Reklama

Leczenie kanałowe, shar pei i wulkan – wnioski po meczu Legii

redakcja

Autor:redakcja

28 września 2016, 11:23 • 3 min czytania 0 komentarzy

„Musimy wyciągnąć wnioski” to jeden z naszych ulubionych piłkarskich frazesów. Słyszymy go jakieś 50 razy na kwartał, ale niezwykle rzadko widzimy, jak polscy piłkarze wprowadzają to w życie. Zanim (i o ile) Legia zrobi to na boisku, my postanowiliśmy ułatwić nieco sprawę zespołowi ze stolicy i wypisaliśmy pięć najważniejszych spostrzeżeń po meczu ze Sportingiem.

Leczenie kanałowe, shar pei i wulkan – wnioski po meczu Legii

1. Da się nie narobić w spodnie przed wyjściem na murawę

Pamiętacie mecz z Borussią? Wypadałoby, bo minęły od niego zaledwie dwa tygodnie. Legia wyszła na Niemców spięta jak plandeka na żuku. Zero polotu, zero ambicji, zero utrzymania się przy piłce i zero walki. Wydawało się, że hymn Ligi Mistrzów paraliżuje legionistów. Natomiast wczoraj momentalnie dostrzegliśmy odwagę. Można skutecznie bronić się w Champions League? Można atakować lub chociaż podejmować próby ataków? Tak. I Legia tak zaczęła. Odważnie, bez wielkich kompleksów i ze spodenkami na normalnej wysokości, ale nie z kroczem do kolan, jak w pantalonach Kuby Koseckiego. Czyli – brzydko mówiąc – bez sraki.

2. Stałe fragmenty? Tu potrzebne jest leczenie kanałowe

Gdybyśmy mieli wymienić szereg wad prowadzenia Legii przez Hasiego, stałe fragmenty w defensywie podalibyśmy na początku. Kiedyś Paweł Zarzeczny napisał felieton o udręce ludzi inteligentnych. Pisał w nim o tym, że mądrale o wielu rzeczach wiedzą wcześniej. W takim razie czujemy się, jakbyśmy mieli po 180 IQ, bo przed bramkami z rzutów rożnych doskonale wiedzieliśmy, że one padną. Co rzut rożny, to myśl o golu. I gol. Bramka Bryana Ruiza to kolejny znaczek do klasera. Nic nadzwyczajnego, zwykłe wzbogacenie kolekcji. To problem głęboko zakorzeniony. Nie da się poprawić przez trzy dni czegoś, co zostało absolutnie zaniedbane przez trzy miesiące. Nie wystarczy tu jedna wizyta u stomatologa, potrzebne jest leczenie kanałowe.

Reklama

3. Gdyby Moulin był psem, to byłby…

Gdy Moulin przyjechał do Polski, rzucił niesamowite stwierdzenie: „nazywano mnie małym pitbullem”. Później w debiutanckim meczu rzucił też kilka świetnych piłek. I finito. Od spotkania z Jagiellonią zaczął się staczać. Wiecie, jak biznesmen, któremu coś nie wyszło, zamiast żyć zaczyna wegetować i po latach znajduje się pod budką z piwem w Wilkowyjach. Moulin grał z meczu na mecz coraz gorzej. Człapał. A wczoraj przebił nie tylko siebie, a też kolegów, gorszy na boisku był od niego tylko Langil. Pitbull? Jeśli porównywać do psa, to raczej shar pei. To chyba najbardziej leniwe i powolne psy świata. Wyguglujcie sobie, jeśli nie znacie. Na wikipedii napisali o nim: „nie podlega próbom pracy”. Tak, shar pei zdecydowanie pasuje.

4. Arkadiusz Malarz jest z top class

Od początku sezonu Malarz ratuje Legii tyłek. Awans z Trenczynem? Jego zasługa. Z Dundalk? W dużej mierze też. Tylko (jakkolwiek to brzmi) 12 bramek straconych w lidze? Też jego, bo bez Malarza byłoby ich dwa razy więcej. A wczoraj bramkarz Legii wykazał się dwoma czy trzema klasowymi interwencjami. Takimi, po których pytasz się: jak?! Najefektowniejsza była zdecydowanie ta po strzale Adriena. Przy rzutach rożnych też dobrze, bo zawodnicy z pola czuli się wtedy jak dzieci we mgle, więc całe szczęście, że Arek gdy mógł, to wyszedł i wypiąstkował piłkę. To jedyny piłkarz Legii, który faktycznie prezentował poziom Ligi Mistrzów.

Reklama

5. Najlepsze co mają Langil i Aleksandrow? Fortepian i żonę

Może się powtarzamy, bo ta dwójka po wpisaniu w wyszukiwarkę „weszło” obok swojego nazwiska, raczej nie znalazłaby laurek pod swoim adresem. Natomiast „WULKAN Z MARTYNIKI” (pseudo sugerujące, że mamy do czynienia z kozakiem, a tymczasem okazuje się, że to jakby kota nazwać „Burek”) zagrał wczoraj najgorzej, jak tylko da się zagrać w galaktyce drogi mlecznej. Gość umie tylko biegać, w dodatku – w jedną stronę. Natomiast „bułgarski Cristiano Ronaldo” w Warszawie wzbogacił jedynie ulice, bo przywiózł ze sobą piękną żonę. Legię tylko oskubał. Nie dał nic w zamian. No, w sumie to zmianę Langilowi.

fot. FotoPyK

Najnowsze

Piłka nożna

Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Szymon Piórek
2
Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Liga Mistrzów

Komentarze

0 komentarzy

Loading...