Reklama

Wy przyjechaliście po medale? Chyba takie z czekolady

redakcja

Autor:redakcja

27 czerwca 2016, 22:34 • 2 min czytania 0 komentarzy

Jak co wielką imprezę słuchaliśmy tych szumnych zapowiedzi, że Anglicy, ludzie, którzy wymyślili futbol, przyjeżdżają po to, co im się najzwyczajniej należy – po złoty medal. Nic to, że od dekad poszczą i regularnie zbierają oklep, zawsze celują za wysoko. Ktoś powie: dlatego się jedzie na mistrzostwa, żeby je wygrać. Tak, ale jeśli osiągasz mizerne wyniki musisz mieć w sobie pokorę, a Anglicy nigdy jej nie mieli. I dziś futbol znowu ich rozliczył.

Wy przyjechaliście po medale? Chyba takie z czekolady

Wyrównującą bramkę stracili w sposób kompromitujący, mogli się poczuć jak Polacy 10 lat temu na mundialu w Niemczech. Serio, gole potrafią padać na różne dziwaczne sposoby, ale jeśli rywal zaskakuje cię po rzucie z autu, to powinieneś się mocno nad sobą zastanowić. Islandczycy wyrzucili piłkę z prawej strony, Arnason zgrał głową do Sigurdssona, a ten po prostu zapakował Hartowi bez skrupułów. Brak słów, jak zaspał przy tej akcji Walker, prawdopodobnie uciekłaby mu wtedy i emerytka na hulajnodze.

Islandczycy wyczekali chwilę i zaatakowali ponownie. Mała gra przed polem karnym, na którą pozwolili gościnni Anglicy, a Sigthorsson widząc, ile ma miejsce, po prostu uderzył na bramkę. To było jego pierwsze celne uderzenie w tym turnieju i od razu skuteczne, bo piłka przełamała ręce Harta. Czy pewniejszy bramkarz, albo taki będący w lepszej formie (pamiętamy Walię) obroniłby ten strzał? Wydaje się, że tak.

A przecież to spotkanie miało wyglądać zupełnie inaczej, przecież ułożyło się dla ekipy Hodgsona znakomicie. W czwartej minucie dostali rzut karny, bo Halldorsson pospieszył się z interwencją i wyciął Sterlinga w szesnastce. Rooney szansę wykorzystał po profesorsku i myśleliśmy, że Anglicy dostaną to, co chcieli. Rooneya-lidera i ćwierćfinał mistrzostw. Nic z tego, od tamtej pory i Wazza, i Synowie Albionu marnieli w oczach.

Anglicy mają 1:2 i co, rzucą się do konkretnych ataków? Guzik tam, to Islandczycy stwarzali groźniejsze sytuacje, jak wtedy, gdy Sigurdsson uderzał z przewrotki, albo gdy Gunnarsson strzelał z pola karnego. A podopieczni Hodgsona grali w rugby, szczególnie Kane ze stałych fragmentów gry celował gdzieś w podwyższenie. Nie stworzyli sobie żadnej sensownej sytuacji, bo prostacki chaos nic nie przyniósł.

Reklama

Debiutująca Islandia jest lepszą drużyną od wiecznie pewnych siebie Anglików. To poukładany zespół w defensywie, grający prostą (nie prostacką!) piłkę z przodu, mający plan na mecz przez pełne 90 minut, a jak potrzeba, to pewnie i dłużej. Jaki turniej zagrali Synowie Albionu? Frajerski remis z Rosją, wyszarpane zwycięstwo z Walią i nuda ze Słowacją. Teraz blamaż z Islandią, czyli bilans marny, by nie powiedzieć gorzej.

W Brazylii nie wyszli z grupy, teraz kończą imprezę zanim ona na dobre się zaczęła. A za dwa lata i tak pojadą po złoto.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...