Reklama

Pieniądze szczęścia nie dają. Mancini na wylocie z Interu

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

25 lipca 2016, 13:18 • 3 min czytania 0 komentarzy

Do klubu wpada bogaty prezes, który nie ma zbyt wielkiego pojęcia o piłce, ale wie jak trzepać kasiorę. Uważa więc, że skoro swoje ciężko zarobione pieniądze pakuje w drużynę, to powinien mieć też wpływ na jej kształt. Z tym nie zgadza się jednak trener, który widzi przyszłość zespołu zupełnie inaczej i chce, by z jego zdaniem się liczono – wszak to on koniec końców będzie odpowiadał za wyniki. Znacie to? Oczywiście, że tak. A w Mediolanie właśnie poznają.

Pieniądze szczęścia nie dają. Mancini na wylocie z Interu

Po latach zawirowań i perturbacji, stery trenerskie w Interze objął jakiś czas temu Roberto Mancini, czyli trener, który zna ten klub od podszewki. Kto jak nie on miał wprowadzić stabilizację i porządek? Włoch, wiążac się znów z klubem, wiedział też, że będzie miał spore pole manewru na rynku transferowym, bo po zmianach na górze otrzyma tyle forsy, ile będzie potrzeba, by Inter mógł powrócić do czasów świetności. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały zatem, że w końcu uda się uprzątnąć syf, jaki w klubie piętrzył się od pewnego czasu.

Mancini objął Inter w listopadzie 2014 roku i pierwszy sezon z nowym-starym zespołem ukończył na ósmym miejscu. Rok później było jeszcze lepiej, bo Nerazzurri znaleźli się tuż za podium, a przecież pierwsze punkty stracili dopiero w szóstej kolejce. Wyglądało na to, że coś w końcu drgnęło, że może uda się wyjść na prostą.

Nic z tego. Prawdopodobnie będzie trzeba budować od nowa.

Przed zbliżającym się rozgrywkami włoski szkoleniowiec chciał w pierwszej kolejności, by drużyna zyskała trochę doświadczenia. Jak to się jednak teraz ładnie mówi – jego wizja klubu nie była spójna z wizją prezentowaną przez pracodawców. Chińscy inwestorzy kierują się bowiem najprostszym tokiem rozumowania, który od dawna jest zmorą drużyn na każdej szerokości geograficznej – mają grać młodzi zawodnicy (żeby ich wypromować i sprzedać z przebitką), mają być ekstra wyniki, a my zdecydujemy kogo zakontraktujemy, a kogo olejemy. Trener ma tylko jakoś to poustawiać i sprawić, żeby wszystko działało.

Reklama

Na tę chwilę wygląda to tak:

– Włodarze chcą co najmniej trzeciego miejsca w najbliższym sezonie i wzmocnień w postaci młodych zawodników.

– Mancini twierdzi, że młokosami nic nie ugra i chce kilku starszych gości.

Oczekiwania obu stron ewidentnie się rozmijają, a włoskie media podają, że ich stanowiska mocno poróżniły się podczas tournée Interu w USA. Summa summarum sprawa ma więc stanąć na tym, że 51-latek jeszcze w tym tygodniu ma dostać zaproszenie do gabinetu prezesów i bynajmniej nie po to, by uciąć sobie miłą pogawędkę przy kawie.

Trochę tylko szkoda samych kibiców, którzy przez tyle lat byli rozpieszczani i przyzwyczajeni do normalności w działaniu, że teraz przeżywają niezły szok. Klub od paru lat tkwi po kolana w bagnie i za każdym razem, gdy wydaje się, że już za chwilę, już za momencik uda mu się wygrzebać, to znów natrafia na jakieś problemy. Nawet gdy udało się zorganizować to, co przez jakiś czas było głównym hamulcem rozwoju, czyli pieniądze, to i tak najbliższa przyszłość wcale nie musi rysować się w kolorowych barwach.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...