Reklama

Czy wchodzimy w erę piłkarskich dinozaurów? Oby!

redakcja

Autor:redakcja

02 stycznia 2017, 20:24 • 5 min czytania 12 komentarzy

Sir Stanley Matthews, legenda brytyjskiego futbolu, ostatni ligowy mecz zagrał 6 lutego 1965 roku, tuż po swoich… pięćdziesiątych urodzinach. Do tego poziomu długowieczności raczej już nigdy nie wrócimy, nie przy tak atletycznej, siłowej i wymagającej morderczych interwałów piłce nożnej, jaką serwują obecnie drużyny z topu. Ale nie da się nie zauważyć, że mimo coraz większych obciążeń i coraz większej liczby meczów – coraz lepiej radzą sobie w futbolu prawdziwe dinozaury.

Czy wchodzimy w erę piłkarskich dinozaurów? Oby!

Zlatan Ibrahimović, 35-letni Szwed, właśnie przeżywa 393. młodość. Wicelider klasyfikacji strzelców Premier League, wódz i duch drużyny Jose Mourinho notującej zwycięski marsz (7 kolejnych zwycięstw) udowadnia, że Francesco Totti nie jest żadnym wybrykiem natury i dobra gra w piłkę po 35. urodzinach wciąż jest możliwa nawet w tak intensywnych ligach jak angielska czy włoska. Kolejne gole Zlatana rozpaliły zresztą dyskusję w Szwecji – czy ich najlepszy zawodnik taśmowo wygrywający wszelkie możliwe plebiscyty na szwedzkiego sportowca roku, mógłby jeszcze wrócić do reprezentacji? Czy mógłby poprowadzić ją w eliminacjach Mistrzostw Świata w Rosji, albo chociaż dać się namówić na miejsce w 23-osobowej kadrze już na sam turniej?

– To nie jest niemożliwe, jeśli będzie głodny gry, przyjmiemy go z otwartymi ramionami – mówi dość jasno Peter Wettergren, asystent selekcjonera reprezentacji Szwecji. I choć Zlatan podczas rosyjskiego mundialu będzie mieć już niemalże 37 lat – dla nikogo taki scenariusz nie jest szczególnym zaskoczeniem. Coraz mniej zasadne wydają się też pytania – czy organizm wytrzyma?

Odwracając pytanie – a dlaczego właściwie miałby nie wytrzymać? Do analizy tego typu zagadnienia, Manchester United pasuje idealnie. To właśnie w Manchesterze w końcu swoje ostatnie wielkie mecze w wieku zaledwie 28 lat grał George Best. Sensacyjne zakończenie kariery jeszcze przed wejściem w wiek chrystusowy właśnie w tym klubie ogłosił Eric Cantona. Wreszcie to Ryan Giggs stał się jednym z najważniejszych symboli długowieczności, zamieniając dynamikę i przebojowość na doświadczenie i przegląd pola, dzięki którym utrzymał się na szczycie przez ponad dwadzieścia lat.

Dziś Zlatan potwierdza intuicyjne przypuszczenia. Piłkarze, o ile tylko nie są Langilami czy innymi chlorami z zamiłowaniem do imprez, nie mają większego problemu z utrzymaniem wysokiej formy nawet długo po trzydziestych urodzinach. Słynne są historie o pilates Puyola czy jodze Ryana Giggsa, podobnie jak legenda dotycząca montowania automatycznej skrzyni biegów w celu oszczędzania lewej nogi walijskiego skrzydłowego. Nie trzeba też być geniuszem, by zauważyć szereg zmian w świecie futbolu – coraz większa rola sztabu lekarzy, obfita suplementacja, całe armie dietetyków, masażystów i psychologów. Kontuzje, które kiedyś skutkowały rocznym odpoczynkiem od meczów, dziś leczy się w kilka miesięcy. Powracający powoli do zdrowia Arkadiusz Milik jest zresztą – ha! – chodzącym przykładem.

Reklama

Rozwój medycyny wydłużył życie ludzkie, rozwój medycyny sportowej wydłuża kariery. Banał, choć wciąż wymagający potwierdzeń.

Dlatego postanowiliśmy zerknąć na najlepszych piłkarzy minionego roku. Zabójczy profesjonaliści – Cristiano Ronaldo i Leo Messi – od lat odstawiają stawkę, niezależnie od liczby wiosen na karkach demolują kolejne rekordy i pochłaniają rywali we wszelkich statystykach. Ani po Portugalczyku, ani po jego rywalu z Barcelony nie widać mijających lat. 31-letni Ronaldo, chorobliwie ambitny i opętany manią kolejnych sukcesów, dba o swój organizm w sposób wykraczający poza nasze granice pojmowania. Ale dodajmy – nasze granice pojmowania dbania o swój organizm często są w okolicach 5-kilometrowego spaceru do pizzerii. Messi? Kto widział którykolwiek z jego rajdów w 2016 roku, zapewne dałby mu maksymalnie 24 lata. Tymczasem Argentyńczyk już w czerwcu będzie zdmuchiwał 30 świeczek z tortu.

Czy spodziewamy się, by ten duet w jakikolwiek sposób przygasał w kolejnych miesiącach? Nie, właściwie nie bierzemy tego nawet pod uwagę. Nawet gdy któryś miewa słabsze mecze – w żaden sposób nie idzie tego powiązać z ich wiekiem. Koncentracja? Może. Zbyt indywidualna gra? Pewnie w niektórych przypadkach tak. Bagaż kilku ładnych sezonów na absolutnym szczycie z kilkudziesięcioma meczami rocznie? W ogóle. Ani przez minutę.

Obaj są jednak poniekąd wynaturzeniami, ludźmi, którzy przeskoczyli swoją epokę, którzy i jako 24-latkowie, i po trzydziestce kasują konkurencję. Ciekawsze jest to, co dzieje się za ich plecami. Luis Suarez? Jeszcze w tym miesiącu 30-tka. Robert Lewandowski? 29 lat. Wspomniany Zlatan pozostaje na topie mimo 35. wiosen, a wśród najlepszych widzielibyśmy jeszcze choćby Alexisa Sancheza (28 lat), Gonzalo Higuaina (29 lat), Sergio Aguero (28 lat) czy Edinsona Cavaniego (29 lat). Z młodych? Cóż, Neymar, Bale, Griezmann i Pogba, dalej może jeszcze N’Golo Kante i Oblak. W rankingach najlepszych otaczają ich jednak weterani.

Wśród obrońców wyróżnić trzeba Bonucciego, Pepe, Ramosa, Pique i Godina – rozpiętość wieku 29-33. Długowieczność bramkarzy pokroju Buffona nikogo już właściwie nie dziwi. A gdy dodamy do tego jeszcze bardzo późne eksplozje talentu u Payeta, Glika czy Aduriza?

Widać to po naszej reprezentacji, w której cały czas ogromną rolę odgrywają piłkarze z rocznika 1985. Ale widać to przede wszystkim w plebiscytach obejmujących najlepszych 20, 50 czy 100 piłkarzy świata. Gdy spojrzymy na pierwszą piątkę Złotej Piłki sprzed kilkunastu lat – zobaczymy triumfującego 22-letniego Owena, 26-letniego Ronaldo, 24-letniego Raula na drugim miejscu. Oczywiście, nie znaczy to wcale, że na początku tego tysiąclecia piłkarze umierali w wieku 35 lat, a obecnie będą przybijać piątki ze wspomnianym we wstępie Matthewsem.

Reklama

Tak liczna nadreprezentacja ludzi w wieku 28-32 lat wśród najlepszych musi jednak zwracać uwagę na pewne „przesunięcie” granic piłkarskiej jakości. Kiedyś byliśmy szczerze rozbawieni, gdy 21-letnich zawodników określano mianem talentów. Dziś to chyba przestaje być takie głupie, skoro wśród 30 piłkarzy nominowanych do tegorocznej Złotej Piłki nie ma nikogo przed 23. urodzinami, za to jest aż dziesięciu ludzi po 30-tym roku życia. Ba, nawet przesuwając poprzeczkę do 24 lat, niżej znajdą się tylko Pogba i Dybala. Średnia równowaga dla Ibrahimovicia, Buffona, Modricia, Ronaldo, Pepe…

Dlaczego powinniśmy się z tego powodu wyłącznie cieszyć? Sprawa jest boleśnie prosta – im dłużej Messi i Ronaldo utrzymają ten poziom, im dłużej Zlatan Ibrahimović będzie potrafił strzelać gole podeszwą unosząc ją na wysokość głowy najwyższych rywali – tym lepiej dla piłki nożnej.

Najnowsze

Komentarze

12 komentarzy

Loading...