Reklama

Joachim Loew, czyli ofiara swojej ślepej konsekwencji

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

07 lipca 2016, 23:16 • 3 min czytania 0 komentarzy

23 miesiące. Niemal dokładnie tyle czasu ma Joachim Loew na naprawienie tego, co zawalił w trakcie EURO we Francji. O czym mowa? O rotacji, a raczej jej braku. O przywiązaniu do nazwisk, nawet jeśli te nie gwarantują żadnej jakości. Przed niemieckim selekcjonerem dwa lata na to, by wpuścić do drużyny świeżej krwi i nie powielić błędów przez które dziś wieczorem ze szczęścia pijani będą Francuzi.

Loew to odpowiedni człowiek na odpowiednim miejscu – co do tego nie ma żadnej wątpliwości. To, jak dziś w ofensywie grali Niemcy, to jego zasługa. Cierpliwość, z jaką rozgrywali piłkę. Kreatywność, z jaką przesuwali formacje i robili sobie miejsce do ataków. Skuteczność, z jaką przedostawali się pod pole karne Trójkolorowych. Na tym wszystkim widać stempel Joachima.

Joachim Loew, czyli ofiara swojej ślepej konsekwencji

I rzeczywiście, gdyby nie doskonały Griezmann, czy potrafiący dziś zażegnać nawet niebezpieczeństwo nuklearne Umtiti, świetna gra mistrzów świata prawdopodobnie przełożyłaby się na gole. Wystarczyła jednak kontuzja Boatenga, opieszałość Kimmicha i brak człowieka, który w ofensywie wykonałby nie tylko zadania Loewa, ale też dołożył coś od siebie. Podążył nie tylko ścieżką wyznaczoną mu przez trenera, ale złamał akcję, kiwnął jednego, drugiego, w końcu oddał niesygnalizowany strzał. Takiego właśnie odpowiednika Griezmanna, ale w biało-czarnej koszulce.

Przez ponad połowę turnieju niemieckie media biły na alarm. Zgodnie zwracały uwagę na to, że wciąż grają ci sami zawodnicy, że miejsce w składzie ma Mueller, który ewidentnie jest wypompowany. Zwracały uwagę, choć to akurat zauważyłby i niewidomy, że wpuszczanie na boisko Mario Goetze jest strzałem w stopę, bo więcej korzyści od pomocnika Bayernu dałoby ustawienie na boisku małej ścianki od której można by chociaż precyzyjnie odbić piłkę. Przywiązanie do nazwisk i chroniczna obawa przed postawieniem na zawodników, którzy mają nikłe doświadczenie reprezentacyjne. To są dwa główne zarzuty formułowane pod adresem Loewa, które tak jak dotychczas były zawierane gdzieś między wierszami, tak możemy być pewni, że jutrzejszego poranka zagoszczą już na czołówkach wszystkich najważniejszych tytułów.

Nielogiczne były już wybory 56-latka przed Mundialem, bo w domu zostawił choćby Karima Bellarabiego, czyli piłkarza jakiego zabrakło mu dziś – niekonwencjonalnego. Fakt faktem zaprosił na turniej Leroya Sane, gracza, który w skali 1:1 odpowiadałby modelowi gościa, jakiego Niemcom brakowało. Nieschematyczny, nieobliczalny, błyskotliwy. Nie zawsze trzymający się taktycznych instrukcji, często wyłamujący się z konwencji i potrafiący narobić smrodu pod bramką w pojedynkę. Loew uparcie trzymał go jednak na ławce (no, wpuścił na ostatni kwadrans turnieju, gdy w drużynie było tyle werwy, co w nieboszczyku), a wolał wpuszczać choćby Andre Schuerrle, na którego widok obrońcy zamiast truchleć – wytężają tylko wzrok. Schuerrle ma już bowiem na czole wypisany kierunek biegu i sposób w jaki chce zagrać. Przeczytać go łatwiej niż kolosalne napisy na billboardach reklamowych.

Potencjał jaki tkwi w niemieckiej młodzieży jest ogromny i teraz Loew będzie zmuszony by z niego korzystać. Dwa lata temu zdobył mistrzostwo świata i nikt nie miał prawa mu zarzucić dlaczego nie gra ten i ten, a znów na kadrę jedzie choćby Lukas Podolski. Teraz miejsca na wymówki już nie będzie – najwyższy czas wstrzyknąć do tego silnego organizmu odpowiednią dawkę świeżej krwi, by znów napędzić drużynę głodem zwycięstw.

Reklama

Marcin Borzęcki

fot. FotoPyk

Najnowsze

Polecane

W objęciach Skarbu Państwa. Sprawdzamy wkład państwowych spółek w polskie kluby

Szymon Szczepanik
0
W objęciach Skarbu Państwa. Sprawdzamy wkład państwowych spółek w polskie kluby
Polecane

Safety first? Nie tym razem, panie Pertile. Ryoyu Kobayashi walczy o skok… na 300 metrów

Sebastian Warzecha
0
Safety first? Nie tym razem, panie Pertile. Ryoyu Kobayashi walczy o skok… na 300 metrów

Komentarze

0 komentarzy

Loading...