Reklama

Rządy Besnika Hasiego – ten scenariusz już chyba przerabialiśmy…

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

21 sierpnia 2016, 14:16 • 4 min czytania 0 komentarzy

Skądś już to znamy. Może i trener z dość trzeźwym spojrzeniem, który nie owija w bawełnę i nie nadskakuje piłkarzom, ale jednak zmierzający do… samozagłady? Był taki człowiek. Nazywał się Thomas Von Heesen. Pierwsze, co powiedział zawodnikom Lechii Gdańsk – „wstydzę się, że was trenuję”. Jest już mglistym wspomnieniem.

Pod wieloma względami Besnik Hasi, szkoleniowiec warszawskiej Legii, podąża jego śladami. Po pierwsze – nie pierdoli się w tańcu. Po drugie – nie ma wyników. OK, Legia zagra w Lidze Mistrzów, ale będzie to efekt szczęśliwego losowania, a nie formy. O grze prowadzonej przez niego drużyny nie da się powiedzieć niczego dobrego.

Rządy Besnika Hasiego – ten scenariusz już chyba przerabialiśmy…

Stanisław Czerczesow był twardy, ale piłkarze się go bali i go jednocześnie szanowali. Hasi swoich zawodników po prostu maksymalnie irytuje, nie zdołał wyrobić sobie jakiegokolwiek autorytetu. Naszym zdaniem wkroczył na drogę jednokierunkową, zdecydował się na rządy czysto autorytarne, co oznacza, że zimą albo nie będzie jego, albo nie będzie kilku zawodników. Wszystko zależeć będzie od władz klubu. Wiadomo, że na razie dają trenerowi duży kredyt zaufania i planują spełniać jego personalne zachcianki (czyli pozbywać się piłkarzy, których on nie chce mieć w drużynie). Pytanie, co będzie, gdy cierpliwość zostanie wystawiona na cięższą próbę, poprzez słabe wyniki (czytaj: jeszcze słabsze). Ktoś wtedy może pomyśleć: – Jakim cudem ci sami zawodnicy pod wodzą Czerczesowa prezentowali się dużo lepiej?

I będzie to pytanie całkiem zasadne.

Po wczorajszym meczu z Arką, kolejnym już kompromitującym, Hasi znowu wygłosił kilka dziwnych myśli. Zaczął ostro (cytaty za legia.net): – Nie każdy z naszych zawodników chciał wygrać. Pytanie czy oni dalej chcą zwyciężać i grać dla Legii. Lewa strona obrony była bulwarem – każdy zawodnik Arki mógł tam wbiec, a piłka krążyła tam bardzo swobodnie. Wszyscy widzieli jak traciliśmy gole i jakie marnowaliśmy szanse. Nasza drużyna nie walczyła w pełni. Teraz musimy być gotowi na rewanż z Dundalk. Przykre, że krytyka spadnie na cały zespół, a nie na poszczególnych zawodników.

I chwilę później: – Nie będę krytykował zawodników personalnie. Piłkarze są na tyle inteligentni, że domyślą się o kogo chodzi.

Reklama

No to naprawdę przykre, że krytyka spadnie na cały zespół, ale jednocześnie trener Hasi nie wskaże konkretnie na kogo powinna spaść, bo „nie będzie krytykował personalnie”. Nam się zdaje, że gdyby szkoleniowiec powiedział wprost, kto mu nie pasuje, to szansa na to, że nie oberwą niewinni byłaby znacznie większa. Ponadto zastanowilibyśmy się na jego miejscu, czy jeśli po większości meczów powtarza, że „drużyna nie walczyła w pełni”, to coś jest nie tak z drużyną, czy z nim samym.

Ale to w sumie mało istotne. Najgorsze jest to, co wypalił chwilę później: – Forma miała być w sierpniu i w Dublinie widzieliśmy chyba dobry mecz Legii.

Szanowny trenerze, w Dublinie widzieliśmy gówno, a nie mecz. W Dublinie widzieliśmy upokarzające, żenujące, fatalne, okropne, niedopuszczalne, nędzne, niesmaczne, uwłaczające spotkanie. Jeśli Hasi nazywa to „formą”, to znaczy, że skala jego wymagań jest na poziomie Gryfa Wejherowo, a nie Legii Warszawa. Ludziom pękały oczy od patrzenia, jak można kaleczyć futbol. Szanująca się drużyna jedzie do Irlandii i naprawdę jest w stanie oddać celny strzał w ciągu pierwszych 45 minut. Dla mistrzów Polski to jednak było za trudne. W piłkę swobodniej grali miejscowi półamatorzy.

Forma przyszła w sierpniu? Legia o formę się nawet nie otarła. W formie to była, gdy Czerczesow jechał z nią do Poznania, gdzie jego piłkarze miażdżyli Lecha grą pressingiem. To co obserwujemy teraz to poziom Fidżi z Igrzysk Olimpijskich. Hasi zamiast rzucać oskarżeniami na lewo i prawo, niech w końcu zrobi coś, co pozwoli go uznać za dobrego trenera. Na razie jeszcze nie dostarczył ani jednego argumentu, by go poważać.

Każdy piłkarz osobno gra gorzej niż w poprzednim sezonie.
Drużyna gra gorzej niż w poprzednim sezonie.
Nie widać chęci.
Nie widać taktyki.
Nie widać idei.
Nie widać „team spirit”.

Widać tylko trenera, który ujada. Wypisz wymaluj – Thomas Von Heesen.

Reklama

fot. FotoPyk

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...