Pamiętacie Krzysztofa Oliwę? Facet wchodził na lodowisko, kiedy trzeba było spuścić komuś łomot, to była jego podstawowa i najważniejsza umiejętność. Dlaczego przyszedł nam do głowy właśnie teraz? Bo zaczęliśmy się zastanawiać, skąd wzięła się mocna pozycja Jakuba Tosika w Zagłębiu Lubin, i w ogóle u Piotra Stokowca. A jedyna w miarę sensowna odpowiedź brzmi – to efekt jego bezmyślnej brutalności.
Historia samego piłkarza i szkoleniowca lubinian jest powszechnie znana. Najpierw Stokowiec trenował Tosika w Polonii Warszawa, następnie – po przejściu do Jagiellonii – zrobił z niego jeden z pierwszych transferów do nowego klubu, by rok później ściągnąć go do Zagłębia. W Lubinie obaj panowie współpracują już drugi sezon, a obecnie Tosik – między innymi według not Weszło – jest najsłabszym piłkarzem świetnie spisującego się beniaminka. Nie przeszkadza mu to jednak dość regularnie pojawiać się na boisku, bo wiosną zdążył już zagrać cztery razy, a w całym sezonie aż dziewiętnaście.
Dlaczego ciągle jesteśmy raczeni jego „grą”? Ujmując sprawę eufemistycznie, pewnie Tosik przydaje się trenerowi do podostrzenia meczu. Jakkolwiek spojrzeć, jego jedynym „atutem” jest rzeczona brutalność, chociaż trzeba też oddać, że umiejętnie maskuje się ze swoimi bandyckimi faulami. W tym sezonie na sucho uszły mu już dwa ordynarne ataki, co na Twitterze czujnie wyłapał jeden z kibiców:
Faul na Kownackim z jesieni:
Ała. … le że to bez kartki a nawet bez faulu O.o @dkownacki24 #Tosik #ZAGLPO #Zagłębie #Lech pic.twitter.com/l8V29nK5hU
— beceen (@beceen1) 14 sierpnia 2015
Wczorajszy faul na Barisiciu:
#Tosik to jest jednak debil ,za ten faul tylko rzut wolny bez kartki #ZAGPIA pic.twitter.com/yoPMu2gXvy
— beceen (@beceen1) 3 kwietnia 2016
Po brutalnym wejściu Tosika Kownacki pauzował przez miesiąc, ale i tak miał znacznie więcej szczęścia, niż Marek Saganowski dwa sezony temu, który po starciu z sympatycznym Jakubem wypadł na pół roku. Z kolei w zeszłym sezonie Tosik dopuścił się między innymi bandyckiego faulu na Wojciechu Trochimie. Tam już się nie patyczkował, tylko z dużym impetem wjechał w rywala z wyprostowaną nogą, którą trzymał pół metra nad ziemią. Całe zajście możecie obejrzeć tutaj (od 4:40):
Wydaje się, że mamy tu do czynienia z klasycznym grzechem zaniechania. Tosik od lat gra nieprzyzwoicie brutalnie i nie ponosi za to praktycznie żadnych konsekwencji, zarówno ze strony trenera, jak i arbitrów oraz Komisji Ligi. Dość napisać, że w trzech z czterech wspomnianych przewinień tylko raz został w odpowiedni sposób ukarany, bo obejrzał czerwień. A za ostatni faul na Barisiciu nie dostał nawet żółtej kartki.
I tu właśnie upatrujemy największej nadziei. Skoro nie było kartki, to znaczy, że japoński sędzia zwyczajnie nie miał prawa dobrze widzieć tego zajścia. I oby to wystarczyło, by Komisja Ligi wreszcie zaczęła spełniać swoją rolę i pochyliła się nad całą sytuacją. A jeśli to zrobi, to koniecznie przy uwzględnieniu faktu, że dla Tosika jest to już któraś z kolei recydywa.
Fot. FotoPyK