Reklama

Legia jak kadra, którą rządzili ludzie z ambicjami, ale bez wiedzy

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

20 września 2016, 08:41 • 12 min czytania 0 komentarzy

Po tym, co widzę, jak od trzech miesięcy gra Legia, to wierzę, że Hasi na robocie zna się słabo. Jednocześnie odnoszę wrażenie, że uczyniono z niego kozła ofiarnego, rzucono go na stos rozwścieczonym tłumom. Wszyscy się na nim wyżyli. W ten sposób odwrócono uwagę od innych problemów. Czy można mieć pretensje do Hasiego, że ktoś dał mu robotę i jeszcze zaproponował bardzo dobre pieniądze? Czy można mieć do niego pretensje, że teraz chce wyegzekwować warunki tej umowy? Czy ktoś podpisującym kontrakt przystawiał pistolet do głowy. Ktoś tę nominację firmował swoją twarzą, swoim autorytetem – komentuje w Przeglądzie Sportowym Dariusz Dziekanowski.

Legia jak kadra, którą rządzili ludzie z ambicjami, ale bez wiedzy

FAKT

A więc, stało się. Legia musi sprzątać po Hasim.

Besnik Hasi zostawia za sobą spaloną ziemię. Kompletnie zdołowaną szatnię, zawodników mających dość zmian i ciągłego mieszania. W trzy miesiące doszczętnie rozwalił drużynę, która niedawno świętowała mistrzostwo i Puchar Polski. (…) Teraz trzeba posprzątać po nim, a mają to zrobić Jacek Magiera i Aleksandar Vuković. Rozważano innych trenerów, ale uznano, że czas postawić na swoich. Na tej decyzji Legia może tylko wygrać. Wychować sobie trenerów na lata, choć lepiej nie szarżować z tym stwierdzeniem, bo taki miał być Hasi, a nie doczekał nawet końca lata. Wszystko wskazuje na to, że właścicielom Legii uda się przekonać Magierę do podjęcia wyzwania.

f1

Reklama

Cyrk na zakończenie pracy Albańczyka. O, to jest dobre.

Po porażce z Zagłębiem Besnik Hasi wszedł do szatni. – W poniedziałek macie wolne, widzimy się na treningu we wtorek – oznajmił i chciał iść na konferencję prasową. Ochrona go jednak nie wypuściła. Wściekły złapał za telefon, zaczął dzwonić, w końcu dostał pozwolenie, choć już nie był trenerem Legii. Cyrk rozpoczął się wcześniej, bo przed spotkaniem. Pierwszy raz za życia zawodników trener nie podał składu na odprawie. Podał go dopiero wtedy, kiedy musiał. Maciej Dąbrowski był przekonany, że wystąpi w podstawowym składzie – trafił na trybun. Waleri Kazaiszwili miał być w kadrze meczowej, ale nie zobaczył swojego nazwiska. Wściekł się, zamówił taksówkę i pojechał do domu.

Z mniejszych rzeczy:
– Wejście smoka Viniciusa dało Arce wygraną
– Igor Angulo i David Ledecky to siła Górnika Zabrze
– Bruk-Bet, mimo że z wioski, pokazuje moc

Nie możemy tak grać w piłkę – mówi Kazimierz Moskal.

Dwie porażki z rzędu i styl, w jakim piłkarze Pogoni zagrali w spotkaniach z Lechem i Wisłą Płock mocno zdenerwowały trenera Kazimierza Moskala. (…) – Czas sobie odpowiedzieć na jedno pytanie. Co my chcemy w życiu robić? Jeśli chcemy grać w piłkę, to nie tak powinno to wyglądać. Jestem rozgoryczony zarówno przebiegiem, jak i wynikiem spotkania w Płocku – przyznał szkoleniowiec Pogoni.

f2

Reklama

Przyjaciele zagrają przeciw sobie. Przed nami starcie Piszczka z Błaszczykowskim.

Przez lata Piszczek i Błaszczykowski stanowili o silne prawej strony Borussii Dortmund i reprezentacji Polski. Zdecydowanie częściej niż przeciwko sobie, grali ze sobą. W całej karierze, rywalizowali zaledwie pięciokrotnie – w ekstraklasie, gdy Błaszczykowski grał w Wiśle Kraków, a Piszczek w Zagłębiu – i w Bundeslidze, gdy Kuba występował w Dortmundzie, a jego przyjaciel w Herthcie. Ostatni raz do takiego starcia doszło aż sześć i pół roku temu.

GAZETA WYBORCZA

gw

Magiera blisko Legii.

O godzinie 15 spotkanie z tymczasowym szkoleniowcem, o 16 trening. Poniedziałek miał być dla mistrzów Polski dniem wolnym, ale po porażce 2:3 z Zagłębiem Lubin plany zespołu zostały zmienione. W poniedziałek zajęcia z legionistami poprowadził dotychczasowy asystent Albańczyka Aleksandar Vuković, pomagał mu opiekun młodzieży grającej w Centralnej Lidze Juniorów Piotr Kobierecki. Hasi pojawił się w klubie, by porozmawiać z zarządem o warunkach rozwiązania kontraktu. Wielu możliwości w tym przypadku jednak nie widać. (…) Funkcję trenera mistrzów Polski pełnić będzie Vuković. Serb jest jednak tylko opcją tymczasową. Były zawodnik Legii nie ma wymaganej do samodzielnej pracy w ekstraklasie licencji UEFA Pro. 37-latek robi na razie kursy na niższą rangą licencję UEFA A. Dzięki temu PZPN może udzielić mu warunkowego pozwolenia na prowadzenie zespołu w dwóch meczach. Prawdopodobnie Vuković poprowadzi legionistów w piątkowym meczu przeciwko Wiśle w Krakowie (godz. 20.30). Za tydzień w Lizbonie, w drugiej kolejce Ligi Mistrzów, zespołem będzie kierował już nowy szkoleniowiec. Wszystko wskazuje na to, że będzie nim Magiera. Pracujący obecnie w pierwszoligowym Zagłębiu Sosnowiec były piłkarz Legii spotkał się w poniedziałek z prezesem śląskiego klubu i rozmawiał o swojej przyszłości. – Nikt trenera Magiery do Legii siłą nie wypycha. Ale wiemy, że z nią rozmawia, decyzja należy do niego – powiedział nam Marcin Jaroszewski, prezes Zagłębia. W Sosnowcu problemów ze zmianą pracodawcy Magierze robić nie będą. Legia to dla obecnego lidera pierwszej ligi klub partnerski.

Błaszczykowski vs. Piszczek. Dwaj przyjaciele z boiska.

Thomas Tuchel nie mógł znaleźć lepszego momentu, by ujawnić szczegóły transferu Błaszczykowskiego do Wolfsburga. Kiedy po wypożyczeniu do Fiorentiny i udanym Euro 2016 Kuba wrócił do Dortmundu, trener zaproponował mu przesunięcie ze skrzydła na prawą obronę. Nie była to propozycja szokująca, we Francji Błaszczykowski pokazał, że jest piłkarzem zdyscyplinowanym i odpowiedzialnym. W meczach kadry błysnął nie tylko dwoma golami wbitymi Ukrainie i Szwajcarii, ale też dobrą i ofiarną grą w tyłach. Tuchel chciał to wykorzystać w Borussii, ale wtedy Kuba musiałby rywalizować o miejsce w składzie z Piszczkiem. Tego nie chciał, są przecież przyjaciółmi, dlatego odszedł do Wolfsburga za 5 mln euro. Błaszczykowski spędził w Dortmundzie dziewięć lat, latem 2007 roku przeszedł do Borussii z Wisły Kraków za 4 mln euro. W 253 meczach strzelił 32 gole, zdobył dwa tytuły mistrza Niemiec, Puchar Niemiec, zagrał w finale Champions League. I został legendą klubu. Kibice go uwielbiali, co nie zmieniło faktu, że gdy latem 2015 Jürgena Kloppa zastąpił Tuchel, uznał, że Kuby nie potrzebuje. Polak grał sezon w Fiorentinie, ale stracił miejsce w składzie i włoski klub nie zdecydował się go wykupić. W ten sposób wrócił do Dortmundu.

SUPER EXPRESS

Sporo materiałów na dwóch stronach, większość dotyczy mistrza Polski. Ten najważniejszy to deklaracja Janusza Wójcika, że zrobiłbym w Legii porządek. Kamień z serca.

se

– Złapałbym piłkarzy za łby! Pod moimi rządami walczyliby o mistrzostwo Polski! – twierdzi „Wujo”. (…) – Jestem gotowy pomóc Legii – mówi „Super Expressowi”. – Dla trenera z Warszawy, mającego ten klub w sercu, to obowiązek. Trzeba Legię ratować, ten okręt tonie, a woda jest już przy nosie. Po co szukać nie wiadomo kogo za granicą, jak kilka ulic od Łazienkowskiej mieszka doświadczony trener gotowy do pracy? We wrześniu 2012 roku Wójcik został ukarany czteroletnią dyskwalifikacją w związku z aferą korupcyjną. Teraz chce wrócić do pracy. – W tym miesiącu mam odzyskać licencję. Dla mnie możliwości są dwie: albo Legia, albo wyjazd za granicę. Gdybym został jej trenerem, zacząłbym od trzęsienia ziemi w szatni. Zostaliby ci, którzy naprawdę chcą grać i walczyć o mistrzostwo. Reszta nie miałaby prawa pokazywać mi się na oczy – podkreśla „Wujo”, który krytykuje kandydaturę Jacka Magiery. – Chcą chłopaka wrzucić do basenu, w którym grasują rekiny ludojady.

Tymczasem Probierz po Hasim sprzątać nie chce.

Pana teoria o tym, że polscy trenerzy nie są gorsi od tych z zagranicy, sprawdziła się w stu procentach. Albańczyk Besnik Hasi skompromitował się, prowadząc Legię.
– Nie chcę być monotematyczny, ale wiele razy mówiłem, że nie mamy się czego wstydzić. Wystarczy spojrzeć, jakie mamy środki i w jakich warunkach pracujemy. Przed nami nikt nie rozkłada dywanów, jak przed przybyszami z zagranicy, bo oni niby z założenia są już lepsi.

(…)

Obejmując Legię, miałby pan okazję, by zadać kłam twierdzeniom, że Michał Probierz nadaje się tylko do Jagiellonii.
– Nie zgadzam się z tą opinią. Wszędzie gdzie pracowałem, wykonałem porządną robotę. Z Widzewa musiałem odejść po zmianach właścicielskich. I proszę spojrzeć, gdzie jest teraz ten klub i pan Cacek, który mnie zwolnił. Podobnie rzecz się ma z Wisłą i panem Cupiałem. W Lechii natomiast chciano kogoś innego i potrafię to zrozumieć, ale od czasu mojego odejścia, z tą drużyną pracowało już bodaj pięciu trenerów. Dlatego patrząc w przeszłość, nie mam sobie nic do zarzucenia.

Jest też o tym, że Aleksandar Vuković już naprawia Legię, a za moment pomóc mu może Jacek Magiera.

se2

Wielka bitwa przyjaciół. Tekst o dzisiejszej rywalizacji również w Superaku.

W życiu prywatnym wielcy przyjaciele, na boisku przez wiele lat – świetnie uzupełniający się partnerzy. Dziś jednak Jakub Błaszczykowski (31 l., Wolfsburg) i Łukasz Piszczek (31 l., Dortmund) na 90 minut staną się zaciekłymi rywalami. Spotkanie w Wolfsburgu wyrasta na hit czwartej kolejki Bundesligi. Tym bardziej interesujący dla polskich kibiców, że kluczowe role w obu zespołach odgrywają Błaszczykowski i Piszczek. – Żałuję tylko, że nie będą grali na tej samej stronie, ale i tak ich rywalizacja dodaje temu meczowi smaczku – mówi „Super Expressowi” Radosław Gilewicz (45 l.), były piłkarz klubów Bundesligi (VfB Stuttgart i Karlsruher). – Na Łukasza będzie pewnie grał Draxler, co będzie bardzo interesujące. Śmiało jednak można nazwać to starcie „polskim”. Kuba i Łukasz to przyjaciele, darzą się ogromnym szacunkiem, ale na boisku nie będzie sentymentów.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Na ratunek Legii – Jacek Magiera.

ps

Legioniści posprzątają po Hasim. Więcej m.in. o dylemacie Magiery.

Plan był następujący. Magiera zbiera doświadczenie przez dwa lata w Zagłębiu Sosnowiec, awansuje z nim do ekstraklasy i jeśli przy Łazienkowskiej uznają, że jest gotowy, próbuje sił w Warszawie. Niewypał z Hasim szybko te założenia zweryfikował. Władze klubu uznały, że najlepszy do ugaszenia pożaru będzie człowiek, który spędził w nim pół piłkarskiego życia, zna go od podszewki, wygrywał z nim trofea, przechodził kolejne szczeble trenerskiego fachu. I nie oszukujmy się, ważny był także wątek finansowy. Legii nie było stać na ryzykowanie kolejnej wysokiej pensji zagranicznego szkoleniowca, bo przecież gwarancji powodzenia by nie było. Na razie Magiera przebywa w Sosnowcu, poprowadził poniedziałkowy trening, spotkał się z prezesem Marcinem Jaroszewskim, załatwia też swoje sprawy. Ma usiąść na ławce jeszcze drużynę w meczu z Olimpią Grudziądz, choć w tym przypadku sytuacja jest dynamiczna. Weekend spędził w stolicy, gdzie z kolei doszło do rozmów z Bogusławem Leśnodorskim. Panowie dyskutowali o szczegółach. Nie była to łatwa rozmowa, bo Magiera (prowadził rezerwy) rozstał się z Legią w niezbyt przyjemnych okolicznościach.

ps2

W Warszawie nadszedł też czas ponoszenia konsekwencji.

Podpisując kontrakt z Besnikiem Hasim zawarto w nim zapis, że w momencie rozwiązania go, Legia będzie musiała wypłacić trenerowi odszkodowanie. Albańczyk miał pracować przy Łazienkowskiej długo, w najczarniejszych snach nie spodziewano się, że rozstanie nastąpi tak szybko. I mistrzowie Polski mają ogromny problem. Wprawdzie wspomniana kwota nie jest równowartością pieniędzy, które zarobiłby pracując do czerwca 2018, ale i tak znacząca, bo przekraczająca milion euro. Władze stołecznego klubu będą próbowały negocjować, ale ewentualna obniżka odprawy będzie uzależniona od jego widzimisię. Trzeba także pamiętać o jego sztabie, czyli trzech osobach, ich także obowiązują umowy i trzeba im płacić. Łącznie odejście Hasiego może kosztować około 1,5 mln euro. Chyba, że zgodzi się na obniżkę. Kibice domagają się wyciągnięcia konsekwencji wobec osób, które stoją za zatrudnieniem Hasiego. Na początku pracy Albańczyka całą odpowiedzialność na siebie wziął dyrektor sportowy Michał Żewłakow. – Będę bohaterem albo klaunem – powiedział wówczas dodając, że jeśli trzeba będzie, odpowie głową. Wskazał kandydaturę byłego kolegi z Anderlechtu Bruksela, który właśnie stracił pracę w tym klubie, ale decyzję podejmował zarząd klubu.

W Lechii Chorwat jest nie do ruszenia. Czyli Mario Maloca.

Choć pojęcie „pewniak” w słowniku Piotra Nowaka nie istnieje, to z pewnością Maloča należy do tych piłkarzy, od których trener Lechii zaczyna ustalanie składu. Nowak, odkąd pracuje w Gdańsku, na Chorwacie jeszcze się nie zawiódł. Mianował go szefem całej defensywy i to niezależnie od tego, czy Lechia gra trójką, czy czwórką z tyłu. O tym jak mocną pozycję ma w Lechii Nowaka Maloča, świadczą liczby. 52-letni trener prowadził biało-zielonych w 25 meczach ekstraklasy, a Chorwat zagrał w 24. Ze składu wypadł tylko na chwilę – w 33. kolejce poprzedniego sezonu pauzował w Gliwicach. Lechia przegrała to spotkanie 0:3. A jeszcze na początku poprzedniego sezonu chorwacki obrońca był symbolem bezradności Lechii. Kolejny trenerzy gdańszczan (Jerzy Brzęczek, Thomas von Heesen, Dawid Banaczek) wprawdzie stawiali na niego, ale u żadnego nie miał takich notowań jak u obecnego szkoleniowca. Dopiero Nowak zauważył u niego cechy przywódcze, które sprawiły, że 26-latek zaczął umiejętnie dyrygować obroną.

ps4

Mączyński wierzy w koniec kłopotów. Czas po Euro był dla niego dość trudny.

Potem dla piłkarza zaczął się gorszy okres. Przede wszystkim nie wypalił transfer do zagranicznego klubu, a prowadzone były negocjacje w sprawie przejścia do Olympique Marsylia i Chievo Werona. Z kolei Wisła pogrążyła się w kryzysie sportowym i organizacyjnym. Mączyński znowu miał problemy z kolanem i żeby grać, musiał zażywać środki przeciwbólowe. To odbiło się na formie. Trener Nawałka pominął go w powołaniach na mecz eliminacji mistrzostw świata z Kazachstanem, jako jedynego piłkarza z podstawowego składu na EURO. Decyzja ta była zrozumiała, bo trudno stawiać na zawodnika z drużyny, która przegrywa mecz za meczem i zajmuje ostatnie miejsce w tabeli. Mączyński ma nadzieję, że to, co najgorsze jest już za nim. Podstawą do optymizmu był wygrany w dramatycznych okolicznościach piątkowy mecz z Piastem (1:0). Wisła pokazała w nim niezły futbol, a on zaliczył bodaj najlepszy występ w tym sezonie.

ps5

Legia jak stuningowany gruchot – Dariusz Dziekanowski w ostrym felietonie.

A jeszcze kilka dni temu w mediach widziałem zapewnienia szefów klubu, że nie ma mowy o żadnej dymisji, że weryfikacja pracy nastąpi najwcześniej zimą. Szybko ta zima nastała. Z dnia na dzień okazało się, że jednak facet nie zna się na piłce. Co chwila wychodzą informacje, że źle traktował piłkarzy, nie potrafił się z nimi dogadać. Okazuje się, że nie dogadywał się nie tylko z piłkarzami, ale też z pracownikami klubu, że był arogancki, wyniosły, niedostępny. No, generalnie zraził do siebie wszystkich. Za kilka dni pewnie poskarży się na niego nawet listonosz i pracownicy firm kurierskich, którzy wpadają na Łazienkowską na kilkadziesiąt sekund. Nie bronię go, bynajmniej. Po tym, co widzę, jak od trzech miesięcy gra Legia, to wierzę, że Hasi na robocie zna się słabo. Jednocześnie odnoszę wrażenie, że uczyniono z niego kozła ofiarnego, rzucono go na stos rozwścieczonym tłumom. Wszyscy się na nim wyżyli. W ten sposób odwrócono uwagę od innych problemów. Czy można mieć pretensje do Hasiego, że ktoś dał mu robotę i jeszcze zaproponował bardzo dobre pieniądze? Czy można mieć do niego pretensje, że teraz chce wyegzekwować warunki tej umowy? Czy ktoś podpisującym kontrakt przystawiał pistolet do głowy. Ktoś tę nominację firmował swoją twarzą, swoim autorytetem. Zastanawiam się, ilu takich Hasich pracuje w klubie z Łazienkowskiej. Jeden ze współwłaścicieli klubu kaja się na Twitterze, przeprasza za popełniony błąd. Prezes Besnik… oj, przepraszam, Bogusław Leśnodorski zwalnia go używając tego samego narzędzia. Trochę przypomina mi to sytuację w reprezentacji Polski sprzed kilku lat, kiedy największą bolączką były kwestie organizacyjne, mnóstwo niedomówień i niepotrzebnych tarć o rzeczy oczywiste. Bo rządzili nią ludzie, którzy mieli swoje ambicje, ale żadnej wiedzy.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...