Reklama

Mecz o podium. Efektywna Pogoń czy efektowna Cracovia?

redakcja

Autor:redakcja

20 marca 2016, 12:17 • 6 min czytania 0 komentarzy

Emocje po polskim El Clasico jeszcze nie opadły, a już wyczekujemy na kolejny dzień z Ekstraklasą. Nie ma co się oszukiwać – wszystko, co najlepsze, już widzieliśmy. Ale czy to oznacza, że dzisiejszy dzień lepiej spędzić na pieleniu ogródka? Nic z tych rzeczy. Gra ze sobą trzeci i czwarty zespół w tabeli, a to taki mały hit tej kolejki.

Mecz o podium. Efektywna Pogoń czy efektowna Cracovia?

Jaki skład wystawiłby Milos Krasić?

On, bramkarz i dziewięć razy Sebastian Mila.

A co, gdyby Krasić był trenerem Juventusu?

Mila ustawiłby się do końca życia.

Reklama

A tak serio, jak na Milę wpłynie brak powołania?

Nie ma co się oszukiwać – sportowo nie zasługiwał na nie od dłuższego czasu. Trener Nawałka uznał, że nie ma sensu dalej głaskać Sebastiana i zrezygnował z powoływania maskotek, a wreszcie wziął do kadry piłkarzy. Sytuacja Mili zbyt wesoła nie jest, żeby wrócić do kadry najpierw musi wrócić do pierwszego składu Lechii, a o to wcale nie będzie łatwo. Na środku pomocy na pewno zagra stricte defensywny pomocnik, czyli ktoś z pary Kovacević/Łukasik. Z Krasicia Nowak uporczywie robi lidera drużyny i póki co Serb mimo wszystko nie dał powodów do tego, by go odpalać. Chrapek? Patrzymy na jego formę i aż chciałoby się powiedzieć „wreszcie”. Wystarczy tylko wspomnieć jego noty, od kiedy wskoczył do składu. 8 i 7. Klasa.

A Mila? Musi liczyć na potknięcia kolegów, ale na te się nie zanosi.

Dlaczego Lechia połowę sukcesu w tej kolejce ma już za sobą?

Bo Jagiellonia. Raz, że przegrała, dwa, że przegrała sromotnie (znowu!), co wcale nie musi zbyt dobrze wpłynąć na jej morale. A skoro Jaga straciła punkty (a to najpoważniejszy rywal gdańszczan w walce o ósemkę), to wszystko w nogach Paixao, Chrapka i spółki.

Czy w końcu będziemy mogli ocenić grę Lechii?

Reklama

Mecz bez czerwonej kartki Lechii to nie mecz. Kiedy dostaje ją rywal, istnieje duże prawdopodobieństwo, że za chwilę obejrzymy masakrę. Choćbyśmy chcieli oceniać Lechię za wiosnę, to i tak nie możemy, bo jej mecze są kompletnie niemiarodajne. Więcej na ten temat piszemy TU.

Dlaczego ten mecz okaże się szczególny?

Spotkają się ze sobą dwie drużyny, które – co w naszej lidze jest swego rodzaju ewenementem – grają piłką. Jakby powiedział Jerzy Engel – stawiają na futbol na tak. W notatkach ze szkoły trenerskiej Nowaka i Mandrysza nie ma takich sformułowań jak „podaj do przeciwnika, niech on się martwi”. Kiedy były prowadzone wykłady o brytyjskim futbolu, ci poszli na wagary. O ile Wisła pobiła rekord sezonu jeśli chodzi o liczbę podań wymienionych przez jedną drużynę, o tyle dziś może pęknąć rekord podań w meczu ogółem. Albo nas zanudzą na śmierć, albo obejrzymy prawdziwe meczycho.

150719PYK103-640x416

Czy wiemy już, jak będzie wyglądała dzisiejsza rozmówka z Filipem Starzyńskim?

Oczywiście, że tak. Filip Starzyński to bardzo skromny chłopak i kiedy stanie przed kamerą, będzie to wyglądało mniej więcej tak:

 

Możemy dyskutować, czy to dobry moment, czy bardziej powołanie nie należało się Cetnarskiemu, ale jednego Starzyńskiemu nie zabierzemy – wejście w ligę zaliczył spektakularne. Serio. W naszych notach jeszcze nie zszedł poniżej szóstki. 6, 6, 7, 7, 6, 7. Inne liczby? Dwa gole, trzy asysty i kluczowe podanie. Zagłębie strzeliło wiosną siedem bramek, Starzyński maczał swoje paluchy przy sześciu, a to oznacza, że miał wpływ na 85% trafień Zagłębia na wiosnę (!). Przypomnijmy, że jeszcze chwilę temu ten chłopak zupełnie przepadł w europejskim średniaku. Aż się nie chce wierzyć.

Co nas irytuje w Zagłębiu?

Pozycja napastnika. Nie możemy się oprzeć wrażeniu, że gdyby w ataku stał ktoś poważniejszy niż Krzysztof Piątek (młody jest, walczy, ale umie spaprać setkę jak mało kto), to taki Cotra przyklepałby tytuł króla asyst już w lutym. Gość posyła co mecz – tak na oko – ze trzy asysty, ale co z tego, skoro nie ma kto tego zamienić na gola? To samo Janoszka czy wcześniej Janus – kapitalne wrzutki, ale to tak jakby stworzyć najlepszy podkład muzyczny i kazać zaśpiewać coś głuchoniememu. Efekt końcowy mizerny.

Co może uratować Górnika?

Gdzieniegdzie przebąkiwało się nawet, że Łęczna może powalczyć o pierwszą ósemkę, ale już dziś wiemy, że praktycznie nie ma na to szans. O formie podopiecznych Szatałowa nie świadczy najlepiej fakt, że przerżnęli ostatnie trzy mecze i to z drużynami z dołu tabeli.

Podbeskidzie Bielsko-Biała 0:2
Termalica Bruk-Bet Nieciecza 1:2
Jagiellonia Białystok 0:1

Co może sprawić, że Łęczna przełamie tę passę? Na przykład błysk geniuszu Jakuba „mam wyjebane” Świerczoka. Przyznamy, że bardzo podoba nam się fragment wywiadu z Arkadiuszem Onyszko.

Kuba Świerczok. Chłopak, który nie ma polskiej mentalności. Młody, a tak sobie ustawił całą szatnię, że wszyscy robią to, co on chce. Jedyny, który wychodzi poza ramy i – jeżeli będzie podchodził profesjonalnie do piłki – może jeszcze zrobić karierę za granicą.

Co takiego w nim widzisz?

On ma po prostu wyjebane. Niczym się nie przejmuje. Przychodzi na trening i uważa, że jest najlepszy. Że drużyna bez niego sobie nie poradzi.

Także liczymy na to, że Świerczok wciąż będzie miał wyjebane, zagra na takim luzie jak w spotkaniu z Koroną i po meczu znowu będziemy mogli dorzucić do sprawozdania foto Snoop Dogga.

a0c03e12a29f4

Czy Pogoń wpadła w dołek?

Pięć meczów, cztery remisy, jedna porażka, zero zwycięstw… No, bywało lepiej.

Czy Michniewicz nie śpi z tego powodu po nocach?

Śpi doskonale. Mimo gorszej serii drużyna nadal jest na czwartym miejscu, obecność w pierwszej ósemce jest niczym niezagrożona, po podziale punktów podium wciąż jest na wyciągnięcie ręki. Michniewicz śpi doskonale.

A Zieliński?

Mimo wszystko też, choć powody do lekkiej bezsenności by się znalazły. Pierwszy z brzegu – wypadł mu do końca sezonu najlepszy piłkarz. Mowa rzecz jasna o Damianie Dąbrowskim, któremu – kto wie – być może Euro przeszło właśnie koło nosa. Covilo jest przekozakiem w walce o górne piłki, Budziński sprawdza się w małej grze, ale żaden z nich nie zapewnia takiego spokoju jak „Dąbro”, żaden z nich nie ma takiego wyczucia, kiedy należy przyspieszyć akcję. Zresztą, w dzisiejszym meczu Zieliński musi załatać dziurę także na prawej obronie (Deleu) i na lewym skrzydle (Kapustka). Obaj pauzują za kartki.

Więc kto nie zmrużył ostatnio oka?

Stawiamy, że Kuba Słowik. Już nawet nie chodzi o to, że przez swoją głupotę wykartkował się na poprzedni mecz. Awaryjnie wskoczył za niego do bramki Kudła i… swoim kapitalnym występem zwyczajnie nie dał Michniewiczowi wyboru. Zagrał tak, że trzeba na niego postawić.

Którą z drużyn wolelibyśmy oglądać w pucharach?

Tak, tak, dzisiejszy mecz to z gatunku tych o sześć punktów, a że obie ekipy walczą o podium, to prawdopodobnie zobaczymy jesienią jak któraś z nich przyjmuje eurowpierdol jedzie na Litwę czy Łotwę szukać szczęścia na arenie międzynarodowej. Ujmijmy to tak – o wiele bardziej chcielibyśmy oglądać w pucharach Cracovię, bo na tę drużynę zwyczajnie patrzy się lepiej o jakieś 152 razy, ale mamy wątpliwości, czy krakowianie daliby radę przestawić myślenie ze „zróbmy show” na „grajmy na wynik”. A kto jak kto, „Portowcy” umieją zagrać bardzo efektywnie. Zresztą, wystarczy popatrzeć na ich bilans – tylko 27 bramek straconych (najlepsza defensywa w lidze!) i stosunkowo niewiele strzelonych (33). Niesamowita efektywność.

No dobra, ale jak zagraliby z takim Żalgirisem Wilno?

Pogoń awansowałaby po 1:1 na wyjeździe i 0:0 u siebie, Cracovia najpierw przegrałaby w Wilnie 0:2, ale odrobiłaby to u siebie i rozjechała ich 4:1. Sami sobie odpowiedzcie, czy wolicie spokojną grę na wynik czy roller-coaster.

d794d0f74096c

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

0 komentarzy

Loading...