Reklama

Trupy wypadają Argentyńczykom z szafy. Messi płaci ochroniarzom kadry, Bauza trenuje za darmo

redakcja

Autor:redakcja

28 marca 2017, 11:15 • 3 min czytania 64 komentarzy

Jeśli ktoś myślał, że ostatnia wygrana Argentyny z Chile, która pozwoliła podopiecznym Edgardo Bauzy złapać oddech w eliminacjach do mundialu, była oznaką lepszych czasów dla Albicelestes – cóż, eufemistycznie rzecz ujmując, nie trafił ze swoimi przewidywaniami w środek tarczy. Dziś blisko związany z kadrą dziennikarz Roy Nemer, twórca portalu mundoalbiceleste.com, zabrał parawan i odsłonił przed całym światem bolesną prawdę. Jedna z najbardziej zasłużonych dla futbolu i utytułowanych reprezentacji świata jest kompletnie naga.

Trupy wypadają Argentyńczykom z szafy. Messi płaci ochroniarzom kadry, Bauza trenuje za darmo

„Trener kadry olimpijskiej Argentyny zeszłego lata musiał pożyczać pieniądze od swojej córki.”

„W obecnej sytuacji Argentyna powinna się cieszyć, że w ogóle ma selekcjonera. Bauza trenuje za darmo. Związek nie ma żadnych pieniędzy.”

„Lionel Messi opłaca wynagrodzenia ochroniarzy drużyny narodowej z własnej kieszeni od sześciu miesięcy. AFA za to nie płaci.”

„Federacja poprosiła zawodników, by opłacili swoje bilety lotnicze i zapłacili za jedzenie podczas Copa America 2016. Naprawdę, AFA nie ma jakichkolwiek środków.”

Reklama

To najbardziej smakowite kąski, jakie zaserwował dziś swoim obserwującym Nemer. Okazuje się, że jedna z najbardziej medialnych reprezentacji świata, w której grają zawodnicy Juventusu, Barcelony, Manchesteru City czy Paris Saint-Germain, finansowo przypomina raczej Górnika Zabrze. Z tym, że bez hojnie dzielącej miejskimi pieniędzmi pani prezydent. Nie ma za co podróżować, nie ma za co jeść, nie ma pieniędzy na hotele. Nie wspominając już o tym, że selekcjoner zamiast pracy uskutecznia wolontariat, a za bezpieczeństwo piłkarzy – przecież gwiazd światowego formatu, płacić musi z własnej kieszeni Leo Messi.

A jak już coś ma się walić, to na całego. FOX Sports Argentina informuje bowiem, że do FIFA zostały przez chilijską federację dostarczone taśmy, na których widać, jak Leo Messi obraża arbitrów niedawnego spotkania Argentyna – Chile (1:0 po golu Messiego właśnie) w ramach eliminacji mundialu. Dziennikarze stacji twierdzą, że piłkarzowi Barcelony grozi nawet dyskwalifikacja na dwa do czterech spotkań, a więc wykluczenie z absolutnie kluczowych spotkań w grze o wyjazd do Rosji – wyjazdów z Boliwią i Urugwajem, a możliwe, że także domowych meczów z Peru i Ekwadorem. ]Jak twierdzi wspomniany wcześniej Roy Nemer, w obliczu śmierci potężnego działacza Argentyńskiego Julio Grondony i wzrostu znaczenia Chile wśród południowoamerykańskich reprezentacji, szanse Messiego na wyjście z tej sytuacji bez szwanku są bliskie zeru, a zawieszenie na dzisiejszy mecz z Boliwią zostało już klepnięte.

Mało? Nemer pisze również, że dziś Edgardo Bauza ma rzekomo grać o swoją – jak się okazuje, i tak nieszczególnie atrakcyjną – posadę. A może właściwszym byłoby napisanie, że o to, by związek nie musiał szukać kolejnego wolontariusza, który zechce pracować pod presją oczekiwań przyzwyczajonych do sukcesów rodaków i odpierać ciągłe zarzuty o to, że za sznurki w kadrze pociąga Messi. Oczywiście robiąc to wszystko za darmo. Jakkolwiek faktycznie jest, na pewno w takim układzie dobrą wiadomością dla Bauzy nie jest brak gracza Barcelony. Przypomnijmy tylko, jak wiele znaczy dla Albicelestes w tych eliminacjach:

Argentyna z Messim: 5 wygranych, 0 remisów, 1 porażka (średnia 2,50 pkt na mecz)
Argentyna bez Messiego: 1 wygrana, 4 remisy, 2 porażki (średnia 1,00 pkt na mecz)

Reklama

Pytanie numer jeden brzmi więc: czy w obliczu tych wszystkich problemów – wizerunkowych i personalnych – Argentynie uda się zakwalifikować na przyszłoroczny mundial? A zaraz za nim idzie kolejne… Czy piłkarze wycieczkę do Rosji też będą musieli opłacić za swoje?

Najnowsze

Komentarze

64 komentarzy

Loading...