Reklama

Wieczór jak ze snu. Podolski z przytupem żegna się z kadrą!

redakcja

Autor:redakcja

22 marca 2017, 22:55 • 2 min czytania 30 komentarzy

Nie wydaje nam się, by można było się pożegnać z drużynową narodową we wspanialszy sposób. Przed meczem – kwiaty, podarunki, pamiątkowe zdjęcia, wzruszająca przemowa i piękna oprawa kibiców. Na boisku – gol z cyklu „stadiony świata” i owacja ze strony kilkudziesięciu tysięcy fanów.

Wieczór jak ze snu. Podolski z przytupem żegna się z kadrą!

Jasne było, że spotkanie towarzyskie mistrzów świata z Anglikami to w dużej mierze wieczór zorganizowany na cześć „Poldiego”. Tyle lat gry w koszulce z czarnym orłem na piersi, tyle wspaniałych trafień, znakomitych występów i litrów potu przelanych na boisku. Nic więc dziwnego, że przedmeczowa ceremonia była długa – doświadczony napastnik został wywołany na środek, otrzymał brawa, pamiątki i możliwość podziękowania wszystkim kibicom. Kibicom, którzy zorganizowali na jego cześć piękną oprawę.

Bez tytułu

Sam mecz, nie ma co ukrywać, przez długi czas nie zachwycał. Rozczarowywali nas przede wszystkim gospodarze, którzy zupełnie nie garnęli się do tego, by ruszyć do przodu. Momentami było nam nawet żal Podolskiego, który kręcił się gdzieś w okolicy środka boiska i pewnie sam w myślach utyskiwał na to, że nie ma wielu szans do tego, by trafić do siatki. Atakowali głównie Anglicy – świetnie jednak spisywał się ter Stegen, który przeciwników zatrzymywał tak we własnej szesnastce, jak i poza nią.

Minuty mijały, a my przysypialiśmy. Mało gry ofensywnej, mało indywidualnych zrywów, czy choćby najdrobniejszych błysków. W pierwszej połowie gorąco było w polu karnym Niemców, gdy goście domagali się jedenastki za rzekomy faul na Vardym, lecz sędzia przytomnie wytrzymał ciśnienie.

Reklama

Czy cokolwiek zmieniło się po przerwie? Raczej nie. Wciąż ten sam statyczny obraz gry. Aż do 69. minuty… Klepka na jakimś 25. metrze od bramki Harta, odegranie do Podolskiego i wystrzał z armaty. Potężna bomba w samo okienko bramki!

To był właśnie ten moment na który czekało całe Signal Iduna Park, sztab szkoleniowy mistrzów świata i przede wszystkim sam zainteresowany. W lepszy sposób swojej kariery reprezentacyjnej spuentować chyba nie można. „Poldi” zrobił to, czym wyróżniał się od zawsze – potężne i niezwykle precyzyjne uderzenie z lewej nogi. Wow!

I to by było praktycznie tyle, jeśli chodzi o emocje. Wzruszenie dopadło jeszcze kibiców, gdy Sebastian Rudy zmieniał Lukasa przy owacji trybun, a sam Podolski po chwili już tonął w objęciach kolegów. Piłkarsko może więc ten wieczór nas nie zachwycił, ale wymarzony scenariusz organizatorów został wypełniony w stu procentach – pożegnanie z przytupem zasłużonego napastnika i ogranie Wyspiarzy.

Reklama

Najnowsze

Komentarze

30 komentarzy

Loading...