Reklama

Dlaczego w Chorzowie nikt nie zapłacze za Smagorowiczem?

redakcja

Autor:redakcja

14 lipca 2016, 19:22 • 5 min czytania 0 komentarzy

Słyszeliście, jak łupnęło? To kamień spadł z serca wielu kibiców Ruchu, gdy ogłoszono oficjalnie decyzję o dymisji Dariusza Smagorowicza z funkcji prezesa chorzowskiego klubu. „Niebiescy” mają nowe otwarcie zaliczyć już z Januszem Patermanem, szanowanym śląskim biznesmenem, na najważniejszym stanowisku. My jednak na odchodne postanowiliśmy panu Smagorowiczowi wystawić odpowiednią dla jego „zasług” laurkę. No bo właściwie dlaczego dziś wielu sympatyków chorzowskiego klubu otworzy chłodzącą się w lodówce flaszkę, trzymaną na specjalną okazję?

Bo był magikiem w świecie liczb

W kwietniu portal niebiescy.pl wyliczył, że zobowiązania finansowe Ruchu za Smagorowicza wzrosły z 5,7 miliona złotych do 34,3 miliona, a więc zwiększyły się o nieco ponad… 500%. Trzeba być prawdziwym magikiem, żeby doprowadzić do tak ogromnego skoku.

tabela_18mln_08-2źródło: niebiescy.pl

Wszyscy wiemy, w jakiej sytuacji ostatecznie rosnący dług postawił chorzowski Ruch. Jeszcze przed końcem rozgrywek jasnym stało się, że licencji nie będzie, jeżeli miasto nie pożyczy osiemnastu milionów na spłatę długu zewnętrznego. Wyłożyło, więc „Niebiescy” zaczynają nowy sezon w Ekstraklasie, ale i te zobowiązania koniec końców trzeba będzie uregulować.

Reklama

Bo zgubiła go krótkowzroczność

Ten punkt wiąże się niejako z poprzednim. Usiądźcie wygodnie, bo możecie zlecieć z krzeseł. I to mimo tego, że wywiad Izy Koprowiak, który zacytujemy, ma już ponad dwa lata.

– Bardzo dziękuję Komisji Licencyjnej za wynalazek, ograniczający wydatki Ruchu na pensje zawodników.

Przecież każdy wie, że to żaden problem, by obejść te limity
– Ale my nie chcieliśmy tego robić, nie obeszliśmy ich nawet na złotówkę. Pozyskaliśmy tylko tych zawodników, na których nas stać. Zeszliśmy z kosztów, nasza lista płac za luty i marzec była już dwukrotnie niższa niż przed rokiem. Dziś koszty podstawowe netto wynoszą 400 tysięcy złotych, a w pewnym momencie przekraczały już 800 tysięcy.

A nie mogliście do tych wniosków dojść sami, trzeba było przymusu Komisji Licencyjnej?
– Nakaz z góry czasem działa jak otrzeźwienie. Po wicemistrzostwie trochę się zagubiliśmy, sam zatraciłem poczucie rzeczywistości. We wcześniejszych sezonach staraliśmy się dysponować pieniędzmi, jakie mieliśmy w klubie, nikt nie mówił, że oszaleliśmy finansowo. Problem się zaczął, gdy latem 2012 roku PZPN uznał, że mamy tak dobrego trenera, iż nam go zabierze. Wiosną przedłużyłem kontrakt z Waldemarem Fornalikiem, dla mnie był on gwarancją, że uda nam się powtórzyć wynik sportowy, a przez to i finansowy. Wiedząc to, wykonaliśmy kilka ruchów, do których by nie doszło, gdybym miał świadomość, że w przededniu startu w Lidze Europy ktoś nam powoła trenera do Warszawy. Z taką wiedzą inaczej bym postępował: sprzedałbym Arka Piecha, Maćka Jankowskiego. Podjąłem jednak ryzyko, jechaliśmy z górki i nagle ktoś nam włożył kij w szprychy.

Nam wydaje się, że na takie sytuacje w każdej poważnej korporacji, firmie czy instytucji MUSI być przygotowany plan B. Pan Dariusz, biznesmen i właściciel firmy 4energy, prezes ekstraklasowego klubu piłkarskiego, nie bierze jednak pod uwagę żadnego kryzysu pod tytułem: odejście trenera. Mało tego, Smagorowicz decyduje się zagrać va banque. Traci głowę, odstawia na bok politykę klubu, dzięki której Ruch prządł jako tako i powoli wychodził na prostą. Stwierdza, że czas ostro zaszaleć. Wydać dwa miliony złotych na transfery, znów zwiększyć koszty utrzymania zespołu i zobaczyć, jak to będzie, jednocześnie blokując transfery z klubu.

Reklama

Zresztą – nie przypomina wam czegoś ta sytuacja? Wtedy trzymał na siłę Piecha z Jankowskim, teraz za nic nie chciał sprzedać Mazka do spółki ze Stępińskim, mimo że i wtedy, i teraz zainteresowanie było dość spore, a te pieniądze bardzo by się Ruchowi przydały. Czyli jednak niewiele zmądrzał.

Bo na każdym kroku wygadywał kocopały

Kwiatków z wypowiedzi Smagorowicza można wyciągać dziesiątki. Przytoczymy jeden z najświeższych. Końcówka czerwca. Ruch przygotowuje się do sezonu, siedmiu zawodników z poprzedniego sezonu już w klubie nie ma, „Niebiescy” nie ogłosili też nadal żadnych wzmocnień. Co na to były już prezes?

– To dobrze wróży, bo przecież rok temu było tak samo. Od kilku sezonów jesteśmy o tej porze roku solidnym kandydatem do spadku, a potem przychodzą rozgrywki i robimy swoje. Mój komentarz jest taki: chcemy zbudować zespół, który będzie mocniejszy od tego z minionego sezonu, a przypominam, że wiosną graliśmy w mistrzowskiej ósemce. 

Czytaj: No, wiem, że mamy coraz słabszy skład, ale to dobrze. Bo skoro rok temu, dwa lata temu i trzy lata temu pisaliście że w Ruchu jest źle i nam się upiekło, to jasne że i teraz się nam upiecze. Proste, nie?

Bo był Januszem biznesu

Jak w ciągu dwunastu miesięcy osiem razy wyjść na kompletnego frajera? Takie rzeczy tylko w Chorzowie. Przypomnijmy nasz tekst sprzed nieco ponad dwunastu miesięcy:

„Wróćmy do lipca 2014. Dokładnie rok temu z Chorzowa odeszła trójka piłkarzy: Buchalik – Sadlok – Jankowski. Podstawowy bramkarz; wracający po kontuzji obrońca, którego wtedy puszczono lekką ręką, a dziś o niego upomina się Legia; do tego jeden z trzech podstawowych ofensywnych piłkarzy. Istotne ubytki. Wszyscy po 24 – 25 lat, nieźle kojarzeni ligowcy, a jednak wyfruwają za darmo.

Przełom roku 2014/2015 – Ruch traci kolejnego podstawowego bramkarza (Kamiński) i jednego z najlepszych w tym czasie lewych obrońców w lidze (Dziwniel). W obu przypadkach tuż przed wygaśnięciem kontraktów, przez co klub może na nich zarobić, ale stosunkowo niedużo.

I tak dochodzimy do spraw najbardziej bieżących.

(…)

Najlepszy napastnik Kuświk, podstawowy środkowy pomocnik Babiarz, motor napędowy akcji ofensywnych Starzyński. Między 24 a 28 lat i oczywiście WSZYSCY ZA DARMO. Klub ani nie ma piłkarzy, na których dotąd opierała się gra całego zespołu, ani rekompensaty w postaci pieniędzy.”

Czy Smagorowicz nauczył się czegokolwiek na swoich błędach? W Poznaniu mogą się cieszyć, że nie do końca. Dzięki temu mają teraz dwóch bramkarzy na bardzo wysokim poziomie, może nawet najlepszych w lidze, a jedni z rywali zostają ze Skabą, Miszczukiem i Lechem.

Bo potrafił być bucem w każdej sytuacji

Pamiętacie, jak w gmachu Rady Miasta zdecydowano o przyznaniu osiemnastu milionów po to, by Ruch mógł nadal funkcjonować w Ekstraklasie? Po przerzucaniu się argumentami i obelgami, Smagorowicz miał wyjść na scenę i przekonać do swojej wizji spłaty ogromnej pożyczki i dalszego prowadzenia klubu. Pokazać, że kilkanaście milionów nie zostanie wywalone w błoto, że ma pomysł na klub. Że ta pożyczka to inwestycja w dobro klubu, którego zniknięcie z piłkarskiej mapy Polski uderzy w Chorzów.

Co zrobił Smagorowicz?

Podziękował. I głosu nie zabrał.

Gdyby palcami wskazującymi obu rąk wskazał na swoje pośladki, przekaz „mam was w dupie” byłby mniej wyrazisty.

fot. 400mm.pl

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...