Reklama

Zabrze bawi się jak każdy porządny menel. Do końca…

redakcja

Autor:redakcja

28 lutego 2017, 19:12 • 7 min czytania 25 komentarzy

Zabawa trwa na całego. Miasto Zabrze, właściciel Górnika, wyemitowało przed dwoma laty obligacje o wartości 35 milionów złotych, dzięki czemu uratowało klub. Teraz miasto wykonało kolejny krok i zdecydowało o dofinansowaniu kolejnymi 32 milionami złotych. O tym, co dzieje się z 14-krotnym mistrzem Polski, rozmawiamy w ramach cyklu „1 liga na start” z Łukaszem Mazurem, jego byłym prezesem.

Zabrze bawi się jak każdy porządny menel. Do końca…

Halo, jak się bawi Zabrze?
Jak każdy porządny menel. Do końca… Wie pan, jak się dostaje zasiłek, to się go nie odkłada, tylko wydaje. A kiedy już nie starcza, sięga się po kredyty-chwilówki. I tutaj mamy do czynienia z tym samym. Zabrze bawi się jak większość naszego społeczeństwa – do końca, na kredyt, nie myśląc i nie patrząc, co dalej.

Ktoś tę imprezę przerwie na czas?
Mogą zrobić to tylko wyborcy lub obecna władza, która ograniczy liczbę kadencji prezydentów i burmistrzów do dwóch, bo przecież Zabrza na taką zabawę po prostu nie stać. Może nie widać tego z daleka, ale wszystko to odbywa się – słusznie czy niesłusznie – kosztem innych inwestycji. To nie jest miasto mlekiem i miodem płynące, nikt nie kombinuje, jak przeprowadzić się do Zabrza i płacić tutaj podatki – ani firmy, ani osoby fizyczne. Jeżeli więc oni tego szaleństwa nie przerwą, zrobi to ekonomia. Jak się mówi w czasach studenckich: nie ma miedzi, dupa siedzi.

W najbliższych trzynastu latach miasto Zabrze z pożyczonych od banku 32 milionów będzie musiało oddać 50 proc. więcej, czyli ponad 48 baniek. Czy ktoś tam w ogóle myśli?
To są właśnie kredyty-chwilówki. Podejrzewam jednak, że wpływ na ten ruch miał plan PiS o wprowadzeniu dwukadencyjności. Oznacza to, że za półtora roku kończy się kadencja obecnej władzy zabrzańskiej i jednocześnie możliwości wydatkowania, zarabiania pieniędzy w określony sposób… Pan pyta, czy ktoś tam myśli. Mnie się wydaje, że ktoś tam myśli dużo bardziej niż my myślimy, że on myśli. My patrzymy na klub, a ktoś długofalowo planuje perspektywy finansowe niekoniecznie związane z Górnikiem. Spłata obu zadłużeń – plus trzecie, na stadion – będzie obciążeniem przez wiele lat. Górnik tak naprawdę nic nie będzie miał z tego w przyszłości. Teraz tę kasę dostaje, spłaca zadłużenie i… tyle. A to zadłużenie, które wstrząsnęło Zabrzem, to przecież skromne 60 milionów złotych.

Wiceprezes Górnika, Katarzyna Wierska-Kuberka pół roku temu ogłosiła, że długi klubu przekraczają 62 mln zł, z czego połowa to zobowiązania krótkoterminowe. Imponujące.
Niech pan sobie przypomni, że tego samego dnia prezes Sarnowski zdementował informacje pani wiceprezes, twierdząc, że to kłamstwo. Ciężko się połapać, kto mówi prawdę, a kto nieprawdę. Oto nieprzejrzystość posunięta do absolutnych skrajności.

Reklama

Żeby jednak nie było zbyt negatywnie, to bardzo obiecująco wypadła rozłożona na czerwonym dywanie prognoza finansowa. Dziennik Zachodni ujawnił: duże wzrosty frekwencji na trybunach, wpływów z biletów, ze sprzedaży gadżetów i lóż transferowych, z transferów. No i najważniejsze: duża kasa po awansie do Ekstraklasy.
Jest rzeczą oczywistą, że wpływy z biletów wzrosną, bo marzeniem każdego kibica jest oglądać pierwszą ligę za kwotę trzykrotnie wyższą. Cóż, papier przyjmie wszystko… Jeżeli frekwencja wzrośnie to ja się cieszę, bo wtedy będzie trzeba budować ostatnią trybunę stadionu, by tych ludzi pomieścić. Przyznaję też, że bardzo imponuje mi to, że będą transfery z pierwszej ligi.

Coś się panu ostatnio ciekawego śniło?
O Górniku nic. Dzisiaj zacząłem sobie jednak myśleć, że Górnik może włączyć się do walki o awans. Ta liga jest tak słaba, tak żenująca, że to się może wydarzyć. Statystyka zaprzecza, ale patrząc na zawirowania w innych klubach – choćby teraz w Zagłębiu Sosnowiec i ciekawe, co na to PZPN – to ciężko znaleźć takich, którzy chcieliby awansować.

Nawiązałem do tego snu, bo kiedyś pan opublikował wpis na Facebooku: „Ja nie wiem co ja dostaję w szpitalu, w którym obecnie leżę, ale dzisiaj śniło mi się, że Pani Szulik zawołała Pana Sarnowskiego i dała mu 10 mln na spłatę długów i drugie 10 na transfery…”
Przewidziałem to, zapisałem, ale pomyliłem się o dziesięć milionów!

Ale zaraz, pan wspomniał o awansie? Bądźmy poważni.
To jest pierwsza liga, to – kiedyś było takie hasło – stan umysłu. Jak zwykle na zapleczu niektórzy nie będą chcieli wejść do Ekstraklasy, niektórzy będą udawali, że chcą, a ktoś będzie miał problemy ze spełnieniem wymogów licencyjnych. Patrząc, kto jest przed Górnikiem, to tylko Zagłębie i GKS Katowice są rzetelnymi rywalami. Po raz pierwszy od lat mam wrażenie, że robota obecnego trenera wygląda naprawdę ciekawie.

I tu faktycznie plus dla osób zarządzających Górnikiem – mimo gorszych wyników jesienią, nikt nie reagował impulsywnie i dał popracować trenerowi.
Pewnie ich nie było stać na odprawę… Chociaż, teraz to Górnika stać na wszystko!

Za hajs miasta baluj.
Czyli za kibiców, którzy radośnie przyjdą na stadion zapłacić trzy razy więcej niż dotychczas. Możemy się śmiać, ale jakikolwiek sukces by tych ludzi napędził. Patrząc na stan organizacyjny czy rywali – frekwencja jest imponująca, w Ekstraklasie bylibyśmy w ścisłej czołówce. Ktoś zapewne liczy, że za moment będzie Ekstraklasa, może Liga Mistrzów. Myślę, że za 32 miliony złotych można zrobić awans i, patrząc po budżecie Jagiellonii, powalczyć o czołowe lokaty. Bardzo bym tego chciał, ale po prostu w to nie wierzę.

Reklama

2016-12-03_1806

Jest też kolejny sygnał: słychać, że Artur Płatek może zostać w klubie dyrektorem sportowym.
W polskiej piłce często są różne rewelacje transferowe, które najbardziej szokują osoby zainteresowane. Życzyłbym sobie Artura w Górniku, on już kiedyś współpracował z Marcinem Broszem, dobrze im szło i tutaj dyrektor sportowy wcale nie musiałby być przeciwko trenerowi. Z tego, co jednak wiem, Płatek podpisał nowy kontrakt z Borussią Dortmund.

Nawet kiedy już udaje się Górnikowi ściągnąć kogoś wartościowego, to tę osobę traci. Od sierpnia nie ma w klubie ani Rafała Kędziora, ani innego rzecznika prasowego.
Górnik ma trenera i kibiców. To są dwie wartości i dwie profesjonalne strony tego klubu na poziomie Ekstraklasy. Reszta to tylko pierwsza liga. Jest też właściciel, ale on znajduje się w swojej własnej Ekstraklasie. No, wystarczy już tego znęcania się.

Według serwisu 90minut, w kadrze zespołu jest 33 zawodników. Teraz odeszło tylko dwóch, a przyszło czterech. Nikt nie wyciąga wniosków z przeszłości?
Zmieniła się struktura wiekowa zawodników – tych na emeryturze czy wiecznie kontuzjowanych mamy trochę mniej. Marcin Brosz wpuścił świeżą krew, 20-kilkulatków. Zimowe transfery to też nie są starsi panowie, ja widzę tu sens. Jeszcze od czasów Nawałki problemem jest ilość i ona często przewyższa jakość. Wynika to z wcześniejszej polityki: piłkarze są na długich kontraktach i zwolnienie ich jest tak samo opłacalne, jak ich utrzymywanie. Generalnie, wierzę w rozsądek i tutaj go widzę. Transfery wydają się sensowne, Marcin Brosz ma pomysł.

Wróćmy jeszcze do początku, Górnika jako całości. Nikt w świetle tych gigantycznych problemów finansowych nie myślał o rozpoczęciu od zera?
Za obecnego właściciela to chyba nie. W moim odczuciu jest to związane ze źle pojętymi prywatnymi zobowiązaniami w mieście – tu pracuje ciocia, tam wujek, stanowiska się powtarzają, a ludzie muszą jeść. To też są wyborcy. Zaczęcie od czwartej ligi oznaczałoby mniej etatów.

Matematyka jest prosta: jeżeli w perspektywie kilku lat mówimy o kwocie bliskiej 90 milionów złotych, to zaczynając z np. 60 milionami trzeba by się mocno postarać, by nie zaliczać awansów rok w rok. O tym się jednak nie myśli, tylko pieniądze wkłada i traci. Niestety, nikt też nie pokazuje uczciwie, jaki będzie rzeczywisty budżet Górnika za trzy lata, już po spłacie tych długów. Ja uważam, że ta sytuacja się powtórzy.

I co wtedy? Uda się w ogóle dotrzymać tego momentu?
Uda się, bo będą wybory. Pytanie, co zrobią – mam taką nadzieję – nowe władze Zabrza. Jeżeli budżet miasta wynosi blisko 800 milionów złotych, to nie można wykładać blisko 100 milionów na zabawę i przyjemności. W piramidzie potrzeb ludzkich najpierw kupuje się ubranie, jedzenie, ogrzewanie, a jak wystarczy – idzie się do kina czy na wódkę z kolegami. Są jednak rodziny, w których najpierw idzie się po wódkę i papierosy, a jak wystarczy – wtedy kupuje się dzieciom buty.

To są rodziny patologiczne.
Nie idźmy tak daleko w stosunku do miasta Zabrze. Ale fakt, jest to pewnego rodzaju patologia.

Rozmawiał PT

Najnowsze

Komentarze

25 komentarzy

Loading...