Reklama

Z wizytą w Stolcu. Futbol, złośliwa kochanka. Może przez to tak ją kocham

redakcja

Autor:redakcja

15 marca 2016, 14:29 • 19 min czytania 2 komentarze

Stolec. Wioska pod Sieradzem, rzut beretem od Tumidaj. Trzystu mieszkańców jak w Niecieczy, ale scenariusz bardziej przewidywalny: nie ma Ekstraklasy, jest A-Klasa. Z jakimi problemami musi mierzyć się każdego dnia miejscowa Iskra? Jak w praniu wyglądają blaski i cienie futbolu na najniższych poziomach rozgrywkowej piramidy? Sprawdziliśmy wybierając się na derby gminy Złoczew, Iskra Stolec – Złoczevia. Jeśli totalnie przegapiliście, że właśnie wystartowały niższe ligi w Polsce, to tym bardziej materiał dla was – piłka nożna to nie tylko Barca, Bayern, Juve, Legia czy Lech.

Z wizytą w Stolcu. Futbol, złośliwa kochanka. Może przez to tak ją kocham

fot 2

Tuż przed tabliczką płynie rzeka – żadna tam wysychajka, malownicza Oleśnica.

CAM00087

***

Reklama

Ze Złoczewa odebrali nas Michał, sekretarz i kierownik drużyny, a także Kuba, wicekapitan. Uprzedzając nieco fakty: taki stolecki Sobol, trzeba to wyczyści akcję, trzeba to włączy się do przodu. Jedziemy, gadamy.

Derby gminy na otwarcie rundy. Trudno o bardziej wyjątkowy mecz.

Zdecydowanie, podtekstów jest wiele. Przez wiele lat istniała tylko Złoczevia, to stary klub, są zapiski, że istnieli jeszcze przed wojną jako Makabi Złoczew, bo w mieście był duży odsetek Żydów. Dopiero w 1997 powstał klub w Stolcu – początkowo boisko było niewymiarowe, więc graliśmy w Złoczewie, ale potem gmina zrobiła u nas, a budynek przy szkole zaaranżowano na szatnie. Lampy założyliśmy w zeszłym roku, jest to fajna inwestycja, bo wszyscy mają swoje obowiązki i często ciężko dograć termin treningu, a tak to obojętnie czy dziewiętnasta czy dwudziesta pierwsza można pokopać trochę. e Stolca wszyscy praktycznie chodzili do szkoły do Złoczewa, każdy się z każdym zna, nie wszyscy się lubią, wiadomo, jest jakieś dogryzanie.

Ile Stolec ma mieszkańców?

Trzystu. Jak Nieciecza (śmiech). Złoczew koło trzech, czterech tysięcy.

3

Reklama

Widać poruszenie w drużynie przed takim meczem?

Bardzo. U nich też podobno mobilizacja. Słabą zimę mieli z tego co wiem, nie przygotowywali się za bardzo, ale w ostatnich tygodniach średnio po dwanaście osób na treningach, czyli bardzo się nastawiają.

Czyli dwunastu to już poważna mobilizacja na tym poziomie?

Poważna. U nas całą zimę było tak, że cztery, pięć osób chodziło na treningi systematycznie, może nie na wszystkie, bo zawsze coś komuś nie pasowało, ale prawie na każdy. Bywały też treningi, że było dziesięć, dwanaście osób, chyba czternaście potrafiło przyjść na halę. Graliśmy też regularnie sparingi, oni mniej.

Ile osób liczy sobie drużyna?

Na liście mam zgłoszonych chyba ze czterdziestu, ale wiadomo, połowa nie gra. Jak nie kontuzja to komuś nie pasuje, więc musi być szeroka kadra – w zeszłym sezonie chyba dwudziestu pięciu zagrało. Ale na taki mecz będzie pełno ludzi, każdy będzie miał ochotę zagrać. Przyjdą jednak takie, że będzie gorzej – pamiętam jak OZPN wyznaczył nam najdalszy wyjazd, Zygry pod Łodzią, na w środę o 15. Dla amatorów to porażka. Trzeba brać urlop, żeby zagrać.

Ale udało się?

Udało się. Zebraliśmy chyba jedenastu i do tego ze czterech młodzików, co nigdy wcześniej nie grali.

Mijamy stadion. Boisko wygląda naprawdę nieźle z boku.

Murawę na oko macie lepszą niż Korona Kielce.

Walec w tym roku nie wjechał, bo by się utopił, to dziewięć ton. Ale jakby pogoda była to wtedy zrobiłby lotnisko. Choć boisko i tak jest trochę krzywe, na jedną z bramkę gra się lekko z górki.

4

Staracie się ustawić tak, żeby na przykład w drugiej połowie nie atakować pod górę?

Staramy się, ale nie zawsze to wychodzi. Choć bardziej słońce ma znaczenie czy wiatr. Kiedyś była taka sytuacja – idzie długa piłka, spokojnie by złapał bramkarz. Ale tak zawiało, że wisiała w powietrzu. Napastnik dopadł i strzelił.

Mijamy kościół.

Ale kościół to macie konkretny.

No, bardzo ładny. Dwa lata temu były dożynki diecezjalne, bracia Golce przyjechali. Za kościołem jest wielka łąka, bawiło się chyba pięć tysięcy ludzi.

13

***

Ile kosztuje organizacja klubu w A-klasie?

W tamtym roku dostaliśmy z gminy dofinansowanie 25 tysięcy na rok, teraz nam pięć tysięcy obcięli. Generalnie wystarcza na granie, bieżące sprawy jak piłki, stroje, dojazdy, brakuje natomiast na inwestycje. Coś chcielibyśmy zrobić, kupić ławki nowe na trybuny na przykład, ale na to nie starczy. Dlatego szukamy też innych funduszy, sponsorzy jak się znajdą to dadzą czterysta, pięćset złotych na rok. Jeden powiesił reklamę za bramką, to zrobił remont szatni. Koszty: sędzia to 350 złotych, obserwator to jeszcze stówka. Przygotowanie boiska to koszenie, wałowanie, nawodnienie. Ktoś musi poświęcić cały dzień. Murawa powiedziałbym, że to stany średnie jak na A-Klasę. Wiadomo, że z Łaskiem czy Zduńską Wolą nie możemy konkurować. Czasami myślimy o zatrudnieniu trenera, ale to droga zabawa: za 500 złotych nie przyjedzie, nie zwróci mu się, za 1000 też. Musielibyśmy płacić 1500 złotych miesięcznie, a to już większość budżetu.

Dużo kibiców chodzi na mecze?

Koło stówki zawsze jest. Teraz kupiliśmy bęben, próbujemy odtworzyć to, co było dawniej. Wtedy na mecz przychodziło i po trzysta.

Cała wieś.

Wieś i z okolicznych wiosek, bo innych klubów poza nami i Złoczevią w gminie nie ma. Większa frekwencja była też dawniej, bo dbał o Iskrę ksiądz Dudek. Pomógł zrobić boisko, trochę był trenerem, zawsze w kościele wspomniał, że jest mecz, że zaprasza, i ludzie szli. Miał do każdego w klubie podejście, a do Iskry serce. Za księdza Dudka byli tu nawet reporterzy z Piłki Nożnej. Ukazał się artykuł „Iskra Boża”, duży, na dwie strony, ale za Chiny nie mogę go już teraz znaleźć. Muszę napisać kiedyś do nich i poprosić, by dla nas go wyciągnęli z archiwum.

5

Jest szacunek między piłkarzami w A-Klasie czy zdarzają się rębajły?

Na sparing trzy tygodnie temu z Pyszkowa do nas przyjechali i nawet na sparingu było ostro, więc zdarza się. Piłka może przejść, piłkarz nie. Oni byli słabsi technicznie, wolniejsi, parę razy ich objechaliśmy z kolegami, to rzucił mi jeden parę tekstów, że mi nogi połamie, że mnie zniosą z boiska.

A ty co na to?

Ja się po prostu śmiałem. Wygraliśmy 3:1. Najcięższe mecze tu w okolicy, Pyszków, Ostrówek – z Ostrówkiem to już się typowo nie lubimy. Kiedyś były bójki na meczach między nami, nawet ostatnio podczas meczu na boisku.

Co się stało?

Przyjechało tylko dwóch sędziów, jeden z naszej drużyny poszedł więc sędziować na linię. Coś tam pewnie podciął, ale bez przesady. Ale jeden od nich poszedł i naszego uderzył. Sędzia nic. Wystraszył się. Wpisał do protokołu, że był zamiar uderzenia. Nie wszyscy sędziowie to partacze, ale niektórzy to dramat. Pamiętam mecz z Rokitnicą: przerwany w 73 przez ulewę, przyjechali do nas na 17 minut później. Dwie czerwone kartki dostajemy z marszu. Jeden podyskutował i dostał, potem któryś krzyknął „Ile ci kurwa dali!” i druga czerwona (śmiech). Skończyło się 3:3.

Kontuzji jest dużo?

W tamtym roku było dużo, ale nie zawsze przez ostrą grę. Kolega sam się kontuzjował, bo źle stanął w Dzigorzewie na nierównym boisku. Tam jest typowe kartoflisko, piłka nigdy równo się nie odbije, nie da się jej opanować, więc gra się w powietrzu, a wiatr wyczynia cuda. Szatnie takie, że jest blaszany kontener, niezamykany, z myszami. Zgubisz skarpetkę to wraca z dziurą.

7

Wchodzimy do szatni. Na tablicy jedno nazwisko: Zola.

Widzę Zola u was w składzie. Poważne wzmocnienie.

(śmiech) Zola, nasz bramkarz. Jak to w drużynie, tu każdy ma ksywkę: jest Penksa. Rosół. Siwy.

***

Kuba, masz dreszczyk emocji przed dzisiejszym meczem?

Mnie się dobrze gra ze Złoczevią. Kopiemy się po nogach, ale przyjacielsko. Kiedyś było ostrzej, bo zaangażowanie było większe, ale pokolenie się zmieniło. Więcej osób zajęte pracą, domem… Kiedyś była spina straszna na trening, ludzie też pracowali, ale mimo wszystko zawsze było na treningach pełno ludzi.

Młodzi się garną do grania?

Garną, aczkolwiek w tym momencie nie mamy jeszcze człowieka, który by ogarniał drużynę juniorską. Tę dałoby radę stworzyć: kiedyś trener Marcin Mazur trenował nas młodych, roczniki 91, 92, 93, z tych młodzieżówek wielu dzisiaj gra w seniorskiej. Ale trenerowi prywatne sprawy pokomplikowały grafik i musiał rzucić to na jakiś czas, teraz chcemy do tematu wrócić.

10

Najlepszy piłkarz w historii klubu?

Najlepszy jakiego pamiętam to Adam Królewicz. Grało tu w Iskrze wtedy pięciu Królewiczów, drużyna była w czubie A-Klasy. Przyszli ze Złoczewa do ówczesnej B-Klasy i zrobili awans, a wyżej spotkaliśmy Złoczevię. Wtedy to były najgorętsze derby, bo rok wcześniej jeszcze tam grali. Niestety stwardnienie rozsiane dopadło Adama, tak samo założyciela, który wiele lat tu grał, Radka Nawrockiego. Dwa lata temu zrobiliśmy festyn dla ich pomocy, były licytacje.

Kolega mi mówił z piątej ligi, że nieważne która liga, porażka zawsze tak samo boli. Nigdy nie spływa.

Były takie mecze z Łaskiem czy Zduńską Wolą, że wiedzieliśmy, że są dużo lepsi, grają z zupełnie innym nastawieniem. Robili z nami co chcieli. Nie szło nic powiedzieć, dostawaliśmy wysoko, ale taką porażkę przyjmuje się łagodniej niż na przykład ze Złoczewem.

Porażka ze Złoczewem to grill na smutno?

Ja nie wiem czy będę na grillu jak przegramy. Byłoby strasznie. Jesienią przegraliśmy tu z kimś 5:1, zagrałem bardzo słabo, byłem załamany. Doczekałem tylko do ostatniego gwizdka, wsiadłem w samochód, sklep, zaopatrzenie na wieczór, i pojechałem do domu. Ale po tygodniu przeszło. I tydzień później zagrałem najlepszy mecz w rundzie.

***

Siedzimy w sędziowskiej pakamerze. Ugoszczeni herbatą, na zewnątrz ziąb. Zagląda Tomek, siedemnaście lat.

18

Wszystkie mecze można przegrać, ale ze Złoczewem wygrać trzeba. Jest tak?

W sumie jest tak jak pan mówi. Jeszcze to rozpoczęcie rundy.

W szkole napinka?

Tak, docinki, że wy Stolec i w ogóle. Oni tak mi się wydaje na nas z lekceważeniem patrzą, bo to miastowe złoczewiaki, a my wieś.

Idealna okazja żeby utrzeć im nosa.

Wchodzi nam to w nawyk. Ostatnie trzy mecze to 1:0, 3:0, 4:0.

To chyba cała wieś balowała po 4:0.

Można tak powiedzieć. Grill, zabawa, trochę posiedzieliśmy. Właśnie u nas to jest wyjątkowe, że mamy najlepszą atmosferę w okolicy. Inni po meczach podają sobie rękę i idą do domu, a my zostajemy, obgadamy cały mecz, śmiejemy się, żartujemy. Na boisku jesteśmy przyjaciółmi i poza nim.

Najmłodszy jesteś w drużynie?

Nie, są jeszcze młodsi. Ale nie tak utalentowani (śmiech).

Pierwszy skład dzisiaj?

No ja myślę.

Pozycja?

Zależy. Skrzydło albo środek pomocy.

6

Siedemnaście lat masz dopiero, wszystko przed tobą. Myślisz czasem jeszcze, że mógłbyś coś w piłce zdziałać?

To jest marzenie każdego chłopaka. Ale czas leci i piłka zostaje tylko i aż wielkim hobby, pasją. Ta piłka to lekarstwo. Można się wyżyć na meczu, na treningu, uciec od problemów, złości, smutków. No i też coś się dzieje. Ja wczoraj nie mogłem spać, już myślałem o derbach. Tak to byłaby to zwykła niedziela, a tak czeka się z przyjemnością: dzisiaj mecz, zagram. I od razu uśmiech na ustach. Powiem szczerze, żebym ze Stolca odszedł, to chyba by się musiał ktoś z drugiej ligi zgłosić, bo tu jest tak rodzinnie, że nie chce się odchodzić.

Wszyscy w domu dzisiaj mówili, żebyś hat-tricka strzelił?

Rodzina, koledzy, ministranci, bo jestem ministrantem – prosto z kościoła idę. Nawet się pomodliłem, żebyśmy wygrali. Wszyscy dopingują. Nawet ksiądz życzył, żebyśmy wygrali derby, oczywiście uczciwie, honorowo.

Na mecz przyjdzie?

Nie, chyba nie.

Kiedyś był ksiądz, który się bardziej interesował.

Tak, ksiądz Dudek. Tworzył z działaczami klub, a potem wyciągał młodzież spod sklepów, przez piłkę pomagał wyciągnąć na przykład z alkoholu. Bardzo zjednoczył się z ludźmi na wsi i był bardzo lubiany. Wiele osób sporo mu zawdzięcza.

Plany na tę wiosnę?

Spokojny środek tabeli to nasz cel. Kiedyś były cele odważniejsze, chłopaki za braci Królewiczów pięknie grali – na Puchar Polski przyjeżdżały ekipy z okręgówki albo czwartej ligi i zbierali łomot. Dzisiaj też zagra z nami jeden weteran z tamtych czasów. Ustawia nas, pomaga, dobry duch zespołu.

Ale jest też trener?

Nawet dwóch. Rodzimi, tu wszystko nasi, którzy chcą zrobić ze Stolca coś dobrego. Trochę się pozmieniało od tego sezonu, jest nowy zarząd, który chce bardziej wykorzystać drzemiący w klubie potencjał. Kupiono już nowy sprzęt, nowe stroje, organizacja meczów jest lepsza, na treningach też zawsze ktoś jest i ten trening jest ciekawie zorganizowany.Coś chcą lepszego stworzyć, żeby o Stolcu zawsze mówiono dobrze. Że o, Stolec, tu nie będzie łatwo.

***

To trener tam się przechadza?

Jaki trener, najwierniejszy kibic.

To może z nim o historii klubu pogadam.

Może nie pamiętać wszystkiego (śmiech). Ale zawsze jest z nami. To się liczy.

Tomek wspomniał, że mało kto ma taką atmosferę w szatni jak wy.

Tak, jest impreza na zakończenie sezonu, są grille. Nawet jak czasem jedziemy do innych drużyn, to oni od razu do szatni idą, a my nie raz zostajemy na boisku, pogadamy jeszcze przy piwku.

Tomek mówi, że jak z Iskry to tylko do Widzewa.

A to już masz propozycję? (śmiech)

T: Jeszcze ewentualnie Manchester.

***

Pierwszy gwizdek o krok. Z głośników leci Michael Jackson, radio będzie grać przez całe spotkanie, tylko trochę przyciszone. Iskra przed meczem zmawia modlitwę, robi swój okrzyk, ale także śpiewa… sto lat. Jeden z graczy, Mariusz, ma akurat urodziny. Derby są nagrywane. Z tej okazji dialog:

– Chłopaki, chceta idźcie do domu, w telewizji będzie!
– A na jakim kanale?
– Na jakim. Na naszym! Stoleckim.

11

Mecz zaczął się od tego, że sędzia dostał piłką w dupę w trzeciej minucie. Tak się nabił pechowiec. Oczywiście najciekawiej na trybunach. Kibice zorientowani, z zapałem dyskutują o powołaniu Salamona, słabej formie Szukały, a także czy Lewy jest najlepszym płkarzem w historii, czy jednak może Boniek. Jest też tradycyjna loża szyderców:

– Ale dzisiaj zimno. Piździ jak w kieleckim!
– Wal na bramę! (piłka wylatuje za siatkę, mało nie wpada w samochód) Dobrze, może być!
– Eej, nogę ci urwał, nogę ci urwał? Patrz, młody to pyskaty!
– nie daj Parówa, nie daj!
– przerwij to filmowanie, bo to jest paszkwil. Nie da się tego słowami ludzkimi opisać.
– Sędzia ty głąbie kapuściany, weno, co tera było! Dwa metry stoisz dalej i nie widzisz matole! Ty młocie ty, bęcwale! K..o barania.

– Kiedyś to tu była piłka! Nie ma Królewicza, nie ma nic. Nie oszukasz: kiedyś treningi były codziennie, przychodziło po dwudziestu, to golili wszystkich, a piłka tak chodziła, że miodzio.
– Stachu, to co gra Dortmund to jest miodzo.

14

***
Przerwa. Jak na razie klincz, jedyną sytuację miał dobrze grający Tomek – dostał idealny przerzut, wyszedł sam na sam, ale strzelił lekko i w środek. Pytam go o tę sytuację: „Nogi mi brakło”.

Szatnia w przerwie buzuje. Kilkunastu wkurwionych ludzi, emocje potężne.

– Piłka strasznie skacze! A może spróbujmy, kurwa, no nie wiem, myśmy tak B-Klasę przeszli – więcej długich piłek. Bo próbujemy koronkowych akcji, a w środkowej części jest od chuja strat.
– Kurwa my gramy jak te pizdy. Panie sędzio ręka, panie sędzio faul. Gramy to gramy, nie oglądać się.
– Nikt za mną nie chodzi, nikt mnie nie kryje! Takiego obrońcy jeszcze nie miałem. Tylko mi podajcie!
– Sędziowie słuchawki pozakładali i se gadają, ja pierdolę. Oni tam chyba muzykę z Broszek sobie puszczają (miejscowa dyskoteka – przyp. red.).
– Pomyślcie, że oni są ciensi od nas! Pomyśl, że ten, co na ciebie biegnie, jest słabszy od ciebie. Musimy w to uwierzyć kurwa. Bo to jest prawda. Już siedli kondycyjnie, wychodzimy i ich ciśniemy.

15

***

W drugiej połowie ustawiłem się ze starszyzną. Rozmawiam ze Sławkiem, członkiem zarządu.

– W A-Klasie kilka drużyn jest poza zasięgiem. 6-7 z większych miast, jak przyjeżdża Zduńska Wola, to wiadomo, że grają piłkę mocniejszą. Są nieraz wyniki dwucyfrowe, różnica poziomu. Tu jest teraz dużo młodych chłopaków, którzy zbierają doświadczenie, to kiedyś zaowocuje.

Co jest najtrudniejsze w organizowaniu drużyny?

– Mobilizacja chłopakow. Młodzi mają dużo obowiązków, inne możliwości spędzania czasu. Kiedyś, 10-15 lat temu, była tylko gra w piłkę to się grało dzień w dzień. Teraz ktoś jedzie do szkoły, na studia, wyjeżdża do pracy, ktoś Wrocław, ktoś Łódź. Nasz najlepszy napastnik Kamil własnie wyjechał za chlebem do Niemiec, a bardzo na niego liczyliśmy. I problem. Dobrze, że jest Dominik, on trzyma tę drużynę, mobilizuje, organizuje. Jego tata zakładał klub, już nie żyje.

Dociągam do rozmowy jeszcze jednego weterana z dawnych czasów.

– Nie jest tak, że klub powstał w 1997, była drużyna już wcześniej, tylko się rozpadła. Jeszcze w latach siedemdziesiątych istniał LZS Stolec, później reaktywacja pod koniec osiemdziesiątych w klasie C. Stworzyliśmy zespół z tych, co między sobą kopali wieczorami. Bez trenera, bez taktyki, gramy jak gramy. Na mecz jechało się Żukiem albo Starem. Ławki się brało z przystanku na Stara i jechało w siedemnastu na mecz.

16

Trybuny również żyją po zmianie stron, ale tym razem jestem już tak nie podsłuchuję, bo sam jestem aktywnym uczestnikiem – też potrafię się wydrzeć, że przerzuć, że podaj, że brawo, dobra akcja. Wciągnąłem się. Złoczew oddycha rękawami. Broni się prawie całym zespołem na swojej połowie, ale widać, że chłopaki znają boisko – Iskra ma pod górkę. Siwy libero dyryguje z obrony, w bramce Zola też jakieś zaczepne akcje dusi w zarodku. Jedna jego akcja to duża klasa – byłoby sam na sam, ale wszedł odważnie wślizgiem na linii pola karnego, wybił. Iskra ma swoje sytuacje, jest uderzenie głową wybite z linii przez obrońców Złoczevii, oblężenie trwa. Ale nic nie chce wpaść, koniec, 0:0. Derby gminy Złoczew na remis. Trybuny komentują:

– dobrze, że ja nie grałem, bo byłby hat-trick.
– no, hat-trick. Tylko nie wiadomo w którą stronę.

20

Redaktor Milewski to taki romantyk, że do Stolca na derby gminy Złoczew zabrał swoją lubą w roli fotograf

***

Szatnia po meczu spokojniejsza niż w przerwie.

– Nie było źle, graliśmy piłką. Lepiej cieszyć się z punktu niż wkurwiać z porażki. Nawet nie chcę myśleć co by było, gdybyśmy przegrali.
– Za duża presja była dzisiaj. Wyszliśmy spięci. Nie jesteśmy zawodowcami, każdy pracuje. Ja widzę sam po sobie: póki nie miałem prawa jazdy, chodziłem do liceum, to nie ma chuja – dwa razy w tygodniu byłem na treningu. Ale odkąd jest auto i zacząłem chodzić do pracy, to kurde, gdzieś się nie chce.
– Jak ci tak samochód przeszkadza, to sprzedaj.
– Trzeba zrobić duży trening, żeby przyszło ze 20 osób. Później pogadać, strzelić piwo, niech każdy powie swoje zdanie, żeby nie było pretensji potem na boisku. Wiesz, jesteśmy taką drużyną, że jak nam nie pójdzie, to możemy się rozpaść. Zobacz, Dzigorzew się rozpadł. U nas wypadnie dwóch, trzech, ktoś się pogniewa i odejdzie – nie ma nas. Dzisiaj było wielu, ale nieraz… kurwa dzwoń po kogoś, bo piętnaście minut do meczu, a nie ma jedenastu.
– Zola, smutny jesteś widać. Bardzo chciałeś wygrać, nie?
– Wiesz co mnie boli? Boli mnie, że gramy u siebie, przed własną publicznością. A praktycznie nie oddajemy groźnych strzałów. A ja widziałem, że ich bramkarz to taki wiatrołap.
– Panowie, a może wziąć trenera? Niech czegoś nas nauczy. Raz tę kasę wywalić i grać spokojnie w A-Klasie, a nie tak się szarpać.
– Tylko wiesz, żeby on przyszedł, to musi mieć pewność, że ludzie będą. A przyjdzie, tu kilku i koniec. Każdy przecież pracuje. Teraz mecz w sobotę, a ja wtedy idę do pracy, bo odrabiamy piątek. Jak nie pójdę do pracy w cztery weekendy to mi zabiorą dwadzieścia procent premii. Jakbym miał pewność że zagram, to bym się zerwał i tak, ale tak to nie wiem.
– Zola, nie ma chuja, ja ci to załatwię, zagrasz (śmiech).
– Tyle lat graliśmy jednym bramkarzem, a teraz ból głowy kto ma zagrać. Taki paradoks.

17

***

Dominik, menadżer, kapitan, organizator. Improwizuję pomeczową konferencję prasową.

Dominik, wszyscy tu wskazywali na ciebie, jako osobę, która jakoś to napędza.

Próbuję w jakiś sposób zachęcić, żeby młodzi się angażowali. Tydzień temu była msza na rozpoczęcie sezonu. Teraz byliśmy w Kleszczowie na basenach. Na koniec sezonu mamy bal sportowca tu u nas w remizie, impreza jest konkretna: wszyscy przychodzą z dziewczynami, jest dj, zamówione jedzenie.

W innych klubach też tak jest?

Rzadko, rzadko. U nas są tradycje, kiedyś to był czub A-Klasy, ale teraz jakoś nie możemy się przebić. Wszyscy mają pracę, a jak zjeżdżają na weekendy, to wiadomo, chcą poświęcić czas rodzinie. Mam bardzo mało ludzi na treningach, choć teraz jest trochę lepiej dzięki oświetleniu na boisku. Nie jest źle, ale dla mnie zbyt mało – jeśli chcemy grać lepiej, to trzeba się przyłożyć.

Mecz nawet nagraliście. To standard u was?

Nie, to był pierwszy raz. Chcę pokazać mecz chłopakom żeby zobaczyli jakie robią błędy. To też forma zachęcenia. Teraz bęben kupiliśmy, chcemy stronę założyć internetową. Szatnię odnowić z zewnątrz, kupić nowe siedziska. Jak coś robić to dobrze, a nie na odlew. Choć ciężko jest czasem, ale myślę, że jesteśmy na dobrej drodze.

9

Kluczem w długiej perspektywie sa najmłodsi, bo starsi będą się systematycznie wykruszać.

Chcemy założyć sekcję młodzików, próbuję namówić kolegę, żeby to ogarnął, bo ja już nie dam rady sam. Też mam jakieś swoje życie, to by było za dużo. Ale tak, chcemy złożyć juniorów, bo kiedyś może dojść do sytuacji, że nie będzie miał kto grać.

Dzisiejszy mecz jak oceniasz?

Nie musiałem nikogo motywować, wiadomo było, że to derby, mecz nie o 3, nie o 6, a o 15 punktów. Jest niedosyt, bo to nie jest zły wynik, ale wsiedliśmy na nich, powinniśmy wygrać. Szkoda, że ciągle są jakieś problemy: nasz najlepszy strzelec wyjechał do Niemiec, inny kolega poważnie kontuzjowany, nie wiadomo czy wróci do grania.

Klub jest w stanie wesprzeć rehabilitację?

Kolega z Wielunia, rehabilitant, też w razie czego przyjmie i zrobi leczonko, jest od tej rundy ubezpieczenie. Tak też chcę przyciągnąć chłopaków, pokazując, że w razie czego mają wsparcie.

Co twoim zdaniem jest największym problemem w A-Klasie?

Na pewno są szopki z sędziami. Jedziemy na mecz, a gość drukuje ewidentnie. Widać, że jest związany z miejscowoscią i dostać możesz czerwoną kartkę za krzywe spojrzenie. Czasem jak brakuje sędziów to wchodzi dwóch asystentów-kibiców i nic nie pograsz. Ludzie żyją tymi meczami, jeżdżą na wyjazdy, a potem takie coś się dzieje i aż się odechciewa.

A jak reagujesz na presję ze strony kibiców? Też potrafią krzyknąć, obrazić. To spływa po was?

Ja nie raz uciszam kibiców, żeby nie krzyczeli, bo to nie jest fair. Muszą pokazać, że są z nami, ale to musi mieć granice. Nie dyskutuje się z kibicami na wyjazdach, bo tylko zaognisz sprawę – dla nich to rozrywka, że wyzwą cię od chujów. Ale nie powiem: to potrafi poruszyć, nie spływa. Musisz pokazać na boisku, że jesteś lepszy, nic innego nie pozostaje.

Powiedz mi słowo o herbie, bo ten który znalazłem wydaje mi się dość dziwny.

No jest dziwny, nie powiem. Ale zrobiłem nowy, narysowałem troszkę zżynając z Barcelony. Barwy nasze, ale trochę ich wzór, bo też fanem Barcy jestem.

HERB

Gadaliśmy o cieniach niższych lig, a blaski? Coś cię jednak trzyma przy piłce.

Bo kocham piłkę od małego, choć miałem tyle kontuzji. Marzyłem o karierze, ale w wieku 18 lat zerwałem mięśnie uda już, potem a to staw, a to torebka. Teraz mam 32 lata i nie powinienem już grać, bo pracuję w straży, to muszę być zdrowy, gdyby coś mi się stało to problemy, ale czasem nie możesz sobie odmówić. To jest pasja. Poza tym są chłopaki, kumple, coś się dzieje. Czasem się pokłócimy, ale chce się robić coś dla nich i dla klubu.

Futbol złośliwa kochanka, poświęcasz jej czas, a zostawi cię z kontuzjami, kłopotami.

Bardzo złośliwa. Może przez to ją tak kocham (śmiech).

Podchodzi prezes.

Dominik idź coś zjesz a nie stoisz jak ta pelargonia w oknie!

D: Już idę prezesie, już idę.

***

19

Nie jestem Radkiem Rzeźnikiewiczem z Kartofliska.pl, nie chodzę w bluzie „Against modern football” na klacie. Uwielbiam obejrzeć w kapciach Ligę Mistrzów, starcie bogaczy, którzy na minutę zarabiają roczny budżet Iskry Stolec.

Ale mam pewność: to był nie tylko udany, ale i pouczający wyjazd. Udany, bo poznałem bardzo fajnych ludzi, gościnnych, otwartych, szczerych, z wielką pasją do piłki. Pouczający, bo takie granie według mnie praca u podstaw, ta najbardziej bazowa tkanka naszego piłkarskiego poletka. I czego nie można powiedzieć o gwiazdach, a można o nich: te chłopaki aby grać muszą zgodzić się na autentyczne wyrzeczenia. Ryzykują zdrowiem, często pracą, czyli życiem prywatnym, byleby tylko grać, byleby tylko reprezentować swoją wieś, miasteczko – za tylko samo podejście należy się szacunek.

Hasło „support your local football team” coraz bardziej blaknie w dzisiejszych czasach, bo jest banalnie łatwo zżyć się z wielkim, odnoszącym sukcesy klubem, oglądać ich każdy mecz, śledzić wieści każdego dnia. Ale kto przejdzie się na lokalny stadionik zamiast wybrać telewizor, tego zapewniam: dostrzeże wartość.

PS: Chcecie śledzić co dalej u chłopaków z Iskry – tu klubowy fanpage. Jeśli coś ciekawego dzieje się w waszym klubie, regionie – piszcie PW lub mail: leszekmilewski@poczta.fm

Leszek Milewski

Fot: Katarzyna Brzezowska

Najnowsze

Anglia

Awans z perspektywy drona. Po 12 latach Portsmouth znowu zagra w Championship

Szymon Piórek
0
Awans z perspektywy drona. Po 12 latach Portsmouth znowu zagra w Championship

Niższe ligi

Polecane

Aleksander Śliwka: Po igrzyskach czułem się, jakbym był chory. Nie mogłem funkcjonować [WYWIAD]

Jakub Radomski
4
Aleksander Śliwka: Po igrzyskach czułem się, jakbym był chory. Nie mogłem funkcjonować [WYWIAD]
Ekstraklasa

Droga Kapralika wiedzie przez Górnika. „Może być wart więcej niż 10 milionów euro”

Jakub Radomski
10
Droga Kapralika wiedzie przez Górnika. „Może być wart więcej niż 10 milionów euro”

Komentarze

2 komentarze

Loading...