O ile karierę klubową Artur Boruc mógł zrobić większą, o tyle dla reprezentacji urodził się po prostu za wcześnie – gdy on błyszczał, jego partnerami zamiast piłkarzy topowych ekip byli zawodnicy czasem do bólu przeciętni. Przenieśmy fenomenalnego Artura z mundialu w Niemczech 10 lat później i to on mógłby mówić, że był pierwszym bramkarzem ćwierćfinalisty Euro. Tak się oczywiście nie da, co wcale nie oznacza, że w naszym rankingu golkiperów reprezentacji Polski Boruc znajduje się nisko.

Dwie kwestie – ranking dotyczy tylko występów w kadrze, więc jeśli dany bramkarz – jak na przykład Maciej Szczęsny – klubowo odnosił sukcesy, ale w reprezentacji nie zaistniał, nie został wzięty pod uwagę. Dalej: bramkarzy sklasyfikowaliśmy w nietypowej dla rankingu liczbie ośmiu, ale tylu uznaliśmy za wartych szerszego opisania. Trudno też dyskutować, kto powinien być wyżej – wygrywający z Niemcami, ale mający słabiutkie polskie Euro Szczęsny, czy Bako albo Wandzik, grający solidnie lecz notujący wiele anonimowych porażek w słabych dla kadry czasach. To co, lecimy!
8. Edward Madejski
Bramkarz z dawnych czasów, bo przedwojennych, co nie znaczy, że wolno o nim zapominać. Madejski grał w jednym meczu eliminacyjnym do mundialu 1938 przeciwko Jugosławii, a potem w pamiętnym spotkaniu przeciwko Brazylii, przegranym 5:6. Wiadomo, że sześć bramek puszczonych nigdy dobrze nie wygląda, ale też pamiętajmy, że to były inne czasy, kiedy futbol był nastawiony bardziej na ofensywę, a o tyłach często zapominano – dość powiedzieć, że wtedy w finale padł wynik 4:2. Wyobraźcie sobie obecnie tyle bramek przy tej stawce.
W każdym razie, Madejski cieszył się wówczas sporym szacunkiem, bo na mundial pojechał nie mając klubu – odszedł z Wisły Kraków i dopiero później miał dołączyć do Garbarni – a łącznie w kadrze wystąpił 12 razy. Postać to ciekawa nie tylko piłkarsko. W czasie wojny działał w konspiracji i został aresztowany przez Gestapo, trafił do celi śmierci, ale miał to szczęście, że uciekł przy transporcie. Po wojnie lżej nie było – usłyszał zarzuty szpiegostwa, kiedy w 1956 roku został zatrzymany. Z więzienia wyszedł dopiero po trzech latach.
– Jestem dumny, że byłem reprezentantem Polski. Na piłkarskich stadionach ze wszystkich sił starałem się godnie walczyć o jej sławę. Nie szczędziłem wysiłku, aby trwać w boju o jej wolność podczas wojny i okupacji. Nie czułem bólu, gdy po „wyzwoleniu” więziono mnie za to, że pragnąłem być patriotą. Zapominam o goryczy, że ponad pół wieku fałszowano historię, a to przecież jest i moje życie – mówił.
7. Jerzy Dudek
Na płaszczyźnie klubowej to bramkarz niewątpliwie spełniony, wygrał Ligę Mistrzów i to nie jako bohater drugoplanowy, ale gość, którego taniec na linii przeszedł do historii futbolu. Grał w Liverpoolu, był w Realu, gdzie mimo okrojonej roli i tak pożegnano go jak odchodzącą legendę, ustawiając szpaler przy okazji ostatniego meczu. No i właśnie, gdyby Dudek przeniósł poziom z klubu na reprezentację, na pewno stałby na pudle, a tak jest raczej dość nisko.
Bo tak jak Boruc nie może mieć do siebie żadnych pretensji o imprezy rangi mistrzowskiej, tak Dudek mundial w Korei zaliczył już słaby – dostosował się poziomem do kolegów, w dwóch spotkaniach puścił sześć goli i choćby przy dwóch bramkach mógł zachować się lepiej.
Dudek Portugalia przez videgd
Nie szło zbytnio Dudkowi w ważnych meczach kadry, a jeszcze jakby przypomnieć jakąś wpadkę reprezentacji – Łotwa 0:1, Finlandia 1:3 – to bramkarz maczał palce przy niektórych golach. Choć oczywiście Dudka też nie demonizujmy, pomógł awansować na dwa mundiale (2002 i 2006), toteż choćby takie miejsce mu się należy.
6. Łukasz Fabiański
Ktoś może się obruszyć, że ta nominacja to za szybko, ale… właściwie to z jakiej paki? Na Euro osiągnęliśmy historyczny wynik, znaleźliśmy się w czołowej ósemce Europy i chyba nikt nie ma wątpliwości, że bez Fabiańskiego tego sukcesu by nie było. Pewnie bronił już z Niemcami i Ukrainą, ale ze Szwajcarią przeszedł samego siebie. Obrona po uderzeniu z wolnego Rodrigueza, rozpoczęcie wyrzutem bramkowej akcji czy wreszcie fenomenalna parada po strzale Derdiyoka:
Trudno byłoby się nam podnieść po tym ciosie, graliśmy dogrywkę już na sporym zmęczeniu, mieliśmy wtedy dwa dni na regenerację mniej niż rywale. No, a Fabiański tylko sobie znanym sposobem to wyjął. W ogóle, na tym turnieju puścił dwa gole: strzał życia Shaqiriego i uderzenie Sanchesa po rykoszecie. W karnych nie poszło, ale Fabian i tak zagrał wielki turniej, poprzedził to dobrą drugą połową eliminacji, stąd miejsce w rankingu.
5. Artur Boruc
Napisano i powiedziano o nim ostatnio wiele, nie ma co ukrywać, że też on jest inspiracją dla powstania tego rankingu. W XXI wieku zdecydowanie najlepszy bramkarz reprezentacji, a w całej jej historii na wysokim, piątym miejscu. Wielka klasa na mundialu, wielka klasa na Euro. Pokazywaliśmy wam te obrazki już wczoraj, ale przecież to można oglądać do znudzenia:
4. Hubert Kostka
W kadrze zagrał 32 razy, największy sukces to oczywiście ten na Igrzyskach Olimpijskich w Monachium, kiedy ekipa Górskiego sięgnęła po złoto. – Dla mnie to był szczególny sukces, bo wyleciałem z kadry w 1970 roku, ale trener Kazimierz Górski zaproponował mi powrót i zdecydowałem się wykorzystać tę szansę. Nigdy nie spodziewałem się jednak, że odniesiemy aż taki sukces. Sukces, który jest jednym z największych, jak nie największym w historii naszego futbolu. W sporcie decyduje pierwsze miejsce. Drugie miejsce to już rola przegranego – mówił Kostka z pół rok temu w wywiadzie dla Przeglądu Sportowego.
Jakoś to się tak układało, że jeśli w finale gra Kostka, to musi padać deszcz. Wcześniej, gdy Górnik mierzył się z Manchesterem City i wtedy, kiedy Polska grała z Węgrami. Całe szczęście, że poza pogodą nie powtórzył się wynik – kadra ograła Madziarów 2:1, a Kostka wspominał, że choć i tu, i tu padało, to jednak w Monachium warunki były dużo lepsze.
Po spotkaniu z Węgrami Kostka zagrał w kadrze jeszcze raz, przeciwko Czechosłowacji, i zatrzymał licznik na 32 spotkaniach w biało-czerwonej koszulce.
3. Edward Szymkowiak
Szymkowiak zagrał w reprezentacji 53 spotkania, jego debiut i ostatni mecz dzieli aż ponad 13 lat, ale oczywiście najbardziej zostanie zapamiętany za występ przeciwko ZSRR w 1957 roku, który wygraliśmy 2:1. Zainteresowanie tym meczem było ogromne, na Stadion Śląski chciało wejść około 400 tysięcy ludzi, ostatecznie obiekt pomieścił cztery razy mniej, ale i tak robiło to wrażenie. Wiadomo – chcieliśmy się w jakichś sposób odegrać za lata krzywd i upokorzeń, boisko tę szansę nam dawało.
Reprezentacja wygrała, jednym z bohaterów był właśnie Szymkowiak, znoszony potem wraz z kolegami przez kibiców na rękach. Wzruszenie panowało ogromne, ale podobno najdłużej płakał Szymkowiak, ponieważ jego ojciec zginął w Katyniu.
Jego sposób bronienia był widowiskowy – miał kapitalny refleks, nie brakowało mu odwagi, rzucał się pod nogi rywalom i wygrywał masę starć sam na sam. Niektórzy kręcili na taki styl nosem, ale malkontentów przecież nigdy nie brakuje. Sam Szymkowiak mówił: – Wolałem bronić w samej bramce, niż z niej wybiegać. Zapewne w połowie lat sześćdziesiątych mój styl był już nieco przestarzały, ale przecież niełatwo było wyeliminować nawyki… samouka. Zresztą trenerom Janosowi Steinerowi w Legii, Adamowi Niemcowi i Michałowi Matyasowi w Polonii Bytom i przede wszystkim Ryszardowi Koncewiczowi w reprezentacji moje braki nie przeszkadzały. Zadebiutowałem w zespole narodowym w maju 1952 roku i… przez 13 lat byłem dobry. Rywalizował ze mną Tomek Stefaniszyn z Gwardii Warszawa, czasami też Ryszard Wyrobek z Ruchu Chorzów. Pięćdziesiąt trzy występy w reprezentacji i dziesiątki naprawdę przychylnych opinii prasowych. Po meczu Polska – ZSRR w roku 1957 w Chorzowie zniesiono mnie do szatni na rękach. Czy to mało?
Chyba jak każdy golkiper miał swoje dziwactwa – Szymkowiak twierdził, że najlepiej broni mu się w niewypranych, dziurawych skarpetkach.
2. Józef Młynarczyk
Na polu klubowym zdecydowanie bardziej utytułowany niż Tomaszewski. Doszedł przecież z Widzewem do półfinału Pucharu Europy i wygrywał Puchar Mistrzów z Porto, podczas gdy Tomaszewski niczym podobnym z ŁKS-em pochwalić się nie może, ani za granicą, gdzie grał w Beerschot i Herculesie Alicante. Sam Młynarczyk mówi jednak: – Ja powiedziałem, że wszystko, co wygrałem z Porto, nijak ma się do kadry. Kadra jest najważniejsza. Jestem patriotą. Tutaj się urodziłem, tutaj pracowałem na sukces. To co może być ważniejsze? I właśnie za osiągnięcia z kadrą trzeba go ocenić ciut niżej niż Tomaszewskiego.
Choć wciąż piekielnie wysoko – zajął z reprezentacją trzecie miejsce na mundialu w 1982 roku. Bronił wtedy świetnie, jego firmówką były długie i celne wyrzuty piłki ręką. – Nigdy nie bałem się żadnego napastnika. Wychodząc na boisko, nie zakładałem pampersów – mówił. Wcześniej aż tak nie zaszkodziła mu nawet afera na Okęciu, bo faktycznie, trochę przymusowo pauzował, ale taki Stanisław Terlecki już do kadry nie wrócił. – Drużyna nie wstawiłaby się za mną, Staszek Terlecki, Zbyszek Boniek i inni liderzy, gdybym był szmaciarzem i nie umiał grać. Albo gdybym faktycznie tak nawywijał. Nie broniliby winnego – opowiadał potem Młynarczyk. Miał szczęście, że trafił na Piechniczka, który ufał mu bezgranicznie.
Po 1982 roku jednak reprezentacja nie pisała już wesołych rozdziałów – zabrakło awansu na Euro, mundial’86 też był porażką. Stąd drugie miejsce Młynarczyka, przy jednoczesnym docenieniu jego klasy.
1. Jan Tomaszewski
– Można grać tysiąc meczów i nic z tego nie wyniknie. Można też zagrać jeden mecz i od razu przejść do historii. Tak właśnie było ze mną – mówił Tomaszewski, oczywiście o spotkaniu na Wembley, którym kupił sobie dożywotnie miejsce na kartach historii polskiego futbolu. Raz, że miał rewelacyjne parady, a dwa – sporo szczęścia, gdy mylił się przy wyjściach z bramki i piłkę z linii wybijali mu koledzy.
Szczęście sprzyja jednak lepszym, a Tomaszewski w historii polskiej bramki był tym najlepszym – dziś jest lekceważony, bo wszędzie widzi spiski, ale w swoim czasie na boisku błyszczał. Pele nazwał go najlepszym golkiperem na świecie, zresztą Tomaszewski na taką markę pracował, na przykład jako pierwszy w historii wyjął dwa karne na turnieju rangi mistrzowskiej. Obronił uderzenia Szweda Staffana Tappera i Niemca Ulricha Hoenessa na mundialu w 1974 roku.
Początków łatwych nie miał – gdy w 1971 na mecz z RFN zastąpił chorego Piotra Czaję, nie zagrał zbyt dobrego spotkania, Polska przegrała 1:3 i Tomaszewski na kolejny mecz czekał gdzieś półtora roku. No i dobrze, że wrócił, bo zdobył srebrny medal mundialu ‘74 i srebro Igrzysk Olimpijskich w Montrealu.
PP
Fot. FotoPyk
Treść usunięta
Tomaszewski w latach 1974-1978 był jednym z najlepszych bramkarzy świata. Top 3, powiedzmy, Młynarczyka o nic takiego nikt nigdy nie podejrzewał.
Treść usunięta
Boniek go cenił, bo to koledzy z Widzewa. W 82 oprócz wymienionych za najlepszego uznano Dino Zoffa. A Młynarczyk nic specjalnego wówczas nie wybronił. To był solidny bramkarz, nawet bardzo dobry. ale nigdy nie ciągnął reprezentacji, w odróżnieniu od Tomaszewskiego.
Treść usunięta
Treść usunięta
Pierwsze zdanie po wstępie – ranking dotyczy gry w kadrze i sukcesy klubowe nie mają znaczenia. Natomiast zasługi reprezentacyjne Tomaszewskiego są niezaprzeczalnie większe od Młynarczyka. JM mógł być równiejszy, ale JT wygrywa tym, że jego wielkie mecze dużo dały kadrze, a słabszymi niczego nie zawalił.
Treść usunięta
Tomaszewski ma dwa rozdziały: przed 1973 i po 1973 (od meczu z Walią w Cardiff). Przed 1973 – to była łamaga. Mecz z RFN 1:3 – to dowód na to. Natomiast Po 1973 to była już klasa światowa. Dla mnie najlepszy wówczas bramkarz świata. A miał wielkich rywali: S. Maier czy D. Zoff. Potem bywał chimeryczny (być może miał problemy z wodą sodową), ale poziom trzymał.
Dużo nam wybronił – nie tylko Wembley ale również finały w ’74. Młynarczyk – też dobry – ale jednak do Tomaszewskiego mu daleko.
Myślę, że Tomaszewski zasłużył na pierwsze miejsce skoro jako jedyny zdobył srebrny medal mundialu 74. Żaden inny polski piłkarz tego nie dokonał 🙂
Pozdrawiam znawcę który to napisał 😀
„Były to pierwsze mistrzostwa, na których rozdano cztery komplety medali: złote, srebrne pozłacane, srebrne i brązowe. Polacy wrócili więc z mistrzostw ze srebrnymi medalami, pomimo zajęcia trzeciego miejsca” – dzięki i pozdrawiam również.
Treść usunięta
Treść usunięta
Treść usunięta
Nie, ale może strony, z których korzystałem, już tak 🙂
Więc Tomaszewski wcale taki wyjątkowy nie jest choć On zapewne ma o tym inne zdanie 😛
Dzięki za wyjaśnienie, będę pamiętał o tym już do śmierci 🙂
Oby więcej takich ciekawostek.
Treść usunięta
Treść usunięta
Treść usunięta
Treść usunięta
Prawda. Niczego w zasadzie jej nie wybronił, za to kilka istotnych meczów zawalił. Jeśli chodzi o kadrę to już chyba wyżej ceniłbym od niego i Matyska, nawet mimo tego, że w tej reprezentacji jakoś bardzo dużo nie pograł.
Matysek był kotem ale nie miał jakoś szczęścia do repry. Tym bardziej, że po jego trupie na meczu z Norwegami wdrapał się Dudek. Szkoda gościa, moim zdaniem najlepszy z bramkarzy tamtych czasów.
Jednak Mlynarczyk przed Tomaszewskim. Osiagniecia w reprezentacji nieznacznie na korzysc Tomaszewskiego, ale klub, tu zdecydowanie Mlynarczyk
To w takim przypadku Dudek też powinien być wyżej… i wskoczyłby minimum przed Boruca
Treść usunięta
Skoro osiągnięcia reprezentacyjne na korzyść Tomaszewskiego, a ranking jest reprezentacyjny, to chyba dobrze nie?
„Plamy na Słońcu, upał na ulicy
Generalnie ktoś dał ciała w temacie rocznicy
I teraz zasadniczo, ważna rzecz
Czy doczekam Ligę Mistrzów wygra Legia albo Lech
Mogę se pomarzyć, a ty się śmiej
Kto ostatni ten się śmieje, więc śmiać się chciej
Czy to jeszcze dzisiaj do państwa nie dotarło
Najlepszy bramkarz to jest Bogusław Wyparło”
Klasyka, też miałem napisać.
wcale nie był najlepszy tomaszewski , widziełem wiele jego interwencji . skoro jeden mecz mu wyszedł i przeszedł do historii , to gdzie jest Andrzej Woźniak – Książe Paryża ?
Treść usunięta
Treść usunięta
Takie rankingi to zwykła dziecinada.
Dla jednego Boruc będzie 3, dla innego 6 i jakie to ma znaczenie ?
Treść usunięta
Treść usunięta
1) Boguś Wyparło 2) Janusz Jojko 3) Józef Wandzik 4) Radek Majdan 5) Czesław Michniewicz 6)Dariusz Klytta 7) Paweł Primel 8) Zbigniew Robakiewicz. tyle.
Treść usunięta
Nie zapomnieliscie czasem o kims? Erwin Sak, mowi wam to cos?
Dziwnie pisać „Ulrich Hoeness” skoro wszyscy znają go jako Uliego.
Oglądam enty raz skrót tego legendarnego meczu na Wembley i nie wiem dlaczego mówią, że Tomaszewski zatrzymał Anglię… Przecież jakby sie tak dokładnie przyjrzeć to on nic takiego niewiarygodnego tam nie wyjął, to co obronił, jakby jednak puścił to raczej by uznano jego winę… A do tego te puste przeloty i wprowadzanie zbędnego zamieszania i nerwowości. No nie wiem, wpiszcie mi sekundę w filmie, gdzie on wyciąga coś konkretnego…
Treść usunięta
perfect match, thank you for sharing
Bardzo fajny i ciekawy ranking.
Może się czepiam ale mam jedną wątpliwości:
„ponieważ jego ojciec zginął w Katyniu”
tramwaj go kurwa mać rozjechał ?!
Treść usunięta
Wiem co się działo w Katyniu, weszło nie musi mi nic tłumaczyć.
Pozornie błaha kwestia doboru słów, pewnie niezamierzona przez autora, ale dla sprawy ważna.
Polacy w Katyniu byli mordowani.
Treść usunięta
tak, to również się zgadza
idąc dalej:
obozy były w Polsce więc były polskie (np koszary w Oświęcimiu, baraku budowali przymusowi – Polacy)
Dudek fenomenalnie zagrał z Norwegią w eliminacjach Koea 2002 po kontuzji Matysika
IMO THE BEST SAVE FROM BORUC EVER:
https://www.youtube.com/watch?v=WTvje3W5WpM
🙂
Boruc na pewno niżej od Kostki? Co takiego Kostka wybronił, by być lepszym od Boruca?
a Madejski w ’38 to mógł łapać piłkę w ręce? poprzeczki były czy na oko oceniano czy było gol?
XD przecież tamta gra z dzisiejszą ma wspólną tylko nazwę, mogłeś od razu Szmala dorzucić do rankingu XD
Były poprzeczki, ale drewniane. Laguna taką złamał w meczu ze Związkiem Radzieckim.
Treść usunięta
Najpierw był piłkarzem, potem sędzią.
„Szczęście sprzyja jednak lepszym” – proszę o dowody i metodologię! 🙂