Reklama

Hamalainen szanse wykorzystuje tylko z Lechem. Wczoraj kolejną zmarnował

redakcja

Autor:redakcja

18 kwietnia 2017, 15:41 • 3 min czytania 9 komentarzy

Sytuacja jest dość świeża, więc powinniście pamiętać. Wśród tysięcy komentarzy, które pojawiły się po ostatnim meczu Lecha z Legią, znalazły się też takie, w których kibice warszawskiego klubu rozgrzeszali Kaspera Hamalainena. Mniej więcej w takim stylu: wiadomo, że generalnie spisuje się zdecydowanie poniżej oczekiwań, ale skoro strzelił dwa gole na wagę zwycięstw Lechowi, to można mu sporo wybaczyć. Wspominamy o tym dlatego, że gdy oglądaliśmy wczorajszy mecz Legii z Koroną, wydawało nam się, że nawet sam Fin uwierzył, że niezależnie od tego jak teraz zagra, fani będą pamiętali o jego zasługach. Zrobił naprawdę niewiele, by odkleić łatkę luksusowego rezerwowego.

Hamalainen szanse wykorzystuje tylko z Lechem. Wczoraj kolejną zmarnował

Dziwny przypadek. Przecież wystarczy spojrzeć na „Kuchego”, by widzieć, że skład Legii nie jest zabetonowany. Gość był zimą jedną nogą poza klubem, a wszyscy pamiętamy, co było później. W końcowej fazie sezonu może być piłkarzem pierwszego składu. Czyli można się przebić. A Hamalainen – nie tak dawno gwiazda tej ligi – marnuje niemal każdą z kolejnych szans, by na dłużej zaistnieć w pierwszym składzie. Liczby generalnie ma nie najgorsze (5 goli, 2 asysty i 1 kluczowe podanie), bardzo zbliżone do tych Kucharczyka, ale na tym kończą się pozytywy.

Jeśli po meczu z Lechem zasłużył  na nagrodę, którą był pierwszy skład z Koroną, to – przy zachowaniu konsekwencji – po spotkaniu z ekipą Bartoszka, powinien trochę odpocząć od futbolu. Dziwiliśmy się, że na boisku przebywał przez aż 67 minut. Występ do zapomnienia.

Po raz czwarty w tym sezonie wrzucamy Fina do jedenastki badziewiaków, tym samym wyrasta on na jednego z liderów tej klasyfikacji. Nie znajdujemy usprawiedliwienia.

Przy okazji wczorajszego spotkania Legii dowiedzieliśmy się również, dlaczego mimo średniej formy gra Michał Kopczyński, a nie Tomasz Jodłowiec. O ile u tego pierwszego można przynajmniej liczyć na zabezpieczenie środkowej strefy, to ten drugi nie gwarantuje w tym momencie kompletnie niczego.

Reklama

Dwóch przedstawicieli w ekipie badziewiaków ma po tej kolejce także Zagłębie Lubin i Wisła Płock. Po beznadziejnych meczach z Wisłą Kraków i Lechem obie drużyny są pod kreską, wypadły z górnej ósemki. Panowie, to nie jest najlepszy czas, by odstawiać taką chałę. Szkoda, bo mówimy o gościach, na których z reguły można było w tym sezonie liczyć.

F8ckACT

Postać kolejki? Najlepiej w świątecznym klimacie odnalazł się Marcin Robak. O tym, że napastnik dość mocno zbliżył się do korony króla strzelców, już pisaliśmy, ale wypada jeszcze wspomnieć, że w Płocku miał bardzo duże wsparcie. Radosław Majewski nie za bardzo chce się pogodzić z tym, że przy wskazywaniu najlepszego piłkarza Lecha patrzymy głównie w kierunku Darko Jevticia. A Dawid Kownacki pokazał, że może dać wiele drużynie nie tylko na szpicy zamiast Robaka, lecz również wtedy, gdy jednocześnie przebywają na boisku.

Poza tym, to była kolejka Nowaków. Piotr wygrał derby, Dawid przypomniał sobie, jak trafiać w prostokąt, a Bartosz… A Bartosz pokazał światu, że istnieje. Ciekawe co zrobiłby Krystian.

DpplLmo

Fot. FotoPyK

Reklama

Najnowsze

Kozacy i badziewiacy

Ekstraklasa

Już marzec, a letnie transfery Lecha wciąż nie odpaliły [KOZACY i BADZIEWIACY]

Paweł Paczul
25
Już marzec, a letnie transfery Lecha wciąż nie odpaliły [KOZACY i BADZIEWIACY]

Komentarze

9 komentarzy

Loading...