Zjazd Lorda trwa w najlepsze. Czas na angielską Championship

Długo, bardzo długo zanosiło się na ten moment. Z każdym rokiem byliśmy coraz bardziej zdziwieni, nie potrafiliśmy logicznie uzasadnić takiego stanu rzeczy. Aż w końcu trach – stało się. Mądre piłkarskie głowy w końcu zauważyły, że wartość piłkarska Nicklasa Bendtnera jest raczej ujemna i wydaje się, że Duńczyk już nigdy nie nabierze nikogo poważnego na swoje okazałe CV. Sympatyczny Lord właśnie zakończył bezowocną tułaczkę po klubach z czołówki i podpisał umowę z ekipą z zaplecza Premier League – Nottingham Forest.

Najpierw był Arsenal. Potem trzy wypożyczenia – dwa zrozumiałe (Birmingham oraz Sunderland) i jedno podejrzane (Juventus). Kolejno VfL Wolfsburg, czyli – jakkolwiek spojrzeć – również czołowy klub w swojej lidze. Gdy jednak umowa wiążąca Nicklasa z Wilkami wygasła, napastnik długo nie mógł znaleźć swojego miejsca na ziemi. Aż w końcu nad piłkarzem zlitowało się Nottingham i przygarnęło go do siebie.

Jest to zjazd do bazy spektakularny – co do tego nie ma jakichkolwiek wątpliwości. Zresztą – wystarczy rzucić okiem na jego minę podczas konferencji prasowej. Coś w stylu „Co ja tutaj robię?”.

W sumie to jesteśmy ciekawi – czy to Bendtner jest taki nędzny, że jego piłkarski upadek jest naturalną koleją rzeczy, czy naprawdę miał potencjał, który roztrownił po prostu przez swoje lenistwo. I być może chcielibyśmy nawet myśleć, że gdy zamiast z Chelsea czy United zacznie mierzyć się z Huddersfield lub Preston, to fala otrzeźwienia przyjdzie, ale po chwili przypominamy sobie, że to przecież Bendtner. Kompletny stan umysłu. Może nawet nie zdziwimy się jak rąbnie parę goli, bo przecież coś tam ten chłopak potrafi, ale zaraz ruszy w kluby, pachnie fotkę na golasa i czar pryśnie. Zjazd trwa i w sumie Bendtnera na boiskach Ekstraklasy wkrótce się spodziewamy.