Reklama

Na start Zrinjski Mostar. Eurowpierdolometr Weszło: 2/10.

redakcja

Autor:redakcja

20 czerwca 2016, 12:22 • 4 min czytania 0 komentarzy

Nie jest tajemnicą, że w ostatnim czasie zajmuje nas raczej to, kiedy wykuruje się Wojciech Szczęsny i czy Arek Milik nie podłamie się po spartolonych sytuacjach w meczu z Niemcami, ale w międzyczasie, gdzieś boczkiem boczkiem, zupełnie w tle francuskiego turnieju odbyło się losowanie potencjalnych sprawców eurowpierdoli naszych drużyn w pucharach. Legia Warszawa trafiła na mistrza Bośni i Hercegowiny, Zrinjski Mostar, Cracovia – na wicemistrza Macedonii, FK Shkendiję Tetowo, Zagłębie – na Sławiję Sofia (czwarte miejsce w lidze bułgarskiej).

Na start Zrinjski Mostar. Eurowpierdolometr Weszło: 2/10.

Drugi raz mistrz Polski dostaje na start eliminacji bośniacką drużynę. Mamy się czego obawiać? Absolutnie nie. Żeby dać wam dobry ogląd sytuacji przypomnimy, że rok temu drużynie z Sarajewa w dwumeczu sztukę załadował nawet Denis Thomalla. Skoro rok temu Lech rozprawił się z bośniakami bez wrzucania trzeciego biegu, liczymy na powtórkę z rozrywki.

Nie będziemy świrować ekspertów od bałkańskiej piłki. Z kadry Zrinjskiego nie znamy nikogo, nie ma tam żadnych znaczących nazwisk, obyło się też bez starych znajomych z Ekstraklasy. Reprezentanci Bośni i Hercegowiny? Znalazło się miejsce tylko dla jednego, do kadry narodowej załapał się środkowy pomocnik, Filip Arezina. Reszta? Największe zagrożenie stanowić będzie – wydaje się – Jasmin Mesanović, napastnik, który w mistrzowskim sezonie pokonał bramkarzy jedenaście razy. Patrzymy po chwili na dorobek Nemanji Nikolicia…

No nie, nie może nam się nic stać. Nawet biorąc pod uwagę, że część piłkarzy będzie wtedy wypoczywała po francuskich wojażach.

Bardziej interesujące niż kadra zespołu jest samo miasto. Wygląda ono całkiem niebrzydko…

Reklama

Mostar--1365x768

…i jest dość ciekawe kulturowo. Mostar jest bowiem podzielony na dwie części. Po jednej stronie – część chrześcijańska. Po drugiej – ta skrajnie inna, pełna meczetów i muzułmanów. Dwa światy, dwie kultury, przenikające się wzajemnie, od wielu lat żyjące obok siebie. Tyle co Bośniaków, żyje tam Chorwatów. Zresztą widać to choćby po kadrze zespołu: podwójne, bośniacko-chorwackie obywatelstwo ma aż ośmiu piłkarzy. Zawodnika spoza Bałkanów tam nie uświadczymy.

Eurowpierdolometr Weszło: 2/10. Jak najbardziej do opędzlowania. Ale na tym etapie eliminacji nie ma prawa być inaczej.

***

Zarówno Sławija Sofia, jak i Shkendija Tetowo to rywale, których powinno się szurnąć w klapkach i z przewiązanymi oczami. Pierwsi z nich sezon w Bułgarii zakończyli na czwartym miejscu, ale ten wynik trudno uznać za sukces. W lidze złożonej z dziesięciu drużyn, w lidze w której gra de facto dziewięć ekip (Liteks Łowecz, zajmując czwartą lokatę, został relegowany szczebel niżej, bo w proteście przeciwko słabemu sędziowaniu w jednym z meczów, zawodnicy opuścili boisko), ze stratą 21 punktów do lidera – no cóż, tamtejszej ligi nie śledzimy na bieżąco, ale na mocarzy to nam oni nie wyglądają.

To może rzut oka w kadrę sprawi, że choćby mały dreszcz przejdzie nam po plecach? A gdzie tam. Nic nam te nazwiska nie mówią – jak przystało na bułgarską drużynę to jest sporo zawodników z nazwiskiem kończącym się na „V”, jakiś Brazylijczyk, Rosjanin. Najlepszym strzelcem minionego sezonu był niejaki Ivaylo Dimitrov, który w 34 meczach zdobył siedem bramek. Nie rzuca nas ten rezultat na kolana. Jak się tak zastanawiamy, to chyba jedynym pozytywem jest szkoleniowiec Aleksandr Tarchanow, który trochę poważnej piłki w życiu widział, bo między innymi prowadził CSKA i był asystentem rosyjskiego selekcjonera. To działo się jednak jeszcze w poprzednim stuleciu, a ostatnie lata to wieczna tułaczka i koczowniczy tryb życia – Krasnodar, Chimki, Grozny, Jekaterynburg i tak dalej. Generalnie to poza Urałem i Krylią nigdzie nie posiedział dłużej niż rok.

Reklama

Eurowpierdolometr Weszło: 2/10. Nawet biorąc pod uwagę, że pierwszy mecz odbędzie się na wyjeździe, to raczej czas na zwiedzanie pięknej Sofii i tak powinien się znaleźć.

Jeszcze większą zagadką jest dla nas Shkendija Tetovo, ale podejrzewamy, że jedyny problem jaki sprawi ta drużyna, to kierowcy autokaru w tym, by trafić na stadion w tej sympatycznej macedońskiej mieścinie. To w ogóle klub dość kontrowersyjny w tamtych rewirach, bo założony przez Albańczyków i znany z tego, że jego kibice lubią zrobić rozpierdol. W zasadzie daleko szukać nie trzeba – już pierwsze wyniki w wyszukiwarce serwują nam wiadomości o bójkach z udziałem fanów, rannych policjantach i tak dalej. A YouTube tylko potwierdza, że pobawić to się oni lubią.


Piłkarsko zagrozić nie powinni, ale… No właśnie – „ale” jest jedno, ale za to całkiem solidne i nazywa się Besart Ibraimi. To najlepszy strzelec Shkendiji i bezsprzecznie największa gwiazda zespołu. Liczby, jakie wykręcił w tym sezonie, robią wrażenie – 32 mecze, 26 goli , 13 asyst. Nie macie prawa tego faktu kojarzyć, ale w sezonie 2010/2011 Ibraimi zagrał dwa mecze w barwach… Schalke. Tak, dokładnie tego Schalke, która w tamtym roku dotarło do półfinału Ligi Mistrzów. Co prawda był to okres, kiedy w klubie rządził Feliks Magath i piłkarzy brał hurtowo, włącznie z różnymi egzotycznymi wynalazkami, no ale jednak – swoje w Niemczech Besart potrenował i dziś zbiera tego owoce. Mimo tego nie uważamy Shkendiji za poważnego przeciwnika.

Eurowpierdolometr Weszło: 3/10. Jeśli ktoś dobrze pokryje Ibraimiego – luzik, arbuzik, awans nie powinien być ani przez chwilę zagrożony.

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Polecane

Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Szymon Szczepanik
2
Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Liga Mistrzów

Komentarze

0 komentarzy

Loading...