Reklama

Make or break – dla których piłkarzy, ten sezon może być decydujący?

redakcja

Autor:redakcja

13 lipca 2016, 17:38 • 5 min czytania 0 komentarzy

Niektórzy z nich wożą się na nazwisku nieprzyzwoicie długo. Inni wpadli w dół, z którego nie mogą się wyczołgać za żadne skarby. Jeszcze kolejni, dostają od Ekstraklasy drugą i chyba ostatnią szansę. Którzy ligowi piłkarze muszą w nadchodzącym sezonie dać z siebie wszystko, bo inaczej nawet tak litościwe rozgrywki odpalą ich bez mrugnięcia okiem?

Make or break – dla których piłkarzy, ten sezon może być decydujący?

Bartłomiej Pawłowski

Wyjechał do Malagi, gdzie radził sobie ze zmiennym szczęściem, a to było za mało, żeby zostać w Hiszpanii na dłużej. Wrócił więc do Polski, konkretnie do Lechii, która brała wtedy każdego, kto miał dwie nogi i mógł powiedzieć: tak, byłem na Zachodzie. Trochę nam się wydaje, że chłopakowi zabrakło wtedy też pokory, bo jak dziś pamiętamy odcinek Ligi + Extra, gdzie chwilę po powrocie rozmyślał, nie czy, ale kiedy wróci za granicę. Z Gdańska rzeczywiście wyjechał, jednak nie dlatego, bo błyszczał – wszyscy mieli go po prostu dość. Najpierw zwiedził Bydgoszcz, potem Kielce i dopiero w Koronie zaczął nawiązywać do czasów dobrej formy. Teraz Nowak chce mu dać szansę w Lechii i jeśli ją wykorzysta, ma opcję swoją karierę zwrócić na właściwe tory. Jeśli znów zawiedzie, łatka z napisem „przeciętny ligowiec” może mu zostać przyszyta na zawsze.

Miłosz Przybecki

Właściwie zastanawiamy się, dlaczego on wciąż może może być umieszczany w takich zestawieniach, ponieważ już dawno zaliczył swój „break”. Pokazał się w Polonii, bo umiał szybko biegać i wysoko skakać, a choć to przydatne atuty, to Przybecki niby jest piłkarzem, nie skoczkiem wzwyż. Niby, bo przez kolejne sezony raczej nie pokazywał, że w piłkę grać umie. Pierwszy sezon w Zagłębiu miał znośny, strzelił pięć bramek, ale spadł z ligi i na jej zapleczu, grał mniej więcej tak:

Reklama

Gdyby w tym sporcie nie używano tego przeklętego okrągłego przedmiotu, wszystko wyglądałoby okej, ale niestety – zasady są dla Miłosza niesprawiedliwie. Z Zagłębia go pogoniono, poszedł do Pogoni, gdzie też nie dał rady. Pomyśleliśmy: no, to Ekstraklasa zamknęła przed nim drzwi na amen. A tu guzik, zaczepił się w Ruchu Chorzów. Ma świetnych menadżerów, ale jeśli pokaże w tym sezonie tyle co zwykle, czyli nic, to chyba nawet oni go nie uratują.

Mateusz Możdżeń

Czy można było tą karierą pokierować gorzej? Nikt go z Lecha specjalnie nie wypychał, mógł podpisać kontrakt i zostać, do końca życia wozić się na golu z City i wolnemu przeciwko Podbeskidziu, który uratował posadę Rumakowi. Nie wiemy, może Mateusz nigdy nie widział morza, a bardzo chciał zobaczyć, więc podpisał kontrakt z Lechią. Tam oczekiwano od niego sporo, miał pomóc w nowym projekcie, jednak ani na prawej obronie, ani w środku pomocy nie dawał niczego, co zapadłoby w pamięć. Grał, to grał – nic większego nie zawalił, ale też zbytnio nie pomógł. Dla gdańszczan, którzy przez brak pieniędzy nie głodują, było to za mało. Mateusz poszedł więc do Podbeskidzia i już tu zapalała się czerwona lampka – jeszcze niedawno Lech Poznań, teraz coroczny kandydat do spadku. I rzeczywiście, Górale spadli akurat, gdy wpadł do nich Możdżeń. Pewnie przypadek, ale raczej nie można powiedzieć, żeby specjalnie ciągnął ich za uszy. Teraz dostanie szansę w Koronie, która szanse dawać musi, bo na innych piłkarzy jej nie stać. Pewnie tylko dlatego, Możdżeń został w umownej elicie.

Mariusz Rybicki

Pamiętacie jeszcze tego gagatka? Jeden rzut oka na niego, za czasów gry w Widzewie i człowiek już wiedział – chłopak chce być jak Neymar. Niby mówią, że chcieć to móc, sky is the limit, ale niestety – futbol takie gadanie rozlicza bezlitośnie. Rybicki nie był jak Neymar, czasem brakowało mu, żeby być lepszy niż Andrzej Rybski. Bo przecież, gdyby było inaczej, to z Widzewa wyciągnąłby go ktoś lepszy niż Pogoń Siedlce, prawda? Ale trzeba mu oddać, że sezon 15/16 w jej barwach miał niezły, strzelił siedem bramek i zanotował cztery asysty, co na warunki tego klubu robi wrażenie. Dostanie więc swoją szansę w Koronie i kto wie, jeśli tam błyśnie, to może Ekstraklasa przytuli go na dłużej?

Reklama

Michał Masłowski

O jego transferze do Piasta napisano już wiele, także na naszych łamach, więc nie będziemy się specjalnie powtarzać. Latal dostaje do naprawy wrak, bardzo drogi wrak piłkarza, który kiedyś miał być liderem Legii. Kontuzje, presja, słaba psychika – to wszystko skutecznie mu w tym przeszkodziło, Michał zamiast prowadzić warszawian, tułał się gdzieś na końcu peletonu. Teraz, przy pomocy Czecha, ma znów wysunąć się na czoło. Aż strach myśleć, co jeśli mu się nie uda.

NOWY DWOR MAZOWIECKI 16.04.2016 MECZ 24. KOLEJKA III LIGA GRUPA LODZKO-MAZOWIECKA SEZON 2015/16: LEGIA II WARSZAWA - OSKAR PRZYSUCHA 4:0 --- POLISH THIRD LEAGUE FOOTBALL MATCH: LEGIA II WARSAW - OSKAR PRZYSUCHA 4:0 MICHAL MASLOWSKI FOT. PIOTR KUCZA/ 400mm.pl

Jakub Kosecki

Kiedyś mówiono o nim w kontekście Atletico Madryt (to zdanie kosztowało nas dużo wysiłku), a wczoraj jego nazwiska zabrakło w kadrze meczowej na mecz z Żrinjskim Mostarem. I to nie jest przecież tak, że Legia ma kłopot bogactwa na skrzydłach i biegają tam jacyś kozacy za grube miliony. Nie, Kosecki w opinii Hasiego jest słabszy od Guilherme, Kucharczyka i Aleksandrova – szczególnie dwa ostatnie nazwiska szału nie robią. Smutne, bo kiedyś Kosecki prowadził Legię do mistrzostwa, ale potem wyhamował, rywale się go nauczyli i nie był w stanie niczym zaskoczyć. Zamiast Atletico miała być Lechia, ostatecznie wylądował na zapleczu ligi niemieckiej, której też nie podbił. Jeśli zostanie w Legii, to chyba tylko dlatego, że sytuacja kadrowa jest tam średnia. Trudno z takiej pozycji walczyć o przełamanie.

Dominik Furman

Skończył wakacje w Veronie, gdzie pod przykrywką bycia zawodowym piłkarzem, korzystał z włoskiego słońca i odpoczywał na leżaczku. Teraz trafił do Płocka, który może jest ciut mniej urokliwym miastem, ale istnieje spora szansa, że tam jednak dadzą mu pograć. Szczerze mówiąc, jeśli nie zostanie liderem Wisły i nie zagra w niej kilkunastu dobrych meczów, to już naprawdę nie mamy pojęcia, gdzie może mu się udać.

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Polecane

Probierz: Grając tak jak z Walią, mamy szansę na awans z grupy Euro 2024

Paweł Paczul
0
Probierz: Grając tak jak z Walią, mamy szansę na awans z grupy Euro 2024

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Królowie stojącej piłki. Kto w Ekstraklasie najlepiej korzysta ze stałych fragmentów gry?

Michał Trela
3
Królowie stojącej piłki. Kto w Ekstraklasie najlepiej korzysta ze stałych fragmentów gry?

Komentarze

0 komentarzy

Loading...