Reklama

Bramka życia Piotra Matysa. Barthez na pewno go pamięta

redakcja

Autor:redakcja

11 maja 2016, 08:47 • 1 min czytania 0 komentarzy

Występy mistrzowskiego ŁKS-u w pucharach to synonim tradycyjnej, staropolskiej honorowej porażki. Najpierw potrafili ugrać 0:0 z przyszłym triumfatorem Ligi Mistrzów, czyli wielkim Manchesterem United, później polegli raptem 0:2 na Old Trafford. Gdy spadli do Pucharu UEFA znowu nie mieli szczęścia: czekało na nich cholernie mocne wtedy AS Monaco. W składzie ekipy z księstwa: Barthez, Giuly, Henry, Trezeguet, Sagnol, Ikpeba, Christanval. Z jednej strony Jean Tigana, z drugiej Bogusław Pietrzak.

Bramka życia Piotra Matysa. Barthez na pewno go pamięta

A jednak, na początku najbardziej błyszczał Matys.

Dziewiąta minuta meczu, w którym ŁKS był skazany na pożarcie. Darlington urywa się po skrzydle dośrodkowuje, a Matys… Matys zaczarował wszystkich. Taka fantazja, z takim rywalem – bajka. Wyskok, uderzenie piętą z powietrza, Barthez czegoś takiego się nie spodziewał. Niejedno na murawie widział, ale tego pewnie nie. Na pewno do dziś Matysa pamięta.

ŁKS trzymał prowadzenie do drugiej połowy, ale ostatecznie poległ z francuskimi gwiazdami. Natomiast czemu kariera nie udała się Piotrkowi Matysowi? Talent na pewno miał nieprzeciętny. Dołącza jednak do szerokiego grona wielce utalentowanych graczy tamtych czasów, którzy z różnych przyczyn nigdy na poważnie się nie przebili.

Reklama

Najnowsze

Piłka nożna

Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Szymon Piórek
1
Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...