Reklama

Trzy lata temu – Młodzieżowa LM. Dziś – narkotyki i wykonany wyrok przez mafię

redakcja

Autor:redakcja

28 stycznia 2017, 20:15 • 2 min czytania 8 komentarzy

Jeszcze trzy lata temu, występując w młodzieżowym zespole Napoli, mógł liczyć, że zrobi przyzwoitą karierę. Że dziecięce wysiłki i tysiące treningów ostatecznie pozwolą mu prowadzić życie na niezłym poziomie. Ale losy Renato Di Giovanniego potoczyły się zupełnie inaczej, tragicznie. 21-latek po tym, jak postawił na handel narkotykami, został zastrzelony przez mafię.

Trzy lata temu – Młodzieżowa LM. Dziś – narkotyki i wykonany wyrok przez mafię

Nieopodal kościoła Santa Maria di Montevergine, do spacerującego chłopaka podjechał skuter, na którym siedzieli dwaj mężczyźni. Jeden z nich oddał strzały w kierunku chłopaka. Skuter szybko oddalił się z miejsca zdarzenia. Poruszający się jednośladem najpewniej związani są z mafią Camorra” – informują wszelkie notatki prasowe.

A my czujemy się jakbyśmy oglądali Gomorrę, opartą na książce Roberta Saviano, który po publikacji musiał wyjechać z kraju. Ulice nędzy Neapolu, handel dragami, porachunki mafijne i wykonywanie wyroków w biały dzień, również na dzieciakach. Z reguły historie głównych bohaterów mają dość zbliżoną linię życia: urodzony w biednej rodzinie, nauczony od małolata kombinowania, z planem zarobienia szybkiej kasy, bez żadnych możliwości na funkcjonowanie w normalnej rzeczywistości.

Ale przypadek Di Giovanniego był nieco inny. Okej, być może pochodził z bardzo trudnego środowiska i w jego domu się nie przelewało – tego nie wiemy – ale na brak możliwości narzekać nie mógł. Dopiero co grał w młodzieżowym zespole Napoli (wspólnie z Igorem Łasickim), w Youth Champions League siedział na ławce, jeszcze w 2014 r. strzelał gole na jednym z turniejów. W pierwszym zespole nie zadebiutował, klub nie wiązał z nim większych nadziei, ale przecież odbić się od ściany w Napoli to żaden wstyd. Jeszcze jako 19-latek związał się z czwartoligowcem, po czym zaraz zmienił „branżę”.

Di Giovanni w nowej roli również nie przechodził niezauważony, zapisał się kilkukrotnie na kartach historii – tych policyjnych i sądowych, bo był już notowany. – Fajny chłopak, uliczny łobuz, ale z pewnością nie przestępca – mówią jego znajomi cytowani przez Gazzetta Dello Sport. Niestety ich wypowiedzi w gazecie znalazły się dlatego, że Renato już nie żyje.

Reklama

2

Najnowsze

Piłka nożna

Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Szymon Piórek
6
Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Komentarze

8 komentarzy

Loading...