Reklama

Od El Clasico, przez Stoiczkowa, po Lechię. Długi wywiad z Sebastianem Milą

redakcja

Autor:redakcja

03 grudnia 2016, 04:06 • 17 min czytania 0 komentarzy

Dlaczego nie lubi Ronaldo? Od czego zaczęła się jego sympatia do Barcelony? Kogo Milos Krasić porównał w Lechii do Trezeguet? Na te i inne pytania odpowiada Sebastian Mila, zawodnik Lechii, ale też kibic Barcelony. Z jednej strony polska piłka, z drugiej hiszpański klasyk. Chyba nie ma lepszej osoby, która połączyłaby obie te sprawy – zapraszamy na sporą rozmowę!

Od El Clasico, przez Stoiczkowa, po Lechię. Długi wywiad z Sebastianem Milą

Za oknem nie widać, ale w Gdańsku jest cieplej niż w Barcelonie.

No wiem, sprawdzałem temperaturę, pewnie nie odczuwają tego ludzie na ulicach, ale w klubie już tak.

Tam – 6, w Gdańsku + 3.

Dokładnie. Chociaż czytałem, że Pique dodał trzy punkty, bo wliczył już zwycięstwo z Realem. To na pewno będzie ciekawy mecz, ja akurat jestem przekonany, jaki padnie wynik, ale też czekam z niecierpliwością.

Reklama

Pique zawsze jest dość odważny w wypowiedziach, prawda?

No tak, on się mocno utożsamia z klubem, Katalonią, jest wychowany na tym wszystkim. Nie ukrywa też, że chciałby zostać w strukturach, niekoniecznie jako dyrektor sportowy czy trener, a mierzy wysoko, w prezesurę. Ambitne ma plany, zobaczymy. Bodajże jego tata czy dziadek był kiedyś prezesem, coś takiego czytałem. Nieważne – na pewno on ma takie zapędy.

Też się utożsamiasz z Lechią, ale akurat ty przed derbami z Arką nie mówiłeś podobnych rzeczy.

Wiesz co, nie uważam, żeby trzeba było dodatkowo podgrzewać atmosferę tego spotkania przechwalaniem się i mówieniem, jak bardzo się swój klub uwielbia i kocha. Nieważne, co powiesz przed i po spotkaniu, najważniejsze jest to, co stanie się w meczu.

Skąd w ogóle się wzięła u ciebie Barcelona?

Barcelona – generalnie hiszpański futbol – zaczęła się od momentu, kiedy robiliśmy w Czechach wicemistrzostwo Europy U-16 i graliśmy mecz z Hiszpanią w fazie grupowej. Trener Globisz wystawił mnie na prawej pomocy i po przeciwnej stronie grał Ernesto, wychowanek Barcelony. Mogę tylko powiedzieć, że w 45. minucie byłem pod prysznicem, dwa czy trzy zero było do przerwy. Wtedy zobaczyłem, jak on operuje piłką – był w tym samym wieku – a różniły nas lata, jeśli chodzi o poziom. Musiałbym się drugi raz urodzić. Widziałem, jak on się tą piłką bawił i nią cieszył, jak gubił przeciwnika dryblingiem czy samym przyjęciem. To było fantastyczne. Grał tam wtedy też Arteta i pamiętam, że bawili się na stołówce w rzucanie kostki lodu, którą potem Arteta łapał na nogę. Pomyślałem sobie, że chciałbym grać jak Hiszpanie i mieć taki zmysł jak oni.

Reklama

Wziąłeś potem rewanż, dwa lata później wygraliście z nimi na mistrzostwach Europy U-18.

Tak, zlaliśmy ich 4:1. Niesamowita historia, bo śmialiśmy się po meczu, że wyszliśmy dwa razy z połowy, a wygraliśmy tak wysoko. Oczywiście, oni byli bardziej zaawansowani technicznie, ale nasza drużyna była wyjątkowa i zbudowana tak, że coś, co się wydawało nierealne, stawało po naszej stronie. Mieliśmy charyzmę, charakter i serce, to były nasze największe atuty.

Dziurawiliście wtedy Valdesa?

Był on i był też taki Ruben na lewej obronie, z długimi włosami, potem grał w Realu, ale go pogonili.

Dziwna jest ta kariera Valdesa, co? Chciał doświadczyć czegoś nowego, ale nie poszło mu poza Barceloną.

Powiem ci, że mnie też wiele decyzji piłkarzy zastanawiało i byłem czasem zszokowany. Jednak to chyba się bierze z wieku, wypalenia, przychodzi taki moment, że chcesz walczyć o coś nowego. Patrzyłem na Valdesa i było mi łatwiej, bo przychodziłem do Lechii, kiedy ta była krytykowana, że autobusy stoją pod stadionem i dwoma jeździmy na mecze, tylu nas jest (śmiech). Doskonale to pamiętam, jeszcze się śmialiśmy, że kolejny zawodnik dostanie numer 101 na koszulce. W każdym razie, mimo tego że mieliśmy wtedy w Śląsku trzy punkty straty do Legii, to wiedziałem, że muszę przyjść tutaj. Że to jest moment, kiedy muszę zmienić otoczenie, podjąć nowe wyzwanie i mój charakter do poradzenia sobie z wyrzeczeniami potrzebuje nowych celów. Tak właśnie zrobiłem. Dlatego łatwiej mi zrozumieć Valdesa, który przychodząc na treningi poczuł, że ciągle robi to samo, zdobywa wiele rzeczy, ale chce sprawdzić czy jest w stanie zrobić to gdzie indziej. Chciał powalczyć o swoje nowe-stare nazwisko, poznać inną kulturę, język.

Szczerze mówiąc nigdy nie byłem jego fanem.

Generalnie zawodnicy Barcelony mają to do siebie, że błyszczą w Barcelonie, a trudno to samo powtórzyć im gdzie indziej. Może się mylę, ale wielu wychowanków, jak Bojan, dos Santos wychodzą ze szkółki i nauczeni grania w tym systemie, przesiąknięci taktyką, sposobem poruszania się i funkcjonowania, nie są w stanie sobie poradzić gdzie indziej.

Może to wynika z tego, że wokół siebie mają lepszych piłkarzy?

Na pewno, to ma ogromne znacznie. Z lepszym piłkarzem zawsze się lepiej gra, mniej podpadasz. Rafinha wystąpił z Alicante w Pucharze Króla i grał jak wszyscy z rezerw. A jak jest odwrotnie, wchodzi ktoś do najlepszych, to daje radę.

Czytałem, że twoim idolem z lat młodzieńczych był Stoiczkow, też piłkarz Barcy.

Bardzo go lubiłem, nawet nie za walory czysto piłkarskie, choć oczywiście miał świetną lewą nogę i nawet trener Nowak wspominał, że Christo zawsze mówił by podawać do niego, bo on będzie dawał żylety. Był schematyczny, ale mega skuteczny. Bardziej ceniłem za to jego charyzmę, jaki jest może nie zbuntowany, ale głodny tego, by wszystko mu się udawało. Apogeum nadeszło – znam to z lektury, więc może wielu kibiców też słyszało – gdy pojechał na mundial w 1994 jako zawodnik Barcelony i stwierdził, że nie będzie rozmawiał po bułgarsku, a jeśli ktoś chce z nim pogadać to tylko po hiszpańsku. Uśmiałem się, gdy to czytałem, ale też potwierdziło to, że jego charyzma ujawnia się w wielu sytuacjach.

Wzorowałeś na nim swoje wolne?

Nie do końca. Z lewonożnych piłkarzy, którzy walili rzuty wolne, ceniłem Rivaldo, a najbardziej lubiłem jednak Beckhama, bo najbardziej odpowiadał mi jego styl i gdy uderzałem, wzorowałem się na nim. Był też Juninho z OL, on też naprawdę robił to wyśmienicie.

On to tak na siłę, z dystansu.

Bardzie te spadające liście – walił z dużych odległości i to mogło zaskoczyć bramkarza.

SKORZYSTAJ Z ZAKŁADU BEZ RYZYKA W TRAKCIE EL CLASICO – 30 PLN DLA NOWYCH GRACZY, 15 DLA OBECNYCH! 

Dobry trener ci się teraz trafił w Lechii, Nowak grał ze Stoiczkowem w Chicago Fire.

Tak i po trenerze widać to, że był bardzo dobrym piłkarzem. On nie musi specjalnie tego udowadniać, wystarczy, że raz kopnie piłkę i od razu widać, że „wow”. Bierze ją, wali zewniakiem na drugą stronę, ta idzie do kogoś na nos i najfajniejsze w nim jest to, że nie stoi i nie pyta „widzieliście to?”, tylko dalej prowadzi trening. Dla niego to jest normalne podanie, „ej, come on, zwykła sprawa, że to pokazuję”. Nie zwraca na to uwagi, a myślę, że piłkarze tak i wtedy trener nabiera jeszcze większego autorytetu niż ma, a już ma ogromny.

Nie złości się, gdy widzi, że nie potraficie zrobić rzeczy, które dla niego wydają się proste? Jan Urban miał tak w Legii.

Nie, jest bardzo spokojny, Oczywiście przed jego przyjściem było dużo obaw, co to będzie, ale trener zachowuje kamienną twarz i trzyma ciśnienie. W głębi duszy na pewno pewne rzeczy go irytują, skoro sam umiał to zrobić, ale też zna futbol i wie, że niektórych rzeczy się nie przeskoczy.

Nie chciałeś się zabrać z trenerem na jubileusz Stoiczkowa?

Trener jechał, podpisaliśmy nawet wspólną koszulkę i był taki zbieg okoliczności, że mieliśmy obóz w Gniewinie i spotkaliśmy tam Hagiego, trenera rumuńskiej drużyny, a to był przecież zawodnik Barcelony. Mówię do trenera – „kurczę, tu Hagi jest, zdjęcie bym sobie zrobił”, a trener: „chcesz? No to chodź”. Fajna sprawa, później Ulka mówi: „Boże, jak dobrze, że ciebie jeszcze cieszą takie rzeczy, jak zdjęcia”, dużo chyba jej o tym zacząłem opowiadać. Pomyślałem wtedy, że jak coś lubisz, to po prostu musisz czerpać z tego radość.

Gdy przygotowywałem się do rozmowy, obstawiałem, że jednym z twoich wzorów mógłby być Laudrup. Przez tę jego elegancję.

Nie złapałem się na niego, znam go z obrazków i wiem, że to, co miał zrobić, to robił bardzo dobrze. Wiesz za to, kto mi się najbardziej podoba? Iniesta. Dla mnie najlepszy piłkarz świata. Okej, jest Messi, czyli Iniesta najlepszy, a Messi mu wręcza tę nagrodę. Uważam, że największym problemem Barcy, gdy gra kryzysowe mecze, jest to, że Iniesty nie ma lub jest w słabej formie.

Xavi?

On był mądry, za to mało mobilny. Bardziej mi się podoba Iniesta, on potrafi wygrywać pojedynki i zrobić przewagę, możesz go wystawić w trójce na boku. Za to Xavi bazował na podaniu, wszystko widział. Nie był szybki, ale szybko myślał.

Bywasz na meczach Barcy?

Bywam to za dużo powiedziane. Na razie nie mam za bardzo czasu, ale jak co roku jadę na wakacje do Barcelony, w tamtym byłem na przykład na meczu z Espanyolem. Przed spotkaniem, jak szybko da się wejść na stadion, tak wchodzimy, żeby poczuć atmosferę. Musimy być koniecznie przed rozgrzewką, żeby zobaczyć, jak piłkarze na nią wychodzą i ile na niej są. W tamtym dniu byli na murawie z 12 minut, niecałe nawet. Pewnie robili inne rzeczy wcześniej, ale tego nie wiem. To było takie szybkie, rozgrzewka z przymrużeniem oka, wychodzą, robią potrzebne rzeczy, ale bardziej bawią się piłką.

Widziałeś rozgrzewkę Alvesa i Messiego, jak sobie podają?

Widziałem, zawsze przy linii podają, ale teraz już nie ma Alvesa.

Powtórzyłbyś to, choćby z Krasiciem?

Myślę, że z paroma piłkarzami można byłoby spróbować to powtórzyć. Dalibyśmy radę, nie byłoby tak najgorzej.

Pasuje ci atmosfera Camp Nou czy wolisz „Lechia grać kurwa mać”?

Wiesz co, jeśli chodzi o atmosferę, to nie wiem, bo nie umiem ocenić – nie ma mnie na boisku. Z perspektywy trybun to nie ma znaczenia, jestem skoncentrowany na meczu i staram się dostrzegać detale i cieszyć tym, że oglądam taki mecz na żywo. Nie dostrzegam za bardzo tego, co się dzieje na trybunach, oczywiście widzę reakcje, a co mi się podoba – to te radyjka i słuchawki w uchu, jednak jestem wychowany na naszej polskiej atmosferze. Ona mi się podoba i napędza mnie do grania dla danego klubu.

Grałeś za to choćby na Sevilli, ale tam też jest jeszcze inaczej.

Tak, to zupełnie inne sprawa. Byłem na meczach z Saragossą, Athletikiem i Espanyolem – jeszcze na starym olimpijskim stadionie. Głowa lata, chłopaki dobrze operują piłkę, szybciej myślą, szybciej ustawiają sobie futbolówkę do grania. No i płyta zawsze dobra.

ZAREJESTRUJ SIĘ NA BETSSON.COM I OGLĄDAJ EL CLASICO ZA DARMO! 

Inny klimat niż u nas.

Tak. U nas może nie to, że się nie zwraca uwagi na płytę, ale jak to zrobisz, to ktoś ci powie, że warunki są takie same dla dwóch drużyn.

A to nie do końca prawda, bo wy chcecie grać atakiem pozycyjnym, a – załóżmy – Górnik Łęczna już nie.

Na przykład, na tym to polega. Potem ktoś ma pretensje, że nie umiemy grać atakiem pozycyjnym, a jak mamy to robić, kiedy musimy się martwić, żeby przyjąć piłkę. Dotkniesz ją raz-drugi, to zespół przeciwny już się ustawi. Potem walisz w powietrze, żeby coś z tego było. Wiem sam po sobie, jak dla mnie jest ważne, by boisko było dobre – ja szybko nie biegam, ale szybko myślę, a by to robić, to muszę mieć piłkę gotową do uderzenia. I jeśli muszę ją przyjmować na trzy razy, to mój atut ucieka. W Hiszpanii nie zwracają uwagi na takie rzeczy, tylko koncentrują się na innych detalach.

Jest też taki zarzut, że kibicowanie Barcelonie, Realowi, Bayernowi, to pójście na łatwiznę.

I całe szczęście, to jest najpiękniejsze w tym wszystkim, kibicować drużynie, która cały czas wygrywa, to jest fantastyczna sprawa. Każdy fan do tego dąży, tak samo kibice Lechii, by ona zawsze wygrywała.

No tak, ale nie zaczynałeś kibicować Barcelonie gdy ta była na dnie, ale gdy wygrywała.

Ja po prostu zacząłem być jej kibicem od momentu, gdy Ernesto zaczął mnie kręcić, gdy miałem 15 lat. Wcześniej nie widziałem ich meczów, bo nie transmitowali ich w telewizji, więc nie mogłem zostać kibicem, skoro w życiu ich nie widziałem. Później ta moja sympatia się utrwalała, ich gra, funkcjonowanie klubu, piłkarzy tam występujący, to mi się wszystko podoba. A na przykład nie lubię Ronaldo.

Dlaczego?

To nie jest mój typ zawodnika. Nie lubię, jak piłkarz gada na swoją drużynę, że on zrobił wszystko, a koledzy nie do końca i to jest dla mnie skreślenie wielkiego zawodnika, bo to jest sport drużynowy, a ja zawsze patrzyłem na funkcjonowanie zespołu. Mimo tego, że Messi to ogromna indywidualność, nigdy nie zdarzyło mu się powiedzieć czegoś podobnego. Też nie lubię takich zachowań, jak Pepe, nie moja bajka.

Pepe się uspokoił.

Generalnie tak, czas najwyższy. Takie są czasy, że nie pozwalają na podobne rzeczy. U nas różnie z tym bywa. Też temperują.

Cztery mecze kary dla Bożoka to według mnie nie jest temperowanie.

Uważam, że jeśli Flavio dostał trzy za to co zrobił… Można spekulować. Bożok też nie słynął z wcześniejszych ekscesów, agresywnej gry, to nie było jego trzecie-czwarte wejście. Jednak też nie chcę wchodzić w to, ile kto powinien dostać, sam dostałem cztery mecze za śpiewanie i mi starczy. Nie wiem jakie są widełki tego wszystkiego, trzeba się na tym znać.

Mówisz, że Real ma swoje za uszami, ale Barca też. Choćby ta akcja z butelką wody, kiedy wszyscy piłkarze upadli, jakby nie wiadomo, co tam im wrzucono.

Piłka nożna to też trochę teatr. Grasz emocjami kibiców, sędziego, dziennikarzy i tak dalej. Trochę musi być w tym improwizacji i smaczku, żeby to funkcjonowało jak należy. Nie ma drużyny bez skazy, Barca też taką nie jest i to zrozumiałe. Jednak odpowiada mi ich styl, na przykład zasady. W szkole jeśli zaniedbujesz lekcje, to nie idziesz na trening albo dostajesz karę, oni zwracają uwagę i niezależnie od tego, jak dobry jesteś, mogą cie wyrzucić. Podoba mi się, jak ukierunkowują młodych ludzi. Oczywiście lubię też trochę łobuzów na boisku…

SKORZYSTAJ Z ZAKŁADU BEZ RYZYKA W TRAKCIE EL CLASICO – 30 PLN DLA NOWYCH GRACZY, 15 DLA OBECNYCH! 

Łobuzerstwo, a taka symulka…

Oczywiście, że tak, ale na samym końcu to są tylko ludzie. Myślisz, że oni teraz siedzą w domu i nie myślą na przykład o meczu z Realem? Okej, może nie mają ciśnienia związanego z tym, że siedzą na nich kibice albo dziennikarze, dla nich to nie jest największy problem. Jednak chcą pokazać klasę i to, że są lepsi od Realu. Zżera ich to, a potem emocje czasem biorą górę.

Co masz wspólnego z piłkarzami Barcy, to fakt, że lubisz sobie pogadać z sędziami.

Rzeczywiście! Generalnie w Hiszpanii czy we Włoszech dużo gestykulują, wymachiwanie jest na porządku dziennym. Jak będzie El Clasico, to jedno mogę ci powiedzieć – sędzia przez 90 minut będzie cały czas mówił, taki mają styl.

Ostatnio udało ci się dostać kartkę nie będąc w grze, gdy mierzyliście się z Wisłą Płock u siebie.

Uważam, że niesłusznie dostałem tę kartkę. Cóż, jeśli to jest jedyny sposób, żeby mnie ukarać i nie ma innego, by na mnie wpłynąć, jest to mało. Była presja wywierana na sędziego ze strony Wisły Płock, stałem z boku i chciałem, żeby sędzia podjął odpowiednią decyzję. Doszło do rozmowy między mną, nim, a jednym piłkarzem Wisły i dalej nie będę komentował.

Ale wiesz, że tą odpowiednią decyzją byłaby czerwona kartka dla Malocy?

Ty jesteś dziennikarzem, ty oceniasz. Ja też mogę powiedzieć, że kolejkę temu powinniśmy mieć rzut karny. To jest wkalkulowane, że czasem sędzia się pomyli i potem jest głośno, a gdy podejmie decyzję na naszą korzyść, to siedzimy cicho. Tak jest wszędzie na świecie.

Działasz sędziom na nerwy?

Na pewno mnie nie lubią, ale za to ja lubię wielu z nich, bo mają na mnie świetny wpływ i jednym słowem potrafią mnie uspokoić i aż wstyd mi jest, że się odzywałem.

Pewnie Marciniak jest takim przykładem?

Nie. Szymon jest tak „dużym” sędzią, że bardziej bazuje na sędziowaniu najlepszym na świecie, więc co mu możesz powiedzieć? On cię nie będzie obrażał i ty go tak samo. Jest dobrym arbitrem, wiadomo, że sporo błędów popełniał, ale za to dobrze sędziuje w Lidze Mistrzów.

Mamy lepszych sędziów niż hiszpańscy, prawda?

Zdecydowanie, mamy bardzo dobrych sędziów. Uważam, że poziom jest super, poszedł do przodu i te mecze dzięki nim wyglądają okazalej. Oczywiście, będą się mylić, tak jak i my. Też Szymon przetarł szlaki, wielu arbitrów poszło za nim i jest sporo takich, których lubię.

Kiedyś powiedziałeś, że gdybyś podejmował tylko dobre decyzje w swoim życiu, grałbyś w Barcelonie.

To po jakiejś imprezie mówiłem (śmiech)? Bardziej chodziło mi to, że gdybym był szybszy, zrobiłbym inną karierę – lepszą, gorszą, ale bym zrobił.

Słuchaj, ale jak się spytasz Milosa Krasicia, to on cię na pewno podbuduje. Już umieścił cię w piątce najlepszych piłkarzy z jakimi grał.

Nie chciej wiedzieć co wczoraj powiedział!

Bardzo chcę.

Siedzimy w trójkę – Milos, Grzegorz Kuświk i ja. Rozmawiamy o Juventusie, pytam: „Milos, powiedz szczerze. Ten Del Piero w porządku, dobry piłkarz?” Odpowiada: „piłkarz bardzo dobry, technika jak ty, ale ty widzisz więcej, ty lepszy jesteś!”. Zaczęliśmy się z Kuświem śmiać, a on: „a ty Kuśwa, to grasz jak Trezeguet!”. Padliśmy, że ten Milos musi mieć niezły ubaw z nas i dzisiaj Kuśwa przyniósł zdjęcie jak Trezeguet z Del Piero się trzymają po golu, mamy to powieszone przy szafce. Mówimy trenerowi, że tak Milos powiedział, a trener – what the fuck?! (śmiech)

Nie było ci głupio tego słuchać?

Nie było mi głupio, było mi przyjemnie, podszedłem do tego z przymrużeniem oka, bo Milos to przede wszystkim fantastyczny człowiek. Wy go możecie oceniać jako zawodnika, ale jako człowiek, kolega z drużyny, jest fantastyczny, aż się nie spodziewałem, że ma tak wielką klasę. Wracałem po kontuzji i gdy wszedłem na boisko, to przekazał mi opaskę kapitana, mimo że sam wciąż grał. Super się zachowuje.

Milos zostanie?

Bardzo bym chciał, ale też wiem, jak to trudne. W jego sytuacji głównym powodem nie są pieniądze, ale to, jak się czuje on i jego rodzina, gdzie jego dzieci chodzą do szkoły, jak to rozwiązać logistycznie. Pytanie brzmi, czy Milos będzie chciał tu być czy nie.

Jesteś przedłużeniem trenera w szatni?

Jestem kapitanem i mam dobry kontakt z trenerem, staram się, żeby chłopacy też mieli dobry. To jest moje najważniejsze zadanie. Nie jestem kapitanem na boisku, ale tam też mają świetnego, czy Milosa czy Kubę Wawrzyniaka, to są piłkarze, na których wszyscy mogą spokojnie liczyć. Ja robię w szatni wszystko najlepiej, jak potrafię.

Pewnie wolałbyś robić wszystko jak najlepiej na boisku.

Bardzo bym chciał grać, to jest zrozumiałe i wiadomo, ze mało tych minut jest. Jednak każdą będę chciał wykorzystać do maksimum, żeby chłopaki mieli ze mnie pożytek i końcowy wynik był taki, jaki sobie założyliśmy. To jest najważniejsze. Inni też nie grają, ale ja się nie obrażam i oni się nie obrażają. Musimy iść w tym samym kierunku, jest trening, gdzie możesz pokazać, że powinieneś grać. Szatnia od tego nie jest, boisko – tak i ja to będę robił. Mamy ogromną rywalizację i moją rolą jest naciskanie – muszę być w formie i wtedy, gdy reszta widzi, że w niej jestem, to też będą zyskiwać na swojej. Powstanie takie domino.

Myślę, że dajesz dobre zmiany.

Tak, jestem z nich zadowolony. Dobrze czułem się fizycznie i było okej. Mam nadzieję, że przyjdzie taki moment, kiedy będę w pierwszym składzie i będę musiał swoją rolę wykonać od początku, ale tak samo muszę ją spełniać przez pięć czy 15 minut. Każdy pełni jakąś funkcję – czterech jest od noszenia pianina, a jeden na nim gra.

Trener poświęca dużo uwagi rezerwowym?

Przede wszystkim zawsze powtarzam chłopakom, gdy gratuluję im zwycięstwa: „pamiętajcie, są chłopacy, którzy siedzieli na ławce i tacy, którzy w ogóle nie byli w osiemnastce.„Wszyscy o tym wiedzą i widać w szatni, jak jeden szanuje drugiego. Nie mówię, że zawierane są super przyjaźnie, ale mamy taką atmosferę, że wiem, że gdy wezmę telefon i do kogoś zadzwonię, to mogę na niego liczyć. Już było wiele takich zdarzeń, że pomagaliśmy sobie w sytuacjach niezwiązanych z futbolem.

Nowak to najlepszy motywator z jakim pracowałeś? Bartłomiej Pawłowski powiedział mi, że dla niego Nowak jest jednym z lepszych..

Ma coś takiego, że jesteśmy dobrze przygotowani do meczu, ale czy najlepszym – nie wiem. To też jest inaczej, gdy ja nie gram, pewne słowa trener kieruje do jedenastki. Trener Tarasiewicz był super motywatorem, trener Pawłowski i tak samo jest nim trener Nowak. Również Nawałka. Oni mają to w sobie.

Wszyscy chwalą Tarasiewicza, ostatnio Adam Frączczak, a nie może zagrzać miejsca w Ekstraklasie.

Wiesz co, to jest bardzo charakterny trener z ogromnym potencjałem i bardzo dobrym warsztatem. Zna się na piłce, ale jedną rzez muszę podkreślić – jest fantastycznym człowiekiem. Nigdy cię nie okłamie, nigdy nie okłamał żadnego piłkarza. Jest szczery, może to się komuś nie podobać, ale trzeba to szanować. Trochę jak z Mourinho – odchodził z Interu to Materazzi płakał, a zagrał pół minuty u niego. Tak samo z Tarasiewiczem, jak on odchodził, to nawet niegrający zawodnicy byli załamani. Żałuję, że to się tak ułożyło, bo jego planem było mistrzostwo ze Śląskiem w 2012 roku. Jak przychodziłem to tak mówił i tak się stało, tyle że bez niego. Trener Lenczyk też robił niesamowitą robotę i będę z uśmiechem na twarzy go wspominał. Jednak 80-90 procent piłkarzy ściągnął Tarasiewicz. Celeban, Madej, Pawelec, ja, Kaźmierczak, Sobota, Kelemen, Fojut. Wszyscy powinni o tym pamiętać.

Kończąc – wiesz jak sobie strzelili organizatorzy El Clasico w stopę?

Dawaj.

Leszek Milewski wspomniał o tym na Twitterze: Piast i Korona też grają o tej porze.

(śmiech) Dobre! Wiesz co ci powiem, wszyscy gadają na ekstraklasę, a jak tylko jest przerwa, to się nie mogą doczekać. Tylko, żeby ona wróciła. Myślę, że jest coraz więcej kibiców, dziennikarzy, obserwatorów, którzy pokazują, co jest dobre w naszej lidze, a nie, że wszystko jest be. To fajna liga, dobry produkt, dobrze zarządzany i poziom sportowy, małymi krokami, ale idzie do przodu.

Powiedziałeś na początku, że znasz wynik klasyku. To ile będzie?

3:1 dla Barcelony.

Rozmawiał Paweł Paczul

ZAREJESTRUJ SIĘ NA BETSSON.COM I OGLĄDAJ EL CLASICO ZA DARMO! 

Najnowsze

Weszło

Polecane

Jonah Lomu. Wybryk natury, który odmienił rugby

redakcja
3
Jonah Lomu. Wybryk natury, który odmienił rugby
Ekstraklasa

Adrian Siemieniec: Pracowałem za 500 złotych. Ale za darmo też bym to robił [WYWIAD]

31
Adrian Siemieniec: Pracowałem za 500 złotych. Ale za darmo też bym to robił [WYWIAD]
Ekstraklasa

Pracoholizm, zaufanie Papszuna, bójka z kierownikiem. Goncalo Feio w Rakowie

Szymon Janczyk
19
Pracoholizm, zaufanie Papszuna, bójka z kierownikiem. Goncalo Feio w Rakowie

Komentarze

0 komentarzy

Loading...