Reklama

Jak co środę… JAKUB OLKIEWICZ

redakcja

Autor:redakcja

26 kwietnia 2017, 10:06 • 5 min czytania 10 komentarzy

W każdej rozmowie dotyczącej szkolenia młodzieży w pewnym momencie padnie ta magiczna nazwa. Red Bull Salzburg. RB Lipsk. Królestwo austriackich energetyków, które spełnia marzenia połowy piłkarskiego świata budując za niewielkie pieniądze skład, który już w pierwszym sezonie Bundesligi jest w stanie rywalizować z samym Bayernem Monachium. Często wydźwięk jest prosty – spójrzcie, niby biedna liga, bo wszystko zaczęło się w Austrii. Niby też zimą mają zimno, a jesienią deszczowo. Niby też startowali niemal od zera. A jednak – oni potrafili za śmieszne pieniądze rozkręcić perpetuum mobile, a w Polsce nadal tkwimy jak – nie przymierzając – w lesie.

Jak co środę… JAKUB OLKIEWICZ

Czytałem te komentarze nawet dziś, pojawiały się bezustannie pod informacjami dotyczącymi triumfu Red Bulla Salzburg w młodzieżowej Lidze Mistrzów UEFA Youth League. W opinii wielu Salzburg czy ogólnie imperium Red Bulla posiadło jakieś tajemnicze moce, unikalne metody treningowe i filozofię szkolenia, dzięki której Manchester City sprowadza sobie 16-letniego Andrew Johnsona i robi z niego 22-letniego przeciętniaka z Cardiff a Red Bull tego samego 16-letniego Andrew Johnsona zamienia w 18-letniego bundesligowego wymiatacza, który za moment rozsadzi całą Europę. „Nie trzeba wielkich pieniędzy, wystarczy strategia” – słyszę i… trochę nie dowierzam własnym uszom.

Tak, Red Bull to przypadek unikalny, dość powiedzieć, że po raz pierwszy tę młodzieżową LM wygrał zespół, którego dorosły team nie dostał się do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Dość powiedzieć, że seniorzy w swojej beznadziejnej walce o ten historyczny awans do elity polegli raz nawet na klubie z Luksemburga. Ale gdy ktoś wysnuwa teorię, że Red Bull potwierdza prymat pomysłu nad funduszami w kwestii priorytetów w organizowaniu szkolenia – muszę zaprotestować.

Wczoraj na Weszło ukazał się sporo mówiący tekst dotyczący tej mistrzowskiej drużyny, która odprawiła z kwitkiem Barcelonę (Katalończycy oddali jeden celny strzał) czy Benficę. Mianowicie, spośród 14 zawodników, którzy wzięli udział w finałowej batalii z Portugalczykami:

– Bartłomieja Żynela wyciągnięto z Jagiellonii jako 16-latka 3 lata temu
– Hannesa Wolfa z jednego z lokalnych austriackich klubów jako 15-latka 3 lata temu
– Gideona Mensaha z „West African Football Academy” stworzonej w Afryce przez Feyenoord jako 18-latka pół roku temu
– Amadou Haidarę z JMG Bamako z Mali jako 18-latka niecały rok temu
– Nicolasa Meistera z jednego z lokalnych austriackich klubów jako 15-latka 2 lata temu
– Igora z Red Bull Brazil jako 18-latka niecały rok temu
– Bojana Lugonję z jednego z lokalnych austriackich klubów jako 18-latka pół roku temu
– Alexandra Schmidta z Rapidu Wiedeń jako 14-latka 5 lat temu
– Patsona Dakę z Zambii jako 18-latka pół roku temu

Reklama

Czyli innymi słowy – z 14 zawodników aż 9 to owoc doskonałego i szeroko zakrojonego skautingu obejmującego swoim zasięgiem Zambię (Daka), Mali (Haidara) czy Brazylię (Igor). Oczywiście, pozostałych pięciu to fantastyczni młodzi zawodnicy wyszkoleni w Salzburgu, ale nie widzę tu nawet pola do dyskusji – nie nazwałbym „tanim rozwiązaniem” przeszukiwania kuli ziemskiej nawet w tak egzotycznych miejscach.

Sprowadzanie sukcesu Red Bulla do haseł o tym, jak zrobić coś z niczego to absurd – bo przecież żadnego z tych zawodników nie ściągnięto na podstawie filmików na YouTube a przekonano ich do podróży na drugi koniec świata nie płomienną przemową o ambitnym projekcie, ale przede wszystkim warunkami, których nie potrafiłyby zaoferować polskie kluby.

Ale to nie koniec. Kasa jest pompowana obficie nie tylko w skauting, nie tylko w trenerów (najważniejszy element dobrej akademii), nie tylko w infrastrukturę, ale też po ludzku – w transfery. Co prawda Salzburg już sprowadzany jest do roli filii, ale przecież na jego fundamentach postawiono RassenBall Lipsk. A narracja o Lipsku, który nie przepłaca za gwiazdy jest urocza, ale pamiętajmy, że tylko w tym sezonie wydali 25 milionów euro na duet Oliver Burke z Nottingham – Timo Werner ze Stuttgartu. Rok temu, jeszcze w 2. Bundeslidze wyjęto za 5 milionów Atinca Nukana z z Besiktasu i Daviego Selke z Werderu za 8 baniek. By złapać odpowiednią skalę – Borussia za Ousmane Dembele też dała 15 milionów, ale to był dopiero siódmy tak wysoki transfer w historii klubu – ustalmy: nieco dłuższej niż ta Red Bulla.

To zresztą klub-wzorzec z Sevres jak budować silny zespół w oparciu o akademię. Przede wszystkim – bezustannie szukając wzmocnień. Ściągając 13-latków do drużyny 14-latków, 15-latków do 16-latków i 17-latków do najstarszych juniorów. Ale na tym nie koniec – równolegle ściągać 19-latków do drugiego zespołu i 20-latków na ławkę rezerwowych, także 21-latków gotowych z miejsca wejść do pierwszej jedenastki (starszych nie, Red Bull zrezygnował np. parę lat temu z kupna Vardy’ego, właśnie dlatego, że był już za stary). Tak, jest potrzebna kadra trenerska, by nie zepsuć tych wszystkich piłkarzy, jest potrzebny twardy trener, który będzie potrafił wprowadzić ich do dorosłej piłki, jest potrzebna filozofia, by całość przekuć na wymierne wyniki sportowe.

Ale gdy ktoś pyta: dlaczego w Polsce tak nie ma, moją odpowiedzią nie będzie: bo nie mamy takiego wielkiego umysłu jak Ralf Rangnick, jeden z najważniejszych „ideologów” Salzburga. Nie. Nie mamy pieniędzy Red Bulla, by otworzyć filię w Brazylii, nie mamy pieniędzy Red Bulla, by wyśledzić największe talenty Afryki, nie mamy nawet pieniędzy, by zatrzymać w naszych skromnych progach Żynela, nie wspominając o pieniądzach na infrastrukturę (nie ma) czy wykwalifikowaną kadrę trenerską (nie ma). Pewne zalążki widać na przykładzie Lecha (Victor Gutierrez czy nawet historia Dariusza Formelli) czy Legii (Nagy, Sulley czy Kozak), ale to równie nieśmiałe jak ten kwietniowy śnieg parę dni temu.

Podaję wobec tego na przykładzie Red Bulla sprawdzoną i uniwersalną metodę na poprawę szkolenia w rodzimych klubach:

Reklama

– zbudujcie sobie więcej boisk
– zatrudnijcie sobie więcej trenerów
– wyślijcie więcej skautów na wszystkie kontynenty
– ściągajcie więcej utalentowanych 15-latków, 18-latków i 22-latków

Mam nadzieję, że pomogłem.

Najnowsze

EURO 2024

Boniek: Jechanie z nastawieniem, że niczego nie zdziałamy, to strata czasu

Antoni Figlewicz
0
Boniek: Jechanie z nastawieniem, że niczego nie zdziałamy, to strata czasu
Piłka nożna

Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Szymon Piórek
10
Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Felietony i blogi

EURO 2024

Pracował dwa dni w Niecieczy, teraz pojedzie na Euro. Wielki sukces Probierza

Patryk Fabisiak
0
Pracował dwa dni w Niecieczy, teraz pojedzie na Euro. Wielki sukces Probierza
Felietony i blogi

Futbol w dobie późnego kapitalizmu – czyli jak firma ubezpieczeniowa z Miami szturmuje piłkarskie salony?

redakcja
7
Futbol w dobie późnego kapitalizmu – czyli jak firma ubezpieczeniowa z Miami szturmuje piłkarskie salony?

Komentarze

10 komentarzy

Loading...