Reklama

Ile w Polsce znaczy dziś Mariusz Rumak?

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

10 marca 2016, 14:11 • 4 min czytania 0 komentarzy

38 lat, a w CV medale mistrzostw Polski U-17 i U-19, potem dwa wicemistrzostwa kraju i trzy podejścia w eliminacjach Ligi Europy. Do tego 112 meczów na ławce w Ekstraklasie i średnia 1,72 pkt. na kolejkę. Na papierze mamy do czynienia z jednym z ciekawszych trenerów w kraju. A mimo to Mariusz Rumak budzi skrajne emocje.

Ile w Polsce znaczy dziś Mariusz Rumak?

Co jakiś czas trafiamy w sieci na komentarze w stylu: „Rumak to najgorszy trener w dziejach Lecha Poznań”. Wiadomo, sporo w tym przesady, pytanie tylko – ile konkretnie?

Najpierw argumenty „za” trenerem. Po pierwsze, trzy razy wywalczył prawo gry w europejskich pucharach, mimo że przejmowany przez niego Lech jedenaście kolejek przed końcem sezonu 2011/12 zajmował 9. miejsce. Po drugie, gdy prowadził zespół przez całe rozgrywki dwukrotnie skończył jako wicemistrz Polski. Po trzecie, pomógł wypromować i sprzedać do silniejszych lig Toneva, Rudnevsa i Teodorczyka. Po czwarte, dał zadebiutować w Ekstraklasie m.in. Kędziorze, Linettemu i Kownackiemu. Po piąte, naprawdę długo – patrząc choćby, co stało się z jego następcą – przetrwał na ławce trenerskiej Kolejorza.

Był… solidny? Przyzwoity? Wyrabiał wyniki, które nie pozwalały na ostrą krytykę, ale jednocześnie nie gwarantowały premii za zrealizowanie przedsezonowych założeń? To już zawsze będzie tylko polem jałowych przepychanek – czy był tak dobry, że cały czas trzymał się krok za Legią mimo przewagi finansowej stołecznego klubu, czy też był tak słaby, że nie potrafił jej zdetronizować, po drodze zresztą kompromitując się w Europie?

No właśnie. To jest miejsce na argumenty „przeciw”. Dopiero odejście Rumaka pozwoliło Lechowi sięgnąć po tytuł i awansować do fazy grupowej Ligi Europy. Lech pod jego wodzą notował fatalne wyniki na międzynarodowej arenie, odpadając ze słabeuszami, do tego doszły kompromitujące porażki w Pucharze Polski (Miedź Legnica, Olimpia Grudziądz). Trener Kolejorza dał nam się też poznać jako ten, który nie potrafi utrzymać się na powierzchni ziemi, a unosi się kilka metrów nad nią. Nie ma już nawet sensu przypominać jego wypowiedzi, w których można go było odebrać na jeden sposób – jako buca. Choć i tutaj zapewne odezwą się zwolennicy jego stylu bycia – wywiady o warszawskich spiskach i niekorzystnym terminarzu zdejmowały presję z zawodników, a budowanie poczucia przebywania w oblężonej twierdzy cementowało środowisko wokół klubu.

Reklama

Były chwile dobre i chwile fatalne. Których było więcej – nie podejmujemy się oceniać. Równie ciężki do jednoznacznego skomentowania jest zresztą kolejny rozdział jego historii. Z wielkiego Poznania ruszył do walczącej o utrzymanie Bydgoszczy. Do miejsca, przy okazji którego mówił: „Czasem trzeba wysiąść z mercedesa i podjechać tramwajem do kolejnego mercedesa”.

Zawisza, gdy przychodził Rumak, znajdował się w bardzo kiepskim położeniu – miejsce w strefie spadkowej, trzy punkty i sześć porażek w siedmiu kolejkach. Na koniec roku sytuacja była jeszcze gorsza, bo zespół dołożył skromnych sześć „oczek” i do bezpiecznej pozycji tracił „dwanaście”. Radosław Osuch, właściciel klubu, zamiast zwolnić trenera wysłuchał jego próśb o przebudowę szatni. Zawisza wiosną odpalił. Na tyle, że na początku roku potrafił dwa mecze zremisować i sześć wygrać. Co chwila pisano, że to zespół, który w Polsce gra najlepszą piłkę.

Ale w rundzie finałowej podopieczni Rumaka nie wytrzymali tempa. Mimo kilku okazji, by wyjść ze strefy spadkowej, ostatecznie zlecieli z ligi. Na zapleczu trenerowi Zawiszy tak mocno już się nie podobało, więc zrezygnował. Przypomina nam się fragment wywiadu z Osuchem dla Weszło:

Skoro narzeka pan na trenera, to po co teraz panu ten Rumak?
– Narzekam, bo on też chodzi i kręci nosem, że prowadzi zespół w pierwszej lidze. To nie moja wina, on również spadł. Kiedy Zawisza wygrywał, mówiliśmy o autorskim projekcie trenera Rumaka. A jak przegrywał i spadł, to co? Dlatego mam prośbę: weźmy się wszyscy do roboty, zasuwajmy na zapleczu i wróćmy jak najszybciej. To jest moment, kiedy trener i zawodnicy powinni pokazać charakter, coś udowodnić i zrehabilitować się w moich oczach.

I znów Rumak podzielił swoją pracę na momenty chwalebne i tragiczne. Niby spadł z Ekstraklasy, ale w to, że w ogóle zdoła powalczyć, nikt wcześniej raczej nie wierzył. Tak jak i w tak przyjazny dla oka futbol.

Dlatego jeśli chodzi o nowego trenera Śląska Wrocław, wciąż stawiamy przy nim znak zapytania. Nie mamy pewności, ile dziś znaczy na rynku i co sobą reprezentuje. Trzeci w karierze klub będzie dla niego potężną weryfikacją.

Reklama

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...