Reklama

Czarny dzień dla polskiego futbolu… Panowie, zmażcie dziś tę plamę!

redakcja

Autor:redakcja

16 czerwca 2016, 09:56 • 2 min czytania 0 komentarzy

16 czerwca. Ten dzień mógłby nosić miano dnia żałoby narodowej w polskiej piłce. Wszystko, co się wówczas wydarzyło, było dla nas bolesne w skutkach. 

Czarny dzień dla polskiego futbolu… Panowie, zmażcie dziś tę plamę!

16 czerwca 2012: mecz z Czechami na Euro w Polsce. Trzech defensywnych pomocników, mur, bezradność. Dramat.

16 czerwca 2008: przekreślamy swoje szanse na wyjście z grupy zbierając oklep od Chorwatów. Szanse i tak były tylko iluzoryczne, do sukcesu potrzebna nam była wygrana Austriaków nad Niemcami. Sfera marzeń.

16 czerwca 1986: odpadamy z mistrzostw świata w Meksyku po brutalnej lekcji futbolu od Brazylijczyków. 0:4.

Z racji, że dwa pierwsze spotkania wspominaliśmy w zeszłorocznej kartce, dziś skupimy się tylko na trzecim. 1/8 finału, z grupy wyszliśmy bez większego komfortu, ale wówczas – z racji, że można było awansować także z trzeciego miejsca – dla brązowych medalistów sprzed czterech lat była to tylko formalność. Remis z Maroko, wygrana z Portugalią i porażka z Anglią – na tę bardzo wyrównaną grupę wystarczyło.

Reklama

Schody zaczęły się dalej.

Po pierwszych minutach można było zachować optymizm. 2. minuta – Tarasiewicz w słupek. 11. – Karaś w poprzeczkę. Ale co z tego, że prowadziliśmy grę i momentami to my dyktowaliśmy warunki gry, skoro to Brazylijczycy strzelali gole? Pierwszy – z karniaka. Drugi – Josimar wchodzi w nasze pole karne jak do siebie. Trzeci – można napisać to samo, z tym że w rolę egzekutora wcielił się Edinho. Czwarty – znów karny. Może i graliśmy w piłkę nie najgorzej, ale to Brazylijczycy pokazywali nam miejsce w szeregu.

Mecz ten – oprócz faktu, że porażka wyrzucała nas z turnieju w brutalny sposób – był też szczególny z innego powodu: to wtedy na reprezentację została rzucona klątwa. W kraju od razu – co normalne, szczególnie, że po ostatnich mundialach apetyty były podsycone – zapanowała atmosfera linczu. Przypomnijmy dwie wypowiedzi:

Antoni Piechniczek (od razu podał się do dymisji): – Z kwiatami powitam trenera, który dwa razy z rzędu zakwalifikuje się do finałów mistrzostw świata, bo na następny taki turniej z udziałem Polaków możemy długo poczekać.

Zbigniew Boniek: – Wszystkim się w głowach poprzewracało. Już sam awans do mistrzostw jest wielkim sukcesem i jeszcze zatęsknimy za polskimi awansami.

Reklama

No i wykrakali. Na następny mundial czekaliśmy 16 lat.

16 czerwca 2016. Panowie, zróbcie dziś wszystko, by ta data wreszcie kojarzyła się z czymś przyjemnym.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...