Reklama

Piękni dwudziestoośmioletni. Co „złote pokolenie” ma wspólnego ze złotem?

redakcja

Autor:redakcja

14 czerwca 2016, 15:20 • 3 min czytania 0 komentarzy

Casillas, Xavi, Iniesta – zanim obwołano ich hiszpańskim „złotym pokoleniem”, zostali mistrzami świata i Europy, ozłocili albo przynajmniej posrebrzyli się na młodzieżowym mundialu, nie wspominając już o półkach uginających się od ligowych i pucharowych medali. Ochrzczona „złotym pokoleniem” portugalskiej piłki plejada osobistości jak Figo, Rui Costa czy Joao Pinto zanim zasłużyła sobie na ozłocenie, u progu kariery dwa razy z rzędu zostawała mistrzem świata do lat dwudziestu. Wczoraj natomiast na murawę stadionu w Lyonie miała wylądować jedenastka nazywana szumnie „belgijską złotą generacją”.

Piękni dwudziestoośmioletni. Co „złote pokolenie” ma wspólnego ze złotem?

No i w pizdu, i wylądowała.

Belgowie są chyba pierwszym „złotym pokoleniem”, które w futbolu nie osiągnęło nic. No bo na ten moment to sorry, ale ich największym sukcesem jest wygrana z USA w dogrywce 1/8 finału mistrzostw świata. Jakby to powiedzieć – do piłkarzy Kostaryki, którzy również skończyli w Brazylii swoją przygodę na ćwierćfinale, jakoś nie do końca przylgnęło określenie „kostarykańskie złote pokolenie”.

Prawda, Belgom trafił się cały wagon piłkarzy, którzy wybijają się ponad znaną im przez lata przeciętność. Ale cały ten hype, nakręcany dodatkowo przez czołowe lokaty w rankingu FIFA (układanym chyba alfabetycznie, trudno to inaczej tłumaczyć), jest zdecydowanie przesadzony. No bo co ci piłkarze do tej pory osiągnęli? Gdzie niby udało im się tak ozłocić?

Młodzieżowe mistrzostwa świata? W XXI wieku ani razu nawet się na nie nie zakwalifikowali. Euro U-21? W 2002 przygoda zakończona na fazie grupowej, w 2007, gdy wydawało się, że rozniosą cały turniej Fellainim, Witselem, Mertensem, Vertonghenem, Mirallasem i Vermaelenem, w półfinale zebrali bęcki od Serbów. Od tamtej pory już w europejskiej elicie nie zagościli.

Reklama

No to może w piłce klubowej? Zwycięzcy Ligi Mistrzów? Jeden. Thomas Vermaelen, którego wpływ w wygranie przez Barcelonę tego trofeum był podobny jak nasz, bo tak jak on oglądaliśmy wszystkie spotkania. Gdyby pozostawić tutaj tylko europejskie trofea i mistrzostwa pięciu najmocniejszych lig według obecnego rankingu UEFA, okazałoby się, że „coś więcej” w piłce osiągnęli póki co ledwie Courtois, Hazard, Vermaelen i Alderweireld. Z tym, że wkład Alderweirelda w mistrzostwo Hiszpanii Atletico był doprawdy symboliczny, bo Belga uznano za kompletną transferową wtopę. Oczywiście w składzie brakuje Vincenta Kompany’ego, ale i z nim to wciąż drużyna, w której znaczących w europejskim futbolu trofeów jest jak na lekarstwo.

I zanim padnie argument, że oni są młodzi, że to dopiero chłopcy młode wilki, że mają jeszcze czas na najwięszy sukces w karierze – tak pod względem wieku zawodników wyglądał skład, któremu wczoraj „włoscy emeryci” dali lekcję mądrego futbolu:

Średnia wieku? 26,8. Nie wiemy, czy mają aż tyle czasu, skoro za cztery lata wczorajszy skład będzie równie sędziwy, jak jedenastka „Squadra Azzurra” wystawiona przez Antonio Conte. No a niestety – fakty są takie, że póki co najbardziej złota rzecz, jaką osiągnęło to „złote pokolenie” Belgów jest wyhodowany przez Nainggolana na głowie sutek tego koloru.

radja

Reklama

Najnowsze

Ekstraklasa

Abramowicz o kryzysie Radomiaka: Nasza tożsamość jest niewyraźna, a balans zachwiany

Szymon Janczyk
0
Abramowicz o kryzysie Radomiaka: Nasza tożsamość jest niewyraźna, a balans zachwiany

Komentarze

0 komentarzy

Loading...