Reklama

E-sport zatacza coraz szersze kręgi. PSG również stawia na wirtualne sukcesy

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

21 października 2016, 13:56 • 2 min czytania 0 komentarzy

Na początku wydawało nam się to co najwyżej sympatyczną ciekawostką, ale od jakiegoś czasu trzeba to nazywać wprost: e-sport nie jest już tylko zabawą dla zafiksowanych na punkcie gier komputerowych gości, a konkretnym biznesem, w który inwestują najpoważniejsi gracze na rynku. Teraz do zabawy włączyło się PSG, a rozmach z jakim paryżanie to zrobili musi imponować.

E-sport zatacza coraz szersze kręgi. PSG również stawia na wirtualne sukcesy

Nie wydaje nam się, by komukolwiek był jeszcze obcy termin e-sportu, ale dla porządku wyjaśnijmy: to po prostu sport elektroniczny, taka sama forma rywalizacji, ale zamiast stroju sportowego i boiska – słuchawki i monitor. Ot, niby zwykłe granie, ale jednak na trochę poważniejszym poziomie niż wieczorne spotkanie z kumplami przy piwie i konsoli.

Mądre głowy szybko zwietrzyły więc interes uznając, że skoro cały świat angażuje się w taką zabawę, to warto na tym zarobić. W ten sposób kolejne kluby, krok po kroku, inwestują w e-sport. W jaki sposób? Ano na przykład podpisując kontrakty z graczami i wystawiając ich na turnieje pod logiem klubu piłkarskiego.

PSG dołączyło do tego grona ściągając pod swoje skrzydła między innymi niejakiego Augusta Rosenmeiera, dwukrotnego mistrza świata w FIFĘ, Lucasa Cuilleriera oraz Borę Kima – czołowego gracza League of Legends. Ostatni z nich będzie miał najwięcej obowiązków – nie dość, że ma za zadanie złożyć swoją drużynę, która będzie reprezentowała paryżan na arenie światowej, to jeszcze będzie opiekował się graczami FIFA.

By uzmysłowić sobie jak poważnie traktowana jest przez Francuzów ta sekcja, wystarczy spojrzeć na sposób w jaki poinformowali świat o zagarnięciu czołowych graczy do siebie. Żaden tam drobny wpis na stronie czy wzmianka w którymś z artykułów – po prostu oficjalna prezentacja i okolicznościowe wideo. Zupełnie tak jak gdyby pozyskali właśnie nie gwiazdy świata wirtualnego, a tego rzeczywistego. Nie Rosenmeiera, Cuilleriera i Kima, a, dajmy na to, Messiego, Dybalę i Hazarda.

Reklama

Najnowsze

Francja

Komentarze

0 komentarzy

Loading...