Reklama

Wbił szpilę Putinowi, chce napsuć krwi Hamiltonowi: poznajcie Valtteriego Bottasa

Jan Ciosek

Autor:Jan Ciosek

05 maja 2017, 18:21 • 8 min czytania 0 komentarzy

Po wyścigu o Grand Prix Rosji do pokoju, w którym jego zwycięzcy szykują się do dekoracji, wparował Władomir Putin. Prezydent Rosji w rozmowie z kierowcami wychwalał „swoją” imprezę, podkreślał, że z sezonu na sezon jest coraz więcej kibiców, a w tym roku wyprzedały się wszystkie miejsca w hotelach. – Powinniście więc zbudować więcej hoteli – wypalił Valtteri Bottas. To cały on. Jak sam o sobie mówi: uparty, trochę samolubny i zawsze walący prosto z mostu. Czy będzie w stanie napsuć krwi Hamiltonowi oraz Vettelowi i włączyć się do walki o mistrzostwo Formuły 1?

Wbił szpilę Putinowi, chce napsuć krwi Hamiltonowi: poznajcie Valtteriego Bottasa

Spotkanie Putina z kierowcami nie było nagrywane, więc możemy się tylko domyślać jaką miał minę rosyjski przywódca. Zgadywanie nie jest szczególnie trudne: gość, któremu nikt w kraju nie ośmiela się postawić, zamiast miłych uśmiechów i uścisków dłoni, usłyszał kilka cierpkich słów. A przecież Grand Prix Rosji to jeden z jego wielkich sportowych projektów, podobnie jak igrzyska w Soczi czy przyszłoroczny mundial, zorganizowanych kompletnie bez liczenia się ze środkami. Putin robi więc dobrą minę, choć wyniki Formuły 1 w jego kraju są delikatnie mówiąc średnie. Prztyczek w nos od Bottasa musiał go więc zaboleć w szczególny sposób.

Formula One - F1 - Russian Grand Prix - Sochi, Russia - 30/04/17 - Mercedes Formula One driver Valtteri Bottas of Finland celebrates the victory on the podium, with Russian President Vladimir Putin seen in the background. REUTERS/Maxim Shemetov

A przecież Fin powinien być mu wdzięczny – w końcu właśnie w Soczi wygrał pierwszy wyścig w karierze. Potrzebował na to 81 startów w Formule 1. Ale z drugiej strony – kiedy wreszcie dostał do dyspozycji dobry samochód – triumfował już w czwartym podejściu. Nawiasem mówiąc, na podium obok niego stał jego rodak – Kimi Raikkonen. To tylko kolejny dowód na to, że Finowie mają ściganie we krwi. Przypomnijmy, że populacja tego kraju to niespełna 5,5 miliona, czyli na każde 2,7 mln mieszkańców przypada jeden kierowca F1. Przy zachowaniu takiej średniej my mielibyśmy 14 reprezentantów w królowej sportów motorowych…

Valtteri Bottas ma 27 lat i pochodzi z Nastoli na południu Finlandii. Ma za sobą świetną karierę w kartingu i niższych seriach wyścigowych. Wygrał Formułę Renault Eurocup, dwa razy był trzeci w Formule 3, dwa razy wygrał Masters of Formula 3, triumfował w serii GP3. Przez trzy sezony był kierowcą testowym w Teamie Williams, zanim wreszcie dostał szansę w wyścigu. I choć pierwszy sezon miał średnio udany (fatalny samochód z końca stawki, ale i tak zdobył cztery razy więcej punktów niż kolega z zespołu Pastor Maldonado), to w drugim pokazał na co go stać.

Reklama

Był zdecydowanie jednym z największych bohaterów sezonu, wykręcał ze swojego bolidu absolutne sto procent. Efekt? Czwarte miejsce w klasyfikacji generalnej. A to jeszcze nie wszystko. Pierwszym czynnikiem, który bierze się pod uwagę, oceniając kierowcę, jest porównanie go z partnerem z zespołu. W 2014 roku Bottas miał sześć miejsc na podium i w sumie 186 punktów. Jego partner – 3 podia i 134 punkty. Aha, tym partnerem był Felipe Massa, niezwykle doświadczony były wicemistrz świata, mający na koncie osiem sezonów w Ferrari!

Kolejne dwa sezony były nieco gorsze, ale to głównie z powodu byle jakiego samochodu. Tak czy inaczej – Bottas zawsze miał więcej punktów niż Massa. W konsekwencji Brazylijczyk dalej jeździ w Williamsie, a Fin dostał propozycję nie do odrzucenia. Kiedy po poprzednim sezonie mistrz świata Nico Rosberg ogłosił sensacyjną decyzję o zakończeniu kariery, Mercedes na gwałt potrzebował kierowcy z najwyższej półki. Bottas był idealnym kandydatem.

Będą kolejne zwycięstwa

I trzeba przyznać, że póki co – nie zawodzi. Trzecie miejsce na inaugurację sezonu w Australii, pole position i trzecie miejsce w Bahrajnie, zwycięstwo w Rosji. W zgodnej opinii ekspertów Bottas, który do Mercedesa przyszedł zastąpić mistrza świata, właśnie zgłosił akces na wakujące stanowisko.

Jeśli nie wierzysz w zwycięstwo, powinieneś zostać w domu – mówi wprost Fin, który nigdy nie miał kłopotów z pewnością siebie. – Ale dostać potwierdzenie, zdobyć to pierwsze zwycięstwo: to ma dla mnie ogromne znaczenie. Wyścigi, które się wygrywa, albo kończy na podium – właśnie o to chodzi w tej grze. Pierwsze zwycięstwo daje mnóstwo pewności siebie, że mogę to zrobić, choć przecież już wcześniej wiedziałem, że mnie na to stać. Teraz po prostu chcę to zrobić znowu, i znowu. To będzie piekielnie zacięta walka i przynajmniej w pierwszej połowie roku będzie w niej uczestniczyć czterech kierowców.

David Brabham, były kierowca Formuły 1 podkreśla znaczenie wygranej Bottasa w Rosji. – To gigantyczny psychologiczny krok dla każdego kierowcy, który już teraz wie, jak wygrywać wyścigi. Spodziewam się kolejnych wygranych – mówi wprost.

Reklama

rosberg-hamilton-mercedes_3368556

Mnóstwo do udowodnienia, niewiele do stracenia

Także Toto Wolff, szef Mercedesa, jest pod wrażeniem postawy Fina. – W pełni zasłużył na to zwycięstwo – podkreśla. – Ale na razie szaleństwem jest spekulowanie o jego pozycji po kilku wyścigach. Musicie dać temu gościowi czas. On jest niesamowitym kierowcą, nigdy nie było sezonu, w którym byłby gorszy od partnera z zespołu. Ale teraz jest partnerem Lewisa Hamiltona i przejął samochód po obecnym mistrzu świata. Myślę, że póki co robi znakomitą robotę!

To samo mógł z przekąsem pomyśleć także wspomniany Lewis Hamilton. Brytyjczyk wygrał dwa tytuły z rzędu. W ubiegłym roku tak naprawdę nie miał z kim przegrać. Miał do dyspozycji zdecydowanie najlepszy bolid w stawce, a za partnera Nico Rosberga – gościa, z którym przez dziewięć lat rywalizacji w Formule 1 nigdy nie przegrał na koniec sezonu. Trzy ostatnie wspólne sezony w Mercedesie: Lewis pierwszy, pierwszy i czwarty, Nico drugi, drugi i szósty. A jednak – w ostatnim sezonie to Niemiec okazał się lepszy. O włos, nieznacznie, ale jednak, o pięć punktów wyprzedził Hamiltona. Na domiar złego pozbawił go szansy na rewanż, niespodziewanie ogłaszając koniec kariery.

W drugim bolidzie Mercedesa nieobecnego mistrza zastąpił Bottas, młodszy o cztery i pół roku od Hamiltona. Kibicom śledzącym Formułę 1 od przypadku do przypadku mogło się pewnie wydawać, że to idealny partner dla Brytyjczyka. Idealny, czyli taki, który pomoże zdobyć mistrzostwo konstruktorów, ale nie będzie przeszkadzał w walce o tytuł indywidualny. Jednak ci, którzy na wyścigach trochę się znają, że liczyć na to byłoby skrajną naiwnością.

Kiedy rozmawiałem z Toto Wolffem o możliwości zajęcia miejsca po Nico Rosbergu, nie było reklamowej gadki z mojej strony, tylko fakty. Jestem w tym sporcie tylko dlatego, że chce wygrywać wyścigi i zdobywać tytuły. Powiedziałem mu to bardzo wyraźnie – wspomina. – Czuję, że mam mnóstwo do udowodnienia, niewiele do stracenia, znacznie więcej do zdobycia.

Hamilton zabije jego karierę

Każdy, kto przeciwstawia się Lewisowi, musi odpowiednio zaplanować swoją karierę, bo to może być jej koniec. On jest zabójcą karier rywali, zabija kierowców. Wchodzi im pod skórę, bo jest szybki jak diabli. A inni kierowcy nie potrafią rozgryźć jak on rozwija samochód, jak osiąga swoją szybkość, jak pokonuje zakręty. To zostaje w głowie – ostrzegał Anthony Hamilton, ojciec trzykrotnego mistrza świata, odnosząc się bezpośrednio do Bottasa. – Uważam, że z wiekiem i większą dojrzałością, Lewis zbliża się do szczytu swojej kariery. To on będzie siłą, z którą trzeba się będzie liczyć w tym roku.

Co na to Fin, skazywany przez Hamiltona seniora i część obserwatorów na pożarcie?

Poczekamy, zobaczymy. Jestem bardzo podekscytowany, że zostałem partnerem Lewisa. Zawsze chciałem, żeby mój kolega z teamu był tak dobry, jak to tylko możliwe. To dobre dla obu kierowców – mówi. – Zabójca karier? Cóż, też nie chciałbym być swoim partnerem!

Wygląda na to, że pierwsze ostrzeżenia już zostały wysłane: w kwalifikacjach w Bahrajnie i wyścigu w Rosji. O jednym trzeba pamiętać: Hamiltonowi mogła się przydarzyć porażka z Rosbergiem, może nie wybitnym, ale jednak bardzo doświadczonym kierowcą. Gdyby jednak przegrał z Bottasem, może się okazać, że zabójcą karier jest tu ktoś zupełnie inny.

Uparty, zazdrosny i trochę samolubny

A jaki jest Bottas naprawdę? Szybki, to wiadomo, bardzo zdeterminowany i skupiony na celu – to też oczywiste. Poza tym, to wyjątkowo wyluzowany i sympatyczny gość. Kiedy CNN chciało zrealizować o nim reportaż, nie zaprosił ich do swojego apartamentu w Monte Carlo, tylko do… domu nad jeziorem w Finlandii. Tam, przy kominku, opowiadał o swoich początkach, idolach z dzieciństwa i drodze do Formuły 1. Mówił także o fińskiej mentalności, która jego zdaniem ułatwia dojście do światowego poziomu w wyścigach samochodowych. – Jesteśmy uparci, zazdrośni i trochę samolubni. Myślę, że to pomaga – mówi. – Mnie to ułatwiło osiąganie moich marzeń. Teraz celem jest walka o mistrzostwo świata.

Kiedy wywiad się skończył, Bottas zabrał reporterkę CNN na zamarznięte jezioro, w którym wykuł przerębel i pokazywał tajniki łowienia ryb pod lodem. Przyznacie, że trochę niecodzienne hobby.

Nietypowe jest także małżeństwo Bottasa. W przeciwieństwie do kolegów z toru, nie związał się z modelką, piosenkarką czy inną celebrytką, a z dziewczyną, w której zakochał się jako dzieciak (on miał 20 lat, ona 18). Emilia Pikkarainen to posiadaczka kilku pływackich rekordów Finlandii, trzykrotna olimpijka. Pobrali się w ubiegłym roku. – Nie jest łatwo mieć dwoje sportowców w domu. Kiedyś próbowaliśmy rywalizacji w wyścigu gokartów na lodzie. Wygrałem, a potem ustaliliśmy, że więcej ze sobą walczyć nie będziemy – mówi kierowca Mercedesa.

bottas emilia

Skoro mowa o idolach z dzieciństwa, dziś Bottas blisko współpracuje z Miką Hakkinenem. Dwukrotny mistrz Formuły 1 (1998, 1999) jest jednym z menedżerów zwycięzcy z Rosji.

Jestem głęboko przekonany, że czeka go niewiarygodna przyszłość. On zawsze poświęca się na sto procent swojemu marzeniu o zdobyciu mistrzostwa świata – mówi Hakkinen. – W Soczi pokazał, że jest niesamowicie skupiony i skoncentrowany na tym, żeby odnieść sukces. Wiem, jakie to uczucie wygrać swój pierwszy wyścig i bardzo się cieszę, że mu się udało oraz że jestem częścią jego teamu. On wygra więcej wyścigów, tylko poczekajcie!

Dobra, czekamy!

Wyścig o Grand Prix Hiszpanii już 14 maja.

JAN CIOSEK

Najnowsze

Anglia

Kolejny cios dla Chelsea. Enzo Fernandez nie zagra do końca sezonu

Bartek Wylęgała
0
Kolejny cios dla Chelsea. Enzo Fernandez nie zagra do końca sezonu

Formuła 1

Komentarze

0 komentarzy

Loading...