Reklama

Holendrzy wciąż na deskach – zaraz będą liczeni i nie pojadą na mundial?

redakcja

Autor:redakcja

27 marca 2017, 12:20 • 3 min czytania 8 komentarzy

Absencja Holendrów na Euro 2016 miała być wypadkiem przy pracy – to piłkarsko zbyt rozwinięty kraj, by pozwolić sobie na dwie nieobecności z rzędu i tym razem opuścić mundial. Okej, mają słabszą piłkarską generację, ale ten bałagan na pewno był do ogarnięcia, a przynajmniej do zatuszowania i równej walki z rywalami w grupie eliminacji. Tymczasem nie, syf jaki był, taki jest i Oranje w Rosji najpewniej nie zobaczymy.

Holendrzy wciąż na deskach – zaraz będą liczeni i nie pojadą na mundial?

Ich sytuacja w grupie jest nie do pozazdroszczenia: Holendrzy nie łapią się nawet na podium, okupują czwarte miejsce ze stratą trzech punktów do drugich Szwedów i sześciu do pierwszej Francji. Jeśli Pomarańczowi w tych eliminacjach kogoś pokonali, to byli to tylko outsiderzy – Białoruś i Luksemburg – których udało się prześcignąć w tabeli. Bułgarii natomiast już nie, ta jest wyżej i w sobotę dała lekcję (!) futbolu Holendrom, pokonując ich 2:0. Obie bramki strzelił Spas Delew z Pogoni Szczecin (!!), a te przykre momenty wyglądały tak:

Dramat, a gdy spojrzeć na skład, jaki wystawili Holendrzy, to robi się jeszcze smutniej:

holandia

Reklama

Jest to bowiem drużyna dość przeciętna, mająca dużo luk. Na środku obrony Blind postawił na 17-letniego De Ligta, który nie wytrzymał presji i zszedł do szatni już w przerwie, obok niego grał Martins Indi, obrońca Stoke, czyli gość z takiego sobie poziomu w skali europejskiej. Bramki strzegł Zoet, znów facet przyzwoity, ale nie bez powodu nie wyściubiający nosa poza Eredivisie mimo 26 lat na karku. W pomocy Promes ze Spartaka, 33-letni Robben, na szpicy Dost, piłkarz strzelający w lidze portugalskiej jak na zawołanie, ale ze swoimi ograniczeniami, które nie pozwoliły mu podbić Bundesligi dłużej niż na jeden sezon.

Wiecie, dla przeciętniaka europejskiego taka generacja byłaby złota, ale dla Holendrów – mało. Mówimy o ojczyźnie Gullita, Rijkaarda, van der Sara, van Nistelrooya i wielu, wielu innych, o drużynie, która w tym wieku trzykrotnie finiszowała w pierwszej czwórce wielkich turniejów. Takie wyniki jak ostatnio im zwyczajnie nie pasują.

Stąd decyzja o zwolnieniu selekcjonera Danny’ego Blinda i jak często trzymamy stronę trenerów, to akurat ten facet naprawdę na kopa w dupę pracował solidnie. Na Euro nie awansował, ale akurat za to trudno go winić – przejmował zespół w lipcu 2015 roku, miał mało czasu na posprzątanie bajzlu po Hiddinku, toteż z czterech meczów eliminacyjnych przegrał trzy i Holendrzy nie załapali się nawet do baraży. Lecz by zbudować choć solidną konstrukcję, chwil miał dużo więcej niż parę – eliminacje do Francji reprezentacja skończyła w październiku 2015 roku, kolejne zaczynały się po blisko roku.

Oranje grali dużo towarzysko i wyglądało to nieźle – pokonali Anglię i nas po 2:1, Austriaków 2:0, Walię 3:2, stoczyli równy bój z Francuzami i choć przegrany 2:3, to zbierając to wszystko do kupy, powody do optymizmu były. Niestety, w meczach o punkty wszystko siadło i Holendrów rozliczył między innymi wspomniany Delew, mający trzy gole w ekstraklasie po 21 meczach.

Trzeba się oswajać z myślą, że reprezentacji Oranje znów może zabraknąć na wielkim turnieju, zaś sami Holendrzy muszą przyjąć do wiadomości – nieważne jak to bolesne – że na dziś są europejskim średniakiem.

Najnowsze

Komentarze

8 komentarzy

Loading...