Reklama

Szmatiuk kontuzjowany. Smuda za moment będzie miał związane ręce

redakcja

Autor:redakcja

23 marca 2017, 20:19 • 2 min czytania 10 komentarzy

Przemysław Pitry na środku obrony w duecie z Aleksandrem Komorem? Przed nimi Paweł Sasin w duecie z Łukaszem Tymińskim? Brzmi kompletnie absurdalnie, a przecież w takim zestawieniu Górnik Łęczna dopiero co bezbramkowo zremisował z Lechem. W Poznaniu. I niewykluczone, że taki skład będziemy oglądali częściej – do końca sezonu wypadł Maciej Szmatiuk, który niewykluczone, że do piłki już nie wróci.

Szmatiuk kontuzjowany. Smuda za moment będzie miał związane ręce

Można mieć wątpliwości co do poziomu prezentowanego przez Szmatiuka. To nigdy nie był wirtuoz i choć w ostatnich latach utrzymywał się na poziomie Ekstraklasy, to nigdy w czołówce. Grał o utrzymanie i, wstawiając go na całą jesień do pierwszego składu, ten sam los dzielił Górnik. No ale przynajmniej było wiadomo, że doświadczenie w tej klasie rozgrywkowej ma. Jesienią tworzył parę albo z Gersonem, albo z Komorem, który najpierw grał na prawej obronie, by odesłać potem Brazylijczyka na ławkę.

Ale w sytuacji, gdy Szmatiuk wypada z gry, Franciszek Smuda ma coraz bardziej związane ręce.

Przede wszystkim dlatego, że zostaje mu do dyspozycji jeden środkowy obrońca mniej, a to oznacza że z zawodników nominalnych na tę pozycję ma Komora (raz jeszcze: połowę jesieni rozegrał na prawej stronie), Gersona i Dzwigałę, który nie cieszy się zbyt dużym zaufaniem Franza, bo rozegrał 45 minut na Legii i tyle go widzieliśmy.

Biorąc pod uwagę, że wkraczamy w dalszą, decydującą fazę sezonu – dochodzą kartki. Gerson z Lechem przez nadmiar żółtek nie mógł wystąpić, co spowodowało lukę w kadrze meczowej. Dzwigała usiadł tylko na ławce, a na środek obrony wskoczył napastnik Pitry. I całe szczęście dla Smudy, że ten eksperyment w pierwszym spotkaniu wypalił.

Reklama

Poza tym, to już nieco inna refleksja na temat składu Górnika, rzuca się w oczy fakt, że Smuda do Poznania zabrał czterech piłkarzy spoza Unii Europejskiej. Dwóch, zgodnie z przepisami, wstawił do składu (Leandro i Dzalamidze), dwóch posadził na ławce (Atoche, Ubiparip). Trudno sobie wyobrazić wariant, w którym byłby w stanie wprowadzić na boisku akurat ich wszystkich. Czyli – chcąc respektować regulamin Ekstraklasy o cudzoziemcach bez europejskiego paszportu – utrudnił sobie zadanie. I nie ma przypadku w tym, że w trakcie meczu dokonał tylko dwóch personalnych roszad, pierwszej – w 87. minucie.

Innymi słowy – ludzi z paszportem UE do gry coraz mniej. Szmatiuka można wyszydzać, w ostatnich sześciu swoich spotkaniach dostawał od nas noty między 1 a 3, ale w fatalnym Górniku miewał występy porządne, ze dwa nawet po prostu dobre (1:0 z Legią, 0:0 w Lubinie). Nade wszystko – miał dwie nogi, nie uciekał, czasem nawet wyglądał na obrońcę. W zespole czerwonej latarni ligi o kadrze mizernej jak frekwencja w Lublinie – to już potężny kapitał. Kapitał, którego w tym sezonie już zespół nie wykorzysta.

Fot.FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

10 komentarzy

Loading...