerzowym meczu z względnym spokojem. Po drugie – Radut miał też udział przy kolejnej bramce, bo to on wrzucał piłkę z rzutu rożnego przy samobójczym trafieniu duetu Putiwcew & Gutkovskis. Rumun generalnie po raz kolejny dziś pokazał, że dobrze czuje się, gdy bierze piłkę i zaczyna jechać z nią na rywala. Do końca nie wiadomo, co zrobi, bo jego repertuar zagrań jest dość duży. Ciężko się przyczepić też do tego, jak ułożoną ma nogę – rogi bił dziś całkiem dobrze, kompilacje sprzed lat także pokazują, że potrafi zapakować rogala. Gdy dziś do zmiany szykował się Radosław Majewski, jako pierwszy plac opuścił Szymon Pawłowski, co może być oznaką tego, że notowania Rumuna poszły w górę.

A na pewno tego, że kolejnym z atutów Raduta jest wszechstronność, bo po wejściu Majewskiego przemieścił się na lewe skrzydło. Rumun nie ma najmniejszego problemu, by zagrać na obu stronach pomocy, tak samo jak w środku pola. Kto wie jednak, czy największym argumentem dla władz Lecha przy podejmowaniu decyzji nie będzie… słaba forma Szymona Pawłowskiego. W Poznaniu mają twardy orzech do zgryzienia, ale wygląda na to, że dzisiejszym spotkaniem Radut przybliżył się do pierwszego składu, więc o podjęcie decyzji z meczu na mecz może być łatwiej.

Reklama

Chociaż dodajmy, że Lech i tak rozegrał sprawę Raduta z dużą mądrością. Kontrakt na pół roku z opcją przedłużenia to coś, co daje solidny bufor bezpieczeństwa.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Piłka nożna

Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Szymon Piórek
1
Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Komentarze

21 komentarzy

Loading...