Reklama

Jeśli nie przedłużysz drabiny po sukcesie, to trener spadnie jako pierwszy

redakcja

Autor:redakcja

18 maja 2016, 04:14 • 14 min czytania 0 komentarzy

– Gdy dwa lata temu negocjowałem kontrakt w Arabii Saudyjskiej, widziałem tam niesamowite samochody. W Polsce też każdy chciałby jeździć Rolls-Royce’m, ale nie każdy ma na to pieniądze. Jeden jeździ autobusem, drugi autem za pięć tysięcy, a trzeci Ferrari. Czy mogliśmy kupić Hamalainena? Nie. W Amice pracował trener, do którego mieli pretensje o styl. Wszedł do szatni i powiedział: grajcie dziś ładne akcje. Myślisz, że zaczęli? Siłą naszej Pogoni było coś innego – niezbyt często wygrywaliśmy, ale też rzadko przegrywaliśmy – opowiada Czesław Michniewicz w dłuższym wywiadzie po odejściu z Pogoni Szczecin.

Jeśli nie przedłużysz drabiny po sukcesie, to trener spadnie jako pierwszy

Z jakim nastawieniem szedłeś na rozmowę z prezesem Mroczkiem?

Potrafię ocenić, co się wokół mnie dzieje i przeczuwałem, jak to się skończy. Poszedłem z nastawieniem, że się rozstaniemy. Od dłuższego czasu to wyczuwałem. Nie było to wielkie zaskoczenie.

Istniała szansa, że jednak się dogadacie?

Nie, to było krótkie spotkanie. Prezes poinformował o decyzji, pochwalił i podziękował za pracę, że jest zadowolony z tego, co osiągnęliśmy, ale teraz obierają inną drogę. Nikt mnie nie zwolnił za złe wyniki. Po prostu wypełniłem kontrakt.

Reklama

Co im nie odpowiadało?

Nie wiem. Nie pytałem.

W którym momencie poczułeś, że to nie idzie w dobrą stronę?

Mieliśmy normalne, profesjonalne relacje z prezesem Mroczkiem. Myślę że się polubiliśmy. Bardzo dobrze dogadywałem się z dyrektorem Maćkiem Stolarczykiem czy Darkiem Adamczukiem. Każdemu z nich zależy na silnej Pogoni. Z nikim się nie skłóciłem i to nie było przyczyną mojego odejścia. Wspólnie zrobiliśmy fundament pod budowę drużyny, ona się rozwijała, za moment mieli trafić kolejni zawodnicy jak Drygas, ale nie zrozum mnie źle – nie czuję żadnego żalu. Akceptuję decyzję prezesa, a nasze relacje – czy z zawodnikami, czy z władzami – zawsze będą dobre, kiedy spotkamy się na szlaku. Nie zostawiłem w Szczecinie spalonej ziemi. Rozstanie było z klasą.

W wywiadzie dla „Przeglądu Sportowego” powiedziałeś, że budowałeś w Pogoni drabinę dla młodych. Na jakim etapie budowy została usunięta?

A teraz powtórzę słowa Antoniego Piechniczka: młodość nie może być jedynym atutem. W przeciwnym razie nie ma szans na większą karierę. Pogoń w ciągu roku mocno się zmieniła. Odeszło kilku starszych, ale nie dlatego, że byli źli piłkarsko – potrzebowaliśmy czegoś nowego. Awansowaliśmy do ósemki, jednak tam się nie liczyliśmy. Teraz drużyna jest w innym miejscu. Życzyłbym sobie, żeby młodzież Pogoni odegrała większą rolę, ale nie mieliśmy – a mogliśmy mieć – Stępińskiego, który w tym wieku strzela 15 goli. Kilku może dojść do jego poziomu, ale na razie są dodatkiem do Murawskiego, Fojuta i Czerwińskiego. Chcieliśmy wypracować w Szczecinie wizytówkę: jesteś młody i utalentowany, to idź do Pogoni. Tam dostaniesz szansę. Trudno się wychować przez Legię, bo tam wynik na dziś determinuje szybkie działania. W Pogoni działaliśmy długofalowo.

Reklama

Czerczesow to zresztą udowodnił.

Każdy klub chce mieć akademię, ale nie można młodym dawać niczego za darmo. Niech to wywalczą. Kiedy Czerczesow powiedział o przedszkolu, pojawiały się różne opinie. Od niego jednak oczekuje się mistrzostwa, pucharu i Ligi Mistrzów. Nie interesuje go zawodnik za dwa lata. Wyraźnie powiedział, że do tego czasu może odejść. I miał rację? Miał, bo sukces osiągnął. Jak jest w Bayernie? Mają świetną akademię, wspaniałego trenera, ale kto wygra rywalizację z Lewandowskim czy Xabim Alonso? Jest problem w defensywie, to biorą gotowego Hummelsa. Wielkie kluby jak Legia, Lech lub wcześniej Wisła muszą być skazane na granie gotowymi piłkarzami. Jeżeli jeden, góra dwóch młodych przebije się w trakcie sezonu, to już dużo. Nie oczekujmy więcej. Waldek Fornalik zbudował świetną drużynę z  Mazkiem, Lipskim, Stępińskim i Monetą, ale to inna filozofia. Im ósemka wystarcza, a Legii nie.

A na czym miała polegać filozofia Pogoni? Michniewicz się w niej nie mieścił?

Do pewnego momentu chyba się mieściłem, ale dziś klub poinformował, że chcą podążać inną drogą. Szanuję to. Ich wybór.

Atmosfera jednak gęstniała już wcześniej. Pojawiały się różne pogłoski i kibice mogli odnieść wrażenie, że odejdziesz raczej prędzej niż później.

To nie była komfortowa sytuacja. Rok temu przecież powiedzieliśmy sobie, gdzie chcemy być po sezonie.

Czyli?

Awansować do ósemki i budować stabilny klub. Odeszło dwunastu zawodników, którzy byli w Szczecinie długo i zarabiali duże pieniądze. Na ich miejsce przyszli choćby Czerwiński z Fojutem. Pierwszy został nominowany do odkrycia roku, a drugi dostał nagrodę za najładniejszą bramkę. Może gol to przypadek, ale Jarek też się sprawdził. To były dobre ruchy. A na dodatek „Muraś” miał sezon życia.

W pewnym momencie prezes Mroczek wbił ci publicznie szpilkę kilkoma tweetami. Nie wierzę, że cię to nie zdenerwowało.

Social media to potężna broń. Można łatwo sobie zepsuć wizerunek i narobić problemów, ale też nim sterować. Rozmawiałem o tym z prezesem i to nie raz. Pytałem, czy to dobry moment. Pogoń znalazła się na rozdrożu. Albo mogła pójść naszą drogą, albo poszukać nowej. Może lepszej, ale jednego nie ukrywam – stworzyliśmy podwaliny pod coś większego. Można było utrzymać tę drużynę, dokooptować dwóch-trzech, ale zastanawiam się, gdzie leży kres możliwości. Zajęliśmy szóste miejsce i słyszę wypowiedzi, że mogło być piąte lub czwarte. Jasne, ale mogło też być dwunaste.

Gdybyś zajął miejsce w dolnej ósemce, a potem ją wygrał, to dziś odbiór twojej osoby byłby inny?

Wolę zająć szóste w mistrzowskiej niż pierwsze spadkowej. Praca w dolnej ósemce to olbrzymi stres. Rozmawialiśmy o tym z Michałem Probierzem. Obaj zaliczyliśmy w Ekstraklasie kilkaset meczów i mamy inną perspektywę. Słyszę, jak wchodzi nowy trener, opowiada, jak to będzie rewolucjonizował polski futbol, a za rok go nie ma. Nasza piłka przechodzi przez różne etapy, ale ten sezon pod względem szkolenia trenerskiego jest dobry dla każdego klubu i polskiej piłki. Tendencja się zmieniła. Kiedyś było dużo wynalazków trenerskich, a teraz stawia się na stabilizację. Kluby biorą tych, którzy dotknęli czegoś w piłce. Zwłaszcza w trudnych momentach.

WARSZAWA 16.05.2016 GALA EKSTRAKLASY - OFICJALNE ZAKONCZENIE SEZONU 2015/16 --- GALA POLISH FOOTBALL TOP LEAGUE - THE OFFICIAL END OF SEASON IN WARSAW DARIUSZ MARZEC CZESLAW MICHNIEWICZ MARCIN ANIMUCKI FOT. PIOTR KUCZA/ 400mm.pl

Dwa lata temu w wywiadzie na Weszło zwracałeś uwagę, że młodzi trenerzy idą coraz łatwiejszą ścieżką. Nawet zbyt łatwą. To się ostatnio zmieniło.

Nigdy nie przewidzisz, jak wyjdzie. Lepiej najpierw pokazać na niższym szczeblu, że coś potrafisz. Był moment, kiedy wielu zaczynało od Ekstraklasy, nie mając praktycznie żadnego zaplecza. Jestem wymagającym trenerem. Jeżeli zastępuje mnie ktoś, kto dopiero rozpoczyna karierę, to zaczyna się kolegować z zawodnikami, żeby powiedzieli, że jest w porządku. W przeciwnym razie od początku nie będą po jego stronie i kariera skończy się po tygodniu. To jednak obniża standardy, bo skoro się kolegujesz, to nie wymagasz. Potem ty przychodzisz po takim szkoleniowcu, pracujesz po swojemu i powiedzą, że trener się wygłupia, bo przecież poprzedni nie miał takich wymagań. To błędne koło, które ogólnie źle wpływa na piłkę. Mariusz Rumak teraz wrócił, ale już widać, że jest mocniejszy po przejściach z Lechem i Zawiszą. Śląsk za jego kadencji odżył, ale trener nie musi się na dzień dobry układać z zawodnikami. Dotknął już sytuacji kryzysowych. Piotrek Nowak pracował z reprezentacją USA i też nie musi się starać, by go na siłę polubili.

Który trener najbardziej zaimponował ci w tym sezonie?

Marcin Brosz nie załapał się do ósemki, a wykonał kapitalną robotę. Mariusz Rumak pracował krótko, ale od razu było widać efekt. Piotrek Mandrysz awansował i się utrzymał. Wszyscy mówili, że grał naiwnie, zbyt otwartą piłkę, ale w końcówce to się zmieniło. Waldek Fornalik awansował do ósemki i ile wypromował przy tym młodzież? Piotrek Nowak od początku wprowadził amerykański styl, pozytywne myślenie i „I’m the best”. Wcześniej Lechia działała od bandy do bandy, a teraz jest poukładana. Wszystkim umyka, że Czerczesow zdobył dwa trofea, bo przecież z taką Legią trzeba wygrywać. W porządku, ale nie każdemu się to udawało. Stanisław to zrobił i nie można o tym zapominać. Bardzo to szanuję i doceniam. Latal został trenerem roku w pełni zasłużenie. Sam na niego głosowałem. Ogólnie jednak tak wyszydzana polska myśl szkoleniowa pokazała, że może naprawdę wiele znaczyć. Liczy się stabilność.

Gdybyś został w Pogoni, to sądzisz, że w przyszłym sezonie trudno byłoby ci osiągnąć wyższe miejsce niż teraz?

Mierzę się z tym problemem od początku pracy w Ekstraklasie. W Lechu zdobyłem puchar i superpuchar w pierwszym sezonie. W Lubinie mistrzostwo i superpuchar. Podbeskidzie utrzymaliśmy w trudnych warunkach. Wspomniałeś wcześniej o drabinie – potrafię wciągnąć drużynę na najwyższy szczebel, ale nie zawsze jest mi dane ją przedłużyć. Częściej mnie zrzucano. Potem przychodzi ktoś, kto wspina się po tych samych szczeblach. Wolałbym, żeby tę drabinę przedłużano niż zatrzymywano ciągle w tym samym miejscu. Legia chce awansować do Ligi Mistrzów, ale prezes już mówi, że będzie potrzebował trzech-czterech nowych. To jest właśnie to przedłużanie drabiny. W Lubinie zdobyłem mistrzostwo, ale odszedł Piszczek, a kontuzje złapali Chałbiński z Łobodzińskim. I nie przedłużyliśmy. A jeśli nie przedłużysz drabiny po sukcesie, to trener spadnie jako pierwszy.

Inna sprawa, że ludzie oczekiwali ładniej grającej Pogoni. Chyba nawet sam przyznasz, że rok 2016 był poniżej oczekiwań.

Czy Guardiola jest dobrym trenerem? Jest. Dlaczego nie zrobił z Goetze nowego Messiego? Bo się nie dało. Czy gdybym miał trzech Murawskich, to gralibyśmy atrakcyjnie? Pewnie tak. Czy gdybyśmy mieli Nikolicia lub Hamalainena, to pokazywalibyśmy widowiskowy futbol? Oczywiście, ale jakość kosztuje. Gdy dwa lata temu negocjowałem kontrakt w Arabii Saudyjskiej, widziałem tam niesamowite samochody. W Polsce też każdy chciałby jeździć Rolls-Royce’m, ale nie każdy ma na to pieniądze. Jeden jeździ autobusem, drugi autem za pięć tysięcy, a trzeci Ferrari. Czy mogliśmy kupić Hamalainena? Nie. W Amice pracował trener, do którego mieli pretensje o styl. Wszedł do szatni i powiedział: grajcie dziś ładne akcje. Myślisz, że zaczęli? Siłą naszej Pogoni było coś innego – niezbyt często wygrywaliśmy, ale też rzadko przegrywaliśmy. Nikolić strzelał każdemu, a nam dopiero w trzecim meczu, w 37. kolejce. Atletico straciło w tym sezonie 18 bramek, ale strzeliło 68. Barcelona i Real strzeliły po 100, ale więcej straciły. Kwestia priorytetów. Nie mogliśmy się rzucać na otwarty nóż walcząc o widowisko. W fazie finałowej graliśmy odważniej, bo wiedzieliśmy, że remisy nic nie dają, ale kończyło się różnie. Wcześniej obok Legii mieliśmy najniższą średnią traconych bramek. Na tym chciałem to budować. Wolę regularnie wygrywać 1:0 niż raz na kilka kolejek 4:3.

Szczecin dość jednoznacznie – także tymi tweetami prezesa – domagał się od ciebie widowiskowej gry. Jak to miejsce wypadało w porównaniu z innymi klubami, w których pracowałeś?

Przed pierwszym meczem sezonu przeprowadziliśmy sporo zmian. Odeszło kilku ważnych zawodników i ludzie zastanawiali się, jak będzie. Mówiłem: dajcie nam szansę popracować, potem krytykujcie. Przegraliśmy 0:4 w sparingu z Kaiserslautern i zaczął się pesymizm, a sezon rozpoczęliśmy od wygranej z Lechem i remisów ze Śląskiem i Lechią. Czułem jednak niepewność. Dziennikarz w radiu mówił, że tę drużynę czeka pewny spadek, a nie zagrażało nam to ani przez kolejkę. Dyskusja przeniosła się na innym poziom – właśnie o stylu. Ale kto w tej lidze zawsze gra ładnie? Każdy ma mecze widowiskowe i brzydkie. Legia gra same ładne? Nie. To skomplikowany proces, żeby pokazywać atrakcyjną piłkę.

To czego konkretnie wam brakowało? Lepszego skrzydłowego? Skuteczniejszego napastnika?

Nasz najskuteczniejszy zawodnik strzelił osiem goli. Żaden nie przekroczył dziesięciu. Jeżeli stawiasz sobie wysokie cele, potrzebujesz dwóch-trzech, którzy zdobędą powyżej 10-15 bramek. Sam Nikolić miał 28. Dołóż Zwolińskiemu 20 goli i przekalkuluj, ile to będzie punktów. Łukasz dopiero uczy się ligi, Władek Dwaliszwili wrócił z wojaży – obaj potrzebowali czasu. Gdyby Rakels nie wyjechał do Anglii, to jestem przekonany, że ścigałby się z Nikoliciem do samego końca. Nawet Cabrera z dolnej ósemki strzelił 16. Nam tego brakowało.

Powiedziałeś o Zwolińskim, że kiedy był krytykowany, to czuł się jak zbity pies. Czy piłkarz, który chce zrobić karierę nie powinien łatwiej zapominać o niepowodzeniach?

Teoretycznie tak, ale Łukasza też trzeba zrozumieć. To młody chłopak, wychowany w Szczecinie. Przeszedł wszystkie szczeble w tym klubie. Potem pojawiło się zamieszanie z Turcją. Padały różne kwoty – to musiało wpłynąć na jego wyobraźnię. Do tego doszła kontuzja, ale naprawdę wierzę w „Zwolaka”. Chłopak ma potencjał.

Jaki?

Świetnie wykańcza akcje w polu karnym, a nasza gra na ogół wyglądała tak, że nie gościliśmy tam zbyt często. Jest jednym z najlepszych w polskiej lidze pod względem wykańczania akcji po dośrodkowaniach z boku. Te akcje trzeba mu jednak zbudować.

Nie można go nauczyć gry kombinacyjnej?

Niedźwiedzia można nauczyć jeździć na rowerze, ale wszystko jest rozciągnięte w czasie. Pracowałem z różnymi napastnikami – od Reissa przez Frankowskiego po Zwolińskiego. Każdy miał coś innego, ale Piotrek i „Franek” mieli intuicję i potrafili tworzyć grę. „Zwolak” nie będzie jej tworzył. On jest stworzony do wykańczania. Nikolić też, ale jednak potrafi budować akcje.

Futbol nie zmierza w takim kierunku, że napastnik musi być wszechstronny?

Zmierza i sam wiesz, jak to wygląda w lidze hiszpańskiej.

Prawie nikt nie gra tam napastnikiem przywiązanym do pola karnego.

Każdy buduje akcje. Van Gaal powiedział, że potrzebuje na boisku minimum czterech kreatywnych, a najczęściej jednym z nich jest też napastnik. Lewandowski – tak samo. „Zwolak” nie notował asyst, ale to żaden zarzut, bo sam wymagałem od niego strzelania. Dopiero ostatnio zaczął asystować, ale akurat przy okazji przestał strzelać.

Więcej spodziewaliśmy się też po Gyurcso – miał być wzmocnieniem, a okazał się przeciętny.

Musi się przestawić na inne granie. Na Węgrzech grał w drużynie, która częściej atakowała, a my bazowaliśmy na bronieniu. Rozwinął się w defensywie, ale kluczowy będzie dla niego następny sezon. Dopiero wtedy dowiemy się, w którą stronę pójdzie. Niektórzy skrzydłowi jednak nie mieli przez lata tylu asyst co on. Widziałem wiele marginesu, gdzie można było go podnieść na wyższy poziom. Podobnie jak w przypadku innych piłkarzy. Przy tym potencjale kadrowym i finansowym mówiłem też, że nie jesteśmy trzecią siłą polskiej piłki. To już jednak nie mój problem.

WARSZAWA 08.11.2015 MECZ 14. KOLEJKA EKSTRAKLASA SEZON 2015/16 --- POLISH FOOTBALL TOP LEAGUE MATCH IN WARSAW: LEGIA WARSZAWA - POGON SZCZECIN CZESLAW MICHNIEWICZ STANISLAW CZERCZESOW FOT. PIOTR KUCZA/ 400mm.pl

Czujesz, że odbudowałeś się na rynku i nie będziesz miał problemów ze znalezieniem pracy?

Trener cały czas walczy o przetrwanie. Dziś znajduję się w dużo lepszym punkcie niż przed rokiem, ale nie dostałem tego za darmo. Nic nie przyszło samo. W Szczecinie zrobiliśmy dużo dobrego. Byłem w niebie w Poznaniu i Lubinie jak zdobywaliśmy trofea, ale też znam zapach piekła i czyśćca. Nie jestem idealny, ale kto zna się na piłce, ten potrafi docenić naszą pracę. Zabrzmi to zarozumiale, ale jestem przekonany, że za jakiś czas wrócę. Obym się nie mylił.

Pierwszą ligę definitywnie odrzucasz?

Nie odrzucam, są kluby w których mógłbym i nawet chciałbym pracować, ale pod warunkiem że nie chcą tylko trwać. Idąc do Podbeskidzia podpisałem kontrakt bardziej na spadek niż utrzymanie. Jak spadniemy, a było to bardzo prawdopodobne, to pracuję na zapleczu i walczymy o awans. Na szczęście nie trzeba było. Wzbraniam się jednak przed pierwszą ligą, bo to trudne realia – zwłaszcza gdy idziesz do klubu bez większych perspektyw. Co innego, gdy dziś przejmujesz Górnika Zabrze, Podbeskidzie czy wcześniej Zagłębie Lubin. Spadli, ale mieli potencjał kadrowy – Papadopulos i Piątek przecież zostali – oraz zaplecze, infrastrukturę. Powrót był kwestią czasu, choć Piotrkowi Stokowcowi należą się oczywiście słowa uznania za to, co osiągnął. Nie mając najlepszej kadry w Ekstraklasie – są na trzecim miejscu.

Obawiałeś się, że jeśli awansujecie do pucharów, to może zakończyć się katastrofą? 

Powiedziałem, że nie jesteśmy gotowi na puchary, ale to nie znaczy, że nie chcieliśmy w nich grać.

Jacek Zieliński wyraził podobną obawę i to jeszcze głośniej.

Pamiętam, po meczu z Legią mówił, że nie są gotowi. My też nie byliśmy, bo żeby grać w pucharach, trzeba się maksymalnie wzmocnić. To kosztuje, a nas na to nie było stać. Zobaczymy, jakie ruchy wykonają Zagłębie i Cracovia. Prezesa Filipiaka stać na ściągnięcie trzech klasowych piłkarzy. Awans byłby fajną nagrodą za nasz sezon, ale od początku mówiłem, że interesuje mnie medal, a nie puchary. Czwarte miejsce medalu nie da. Jeżeli ktoś mi zarzuca brak ambicji, to nie ma racji.

Raz na Twitterze mocno się oburzyłeś o jakąś falę krytyki ze strony kibiców.

Nie przejmuję się tym, co o mnie piszą. Jestem gruby i mam grubą skórę (śmiech). To wszystko czytają jednak piłkarze, ich rodziny oraz moi bliscy. Mam synów, żonę i teściową – wszyscy żyją futbolem. Jeżeli ktoś cię bezpodstawnie opluwa, a potem słyszysz: „tato, napisali to czy tamto”, to… uważam, że zasługuję na więcej szacunku. Nie powiem przecież: „nie hejtujcie nas” i zaraz przestaną. To wąska grupka, która jest mocna w internecie. Na żywo – gdziekolwiek pracowałem – nigdy nie usłyszałem żadnych obraźliwych haseł. Ani w Szczecinie, ani w Warszawie, Białymstoku, o Widzewie już nie wspominając, ani nigdzie indziej.

Jaki masz plan na najbliższe tygodnie? Potrzebujesz resetu?

Żadnego resetu. Chcę jak najszybciej podjąć pracę. Zobowiązałem się, że wyjadę z Polsatem na mistrzostwa. To wspaniała nagroda i wyróżnienie ze strony tej telewizji w moim kierunku. Początkowo na tydzień, ale dziś już dostałem telefon, czy będę mógł być dłużej. Bardzo chętnie z tego skorzystam, ale jeśli pojawi się jakaś propozycja, to chętnie usiądę do rozmów. Wiem jednak, że nie będzie o to łatwo, bo decyzja zapadła dzisiaj. Gdyby kluby wiedziały od marca, że odejdę z Pogoni, to może zostałbym wzięty pod uwagę. Mam poczucie dobrze wykonanej pracy i liczę, że wrócę jak najszybciej.

Szykuje się gorące lato na giełdzie trenerów.

I to bez względu na pogodę! Martwi mnie tylko, że czas pracy trenerów diametralnie się skraca. Kiedy kogoś zatrudniasz, musisz zadać sobie pytania, czego od niego oczekujesz i czy ten ktoś do ciebie pasuje. Rzadko zdarza się, że ktoś dostaje trzy lata na pracę. I to nie jest problem mój, tylko ogólnie naszej piłki. Na koniec tylko wyrazy szacunku dla wszystkich którzy ze mną pracowali i wspierali w Szczecinie. „Zawsze są dwie opinie – jedna w czasie trwania, a druga po. I ta druga jest prawdziwa”.

Rozmawiał TOMASZ ĆWIĄKAŁA

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Ekstraklasa

Kibice Radomiaka przywitali piłkarzy po przegranych derbach. „Mamy dość”

Szymon Janczyk
1
Kibice Radomiaka przywitali piłkarzy po przegranych derbach. „Mamy dość”
1 liga

Comeback Wisły Kraków! Z 0:2 na 3:2 ze Zniczem Pruszków

Bartosz Lodko
4
Comeback Wisły Kraków! Z 0:2 na 3:2 ze Zniczem Pruszków
Anglia

Kluby z niższych lig sprzeciwiają się zmianom w FA Cup

Bartosz Lodko
4
Kluby z niższych lig sprzeciwiają się zmianom w FA Cup

Komentarze

0 komentarzy

Loading...