Reklama

Nie walczyłem dla Polski, ale kolory na fladze były te same. Tyle że my mamy orzełka, który nas chroni, a nie jakiś tam liść

redakcja

Autor:redakcja

08 marca 2017, 15:49 • 24 min czytania 30 komentarzy

Czerpie radość z każdego dnia. Cieszy się, że w ogóle żyje. Nie planuje wakacji, nie wiadomo czym zajmuje się na co dzień. Zapewnia, że z nikim nie zamieniłby się na życie. Mówi, że przegapił je przez boks, ale i że ten sport go uratował. Gdyby pokonał znajdującego się w szczycie formy Mike’a Mollo, walczyłby z Andrzejem Gołotą. Niestety, nie mógł dobrze przygotować się do tamtego starcia. Zawsze coś mu przeszkadzało. Konserwatywny tradycjonalista. Dla niego liczy się jedna prawda. Albo w lewo, albo w prawo. Albo dzień, albo noc. Nie ma nic pomiędzy. Nie wyklucza powrotu na ring. Bo boks to życie, a życie to on. Artur Binkowski wita was w swoim kurewsko pokręconym świecie.

Nie walczyłem dla Polski, ale kolory na fladze były te same. Tyle że my mamy orzełka, który nas chroni, a nie jakiś tam liść

W „Świecie Według Kiepskich” Halina ciągle wysyła Ferdka do Kanady. „Tam zawsze jest co robić, bo co roku ją zasypuje” – suszy mu głowę. W grudniu widziałem zdjęcia z Montrealu i powiem ci, że coś w tym jest. Śniegu po szyję. Całkowicie zasypane samochody.

Pogoda rzeczywiście jest zwariowana. Jednego dnia -25 stopni, następnego coś około zera. Jak dla mnie, nadal zimno. Byłem parę razy w Montrealu. Dla nas Montreal to miasto miłości.

Dlaczego?

Bo tam głównie mówi się po francusku, Polonii jest bardzo mało. W dawnych latach jeździliśmy z chłopakami do Montrealu na balangi. Np. na Sylwestra.

Reklama

Teraz jesteś w Vancouver?

Niedawno wróciłem do Ontario, po sześciu miesiącach. Tutaj jest moja ex-małżonka Agatka – stuprocentowa Polka i moi synkowie: Mikołaj i Oluś – 11, 12 lat. Szukałem pokoju, a mam wynajętą całą chatę, rozumisz? Fajnie być Binkowskim i fajnie być w Kitchener. Rozmawiasz z olimpijczykiem, pamiętaj.

Jasne. Sydney, ćwierćfinał igrzysk.

Przygotowywaliśmy się do nich właśnie w Vancouver. Między Albertą a British Columbia rozciągają się zajebiste Góry Skaliste. Wiesz, ilu ludzi mieszka tam w lasach? Mnóstwo recydywistów, ale są i normalni. Jest tam wszystko, co potrzebne. Woda pitna, żyjesz  w zgodzie z naturą. W centralnym punkcie hotele, w sezonie narciarskim non stop zajęte. My przyjechaliśmy tam w środku lata. W siedmiu, plus kadra trenerska, masażysta. Za miesiąc igrzyska, każdy w formie. Musisz wiedzieć, że nie jest łatwo dostać się na takie wydarzenie.

Wystarczy spojrzeć na Polaków. W Sydney Kanada miała siedmiu reprezentantów, Polska pięciu. Czterech z naszych odpadło w eliminacjach.

Ja nie walczyłem dla Polski, ale zwróć uwagę Hubercik – te same kolory na fladze. Te same! Tyle że my mamy zajebistego orzełka, który nas chroni, nie jakiś tam liść. „Tak, ja jestem Polakiem, ale te same kolory twój country, co mój country. Jesteś ode mnie starszy, mądrzejszy i bardzo dobrze zdajesz sobie z tego sprawę” – mówiłem do wysokiego sądu. Jak prokuratura krzyczała, że chce dla mnie minimum sześć miesięcy, sam do niego waliłem. Sędziemu się to nie podobało. Pytał, czy wiem co robię. Mówił, że idę na własną odpowiedzialność. Wtedy mu przypomniałem, że jestem olimpijczykiem. W sądzie nie ma  czasu, żeby owijać w bawełnę.

Reklama

Co z tego, że dla Kanady? Ja tam mieszkam, było mi wygodniej. W dni wolne zakładałem polską bluzkę. Czy to mistrzostwa Ontario czy inny turniej, rozgrzewałem się w niej. To był mój talizman. Naszego orzełka w koronie mam wytatuowanego na sercu. Zawsze.

Zanim trafiłeś do wioski olimpijskiej…

…przez półtora roku fruwałem po eliminacjach. Walczyłem w Argentynie, w Puerto Rico, w Brazylii. Na igrzyska załapałem się w Tijuanie – jedno z najbardziej krwawych miast Meksyku. Co roku w chuj ludzi ginie w strzelaninach albo traci życie przez odcięcie głowy. Jeśli chodzi o Meksyk, byłem też w Cancun i Acapulco.

To Cancun to był jeden z sześciu przypadków, gdy widziałem się z kostuchą. Oczy w oczy. Czasy boksu zawodowego. Jedna noga w grobie, nie miałem pewności, że uda mi się utrzymać życie. Acapulco? Pojechaliśmy rodzinnie, turystycznie – były śmiechy. Seksuję sobie z moją Agatką, a tu nagle trzęsienie ziemi.

„Polkę znalazłem w Kanadzie, też nie jest łatwo. Ilu moich znajomych szuka po internetach… Nie jest tak jak kiedyś – idziesz do baru, jesteś młody, laska ci się podoba, łapiesz ją za pupę, mówisz: piękne masz oczy. Teraz musisz wysłać dziesięć e-maili”.

Świat się zmienia, zmienia się na gorsze. Kiedyś wystarczyło dać klapsa… Dlatego nie piszę SMS-ów. Im więcej technologii, tym gorzej dla człowieka.

A odkrywanie świata, badania kosmosu?

Tyle lat okłamywano nas, że zdobyliśmy księżyc. A wyszło, faken, na to, że nie stanęła tam noga ani Ruskiego, ani Jankesa. To było nagranie! Oni tylko latali koło księżyca.

Ponad dwa tysiące lat temu po Ziemi chodził Jezusek, a ile lat wcześniej Fenicjanie wynaleźli monety? Na świecie wszystko zaczyna się od pieniądza. Świat dzieli się nie na kraje, ale na systemy. Systemy rządzenia, systemy bankowe.

Mówisz o zależnościach gospodarczych między poszczególnymi państwami?

Słowa, które w tym momencie do mnie powiedziałeś, są umyślnie wprowadzone w nasz  język, żeby ludzie się nie rozumieli. Tych sztywnych, chujowych zwrotów uczą w szkołach wyższych, aby ci bardziej prawdziwi – mechanik, robotnik, nie byli w stanie się z tobą porozumieć. Nie mów do mnie „kontynuuj” i nie wprowadzaj w tę rozmowę angielskich słów, bo ci, faken, przypierdolę przez telefon, ok? Ty i młodsza Polonia jesteście wyjebani, a nie nauczeni.

Niech będzie. Wróćmy do klepania w pupę.

Ej, ty nie bądź taki grzeczny! Ile masz lat?

27.

A ile zrobisz pompek?

Bo ja wiem… Jak się zepnę, to może z 70.

Aaa pierdolisz… Wojskowych?!

Czyli?

(Binkowski tłumaczy, jak prawidłowo wykonać wojskową pompkę. Z grubsza chodzi o złączone kciuki. Takie pompki są rzeczywiście trudniejsze, mocniej pracuje triceps)

Dobra, spróbuję.

(Serio, pompuję!)

To o co tam chciałeś zapytać?

O twoją Agatkę.

Ostatnio nie chce ze mną gadać. Trochę nawywijałem i jest na mnie cięta. Nie dziwię się jej, że nie mogła ze mną wytrzymać. Jak widzicie, jestem trochę inny.

Poszło o niewierność?

A o co, kurwa, innego?! Kasę zawsze miałem, mam kilka sposobów na robienie jej na boku. Poza tym jestem Binkowski, olimpijczyk. Kto zna Russella Crowe’a?

Można powiedzieć nawet, że z nim walczyłeś.

Nie, nigdy z nim nie walczyłem. Udawałem, że będziemy walczyć.

Przed realizacją „Wściekłego byka” Robert De Niro spotkał się z Jake’m LaMottą. Tytułowy bohater miał powiedzieć, że umieściłby aktora w czołowej dwudziestce kategorii średniej wszech czasów.

To był tylko głupi żart! Twardziel LaMotta nabijał się z De Niro. Że udaje jebany bad boya, a jest zwykłym synkiem. Delikatnym aktorkiem co ma dużo pieniędzy. Ludzie spoza świata boksu wzięli to na poważnie. Sam De Niro uwierzył na początku, że wychwala go tak wielki mistrz! Dopiero po czasie zrozumiał, że został nabity w banię.

Crowe był dobry boksersko?

Russellek? Chuj mnie on obchodzi, jak i cały ten biznes. Świat filmu jest skorumpowany!

Bardziej porąbany niż świat boksu?

Dokładnie! Wszyscy ludzie, którzy biorą udział w produkcji. Aktorzy, kaskaderzy, menadżerowie, inwestorzy. Wiesz jaki był budżet „Cinderella Man”? 120 milionów USA, czujesz?! Tam było trzech dobrych kumpli, złożyli się. To do dzisiaj budżetowo najdroższy film, który kiedykolwiek wszedł do Kanady. I jeden z najbardziej prawdziwych wypuszczonych przez Hollywood. Tam zazwyczaj jest dużo fikcji. Nawet w filmach wojennych skurwysyny potrafią przekręcić historię.

(delikatny huk, Binkowski zanosi się śmiechem)

Co to było?!

Kupiłem wczoraj milion balonów, różne kolory. Na chuj mi balony? Kupiłem je, bo miały mnie odwiedzić bobasy. No ale byłem niegrzeczny, może o ten jeden raz za dużo.

Twoi synowie widzieli jak byłeś katowany przez policję…

Siedzieli w aucie, kiedy napierdalali mnie we czterech. To było całkowicie na peryferiach, tereny rolnicze. Weekend, koło południa. Pierwszy wyciągnął klamkę, miał mnie na muszce. Człowiek niewinny, więc ucieka. Natrafiłem na dół, przekoziołkowałem. Pomyślałem: „Dobra, nic nie zrobiłem, leżę”. Wtedy mnie napadli. Jeden kopał po żebrach – myślałem, że są złamane. Drugi bił mnie w nerki, kolejny skurwiel pałą po nogach i plecach. I jeszcze skurwysyn, który złamał sobie piąstkę na mojej głowie. Zawieźli mnie do szpitala.  Miałem rozcięcie, krew leciała mi po mordzie. Na lewym policzku mam bliznę do teraz! W Kanadzie na policję mówi się „świnie”. Jak umieścili mnie w areszcie, przez kilka dni siusiałem krwią.

Chodziło o pobicie kobiety?

Dobre pytanie. To wszystko zaczęło się od grubej laski. Kopnęła mnie, znokautowała. Później psiarnia zaczęła za mną latać. Jak mnie dusili, poleciała mi łezka. W każdym momencie mogłem odejść. Mało brakowało, a skończyłbym jak ten Dziekański (ofiara użycia paralizatora na lotnisku w Vancouver)

„Dzięki mnie psy są milsi dla ludzi. Wiedzą, że szczenę i nosa też mogą mieć złamanego”.

Moje słowa, sto procent, tak było. Walczę w sądzie, z tymi chujami też. Trafiłem do systemu, dochodzili mnie na każdym kroku. Siedzę sobie z kumplem w parku – kontrola. Dlatego musiałem wyjebać do Vancouver. W Kanadzie, jak wyjdziesz z pudła, dostajesz rok protection. Musisz  się kłaniać, nie możesz nikomu patrzyć w oczy. A jak pały każą ci walnąć dziesięć przysiadów, to masz to zrobić, błyskawicznie. Jeśli odmówisz, od razu cię przymkną, tak po prostu!

Na dziś zostały mi 3 miesiące programu. Wolę imprezować na chacie, nie wychodzę.

Z kim imprezujesz?

Zaraz wpada do mnie kanadyjski brat, mam ich kilku. Scotty – legenda tutejszego boksu. Na igrzyska się nie załapał, ale widziałem jak nokautuje na ulicy dwa razy większych od siebie murzynów. Pamiętaj, że jak mówię murzyn, to nie chcę nikogo obrazić. Myślę o  Murzynku Bambo.

A ty Hubercik, umiesz się napierdalać? Potrafisz boksować?

Czy boksować? Nigdy nie walczyłem w ringu, jeśli o to pytasz.

Inaczej. Miałeś jakieś walki na ulicy?

Na pewno.

Kiedy ostatnio?

A z pięć lat temu.

To znaczy, że się starzejesz, i to w bardzo szybkim tempie. Ja próbuję się codziennie, w miejscach publicznych. Daję  słowo, ode mnie to spierdalają! Ale pamiętaj, prawdziwy chuligan nigdy nie szuka bójki, nie wybiera kogoś mniejszych gabarytów, nigdy nie zaczepia. Zaczynają chłopaczki, synkowie, psy. My też jesteśmy psami, ale rasowymi. Mamy wiedzę o boksie, o judo. Atakuję jak koło mnie zaczyna się robić chujowy klimat.

Na przykład?

Stoję w kolejce po kawę, gościu przejeżdża autem i trąbi na starą babcię. Chcąc nie chcąc muszę się włączyć. Podchodzę i mówię moim połamanym angielskim, ten szekspirowski, melodyjny zarezerwowałem dla sędziów – w Ontario to zwykle Brytyjczycy. Nie zapominaj, że zrobiłem dwa lata uniwerku, miałem bardzo wysokie oceny.

Wiem, studiowałeś psychologię na Uniwersytecie Waterloo.

Trafiłem tam po szkole średniej – tutejszym high school. W Bielawie miałem tarczę wzorowego ucznia trzy lata z rzędu, same piątki. Jeździłem na szkolne konkursy, każda klasa dawała swoich reprezentantów.

W Kanadzie jest odgórny dobór, które dziecko pójdzie w jaką stronę. Czy będzie żyło życiem zarobionych, czy tych bardziej biednych. Klasa średnia zanika. Wielu ludzi już teraz uważa, że jej nie ma.

Kto decyduje, który człowiek będzie profesorem, a który będzie odśnieżał zasypane drogi?

Na końcu oczywiście rodzice. Zależy, ile mają szmalu, żeby wywalić na szkołę. Wszystkie uczelnie są płatne. Wymyślili to ci z samego szczytu piramidy. Możemy mówić na nich iluminaci, możemy inaczej. Oni kapnęli się 20 lat temu, że ich rozszyfrowaliśmy. Dlatego nigdy nie zobaczymy ich twarzy. Tak naprawdę nie chcemy do nich dołączyć, bo to chujowi ludzie. Mówią o przyroście ludności, rozpierdalają klimat naszej planety – topią się bieguny, woda słodka miesza się z oceanem. Patrz, trzęsienia ziemi. To ci goście stoją za wydobywaniem oleju spod jej powierzchni. A on został stworzony przez matkę naturę! Może działa jak margaryna i dzięki niemu płyty tektonicznie mogły się swobodnie przemieszczać. Ja nie wiem, jestem tylko Binkowski – ekspert jedynie od boksu. Ale może teraz brakuje tego oleju i dlatego się przecierają? Idzie globalna zagłada. Snowden ujawnił tylko trochę, bo tylko trochę wiedział.

Jesteś teraz w Kitchener, dobrze zrozumiałem? (to miasto położone w prowincji Ontario)

Tak, to moje kanadyjskie miasto. Mieszkam w nim łącznie 20 lat, tu najpierw przyjechaliśmy. Dawniej nosiło nazwę Berlin. Dlaczego? Po II wojnie światowej nazjeżdżało się tutaj dużo Szwabów. Przywieźli ze sobą w chuj hebrajskiej kasy. Cały świat okradli, nas też. Założyli kilka ogromnych fabryk, m.in. obuwia. Jest sporo niemieckich klubów, w każdym kasy po sufit. Co roku robią Oktoberfest. Kuchenne miasto.

(Mam wrażenie, że znów pęka balon)

Swoją drogą, musisz mieć bardzo wyrozumiałych sąsiadów.

Jebać sąsiadów, tu mieszka Binkowski! Jak przyjdą pały, to po prostu im nie otworzę. Jeżeli znasz podstawowe prawa, to wiesz, że w tym kraju psiarnia nie może ci wjechać na chatę nie mając pewności, że ktoś jest w mieszkaniu. Nie będą forsować drzwi.

Zdążyłeś dobrze poznać prawo?

Na prawie kryminalnym znam się lepiej niż niejeden adwokat. Nie raz w połowie sprawy zwalniałem papugę. Najczęściej dostawałem go za półdarmo, połowę jego gaży pokrywał rząd. Czasami miałem wrażenie, że nie chciał mnie wybronić.

Prokuratura zaczęła zamykać Binkowskiego do więzień w 2011 r.. Wszystko zaczęło się, faken, od jednego weekendu – to były dwa noclegi w pudle.

Opowiadałeś o sześciu przypadkach, kiedy jedną nogą byłeś pod drugiej stronie. Któryś z nich był związany z boksem?

Dwa z nich były.

Szczegóły?

Nie teraz, następnym razem. Nie wiem, czy chcę, żeby ludzie czytali o mnie niektóre rzeczy. Boks to krwawa dziedzina, zwłaszcza zawodowy. Chłopaki umierają, są mocno obciążeni zdrowotnie.

Niemal  dokładnie 20 lat temu Andrzej Gołota miał ciekawe święta po drugim starciu z Riddickiem Bowe. „Andrew” usiadł przed szklanką żurku z rurką, miał pękniętą i zadrutowaną szczękę. Rodzina robiła wiele, żeby umilić mu kolację. Były uszka zmiksowane z rosołem, rozdrobnione naleśniki z ciepłym mlekiem, karp pływający w zupie.

Ja cieszę się przede wszystkim, że ostatnich świąt nie spędziłem w więzieniu. To już dużo. Jedne takie miałem.  

(Pęka następny balon)

Sam je nadmuchałeś?

Dziękuję za konkretne pytanie! A niby kto dmuchał? Płuca mam olimpijskie!

W ósmej rundzie walki w Wieliczce Krzysztof Zimnoch zataczał się z wycieńczenia. Chociaż to ty miałeś bardzo długą przerwę od boksu. Pojedynku z Willisem nie liczę.

Pamiętasz to? To jest ważne! Powiem ci co się stało pod tą ziemią. Słuchaj chuliganie, sam boks? To jest najmniej istotny element tego biznesu. Te dziewczynki, co zapowiadają rundy, szampan lejący się za kulisami. Dupcie chodzą obok pięściarzy, wszystko się złoci, mieni. A tak naprawdę chodzi o kasę. Bo kto robi gale? Promotorzy. Zimnoch należał jeszcze wtedy do Babilońskiego, to on go ciągnął, pamiętaj.

No tak, gala odbyła się przed połączeniem Babilon Promotion z KnockOut Promotions.

Babiloński to teraz prawa ręka Wasilewskiego. Przy okazji chcę oficjalnie podziękować panu Andrzejowi, że pozwolił mi jeszcze raz ucałować ojczyznę.

Znów cię o coś zapytam. Kto jest dzisiaj takim dawnym Donem Kingiem na Europę? No, dawaj!

Rabiński ma Powietkina i Lebiediewa, potrafi grać ostro. Kliczkowie zamierzają podbić Stany. Wasilewski może coraz śmielej konkurować z Sauerlandem, o którego obecnej pozycji najlepiej świadczy werdykt w wojnie Chisora-Whyte. Tamtą galę organizował Eddie Hearn, który szachuje bokserski świat Anthonym Joshuą, jest u niego coraz mocniejszy Bellew. W dłuższej perspektywie właśnie na niego bym wskazał.

W dawnej skali szkolnej daję ci dwóję. A powiedz mi, jakim pięściarzem jest Zimnoch?

Dobry amator, wielokrotny mistrz Polski. Od Mateusza Masternaka wiem, że wielu Polaków bało się z nim walczyć. Zresztą, pokonał kiedyś Deontay’a Wildera.

Musisz o tym przypomnieć, musisz! Pamiętaj, że to nie jest przeciętny kelner, żaden bolek, miał ponad sto amatorskich walk. I o tym, że jak ze mną walczył miał rekord 17-0. A co robił w ringu? Ślimak przytrzymywał! Smutna walka, zero wydarzenia. Czy ja go ugryzłem? Jeżeli Tyson ugryzł Holyfielda, to ja tego nie zrobiłem. Lekko go musnąłem i to nie zębami, tylko dolną szczęką, plastikiem. Bo sędzia nie reagował na jego faule. Akurat chciałem mu wyjebać bombę, gdy odwrócił się do mnie dupą i poleciał na skargę do sędziego. Skarżypyta jebany, konfident. „Gryzie, gryzie!!!”. Jak to, kurwa, usłyszałem, od razu podniosły mi się emocje.

Ja znam następującą wersję tej słynnej sprawy Zimnocha. Jego kuzyn miał problem ze skinheadami, katowali go. Poprosił o pomoc Krzyśka, który zgłosił ten fakt na policję.

Stop, stop. Nie dokańczaj tego, idziesz w totalną fikcję. Do dziś nikt nie zna stuprocentowej prawdy. Masz na to czas? Chcesz ją usłyszeć?

Wiesz dlaczego o tym wspomniałem? Bo jeżeli historia, którą podłapałem, byłaby prawdziwa, to nie widzę w zachowaniu Zimnocha niczego niehonorowego. Co miał zrobić? Rozpętać wojnę gangów?

Ale nie jest prawdziwa!!! Ja widziałem sądowe białko z tej sankcji. Zimnocha trzepali i przez historie, które zaczął opowiadać na temat tego skinheada, gość dostał większy wyrok – chyba dwa lata. Zeznanie Zimnocha się do tego przyczyniło, stąd cała zadyma. Rozumisz?!

Gdzie widziałeś?

Babiloński, Wasilewski, Zimnoch, Cieślak – to wszystko jest ze sobą powiązane.

Jest noc przed walką z Zimnochem. Pięciogwiazdkowy hotel koło Wieliczki – wyjebany, klasa jedzonko.

Tam podobno wybuchały petardy. Zimnoch nie mógł spać.

Czekaj, czekaj, nie zapędzaj się robaczku. Tam się działo więcej.

Jutro walka, wypoczywam. Jestem w formie, nastawiony, żeby rozpierdolić Zimnocha – zajebista kondycha, może trochę zardzewiały przez tę przerwę, ale co? Jak nie piąstka, to bania. „Zjem go, zagryzę!”. Bo to konfident.

Druga w nocy, zamknięte powieki. Śnią mi się białe myszy, latają po hotelu. Nagle się budzę. Faktycznie – gryzą, kurwa, dywan. Tak mi się wydaje, tak słyszę. Podnoszę się z łóżka i szukam tych myszy. Napierdalają od korytarza. Pełzam na czworaka pod drzwi, patrzę, a to wcale nie myszy. Nie one robią ten hałas! Ktoś przed chwilą wsunął mi pod drzwiami kilka kartek papieru. Była dość ciasna szczelina, więc wciskał kartka po kartce. Dlatego szeleściło.

Jaki jest twój stosunek do skinheadów?

Każdy jest moim bratem, bo też jestem polskim skinem. Nie, nie każdy, nie niemiecki. Do dzisiaj mam coś do Szwabów. Moja babcia pamięta jak naziści atakowali Polskę z zachodu.  Poza tym nie uznaję tych, którzy stosują przemoc. Nienawidzę rasistów, hitlerowców, stalinowców, bandytów z UPA, mam coś do Szwedów. Przez tyle wieków byliśmy napadani.

Mickiewicz nazwał w „Dziadach” Rzeczpospolitą Chrystusem narodów.

Bo wszyscy nas napierdalają, a my nadstawiamy drugi policzek. Jesteśmy jedynym krajem, który cały czas się broni!

Bez przesady. A XVII w. – wiek wojen? Zajęliśmy na moment Moskwę.

Mam swoich idoli. Piłsudski, Zawisza Czarny, Sobieski. Tak, potrafiliśmy pogonić Turków pod Wiedniem albo przepędzić Szwedów przez Bałtyk. Bo kiedyś byli prawdziwi patrioci. A dzisiaj? Chcę coś powiedzieć wszystkim polskim facetom. Wiecie dlaczego nasze dziewczyny idą się pukać z Arabami? Ja tam się im nie dziwię. Polacy mężczyźni stracili chuje! Jak jeden na tysiąc potrafi zarobić na rodzinę, to i tak dużo! Oczywiście, w kraju jest ciężko…

Porównujesz Polaków do Cyganów.

Bo oni nie mają swojego domu na tej planecie. My też jesteśmy rozproszeni. I od Cyganów możemy się tylko uczyć jak być bezdomnym, to bardzo wartościowi ludzie. Są częścią naszej rodziny, częścią Słowian. Musimy odbudować nasz język, naszą wiarę.

Dlaczego wyemigrowaliście? To był 89 r.

88. Zanim dostaliśmy się do Kanady, rok wałęsaliśmy się po Europie. Najpierw przebijaliśmy się przez austriacki obóz koncentracyjny.

Komuna wykończyła ludzi. Gdy powoli zaczynała upadać, ktoś udostępnił w Polsce amerykańskie filmy. Cała Bielawa oglądała Bonanzę. Albo Niewolnicę Isaurę! Każdy miał  kogoś w rodzinie, kto przynajmniej raz był poza Polską – w RFN czy w Stanach. Doskonale pamiętam smak zachodnich słodyczy. To nie były nasze pomarańczowe landrynki, tylko prawdziwe rarytasy. Pawlaki, Kargule w USA – wszyscy to widzieliśmy. Żyją sobie w Polsce, jest spoko. Słońce świeci, deszczyk pada, krowa ryczy i daje mleko bez pestycydów. Marzyliśmy o lepszym życiu, o kapitalizmie, a czy u nas było źle? Każdy miał wystarczająco dużo jedzenia. Jak ktoś chciał być pijakiem, to też miał za co pić! Ja mieszkałem w Bielawie na małym osiedlu. Kilka budowanych kwadratowo bloków. Takich, żeby tylko stały. Jak wracaliśmy skądś z braćmi i okazywało się, że stary jest w robocie, a mama wyszła po zakupy, zawsze można było zapukać do sąsiadki. Pani Dutkiewicz czy Dziembarowska zawsze poczęstowały herbatą lub kromką chleba.

Masz dwóch braci.

Najmłodszy brachol, Grzesiu, miał 6 lat jak zamieszkaliśmy w Ontario. Zajebiście sobie radzi. Wyjebał do Vancouver, a musisz wiedzieć, że to najdroższe kanadyjskie miasto. Jedzenie, czynsz – to wszystko nie jest tam tanie.

Średni, Piotruś, miesza z mamusią. Ciężko mu zaakceptować kanadyjską mentalność. Dawno temu się na mnie obraził.

O co?

Coś do mnie miał, wyjebałem mu bombę. Od czasu jak się przebudził, przestał się do mnie odzywać.

Tak w ogóle, Kanada to kolejny stan USA, taka pasywna prowincja. Te same samochody, autostrady, odznaczenia. Tylko tutaj Anglicy mają więcej do powiedzenia niż w Stanach. Bo oni zapełnili więźniami nie tylko Australię, do Ameryki posłali także sporo kryminalnych. Dlatego Ameryka jest dzika, obok Izraela to najokrutniejsze państwo świata.

W Izraelu przelewa się morze krwi.

I to od momentu powstania tego kraju. Ich własnej krwi, Hebrajczycy rżną swoich bratanków! To są chorzy ludzie.

Ostatnio Kanada przyjęła 30 tys. syryjskich uchodźców. Zobacz, Toronto. Jedyne takie miasto na Ziemi, w którym cały świat zamieszkuje pod jednym dachem. I, kurwa, nie słyszę, żeby wybuchały tam jakieś bomby.

Czym można zasłużyć sobie na liścia od Binkowskiego?

Obrażeniem Polski albo mnie. Biję z kontraktorki. Jak w przeciągu sekundy nie usłyszę przeprosin, walę z otwartej dłoni w ryja. Gości różnych kolorów, obojętnie. A Polacy? Takich skurwysynów jak Radziwiłł – chętnie. Pamiętaj, nie każdy człowiek urodzony w naszej ojczyźnie to Polak. Mieszkamy w krainie Piastów, ale od trzystu lat jesteśmy niewolnikami. Wszystko rozjebała nasza szlachta.

Mówisz o Targowicy?

To się działo już wcześniej! Szlachta odbierała prawa królom, wyłudzała je, walczyła o mienię. Dzisiaj przynajmniej 85% polskiej władzy to ludzie w maskach, udają Polaków. Od zakończenia II wojny światowej rodacy nie przeważali w rządzie. Jest coraz gorzej, nie mamy nic do powiedzenia we własnym kraju! Jaruzelski ślimak jaki morderca był, taki był. Ale na samym końcu, faken, nas uratował. Ruscy już mieli wysłać czołgi, a on krzyknął wara i wprowadził stan wojenny. Oddajmy mu za to szacunek.

Teraz nie ma wielu patriotów, nie widzę. „Co z tego, że rozmawiasz chuju w moim języku?”.  Ci, którzy chcą dobrze dla swoich sióstr i braci, są mordowani. Mówię o Lepperze, przed nim był Popiełuszko. Naszego papieża też chcieli zabić, ale to za dobry wariat.

To prawda, że od dziesięciu lat nie oglądasz telewizji?

Odciąłem kabel. Z Agatką wyszukiwaliśmy dla naszych synków filmów na youtubie. Puszczaliśmy im „Czterech pancernych”, „Czarne chmury”, „Krzyżaków” Sienkiewicza. Później wszyscy wspólnie śpiewaliśmy „O mój rozmarynie” i „Pieśń o małym rycerzu”. (Binkowski wygwizduje główny motyw muzyczny z „Pana Wołodyjowskiego”) Bobasy gramatykę znają minimalnie, ale mówią na co dzień piękną polszczyzną. To zasługa mamusi. Zajebistą matkę wybrałem dla swoich dzieci, najlepszą na świecie! Dzięki temu, że są we wspaniałych rękach, mam wolną głowę do robienia kasy. Dalej kocham Agatkę.

Arturowi Szpilce imponowała przemiana Kmicica, w więzieniu zaczytywał się „Potopem”.

Od dwóch lat nie gadam ze Szpilką, możesz to napisać! Znowu mi podnosisz ciśnienie, chuliganie. Muszę zajarać jointa i wyluzować.

Myślałem, że dobrze się rozumiecie.

Ja też tak myślałem. Ale prosiłem wszystkich prawdziwych Polaków, żeby odpuścili Zimnochowi. Szpilka nie odpuścił.

A do Cieślaka coś masz? (Tuż po aferze dopingowej Binkowski napisał, że Cieślak to frajer i będzie na kolanach błagał go o przebaczenie. Rozmawialiśmy wcześniej)

W pierwszej rundzie młócnął mnie głową. Bardziej przez swoją nieuwagę i tremę niż strach. Bał to się Zimnoch. Dlatego takie śmierdzące bąki sadził na środku ringu, jebało jak sam skur-wy-syn!!! Nie chcę, żeby sędziowie pozwalali byśmy napierdalali się jak barany – czacha w czachę. Przez takie uderzenia choruje mózg. Cieślak to pełen agresor. Niech mi ktoś wytłumaczy, w jaki sposób chłopak z tak przeciętnej wagi, bez sukcesów amatorskich, ma tyle siły co Lennox Lewis? A z Lennoxem byłem w ringu przynajmniej kilkanaście razy. Wyrósł z tego samego klubu, z Kitchener.

Mało kto wie, że tuż przed Seulem Lewis wystąpił w Turnieju im. Feliksa Stamma. Reprezentował wtedy Kanadę.

Widziałem się z nim przed świętami, przyleciał w odwiedziny.

Jesteście kumplami?

Nie, ale szanujemy się, jak większość dżentelmenów. Jak olimpijczyk olimpijczyka. Tym bardziej, że ten sam trener był dla niego ojcem, co i częściowo dla mnie.

Częściowo?

Bo ja swojego ojca mam, to Andrzej Binkowski. Od kilku lat nie utrzymuję z nim kontaktów. Z mamusią też teraz nie gadam, wkurwiła mnie. Tak się dzieje jak rodzice rozchodzą się w późnym wieku. Stąd też problemy Piotrusia.

Twoja mamusia, tatuś to Polacy?

Tak. Rodzina od strony mamy pochodzi z Kresów.

Spoczko.

Twoje relacje z rodzicami pogorszyły się tylko przez ich rozstanie?

Tam było dużo rzeczy, swoje też odpierdalałem. Przez ostatnie 4-5 lat często trafiałem do kryminału. Robiłem krótkie wyroki, ale jak posklejasz to do kupy, to wyjdzie jedenaście miesięcy. Faken, prawie cały rok pudła! Od dwóch lat rzadko przebywam na chacie. Za co? Niech nikogo to nie interesuje. Ostatnie 6 tygodni przez moją głupotę, całkowicie. Taką, że ja pierdolę…

Dobrze zapamiętałem napis na jednej z twoich koszulek. „Cały świat należy do nas”.

To chyba jedyna, której nie mam! Pozostałe rozwiesiłem na ścianie. Teraz np. patrzę na koszulkę z Chicago. Jak zacząłem boksować zawodowo, to pojawił się pomysł, żeby je ogarniać i zbierać. Część rozdałem za darmo, część poszła na sprzedaż – szły jak ciepłe bułeczki. Reszta trofeów z czasów amatorskim – a przywiozłem mnóstwo złotych medali dla Kanady – leży w domu mojej starszej.

W Sydney medalu pozbawił cię Rustam Saidov.

Ta, mały Uzbek. Spierdalał ode mnie! Pierwszą walkę stoczyłem z mistrzem południowej Afryki. Tam to był prawdziwy Grunwald! Pojedynek był bliski zakończenia przed czasem!  On krwawił z mordy i ja. Zwyciężyłem na punkty 7:5, każdy oznaczał konkretny, czysty cios na głowę lub w tułów. To było tak wyniszczające starcie, że następnego dnia musiałem zrobić sobie wolne. Gdyby było tak delikatne i nudne jak to z Zimnochem, poszedłbym pobiegać albo powalczył z cieniem.

Masz jakieś szczególne wspomnienie z Australii?

Mówiłem ci, że po wojnie z Afrykańczykiem potrzebowałem relaksu, ciało musiało się zregenerować. Wybrałem się między ludzi, do Darling Harbour. Pajacyki, puby, w chuj kibiców, kamery, reportaże. Na te dwa tygodnie łączy się cały świat. Spaceruję z przepustką na nadgarstku. Koło fujary lata mi, z kim będę walczył. To trener musiał odrobić zadanie domowe. Rozmawialiśmy o czerwonej, przewiewnej koszulce z dziurkami i orłem na klacie, pamiętasz? Tego dnia też miałem ją na sobie. Przedzieram się przez mrowisko ludzi, prawdziwa Wieża Babel. Patrzę, a jakieś dziesięć kroków przede mną stoi stary dziadek.

Jak stary?

Minimum 150 lat, minimum! Stoi o lasce, ledwo trzyma się na nogach, widać, że swoje w życiu przeszedł. Wydaje mi się, że patrzy w moją stronę. Mijam go, dalej się gapi. Ale nie na moją twarz, tylko na koszulkę, na tego orła. Zatrzymałem się i rozłożyłem ręce: „What?”. Wtedy przemówił do mnie pięknym starożytnym polskim.

Mówisz po polski?

– Dzień dobry panu!

Ścisnął mi rękę, zaczęliśmy rozmawiać. Przystanęliśmy na środku deptaka, było bardzo głośno. Trwało to, ja wiem, 15 minut. Cielak jestem, bo z głowy wyleciało mi jego imię. To przez boks, przez ten boks nie pamiętam. Z jednej strony kochany, z drugiej pojebany. Niech ludzie w ojczyźnie wiedzą, że krzyczę teraz do słuchawki. Każdy z was, co przejdzie z amatorstwa na boks zawodowy to ślimak!!!

To co ma zrobić wyróżniający się amator? Na zawodowstwie są pieniądze.

Nie martw się, co tam jest, ja wiem lepiej. Byłem z drugiej strony kurtyny, tam gdzie większość pięściarzy nigdy nie zajrzy. Dochodzi do różnych zagrywek. Pięściarz ma łatwą walkę i nagle przegrywa. Tak było, faken, ze mną. (Po wykryciu w organizmie Cieślaka niedozwolonych oksandrolonu i mesterolonu Binkowski ujawnił na Facebooku, że dwie godziny przed swoim drugim pojedynkiem w Polsce podano mu przesiąkniętą chemią zupę grzybową, po której w głowie „strasznie huczało”).

Zapamiętaj, Binkowski nie uznaje gości, którzy stosują doping. To są zdrajcy. A promotorzy próbują tego na chłopakach. Dlatego jestem przeżarty boksem, nie sprawdzam nawet kto walczy. Mam kopię walk z Zimnochem i Cieślakiem. Jeszcze nie oglądałem.

Czemu zacząłeś mi mówić o tym starszym człowieku?

Bo to był zajebisty patriota. Przemówił do mnie jak brat do brata, jak swój do swego. Nie znał się na boksie, ale znał się na ludziach i życiu. „Artur jestem, walczę dla Kanady, ale Polak”. Ta rozmowa zmieniła moje rozumienie świata, od niej wszystko się zaczęło. Dziadziuś przewidział to, co się dzieje teraz. Mówił, że czym bardziej idziemy do przodu, tym dla każdego człowieka będzie gorzej. Przecież dzisiaj każda bombka atomowa jest milion razy bardziej eksplozywna niż te, które spadły na Hiroszimę i Nagasaki. Kiedyś broń zagłady miały tylko Rosja i Stany. Obecnie? Przynajmniej 10 krajów. W tym Izrael, który krzyczy, że niczego nie ma. Dlaczego banki się bogacą, a ludzie stają się coraz biedniejsi? Kto za nimi stoi? Rząd kieruje policją, a kto kieruje rządem? Kto mu płaci?

Skończyliśmy rozmawiać, każdy idzie w swoją stronę. Nagle słyszę wołanie. „Artur!!!”, głos ledwo przebił się przez tłum. Ten sam stary dziadek. „Pamiętaj!” – powiedział tylko.

Lubisz siebie?

Jestem z siebie dumny. Uwielbiam spędzać czas w samotności. Jeżeli przygotowuję się do walki, to nikt mi nie pomaga.

A trener?

Jak jesteś olimpijczykiem, żaden trener nie jest ci specjalnie potrzebny. Sam się znasz. Może masażysta…

A skoro znów mówimy o boksie, chuliganie. Dlaczego to rzecz święta, że jestem  olimpijczykiem? Bo na olimpijczyków patrzy cały świat: i Hebrajczycy, i Muzułmanie, i żółci, którzy jakiś czas temu zajęli się globalną kasą.

Poza zapasami, judo i boksem, aby znaleźć się na igrzyskach potrzebujesz kasy rodziców lub sponsorów. Kolarstwo, kajakarstwo, jeździectwo, tenis, nawet hokej. O różnych parodiach typu golf czy ping-pong nie wspominając. Jak takie delikatne sporty miałyby wyrzucić z igrzysk zapasy, które są częścią tradycji olimpijskiej? Starożytnej i tej od 1896 r.

Czyli od podłapania idei Pierre’a de Cobertina – ojca nowożytnego ruchu olimpijskiego.

Tak mówisz? Spoczko. W tamtych czasach dziewczynka wiedziała jak być damą. Kobiety  były częścią igrzysk, ale nie brały udziału w męskich sportach. Kiedyś dziewczynki strzelały z łuku, uprawiały delikatniejsze sporty, o których gadaliśmy. Teraz się napierdalają, świadomie zagrażają swojemu zdrowiu!

To wszystko przez kapitalizm. Chcieliśmy Ameryki? To teraz widzimy kres tych marzeń. Rozsypuje się cały system. Dziecko uczy się w szkole, żeby nie liczyło się z nikim. Że dolar jest najważniejszy. Dlatego najlepiej wyjebać telewizor przez okno, nie słuchać kłamstw!

Możemy gadać na temat boksu, lecz to jest tylko sport, a tu chodzi o nasze życie!

Czy…

Dasz mi jeszcze coś powiedzieć?!

Proszę.

Zwracam się do wszystkich, którzy wierzą, że Polska będzie Polską nawet jak my umrzemy. Musimy zrobić coś za swojego żywota, żeby kraj przetrwał i nasze wnuki mogły mówić po polsku. Żeby ojczyzna miała kolory biało-czerwone i fruwał nad nią orzełek, ale nie czarny. Jesteśmy Słowianami. Szwaby to dla nas ktoś tak obcy jak Indianie czy Eskimosi. Rosjanie to co najwyżej kuzyni. Chodzi o nasz kawałek podłogi!

(Binkowski kończy łamiącym się głosem)

Ty, i Binkowskiemu podeszły łzy. Nie boję się łez, nie wstydzę. Wyślesz mi… jak powiedzieć link?

Link to link.

Nie, nie Hubercik.

Adres strony?

No, dokładnie. Teraz się rozumiemy! Polacy nie gęsi, swój język mają.

ROZMAWIAŁ HUBERT KĘSKA

Najnowsze

Inne sporty

Komentarze

30 komentarzy

Loading...