Reklama

Czy tak wygląda najbardziej anonimowy piłkarz w historii ligi?

redakcja

Autor:redakcja

06 lipca 2016, 16:46 • 2 min czytania 0 komentarzy

Półtora roku. W futbolu – wieczność. Możesz wsiąść na roller-coaster i zwiększyć swoją wartość piętnastokrotnie, albo zupełnie zrujnować sobie karierę. Mniej więcej tyle czasu potrzeba – o ile nie jesteś Franciszkiem Smudą i nie potrafisz ocenić piłkarza po tym jak ten wchodzi po schodach – by poznać zawodnika na wylot. Mieć świadomość jego wszystkich zalet, zauważyć wady, sprawdzić jak radzi sobie różnych sytuacjach boiskowych i jak reaguje na mniejszą bądź większą presję. To teoria. Dziś przeczytaliśmy, że Aleksandars Fertovs odchodzi z Korony i…

Czy tak wygląda najbardziej anonimowy piłkarz w historii ligi?

No właśnie, i co? Kto to w ogóle był? Czy dał się zapamiętać z czegokolwiek? Bramki – zero. Asysty – zero. Kluczowe podania – zero. A może umiemy jakoś określić jego zalety? Czy jest to precyzyjny strzał? Nie. Dobra wrzutka? Nie przypominamy sobie. Świetny odbiór? Podobnie. Zarządzanie drużyną? No też jakoś tak nie. Raczej nie było w tej lidze piłkarza, do którego słynne pytanie Patryka Małeckiego byłoby tak zasadne.

Przewijały się przez Ekstraklasę piłkarze wzięci ze szrotu, ale albo od razu przepadali gdzieś w rezerwach, albo szybko robili z siebie pośmiewisko i sami zrzucali z siebie maski poważnych piłkarzy. A Fertovs… Trzeba przyznać, że dość długo nie dawał się rozgryźć. Cały czas był w Koronie, cały czas w pierwszym składzie, cały czas bez poważnej wpadki, ale też bez dobrego meczu. Zero wychylania się, maksimum dyskrecji. Jeśli mielibyśmy dziś wskazać największą zaletę Fertosva, byłoby nią chyba posiadanie paszportu UE.

Ale może to z nami jest coś nie tak i wy jednak z czegoś go zapamiętaliście?

Reklama

Fot. FotoPyK

 

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...