Reklama

Czas na dyskusję. Czy młodzieżówkę powinniśmy wzmacniać piłkarzami z „jedynki”?

redakcja

Autor:redakcja

29 marca 2017, 21:16 • 8 min czytania 59 komentarzy

– Karol Linetty, Piotr Zieliński i Arkadiusz Milik są już w liceum, a chcemy ich cofnąć do ósmej klasy. Czy taki powrót będzie dla nich dobry? – zastanawia się w rozmowie z TVP Sport Zbigniew Boniek, sugerując jednoznaczną odpowiedź. Natomiast jeszcze niedawno prezes PZPN mówił: – Kariera piłkarza jest krótka, a każdy chce coś wygrać. Milik, Zieliński, Kapustka, Linetty – oni wszyscy czekają na te mistrzostwa. Jako że dyskusja jest coraz gorętsza (Lewandowski: ME U-21 to miejsce dla kolejnych zawodników mniej znanych), a czasu coraz mniej – czas przeanalizować wszelkie argumenty dla obu wariantów. Czy więc zawodnicy „jedynki” powinni uczestniczyć w turnieju dla reprezentacji młodzieżowych?

Czas na dyskusję. Czy młodzieżówkę powinniśmy wzmacniać piłkarzami z „jedynki”?

TAK. Bo będziemy silniejsi piłkarsko…

Olimpia – Lech (Wisła P.), Lech, Carpi (Arka), Cracovia (Ruch) – Lech, Bochum, Ruch (Ruch), Leicester (Piast), Zagłębie L. (Jagiellonia) – Nantes (Cracovia)

Oto drużyny – patrząc po składzie z ostatniego meczu – w których na co dzień występują podopieczni trenera Dorny. Większość zawodników mamy z Ekstraklasy, jest nawet pierwszoligowy rodzynek, a ci, co są na obczyźnie, albo nie grają dla zbyt silnych zespołów, albo siedzą na ławce. Wzmocnienia z Napoli, tu akurat dwuosobwe, i Sampdorii znacząco podniosłoby poziom biało-czerwonych. Przykładem niech będzie niedawny mecz z Włochami, gdzie tercet środka pola z Zagłębia, Piasta i Ruchu był właściwie w każdym elemencie gorszy, wolniejszy, mniej błyskotliwy. A dość regularnie występujący w Serie A Zieliński z Linettym mogliby tę różnicę zatrzeć.

TAK. Bo niektórym przyda się jeszcze trochę gry…

Reklama

Bartosz Kapustka w ciągu kilku dni zaliczył w młodzieżówce więcej czasu na boisku, co w pierwszym zespole Leicester. U Dorny rozegrał 90 i 78 minut, u Ranieriego – 151 w FA Cup, ani jednej w Premier League. Arkadiusz Milik przez ostatnie pięć i pół miesiąca rozegrał nieco ponad dwie i pół godziny, tylko raz wychodząc w podstawowym składzie. Biorąc pod uwagę, że w starciu z Czarnogórą w ogóle nie pojawił się na placu gry, najpewniej jest w kiepskiej dyspozycji. Piotr Zieliński pięć ostatnich gier zaczynał na ławce rezerwowych, Karol Linetty też nie zawsze mieści się w jedenastce.

Żaden z wyżej wymienionych piłkarzy nie powinien narzekać na trudy tego sezonu. Jasne, niektórzy grali sporo, najwięcej Linetty (2085 minut), ale jeśli skonfrontujemy to np. z Lewandowskim (3141 minut) to wynik wypada mizernie. Dlatego Kapustka z Milikiem mieliby szansę złapać rytm meczowy, dwaj kolejni – pograć na wysokich obrotach trochę dłużej.

TAK. Bo niektórzy mają coś do udowodnienia…

Konkretniej: Zieliński. Może i myślicie sobie, że znowu piszemy o nim, ale – tak, musi być i o nim. Nieustannie napływające pochwały z Włoch pod jego adresem, dziesiątki laurek od Maurizio Sarriego, opowieści, że może być najlepszym pomocnikiem w Europie… Tego wszystkiego słucha się bardzo przyjemnie. A ogląda się nieco mniej przyjemnie, niż wskazywałyby te wypowiedzi.

Od Zielińskiego wymaga się, że wskoczy w buty lidera. O ile w Napoli jest to trudne, bo liderów tam kilku, o ile w kadrze miewa jedynie przebłyski (nie zapominamy jednak o Euro) – w reprezentacji do lat 21 miałby okazję wskoczyć na wyższy poziom. To byłby dla niego test na odpowiedzialność i wielka szkoła mentalna.

TAK. Bo łatwiej będzie miał obecny zespół…

Reklama

Kędziora, Bednarek i Kownacki stanowią dziś o sile Lecha Poznań, Lipski gra pierwsze skrzypce w Ruchu Chorzów, którego do niedawna liderem był też Stępiński. Uznajmy, że ci zawodnicy mają jako taką świadomość gry pod presją i stawia czoła oczekiwaniom. Ale reszta? Kim w tym wszystkim są Łasicki, Jaroszyński czy Buksa?

Nie oszukujmy się: ten zespół może się spalić, brak mu doświadczenia. I nie chodzi tyle o wiek, to oczywiste, co o ogranie w meczach o poważną stawkę. W meczach eliminacyjnych MME nie występowaliśmy, bo jako gospodarz mieliśmy wjazd na turniej zapewniony – za nami więc same sparingi. W fazie grupowej europejskich pucharów występowali tylko Kędziora z Kownackim. Przetarcie w poważnej lidze zagranicznej ma właściwie jedynie Stępiński. A obycie Linettego i Zielińskiego w Serie A, gra Milika w Bundeslidze, Eredivisie czy Lidze Mistrzów (to również dotyczy Zielińskiego) – to sprawi, że ciężar spoczywający na barkach ligowego dżemiku będzie mniejszy. A wtedy, zamiast skoku na głęboką wodę, pojawia się większa szansa, by się pokazać.

TAK. Bo powinni grać najlepsi…

Młodzieżowe Mistrzostwa Europy. Jak sama nazwa wskazuje: jest o co grać. Mówił o tym zresztą w grudniu Boniek, argumentując że każdy piłkarz chce zdobyć trofeum.

A tutaj mamy turniej, na którym zamelduje się tylko dwanaście zespołów, droga do finału wcale nie jest daleka. Na boiskach powinni znaleźć się sami najlepsi zawodnicy Starego Kontynentu w wieku młodzieżowym, dlaczego więc umniejszać kategorię tej imprezy? Dlaczego uważać, że to, jak stwierdził Lewandowski, „miejsce dla kolejnych zawodników mniej znanych”? Możemy przecież potraktować mistrzostwa w pełni poważnie. Jako gospodarz dać przykład. Wysłać najlepszych w kraju młodzieżowców i powalczyć o wygraną na imprezie dla najlepszych w Europie młodzieżowców.

ASTANA 03.09.2016 KONFERENCJA PRASOWA REPREZENTACJI POLSKI --- POLISH FOOTBALL NATIONAL PRESS CONFERENCE PIOTR ZIELINSKI ARKADIUSZ MILIK FOT. PIOTR KUCZA/ 400mm.pl

NIE. Bo to okno wystawowe na świat…

Lewy ma też trochę racji w swojej wypowiedzi. Milik, Zieliński i Linetty są już zawodnikami skautom klubów europejskich dobrze znanymi. Ale dla wielu innych piłkarzy – tym bardziej, że mamy w kadrze licznych ekstraklasowiczów – to spora szansa, by pokazać się na arenie międzynarodowej. Milik dzięki udanemu występowi w MME do lepszego klubu nie trafi, ale taki Kubicki bądź Piątek – czemu nie.

A jeżeli tylko odeślemy z jedynki takich zawodników, to zapewne wskoczą z miejsca do pierwszego składu. Czyli zajmą miejsca tych, którzy mieliby możliwość się wypromować.

NIE. Bo inni też tak nie robią…

Milik, Zieliński i Linetty to pełnoprawni reprezentanci swoich krajów. Ten pierwszy zaliczył już 33 występy w pierwszym zespole, drugi – 22, trzeci – 14. Jak na ten wiek to całkiem sporo. Przeanalizowaliśmy uważnie kadry ośmiu uczestników ostatnich mistrzostw Europy U-21 i… tak doświadczonych zawodników większości nie było. Niemcy zabrali Gintera (5 występów w „jedynce”), Serbowie – Jojicia (5), Djuricicia (22) i Mijailovicia (5), Czesi – Kaderabka (8) i Krejciego (12), Duńczycy – Hoejbjerga (6), Poulsena (6) i Fischera (7), Portugalczycy – Carvalho (13), a Szwedzi – Hiljemarka (6) i Thelina (5). Tyle.

Jasne, z perspektywy czasu tacy uczestnicy turnieju, jak ter Stegen, Kane czy Belotti zwracają uwagę, ale oni w pierwszej reprezentacji nie znaczyli wtedy nic. W kadrze Anglików i Włochów nie było ani jednego gracza, który w seniorskiej kadrze zaliczyłby przynajmniej pięć spotkań. Dwa lata wcześniej Anglicy i Niemcy znów nie spełnili tego kryteriu, choć dla tych pierwszych grał Henderson (4 występy, udział w ME). Włosi mieli w składzie Verattiego, Florenziego, Insigne czy Immobile, ale znów – poniżej pięciu gier w „jedynce”. Hiszpanie, którzy sięgnęli po złoto z Thiago, Isco, Bartrą czy de Geą w składzie mieli na koncie co najwyżej pojedyncze występy u del Bosque. Jedynie bardziej doświadczoną ekipę wysłali Holendrzy: van Rhijn (6), de Vrij (5), Indi (9), Strootman (18), de Jong (7) i Clasie (5).

A więc być może nie ma sensu się wychylać?

NIE. Bo to znów wydłużony sezon…

W związku z Euro 2016 reprezentanci Polski byli w grze do końca czerwca. I tego samego dnia, co miały miejsce mecze Cracovii i Zagłębia w europejskich pucharach, zespół Adama Nawałki podejmował Portugalię. W tamtej kadrze byli Milik, Linetty, Zieliński i Kapustka.

Biorąc pod uwagę, że dość prawdopodobna jest ich obecność w kadrze również na mundial w Rosji w 2018 roku – szanse na awans przecież mamy sporę – niektórzy zawodnicy mieliby trzy sezony z kolei wydłużone. A przecież pamiętajmy, że mamy tutaj do czynienia z młodymi organizmami i piłkarzami, jak Linetty czy Kapustka, którzy i tak dopiero co zaliczyli przeskok do lig o znacznie większej intensywności i szybszym tempie gry. Oni też będą musieli kiedyś odpocząć.

NIE. Bo to niewielki poligon doświadczalny…

O ile na piłkarzach z Ekstraklasy występ w takim turnieju może zrobić duże wrażenie, o tyle dla zawodników z „jedynki” powinien to być chleb powszedni. Oni, trenując na co dzień we włoskich klubach, występując w Serie A mierzą się z najlepszymi zawodnikami na świecie. Napoli Zielińskiego i Milika dopiero co rywalizowało w Lidze Mistrzów z Realem Madryt, w Pucharze Włoch z Juventusem, a na krajowym podwórku są jeszcze Roma, Milan, Inter bądź Lazio.

Można mieć wątpliwości, czy udział w turnieju młodzieżowym rzeczywiście będzie wartością dodaną dla takich zawodników. Oni mogą wejść w niego z marszu, potraktować te spotkania jak każde inne i nie zyskać aż takiego bagażu doświadczeń, na jaki szansę mają inni.

NIE. Bo nie byli częścią tej drużyny…

Ostatnie mecze Milika w kadrze U-21 to listopad 2013 r., Zielińskiego – czerwiec 2014 r., Linettego – marzec 2014 r.

Oczywiście, większość się zna z reprezentacji juniorskich i młodzieżowych, również tych prowadzonych przez Marcina Dornę, ale nie byli w ostatnim czasie powoływani do jednego zespołu. Dołączenie do kadry wspomnianej trójki z miejsca nie byłoby aż takim kryminałem, skoro udział w MME mieliśmy zagwarantowany i nie uczestniczyliśmy w eliminacjach, ale niektórzy będą mieli prawo poczuć niesmak. Bo to oni w ostatnich miesiącach wszystko podporządkowywali reprezentacji U-21, to oni szykowali się wspólnie do wielkiego turnieju, by nagle oddać w niej miejsce. Tutaj też są gracze, którzy poczuli się częścią tej kadry i walczyli o swoją pozycję.

NIE. Bo może im się nie chcieć…

Powiecie, że to dość silny zarzut, ale przecież Lewandowski swoją dezaprobatę wobec pomysłu wysłania zawodników z pierwszej reprezentacji do młodzieżówki poprzedził stwierdzeniem: – To moje zdanie, ale też rozmawiałem z chłopakami. I to zabrzmiało, jakby trochę mówił w ich imieniu.

A skoro Lewy, przebywając z Zielińskim, Milikiem i Linettym na kadrze, wypowiada takie słowa, to samo robi prezes Boniek, a i przeciwne jest np. samo Napoli – pytanie, czy ma to sens. Czy opłaca się na siłę ściągać zwoływać w czerwcu piłkarzy z „jedynki”, jeśli oni niespecjalnie tego chcą? Do tej pory jasno się przecież nie zadeklarowali. I kiedy tylko dołączyliby do zespołu U-21, prasa zrobiłaby z nich wybrańców, z marszu narzuciła dużą presję, wskazując jako tych, którzy poprowadzą nas do sukcesu.

PT

Czy reprezentanci Nawałki powinni jechać na MME?

Tak
Nie

QuizMaker

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Komentarze

59 komentarzy

Loading...